„Zajazd Aneczki i Mamy: Jak Zoja i jej mąż żyli w piekle wśród darmozjadów, aż uciekła ze swoimi rzeczami do piekła”

„Dom Zoiny, pieniądze Zoiny, ale siostra jej męża i dzieci jej kochanka będą tam mieszkać, dopóki nie przybędzie prawdziwy właściciel”.

Zoja marzyła o własnym domu od pięciu lat. Trzydziestopięcioletnia kobieta miała już dość życia w ciasnym mieszkaniu. Od prawie roku namawiała męża, Wasilija, do zmiany życia na lepsze:

  • Wasiu, co takiego fajnego jest w tym mieście? – Zoja pytała męża co wieczór. – Oddychamy nie wiadomo czym, powietrze zanieczyszczone, korki, brud. Przenieśmy się na przedmieścia, dobrze?

– Co w tym dobrego? – Wasilij słusznie się oburzył – będziesz musiał spędzać dodatkowy czas w drodze do pracy i rano, i wieczorem. Wstawaj wcześnie! Czemu tak ciągnie cię do wsi?

– Cicho tam, Wasiu. Zaoszczędzimy kupę forsy! Kupimy kury, króliki, parę prosiąt, a warzywa będą nasze, z ogrodu. Nie będziemy musieli kupować niczego, ani jajek, ani mięsa!

Zgadzam się sprzedać mieszkanie. Zbudujemy dom, co? Na działce, którą odziedziczyłeś po ojcu?

Wasilij długo się opierał, ale w końcu zgodził się na propozycję żony.

Budowa trwała prawie dwa lata i przez cały ten czas mieszkaliśmy z teściową w trzypokojowym mieszkaniu.

Początkowo nie była zadowolona z przeprowadzki syna i synowej, ale starała się tego nie okazywać, aby nie popsuć relacji z Wasilijem.

Dom okazał się dokładnie taki, o jakim marzyła Zoja – przestronny, schludny, z ciepłą łazienką i toaletą. Wszyscy krewni zostali zaproszeni na parapetówkę, Marina Stepanovna szczerze zachwyciła się domem:

„Jak miło” – powiedziała teściowa z wzruszeniem – „w końcu, Zoyu, jesteś dobrą dziewczynką, że nalegasz na budowę”.

Teraz będziecie mieszkać w tym domu jak królowie! A ja będę was odwiedzać w każdy weekend. Będę wam pomagał, jak tylko będę mógł.

Sama Zoja nie zauważyła, jak w ciągu kilku miesięcy jej dom zamienił się w pensjonat – w piątek wieczorem do wsi przyjechała Marina Stepanowna z córką Anią, mężem Witalijem i trójką wnucząt.

Marzenie o spędzaniu wieczorów z mężem przed telewizorem legło w gruzach, Zoja zamiast tego usługiwała krewnym. Kobieta wielokrotnie prosiła męża, żeby porozmawiał z matką:

  • Wasiu, wytłumacz mamie, że my też chcemy być z tobą sami. Pracujemy pięć dni w tygodniu, a w weekendy też mamy gości!

Nie, nie mam nic przeciwko temu, żeby Marina Stepanovna, Ania i cała jej rodzina przyjeżdżały do ​​nas. Proszę! Ale nie co tydzień! Przynajmniej raz lub dwa razy w miesiącu.

  • No i jak sobie to wyobrażasz? – oburzył się Wasilij. – Co mam powiedzieć mamie? Że nie chcą jej tu widzieć?

Ona się obrazi! Ania się obrazi, i Witalij też. Co cię niepokoi? Nigdy nie przychodzą z pustymi rękami, zawsze przynoszą nam jakieś prezenty.

– Nie o to chodzi, Wasiu – westchnęła Zoja – w weekendy jestem bardziej zmęczona niż w tygodniu. Mam wrażenie, że Ania w ogóle nie jest przyzwyczajona do sprzątania.

Choć ją obserwowałam, nigdy nie pozmywała naczyń dla siebie ani dla swoich dzieci. Po obiedzie po prostu wstają od stołu i rozchodzą się do innych pokoi, a nigdy nie zaproponowały mi pomocy w sprzątaniu kuchni!

A ja mam problemy z gotowaniem. Twoja mama nie je papryki, Ania nienawidzi marchewki, a jej dzieci plują na widok smażonej cebuli. Jak mam je karmić? Gotować dla każdego osobno?

– Sama jesteś sobie winna – wkurzył się Wasilij – gdybyśmy mieszkali w mieszkaniu i żyli, nikt by do nas nie przychodził! Jak chcesz, to sama porozmawiaj o tym z mamą i Anią. Nie mam zamiaru mieszać się w wasze babskie kłótnie!

Zoja w końcu zebrała się na odwagę i poprosiła Anię o pozmywanie naczyń:

  • Anya, muszę posprzątać szafy. Jesteś już wolna, prawda? Proszę, pomóż mi posprzątać stół.

Anna prychnęła:

  • Zoya, właśnie wróciłam z salonu, mam nowy manicure. Jak zacznę teraz szorować naczynia, to lakier zejdzie! Nawet nie myję naczyń w domu, mamy zmywarkę. Zróbmy to jakoś sami, okej?

Zoja nie zdołała zaangażować leniwej szwagierki w prowadzenie domu. Kobieta nie odważyła się rozpocząć rozmowy z teściową na ten temat i musiała znosić bezczelność krewnych.

Lato i jesień minęły szybko, Zoja sama zajmowała się porządkowaniem ogrodu i warzywnika, a ani teściowa, ani bratowa nie oferowały jej pomocy.

W ciągu ostatnich kilku tygodni Anna zaczęła odwiedzać brata w weekendy sama, bez męża. Zoja nie zaglądała do duszy krewnego, nie pytała, gdzie jest Witalij.

Wręcz przeciwnie, cieszyła się, że teraz miała o jedną osobę mniej do obsłużenia.

Zoja zauważyła też, że Ania jest ciągle w złym humorze: siostra Wasilija wściekała się na dzieci, często płacząc bez powodu i zamykając się w swoim pokoju. Wasilij uchylił zasłonę tajemnicy:

„Ostatnio coś nie idzie mu i Vitalce” – powiedział kiedyś mąż. „Mama powiedziała mi, że Anya chyba przyłapała go na zdradzie”.

  • O czym ty mówisz! – Zoja rozłożyła ręce. – Przecież nawet nie wiedziałbyś, że Witałka to imprezowicz. Nosił Anię na rękach, zdmuchiwał z niej kurz, kochał dzieci. Co go opętało?
  • No cóż, tak między nami, z Anyą naprawdę ciężko się żyje. Ma porywczy temperament, jest skrupulatna, a jak się na tobie złości o jakąś drobnostkę, to jest strasznie wredna!

Vitalka chyba się zmęczył, więc zaczął szukać zastępstwa dla mojej siostry.

  • I co teraz? Rozwiodą się? – zapytała Zoya.

„Nie wiem” – odpowiedział szczerze Wasilij – „może się nie rozwiodą. Mają trójkę dzieci, Witalij to porządny człowiek, nie porzuci potomstwa!”

Wasilij się pomylił. Kilka dni później Maria Stiepanowna pobiegła do ich domu i powiedziała:

  • Wasia, chodź, szykuj się. Jedziemy, zabierzemy Anię i dzieciaki. Ten drań, Witałka, wyrzucił ją z domu!

Powiedział, że jego mieszkanie jest przedmałżeńskie, kupił wszystko za własne pieniądze, więc nie ma czego dzielić w razie rozwodu. Okazuje się, że złożył pozew rozwodowy 3 tygodnie temu, a rozprawa jest zaplanowana na najbliższe dni!

„Tak, to pułapka” – Wasilij pokręcił głową – „zabierzesz Anię ze sobą?”

„Co ty mówisz?” – Maria Stepanowna machnęła rękami – „Nie mogę iść do siebie! Nie chciałam ci mówić wcześniej, ale wygląda na to, że będę musiała…”

Mam mężczyznę, zamierzam wyjść za niego za mąż. Chcę ułożyć sobie życie osobiste, w końcu 15 lat byłam wdową.

Chyba mam prawo zaznać choć odrobiny kobiecego szczęścia na starość? Anya zamieszka z tobą i dziećmi.

Wasia, przecież nie wyrzuciłbyś własnej siostry na ulicę, prawda? Jesteś teraz jedynym mężczyzną w rodzinie i cała nadzieja w tobie!

Zoja, słysząc argumenty teściowej, zamarła: znowu się zaczyna! Nie miała wystarczająco dużo krewnych w weekendy, więc teraz Ania będzie się zadomowić w ich domu z dziećmi na czas nieokreślony. Żegnaj, spokój i cisza!

Zoya wzięła męża na bok i szepnęła:

  • Wasia, jak mamy teraz żyć?

– Będziemy żyć tak, jak żyliśmy – warknął Wasilij. – Mama ma rację, nie mogę zostawić Ani na ulicy, sumienie mi nie pozwala. I martwię się o jej dzieci, przecież to dla nich taka trauma – ich ojciec opuścił rodzinę! Musimy pomóc, przecież jesteśmy krewnymi.

Anna przeprowadziła się do brata, a Zoja miała kolejne zmartwienia. Bratowa, umiejętnie ukrywając się przed zbliżającym się rozwodem, całkowicie zrzuciła na synową obowiązek utrzymania siebie i dzieci. O cokolwiek Zoja prosiła Anyę, zawsze słyszała w odpowiedzi to samo:

  • Źle się czuję! Nic nie mogę zrobić, wszystko się wali. Zoya, wiesz, w jakiej jestem sytuacji. Zostaw mnie w spokoju, proszę, potrzebuję samotności!

Anna mieszkała w domu Wasilija przez 2 miesiące. W tym czasie jej szwagierka nigdy nie oferowała jej pomocy, nie kupowała jedzenia.

Wręcz przeciwnie, jedynie rozkazywała synowej i bratu: Ania z jakiegoś powodu uznała, że ​​to Wasilij i Zoja powinni ją, biedną, nieszczęsną, zabawiać.

Każdego wieczoru nękała krewnych głupimi prośbami: albo mieli zabrać ją do kina, albo do kawiarni, albo do przyjaciółki, żeby się „wypłakać”.

Cierpliwa i pogodna Zoja zaczęła tracić cierpliwość, a małżonkowie, którzy przez wiele lat żyli w miłości i harmonii, zaczęli się kłócić:

  • Wasiu, jak długo to jeszcze potrwa? – zapytała Zoja. – Mam już dość Ani! Ma pieniądze, dlaczego nie wynajmie mieszkania? Czy ja tu jestem służącą?

Sprzątaj po wszystkich, nakarm wszystkich i wysłuchuj skarg, bez względu na powód! Jestem panią tego domu, czyż nie mam nic do powiedzenia?

  • Zoya, przestań mi prać mózg – wściekł się Wasilij – rozmawialiśmy o tym setki razy! Ania zostanie tutaj i kropka! To moja siostra, ma kłopoty i kto, jeśli nie my, poda jej pomocną dłoń?
  • Czemu twoja mama nic nie robi? – oburzyła się Zoja. – Ma trzypokojowe mieszkanie, mogłaby zabrać córkę i wnuki! Czyli Marina Stepanovna ma życie osobiste, a ty i ja nie?

Doszło do tego, że po kolejnym skandalu Zoja spakowała swoje rzeczy i wyprowadziła się. Wasilij nie zatrzymywał żony, rozumiał, że potrzebuje czasu, żeby wszystko przemyśleć i zdecydować, jak dalej żyć.

Ale Marina Stepanowną ucieszyło to, że synowa opuściła rodzinę – zadzwoniła do Zoi i poleciła jej złożenie wniosku o rozwód:

  • Dobrze zrobiłaś, odchodząc. Ty, Zoya, oblałaś test, nie potrafiłaś udowodnić, że jesteś godna nosić nasze imię.

Wasia trochę się posmuci i zapomni o tobie. Sam składasz pozew o rozwód, więc chyba nie warto ratować rodziny, skoro jej nie ma.

„Zapomniałam cię zapytać, Marina Stepanowno” – warknęła Zoja – „gdyby nie twoja wytrwałość i bezczelność twojej Aneczki, wszystko byłoby w porządku między Wasią a mną!”

„Cieszę się, że tak się stało” – zaczęła Marina Stepanowna – „rozwiedziesz się, Wasia pójdzie na zmianę, a Aneczka zajmie się domem”.

Mam nadzieję, że masz sumienie i nie będziesz chciał podzielić tego domu? Działka jest nasza, Wasia sam zbudował dom. Dałeś tylko pieniądze na materiały budowlane.

Para rozmawiała. Wasilij nie chciał stracić Zoi, więc zgodził się na wszystkie jej warunki: Ania i dzieci pojechali do matki.

Zoja narobiła sobie wrogów w szwagierce i teściowej. Nie utrzymuje już kontaktu z krewnymi męża, a Wasia nie ma ochoty spotykać się z jego matką i siostrą – ważniejsza jest dla niego własna rodzina.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *