Jesteś zobowiązany służyć moim krewnym – rzekła teściowa, przyprowadzając do Varyi ludzi, którzy byli dla niej obcy.

„Kola, musisz jej po prostu dać porządną nauczkę” – Anna Siergiejewna chłodno poinstruowała syna przez telefon, dumnie siedząc na tylnym siedzeniu drogiego samochodu.

Słuchała odpowiedzi syna z niezadowoleniem.

„Słuchaj, nie mogę być tą, która ciągle wychwala twoją Warwarę!” – odparła niezadowolona Anna Siergiejewna. „Cholera, jej imię brzmi jak krakanie kruka…”

I znów odpowiedź Mikołaja nie przypadła do gustu matce.

„No dobrze, skoro naprawdę tam utknąłeś… Okej. Właśnie jadę do biura. Nie szkodzi, jeśli się spóźnię. Wpadnę po drodze i sam sprawdzę, co się dzieje”.

Przerwała rozmowę, westchnęła z niezadowoleniem i spojrzała na kierowcę w lusterku wstecznym.

– Misza, zmień trasę!

Gdy śnieżnobiały SUV, którym jechała Anna Siergiejewna, zbliżył się do bariery blokującej wjazd na teren prestiżowego kompleksu mieszkalnego, przywitał go zdezorientowany ochroniarz.

„Przepraszamy, wejście na dziedziniec jest tymczasowo zamknięte…” powiedział.

— Co się stało?

Sama Anna Siergiejewna wychyliła się przez okno, aby dowiedzieć się, co jest przyczyną.

„Działo się tam coś dziwnego” – wyjaśnił strażnik. „Czekamy na policję”.

Anna Siergiejewna zmarszczyła brwi. Intuicyjnie wyczuła, że ​​nagły zamęt dotyczył właśnie jej. Kazała kierowcy zaparkować w pobliżu, wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę budynków mieszkalnych. Na dziedzińcu zebrał się tłum ludzi, a ktoś filmował scenę telefonem. Anna Siergiejewna przeciskała się przez tłum, czując coraz silniejsze poczucie niepokoju.

Zobaczyła swoją siostrę Zoję, która, niemal w samej bieliźnie, krzyczała, z podniesioną głową, potrząsając pięścią i próbując pozbierać rzeczy porozrzucane w kompletnym nieładzie po całym dziedzińcu. Wciąż spadały z okna mieszkania na siódmym piętrze.

Para majtek delikatnie wylądowała na głowie Anny Siergiejewny, którą z obrzydzeniem odgarnęła i szybko wyprostowała włosy. Kobieta szybko podeszła do siostry.

– Zoya, co tu się dzieje?

– Czy ty sam tego nie widzisz?!

Zoya, szlochając, nadal zbierała swoje rzeczy, które wciąż spadały. W końcu, rozgniewana, ze złością rzuciła stertę ubrań na ziemię i odwróciła się w stronę placu zabaw.

„Igor, dlaczego tam utknąłeś?” krzyknęła Zoya. „Nie możesz pomóc?”

Dopiero teraz Anna Siergiejewna zauważyła męża Zoi siedzącego na huśtawce i ponuro palącego papierosa. W przeciwieństwie do żony, był ubrany. Nie reagował na krzyki żony.

Anna Siergiejewna stopniowo zrozumiała, co się stało, i wrzała z wściekłości. Jej ostre, jaskrawoczerwone paznokcie dosłownie wbijały się w jej dłonie.

„Dobrze, że to ja tu trafiłam, a nie Kolka” – pomyślała. „Ten ślimak niczego by nie rozwiązał. I na pewno nie będę się z tą dziewczyną użerać!”

Anna Siergiejewna ruszyła zdecydowanie w stronę wejścia, wyjmując z torebki magnes do interkomu, który zawsze nosiła przy sobie. Nie zdążyła go jednak użyć. Rozległ się dźwięk syreny policyjnej. Radiowóz podjechał do szlabanu, a ochroniarz wpuścił ich do środka.

Anna Siergiejewna zatrzymała się, by poczekać na policję, postanawiając na razie wstrzymać się z linczem. A kiedy trzech policjantów skierowało się w jej stronę, uśmiechnęła się do nich ciepło.

„Cieszę się, że przyszedłeś” – powiedziała. „Jestem właścicielką mieszkania, w którym panuje ten bałagan. Rozwiążmy to razem”.

Cała czwórka weszła do budynku, wjechała windą na siódme piętro i stanęła przed drzwiami tego nieszczęsnego mieszkania. Anna Siergiejewna próbowała otworzyć drzwi kluczem, ale bezskutecznie.

„Najwyraźniej klucz wkłada się od tyłu” – zasugerował jeden z policjantów.

Anna Siergiejewna zapukała zirytowana.

„Waria, otwórz natychmiast drzwi!” rozkazała ostro.

Ale nie było odpowiedzi. Za drzwiami panowała cisza. Anna Siergiejewna znowu zaczęła się wściekać. Zapukała jeszcze mocniej.

„Otwórz, łajdaku, bo będzie gorzej!” – podniosła głos.

Ani Anna Siergiejewna, ani stojący obok niej policjanci początkowo nie zwrócili uwagi na dźwięk otwierających się za nimi drzwi windy. Na przestronnym korytarzu znajdowało się jeszcze pięć mieszkań. Jednak mężczyzna, który wyszedł z windy, skierował się właśnie w ich stronę.

„Dzień dobry” – powiedział. „Jakieś problemy?”

Widząc zbliżającego się mężczyznę, Anna Siergiejewna zbladła.

-Ty?

To, co nastąpiło później, okazało się prawdziwą katastrofą dla pewnej siebie bizneswoman…

* * *

Anna Siergiejewna nie mogła powstrzymać się od śmiechu, mimo że znajdowała się w restauracji pełnej klientów. Jej syn, Nikołaj, patrzył na matkę z zażenowaniem, od czasu do czasu nerwowo rozglądając się dookoła.

„Mamo, co się stało z tą reakcją?” – zapytał w końcu.

Nikołaj również zerknął nieufnie w stronę toalet, gdzie schowała się Waria. Tymczasem Anna Siergiejewna wciąż wybuchała śmiechem, ocierając łzy, które napływały jej do oczu. W końcu udało jej się uspokoić.

„O mój Boże… Skąd wytrzasnąłeś tego stracha na wróble?” Anna Siergiejewna spojrzała na syna ze zdumieniem, a nawet litością. „Czy twój wybór cię nawet nie bawi?”

– Mamo, przestań, błagam cię.

Nikołaj wyglądał jak niegrzeczny uczeń.

„Gdzie ją znalazłeś?” zapytała ponownie matka.

„Przy kasie w supermarkecie” – odpowiedział cicho Mikołaj.

„Brawo! Świetny mecz!” Anna Siergiejewna klasnęła szyderczo w dłonie. „Nic bardziej absurdalnego nie mogłeś wymyślić, oczywiście. Koli, czy nie masz wokół siebie wystarczająco dużo wartościowych dziewczyn?”

„Mamo, im zależy tylko na pieniądzach, ubraniach i wakacjach. Ale Warja jest inna. Naprawdę ją lubię” – oświadczył Nikołaj. „Czuję się z nią tak dobrze i swobodnie. Jest prosta, bez pretensji i wymagań”.

– Ale ona jest sprytna, skoro udało jej się cię złapać.

Matka i syn musieli przerwać rozmowę, bo Varya wyszła z toalety i wróciła do stolika. Wyglądała naprawdę nie na miejscu w drogiej restauracji, otoczona pompatycznym tłumem.

Zbyt „nic specjalnego”, jak delikatnie określiła ją Anna Siergiejewna. Sama Warja czuła się dość nieswojo w drogim lokalu, do którego Nikołaj przyprowadził ją na spotkanie z matką.

Anna Siergiejewna wspaniałomyślnie postanowiła na razie oszczędzić „wieśniaka” i zdołała powstrzymać się od nadmiernego kpiny z niej. Wieczór jednak nadal był dość napięty.

Mimo to Mikołaj i Warwara wzięli ślub.

Anna Siergiejewna lekko zrewidowała swój stosunek do dziewczyny. Być może nawet na lepsze. Mała szara myszka miała całować ręce swojej dobrodziejki, swojej teściowej, do końca życia.

Sama Anna Siergiejewna rozwiodła się z ojcem Nikołaja, gdy ten miał zaledwie siedem lat. Ona i Dmitrij pobrali się jeszcze na studiach, założyli razem od podstaw własną firmę i z powodzeniem ją rozwinęli. Rodzina była dość zamożna, ale ciepło i uczucie między małżonkami szybko wyparowały. Oboje zdali sobie sprawę, że stali się sobie obcy.

Co prawda krążyły plotki, że Anna Siergiejewna zdradziła męża i została złapana na gorącym uczynku. Jednak sam Dmitrij Siergiejewicz nie skomentował sytuacji. Majątek i interesy zostały podzielone, a każde z byłych małżonków skupiło się na realizacji własnych interesów.

Mikołaj pozostał z matką, choć początkowo Dmitrij Siergiejewicz nalegał, aby syn zamieszkał z nim.

„Zrobisz z niego mięczaka” – powiedział do żony.

Jednak Mikołaj był już pełnoprawnym „mamusiem”, więc zareagował na pomysł ojca histerycznie.

Nawiasem mówiąc, Anna Siergiejewna okazała się być całkiem skuteczną menedżerką. Wierzyła we własną siłę i wszechmoc, całkowicie podporządkowując sobie syna. Niestety dla niego, Nikołaj rzadko komunikował się z ojcem.

* * *

I tak syn dorósł, a w jego życiu pojawiła się ta właśnie Waria.

Anna Siergiejewna wynajęła nowożeńcom mieszkanie w ładnym kompleksie mieszkalnym. Partnerzy biznesowi często odwiedzali jej dom, a jej prosta synowa nie pasowała do wystroju.

Jednak w wolnym czasie od spotkań towarzyskich Anna Siergiejewna nie odmawiała sobie przyjemności sprzątania po synowej i załatwiania różnych sprawunków. Warja często musiała zastępować gospodynię.

„Musisz pamiętać, komu i co jesteś winna” – dręczyła ją teściowa. „Mam nadzieję, że nie sądzisz, że mój syn zapewnił ci taki standard życia?”

A Warwara milczała. Musiała rzucić pracę w supermarkecie, żeby dotrzymać kroku teściowej. W rodzinnej wiosce młoda kobieta miała chorą matkę i młodszego brata, którym regularnie wysyłała pieniądze. Teraz musiała przekazywać im pieniądze z pieniężnej „jałmużny” męża, a raczej teściowej.

Mikołaj pracował, ale, jak to mówią, nie sięgnął gwiazd.

W pewnym momencie firma kierowana przez Annę Siergiejewną popadła w kłopoty finansowe i musiała zwolnić swoją gosposię. Jej stanowisko oficjalnie objęła Warwara, której teściowa, oczywiście, nie miała zamiaru płacić.

Starała się nie skarżyć mężowi, a Mikołaj udawał, że niczego nie zauważa.

* * *

Sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny wraz z przybyciem młodszej siostry Anny Siergiejewny, Zoi, i jej męża Igora. Mikołaj był wtedy poza domem, a Anna Siergiejewna wpadła na pomysł, jak inaczej dręczyć synową. Przeniosła Zoję i Igora do mieszkania nowożeńców.

„Masz obowiązek służyć mojej rodzinie” – rozkazała jej teściowa oszołomionej Varyi. „Będziesz musiała działać na dwóch frontach”.

W porównaniu ze starszą siostrą Zoja była „biedną krewną” i stale czuła się niepewnie. Teraz jednak postanowiła wykorzystać każdą okazję, by wyśmiać wioskową „Kopciuszka”. Czasami Zoja tak się wkręcała, że ​​nawet jej mąż, Igor, próbował przemówić jej do rozsądku.

„Trzymaj się z daleka, dobrze?” warknęła Zoya. „Co cię obchodzi ten kundel? To ty masz ją na oku?”

Tego dnia Warwara wyszła bez ostrzeżenia. Kiedy wróciła, powitała ją wściekła Zoja. Warwara została obsypana obelgami i przekleństwami, po czym Zoja wzmocniła swoje argumenty donośnym policzkiem. Igora nie było w domu; wyszedł po papierosy.

Varya nagle oddała Zoyi, po czym chwyciła ręcznik kuchenny, zaczęła ją smagać i wypędziła. Oszołomiona „dama” nawet nie zdawała sobie sprawy, jak znalazła się na półpiętrze.

Zoya próbowała siłą wtargnąć do mieszkania, ale Varya zamknęła się w środku. Przez okno w przedpokoju Zoya zobaczyła, jak jej i jej męża spadają rzeczy. Zadzwoniła do siostry z telefonu osoby postronnej, ale nie potrafiła niczego jasno wytłumaczyć.

* * *

Anna Siergiejewna spojrzała ze zdumieniem na swojego byłego męża, który spokojnie przeszedł obok niej i policjantów, podszedł do drzwi i zapukał.

„Wariuszo, otwórz, to ja” – powiedział.

Drzwi natychmiast się otworzyły. Dmitrij Siergiejewicz odwrócił się w stronę swoich gości.

„Co się stało?” zapytał spokojnie.

„Otrzymaliśmy telefon od obywatela…” Policjant spojrzał kątem oka na Annę Siergiejewną.

„Jakież to ciekawe” – zaśmiał się Dmitrij Siergiejewicz. „Ta kobieta, bez pozwolenia i zgody właściciela mieszkania, przeniosła swoich krewnych do cudzego mieszkania”.

„Jaka inna kochanka?” próbowała protestować Anna Siergiejewna.

„Warwara jest prawną właścicielką tego mieszkania, które kupiłem i zarejestrowałem na jej nazwisko” – wyjaśnił Dmitrij Siergiejewicz. „Jestem jej teściem. Czy masz jeszcze jakieś pytania? A tak przy okazji…”

Dmitrij Siergiejewicz zwrócił się do Varwary.

– Córko, możesz zgłosić na policję nielegalne wejście do twojego domu.

Kątem oka Dmitrij Siergiejewicz zauważył, że jego była żona zbladła. Anna Siergiejewna nie wiedziała, że ​​Nikołaj przedstawił również swojego ojca swojej młodej żonie. Mężczyzna polubił dziewczynę ze wsi i dowiedział się o jej sytuacji.

„Zrobiłeś to wszystko tylko po to, żeby mnie zdenerwować?” – zapytała go ze złością Anna Siergiejewna.

„Zrobiłem to dla dobra młodej pary” – odpowiedział Dmitrij Siergiejewicz. „Mam nadzieję, że Nikołaj wyciągnie własne wnioski. W końcu jego pobyt tutaj zależy teraz wyłącznie od woli Warwary”.

Synowa zaprosiła teścia na herbatę i pogawędkę, podczas gdy Anna Siergiejewna poszła uporządkować sprawy z krewnymi. Zrozumiała, że ​​jej świat już nigdy nie będzie taki sam.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *