„Jak moja teściowa postanowiła wyrzucić mnie z mojego własnego mieszkania dla dobra mojej córki i dziecka – i jak pokazałem wszystkim, gdzie jest ich miejsce”.

Czyś ty kompletnie oszalała, teściowa?! Czemu miałbym ci oddać moje mieszkanie, dopóki nie znajdziesz tam miejsca dla córki i dziecka?!

„Przepraszam” – powiedziałem, starając się nie okazywać podekscytowania – „czy możesz wyjaśnić, o co chodzi?”

Teściowa obróciła się do mnie z poważnym, niemal oficjalnym spojrzeniem.

„Igor ci nie powiedział? Doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie, jeśli wrócisz do starego mieszkania i oddasz to Lenie. Będzie im łatwiej z dzieckiem tutaj.”

„Przepraszam” – powiedziałem, starając się nie okazywać podekscytowania – „czy możesz wyjaśnić, o co chodzi?”

Teściowa obróciła się do mnie z poważnym, niemal oficjalnym spojrzeniem.

„Igor ci nie powiedział? Doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie, jeśli wrócisz do starego mieszkania i oddasz to Lenie. Będzie im łatwiej z dzieckiem tutaj.”

Anna stanęła przy oknie i spojrzała w dół z dwunastego piętra, pozwalając oczom ślizgać się po znajomej panoramie. Przez trzy lata, które ona i Igor spędzili w tym mieszkaniu, przyzwyczaiła się do tych miejskich pejzaży, ich majestatycznej ciszy. Ale teraz znajomy krajobraz przenikał subtelny niepokój. Miasto wciąż rozciągało się w dole, wciąż piękne, ale jego wygląd nie emanował już tą samą pewnością i spokojem. Coś się zmieniło – nie na zewnątrz, ale w niej samej.

„Igor, wracasz tak wcześnie?” usłyszała dźwięk otwieranych drzwi i natychmiast go zawołała.

„Tak, a mama i Lena już przyjechały” – usłyszałam odpowiedź z korytarza.

Anna odetchnęła, prostując ramiona. Częste wizyty teściowej zaczynały działać jej na nerwy. Za każdym razem kończyły się tak samo: nieprzyjemnymi rozmowami, subtelnymi wyrzutami, ogólnym poczuciem, że coś jest nie tak.

„Aneczka!” Tamara Wasiljewna wpadła do salonu, jak zwykle z niezbyt wesołą uwagą. „Znów siedziałaś cały dzień w domu? Mogłaś wpaść do Lenoczki i pomóc przy dziecku”.

„Dzień dobry, Tamaro Wasiliewna” – odpowiedziała Anna spokojnie, starannie ukrywając irytację. „Pracuję zdalnie.

Lena szła za nią, trzymając Miszę, która właśnie się obudziła. Lena wyglądała na nieco zmęczoną, ale wyraźnie zadowoloną z roli matki.

„Twoje mieszkanie jest naprawdę przestronne” – powiedziała Lena, siadając na sofie. „W przeciwieństwie do naszej wynajętej szafy”.

Tamara Wasiliewna znacząco spojrzała na syna i powiedziała coś takim wzrokiem, że Anna od razu zrozumiała, że ​​za chwilę wydarzy się coś nieprzyjemnego.

„Tak, tak, właśnie o tym chciałem porozmawiać. Igorze, myślałeś o mojej propozycji?”

Anna poczuła dreszcz przebiegający przez całe ciało. „Co to za oferta?” – pomyślała, a jej serce zaczęło bić szybciej.

Igor zawahał się, chcąc zyskać na czasie, jak zawsze, gdy nie chciał mówić wprost.

  • Mamo, może nie teraz…

„A kiedy?” – nalegała Tamara Wasiljewna. „Lena i dziecko są w wynajętym mieszkaniu, są tam przeciągi, sąsiedzi krzyczą. A tu masz trzy pokoje. Na dwa”.

Anna odwróciła się do niej zaskoczona, nie wierząc własnym uszom.

„Przepraszam” – wtrąciła, starając się zachować spokój – „o czym rozmawiamy?”

Tamara Wasiliewna zwróciła się do synowej z rzeczowym wyrazem twarzy.

„Nie wiedziałaś? Rozmawialiśmy z Igorem o tym, że powinnaś zostać w swoim starym mieszkaniu, a Lenie pozwolić korzystać z tego. Będzie im tu wygodniej z dzieckiem”.

Anna poczuła, że ​​zapiera jej dech w piersiach. Spojrzała na Igora, próbując zrozumieć, co się dzieje.

„Igor?” zapytała powściągliwie.

„Chciałem z tobą porozmawiać…” Jego słowa brzmiały niepewnie i unikał wzroku żony. „To tymczasowe, dopóki Lena nie znajdzie czegoś normalnego”.

„Tymczasowo?” Anna zacisnęła pięści. „A kto zapłaci kredyt hipoteczny, my czy Lena?”

„Dlaczego od razu zaczynasz mówić o pieniądzach?” Tamara Wasiljewna skrzywiła się. „Musisz pomóc rodzinie! Masz własne mieszkanie, a Lena musi wynająć”.

„Moje jednopokojowe mieszkanie jest wynajmowane” – odpowiedziała Anna, patrząc na teściową jak na obcą osobę. „Te pieniądze idą na spłatę kredytu hipotecznego za to mieszkanie. Czy chcesz, żebym zerwała umowę najmu z najemcą?”

„Jakby spłacanie kredytu hipotecznego było dla ciebie aż tak trudne” – prychnęła Tamara Wasiljewna. „Oboje macie dobre pensje”.

Anna długo stała przy oknie, obserwując miasto. Wszystko było jak zwykle: samochody, ludzie, gwar. Ale coś w niej nie grało. To miasto, które kiedyś wydawało się ogromne i pełne możliwości, teraz przytłaczało ją swoją nieskończoną szarością, przypominając, że pewnego dnia wszystko może stać się obce i niezrozumiałe.

„Co o tym myślisz?” zapytała, zwracając się do Lenki, która siedziała cicho w kącie.

Lena lekko się zarumieniła i wzruszyła ramionami.

  • No cóż, mama powiedziała, że ​​ci to nie przeszkadza…

„Mama ci powiedziała?” Anna poczuła, że ​​jej głos lekko drży. „I nie pomyślałaś, żeby nas zapytać?”

„Aniu, no dalej! Nie krzycz” – wtrącił Igor, widząc, jak jej twarz wykrzywia się z irytacji. „Porozmawiajmy o tym spokojnie”.

„O czym porozmawiamy?” Anna nie potrafiła ukryć gniewu. „To, że za moimi plecami decydowałeś, jak mamy żyć, jak mamy zarządzać naszym mieszkaniem?”

Tamara Wasiliewna, stojąc w drzwiach, zacisnęła usta i lekko pochyliwszy głowę, rzekła:

Widzisz, Igor, mówiłem ci, że ona jest samolubna. Siostra twojego męża mieszka w wynajętych mieszkaniach z dzieckiem i skąpi nawet na ten drobny gest.

Anna odwróciła się gwałtownie w stronę teściowej. Jej słowa rany bolały jak ostrze noża.

„Dość! To mieszkanie Igora i moje, które kupiliśmy na kredyt hipoteczny. I to my decydujemy, co się z nim stanie. Mam nadzieję, że to jasne”.

Tamara Wasiliewna prychnęła:

„Jak rozmawiasz ze starszymi od siebie? Igor, słyszysz, co ona mówi?”

Spojrzenie Igora wędruje od matki do żony, próbuje znaleźć złoty środek.

„Uspokójmy się. Anya, mama ma rację, musimy być bardziej cierpliwi”.

Anna spojrzała na niego ze zdziwieniem:

— Bardziej tolerancyjny? Mówisz poważnie?

„Oczywiście” – wtrąciła Tamara Wasiljewna, pozornie nieświadoma napięcia w powietrzu. „Jesteś młoda, nietrudno ci być cierpliwą. Ale Lena i dziecko są ważniejsze; nie mają innego wyboru”.

„Mają wybór” – odpowiedziała stanowczo Anna. „Niech nadal wynajmują mieszkanie. Albo niech zamieszkają z tobą, skoro ich dobro jest dla ciebie tak ważne”.

Tamara Wasiljewna zmarszczyła nos:

— Ja mam małe mieszkanie. A ty masz tu całe trzypokojowe mieszkanie.

Anna poczuła, że ​​jej cierpliwość się kończy. Westchnęła i teściowa natychmiast poszła do sypialni.

— Więc pozwól, że ci pomogę. Im szybciej się przeprowadzisz, tym lepiej.

„Co robisz?” Anna pobiegła za nim, widząc, że Tamara Wasiliewna otwiera szafę.

„Spakuję wszystko, żeby było ci łatwiej” – powiedziała, rozpakowując swoje rzeczy. „Och, jakie śliczne zasłony, możesz je zostawić Lenie”.

Anna zamknęła szafę z całej siły, starając się nie poddać emocjom.

  • Przestań! To moje rzeczy!

„Aniu, nie krzycz na mamę” – powiedział Igor, wyraźnie próbując załagodzić sytuację. „Ona chce pomóc”.

„Pomocy?” Anna zwróciła się do niego. „Ona chce mnie wyrzucić z domu!”

„Jesteś po prostu samolubny” – westchnął Igor, kontynuując pakowanie pudeł. „To dla mojej rodziny, bądź cierpliwy”.

Anna cofnęła się o krok, jakby odpychając od siebie jego słowa.

„Czyż nie jestem twoją rodziną?” – wyszeptała, bardziej do siebie.

Ale Igor już nie słyszał. Nadal pomagał matce rozpakowywać szafę.

  • Mamo, możesz wziąć pudełka ze spiżarni.

Anna stała wciąż na środku pokoju, czując, jak każdy centymetr przestrzeni oddala się od niej coraz bardziej. W gardle miała sucho, a w głowie kołatała jej się jedna myśl: „Kiedy to wszystko poszło nie tak?”

Kolejne dni stały się dla niej prawdziwym koszmarem. Każdy poranek zaczynał się od powrotu Tamary Wasiljewny, jakby to mieszkanie nie było już ich domem, a jedynie czymś tymczasowym.

„Te półki też zostawimy” – powiedziała, rozglądając się po pokoju. „Lenie na pewno się spodobają”.

„Wybraliśmy je razem z Igorem” – próbowała zaprotestować Anna.

„I co z tego? Teraz uszczęśliwią Lenę” – odpowiedziała Tamara Wasiljewna, ignorując jej słowa.

Anna coraz częściej zwracała się do Igora, próbując znaleźć w nim oparcie, ale on tylko uległ:

  • Nie chcesz pomóc, cały czas myślisz o sobie.

Pewnego dnia, wracając z porannego joggingu, Anna zastała w mieszkaniu niespodziewanych gości. Tamara Wasiljewna oprowadzała ich po pokojach, pokazując, gdzie wszystko będzie się znajdować.

„To będzie pokój dziecięcy Miszy” – powiedziała. „Lena od dawna marzyła o tak przestronnym mieszkaniu”.

Anna zamarła w bezruchu, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Jej teściowa zauważyła ją i pomachała ręką, jakby to nic wielkiego.

  • Och, oni są tylko znajomymi, chciałem im pokazać, jak Lena będzie się tu czuła komfortowo.

Te słowa były ostatnią kroplą. Anna po cichu weszła do biura i otworzyła teczkę z dokumentami mieszkania. Igor, widząc ją, podszedł do niej z pytaniem:

  • Co robisz?

„Szukam dobrego prawnika” – odpowiedziała Anna spokojnie, nie odrywając wzroku od ekranu. „Jeśli liczy się dla ciebie tylko głos twojej matki, to nie potrzebujesz tego domu. I ja też nie”.

Igor zbladł i siedział dalej na krześle, nie wierząc własnym uszom.

„Co?” mruknął. „O czym ty mówisz?”

Anna słabo podniosła oczy, zmęczona, jakby zbyt długo patrzyła w jeden punkt.

— O rozwodzie, Igorze. I o podziale majątku.

Igor opadł na krzesło, jakby powalony. Nawet nie próbował ukryć zmieszania.

  • Nie możesz tego zrobić. To zniszczy naszą rodzinę!

„Nasza rodzina?” Anna zachichotała, a jej głos był gorzki jak stare wino. „Nadal myślisz, że mamy rodzinę? Wybrałeś stronę matki dawno temu”.

W tym momencie Tamara Wasiliewna wpadła do biura, jak zwykle, bez pukania, z charakterystycznym wyrazem twarzy, który mówił więcej niż słowa.

— Co tu się dzieje? Jakie oszustwo?

„Dokładnie” – odpowiedziała Anna spokojnie, a w jej głosie nie było już ani cienia strachu, ani wątpliwości. „Składam pozew o rozwód i będę żądać podziału majątku”.

Twarz teściowej natychmiast zrobiła się fioletowa.

— Ty… niszczysz rodzinę! Przez jakieś mieszkanie!

„Nie, Tamaro Wasiliewno. To ty zniszczyłaś naszą rodzinę swoją ciągłą ingerencją.”

Kolejne tygodnie stały się dla Anny prawdziwą gehenną. Spotkała się z prawnikiem, rozpoczynając postępowanie rozwodowe. Igor, niczym człowiek uwięziony między dwoma ogniami, był rozdarty między żoną a matką. Nie wiedział, co myśleć ani co robić.

„Może uda wam się znowu pogodzić?” – zaproponowała Lena z nadzieją, starając się załagodzić sytuację.

Ale Anna była nieugięta. Mieszkanie zostało sprzedane – nie było innych możliwości podziału majątku. Dochód został przeznaczony na spłatę kredytu hipotecznego, a reszta została podzielona po równo, zgodnie z prawem.

„To jest złe!” protestowała Tamara Wasiljewna na ostatniej rozprawie. „Myślisz tylko o sobie, nie o dziecku!”

„Jakie dziecko?” zapytała spokojnie Anna. „To, którego użyłeś jako pretekstu, żeby odebrać nam mieszkanie?”

Po rozwodzie Anna wróciła do swojego jednopokojowego mieszkania. Rozwiązała umowę najmu, by w końcu przejąć tę przestrzeń na własność. Nie było już obcych, którzy dyktowaliby jej zasady. Nie było już tej ciągłej walki o prawo do własnej przestrzeni.

W pracy również sytuacja się poprawiała. Anna z taką energią zaangażowała się w nowy projekt, że jej koledzy to zauważyli. Wkrótce awansowała na kierownika działu.

Pewnego dnia, wracając z pracy, spotkała Igora.

„Cześć” – powiedział niezręcznie, jakby nie wiedział, co powiedzieć.

„Okej” – odpowiedziała Anna szczerze, bez cienia goryczy w głosie. „A jak się masz?”

„W porządku…” zawahał się. „Wiesz, wiele się nauczyłem przez ten czas. Może spróbujmy zacząć od nowa?”

Anna pokręciła głową, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

„Nie, Igorze. Ja też wiele zrozumiałem. Na przykład, że nie można pozwolić, by nawet najbliżsi ludzie zaniedbywali twoje zainteresowania”.

„Mama też się zmieniła” – próbował się usprawiedliwić Igor. „Żałuje…”

„Ona żałuje, że plan się nie powiódł” – przerwała Anna. „A ty nadal usprawiedliwiasz jej działania”.

Tego wieczoru, siedząc w swoim przytulnym, jednopokojowym mieszkaniu, Anna przeglądała stare fotografie. Szczęśliwe chwile z Igorem, parapetówka w ich trzypokojowym mieszkaniu, wspólne wakacje. Wszystko wydawało się odległe i jakoś obce.

Ale teraz te wspomnienia już nie bolały. Stały się częścią przeszłości, lekcją, która nauczyła Annę cenić siebie i swoje zasady.

Podeszła do okna. Widok z okna był piękny: zielony park w dole, świeże powietrze, spokój. Anna poczuła, że ​​to miejsce jest jej domem. Nowy etap w jej życiu, pełna swoboda i możliwości.

Na biurku leżał projekt, który przygotowywała do pracy. Teraz, gdy nie musiała marnować energii na niekończące się konflikty rodzinne, mogła skupić się wyłącznie na karierze.

Telefon zawibrował. Wiadomość od Leny:

— Przepraszam za wszystko. Nie powinnam była pozwolić mamie na to.

Anna się uśmiechnęła. Te przeprosiny nie mogły przywrócić przeszłości, ale przynajmniej ktoś w rodzinie Igora zrozumiał swoje błędy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *