Po 19 latach małżeństwa Wasilij opuścił rodzinę, przekonany, że Rita jest nic niewarta. Trzy miesiące później nie mógł uwierzyć własnym oczom, gdy zobaczył swoją byłą żonę.

Drzwi zatrzasnęły się z głuchym hukiem. Rita zamarła przy oknie, patrząc, jak Wasilij pakuje walizki do taksówki.

Dziewiętnaście lat – prawie dwie dekady małżeństwa – zostało upchnięte w dwóch zniszczonych walizkach i torbie podróżnej.

„Pożałujesz tego” – powiedział na pożegnanie. „Komu jesteś potrzebna w wieku czterdziestu trzech lat? Farbujesz siwe włosy, ukrywasz zmarszczki… Myślisz, że ktokolwiek będzie tym pochlebiony?”

Rita milczała. Jej wnętrzności płonęły bólem i upokorzeniem, ale nie dała mu satysfakcji, widząc, jak płacze.

„Milczysz?” Wasilij zaśmiał się. „Zgadza się, nie ma nic do powiedzenia. Beze mnie się zgubisz”.

Taksówka odjechała, a ona wciąż stała przy oknie, mechanicznie poprawiając zasłonę. Jego ostatnie słowa krążyły jej po głowie, mieszając się ze wspomnieniami, jak rok po roku metodycznie podkopywał jej pewność siebie.

– Gdzie się wybierasz, wyglądając w ten sposób? Jesteś matką rodziny!

– Jaka kariera? O czym ty mówisz? Kto cię tam potrzebuje?

– W twoim wieku jest już za późno, żeby cokolwiek zmienić.

Telefon dzwonił bez przerwy, dzwoniąc do przyjaciółek. Nina, Swietłana, a nawet Marina z sąsiedniego budynku – wszystkie chciały przyjść, pocieszyć ją, wesprzeć. Ale Rita wyłączyła telefon. Potrzebowała chwili samotności.

„Czterdzieści trzy…” wyszeptała. „Czy to naprawdę wszystko prawda?”

Zdezorientowana kobieta o zaczerwienionych oczach patrzyła na nią z lustra. Przez dziewiętnaście lat była czyjąś żoną, budowała rodzinę, tworzyła przytulny dom. I co teraz? Kim ona teraz była?

Rita wzięła telefon, zadzwoniła do swojego przyjaciela i zdołała powiedzieć tylko dwa słowa: wyszedł.

„Przygotuj się” – rozkazał stanowczo mój przyjaciel. „Już do ciebie idę. Nawet o tym nie myśl”.

„Ja…” Rita zawahała się. „Jakie sny, Nin? Mam czterdzieści trzy lata…”

Nina przybyła niczym meteor, przywożąc ze sobą torby pełne jedzenia i butelkę.

„Dobrze” – rozkazał mój przyjaciel – „wyjmij notatnik i zaczniemy pisać plan twojego nowego, szczęśliwego życia!” „Pomyśl tylko, o czym marzyłeś przez ostatnie pięć lat?”

„Ja…” Rita zawahała się. „Jakie sny, Nin? Mam czterdzieści trzy lata.”

„Przestań natychmiast!” – jej przyjaciółka uderzyła dłonią w stół. „To są właśnie te słowa, o których zaraz zapomnisz. Na zawsze!”

Rozmawiali długo, aż do późnej nocy.

Przypomnieliśmy sobie wszystkie marzenia Rity i to, co zawsze chciała zrobić, ale ciągle odkładała.

Rano Rita obudziła się z bólem głowy i dziwnym poczuciem wolności. Na kuchennym stole leżała kartka papieru zapisana poprzedniego dnia – lista rzeczy do zrobienia na najbliższy miesiąc.

„Może to szaleństwo…” mruknęła, patrząc na pierwszą pozycję: „Zapisz się na zajęcia jogi”.

Zadzwonił telefon z wiadomością. Nina wysłała adres salonu kosmetycznego:

– Umówiłam cię na 11:00. Nawet nie myśl o odwołaniu! Nowe życie – nowy wygląd.

W salonie młody stylista długo przyglądał się jej włosom.

„Masz oszałamiający kształt twarzy” – zauważył. „Zaryzykujmy?”

Dwie godziny później Rita nie poznała siebie w lustrze. Jej bob z dłuższymi włosami, karmelowe włosy i naturalny makijaż…

„Czy to… czy to naprawdę ja?” wyszeptała.

„A tak myślałaś!” – puściła oko stylistka. „Teraz najważniejsze to się nie zatrzymywać”.

Wieczorem zadzwoniła Swietłana:

– Rit, pamiętasz jak mówiłeś o swojej wymarzonej pracy?

Aktualnie w naszej galerii poszukujemy dyrektora artystycznego.

Minęły dwa tygodnie. I wiele się w tym czasie zmieniło.

Rita uporządkowała się. Nie tylko jej wygląd, ale i wewnętrzne nastawienie świadczyły o zwycięstwie.

– Rito Andriejewna? Proszę. Swietłana dużo mówiła o twoich pomysłach.

I oczywiście wszystko poszło jak w zegarku. Rita była uosobieniem pewności siebie. Jej oczy błyszczały niesamowitym blaskiem. I oczywiście, zatrudnili ją bez wahania.

Wieczorem, na cześć nowego stanowiska, przyjaciele zorganizowali małą uroczystość w modnej restauracji.

„Za nową Ritę!” Nina uniosła kieliszek.

„Do nowego życia” – dodała Swietłana.

W tym momencie do ich stolika podszedł wysoki mężczyzna w szarym garniturze.

„Przepraszam, że przeszkadzam” – powiedział, lekko zawstydzony. „Jestem krytykiem sztuki Olegiem Sawieljewem. Podsłuchałem, jak rozmawialiście o galerii i nie mogłem się powstrzymać, żeby nie podejść i się z wami spotkać”.

„Oleg?” – ożywiła się Swietłana. „Ten? Twoje artykuły o sztuce współczesnej są po prostu niesamowite!”

„Chciałabyś do nas dołączyć?” – zaproponowała Nina, chytrze zerkając na zarumienioną twarz Rity.

Oleg okazał się wspaniałym rozmówcą. Mówił o sztuce jak nikt inny.

Dni mijały. Rita uważała pracę za niesamowicie przyjemną. Prawdopodobnie była dokładnie tym, o czym marzyła.

Oleg często odwiedzał galerię.

Początkowo rzekomo chodziło o pracę, ale potem przestał ukrywać zainteresowanie Ritą. I pewnego dnia zaprosił ją na wystawę.

„Nie jestem pewna…” zaczęła Rita.

„Jako koledzy” – dodał cicho. „Obiecuję zachować się całkowicie profesjonalnie”.

Rozmawiali przez trzy godziny na wystawie.

– Wiesz, jest w tobie coś wyjątkowego. Jakieś wewnętrzne światło.

Rita była zawstydzona:

– To wszystko nowa praca. I… nowe życie.

„Nie” – Oleg pokręcił głową. „To wszystko twoja wina. Ktoś po prostu wcześniej pilnie gasił to światło”.

Będąc już w domu, Rita długo stała przy oknie, odtwarzając w myślach tę rozmowę.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu Rita poczuła się nie jak była żona, lecz jak szczęśliwa kobieta z własnymi zainteresowaniami.

– Ale minęły zaledwie dwa miesiące.

„I co z tego?” przerwała jej przyjaciółka. „Wystarczająco się wycierpiałaś. Czas iść dalej”.

Tego wieczoru, zakładając swoją ulubioną czarną sukienkę, Rita dostrzegła swoje odbicie w lustrze. Nina miała rację – naprawdę rozkwitała. Ponurej kobiety o smutnych oczach nie było już wśród żywych.

Teraz była pewną siebie kobietą, znającą swoją wartość.

Koncert muzyki klasycznej był wspaniały. To było dokładnie to, czego Rita potrzebowała tego wieczoru.

Oleg siedział obok niej i od czasu do czasu rzucał jej uważne spojrzenia.

W przerwie wyszli do foyer, gdzie opowiedział o kompozytorze i historii powstania utworów.

Wieczorem, gdy weszli do małej, ale przytulnej kawiarni, Oleg zaprosił Ritę, aby pojechała z nim do Paryża na wystawę.

Planuję napisać serię artykułów o niej. Może chciałbyś do mnie dołączyć?

„Pomyślę o tym” – powiedziała Rita z uśmiechem.

„Oczywiście” – uśmiechnął się Oleg. „Masz czas do przyszłego tygodnia”.

W domu Rita nie mogła spać. Wyobrażała sobie Paryż, jego ulice, muzea i kawiarnie. I po raz pierwszy myśl o podróży nie wydawała się niemożliwa ani zakazana.

Nina zadzwoniła rano:

– Jak tam randka? I nie mów, że to nie on!

„Wszystko było cudowne” – przyznała Rita. „I… zaprosił mnie do Paryża”.

„Co?!” wykrzyknął mój przyjaciel. „A ty, oczywiście, się zgodziłeś?”

– Powiedziałem, że się nad tym zastanowię…

„Rita!” – głos Niny był pełen oburzenia. „Po prostu spróbuj odmówić! Marzyłaś o tym mieście całe życie”.

– Ale to jest takie… nieoczekiwane.

„Czy całe twoje nowe życie nie jest nieoczekiwane? Pamiętasz, co mówiłeś dwa miesiące temu? Że chciałeś nauczyć się podejmować ryzyko?”

Rita się uśmiechnęła. Czyż nie o tym właśnie marzyła? O swobodzie podejmowania decyzji, o możliwości podążania za swoimi pragnieniami?

W galerii czekała na nią niespodzianka – zaproszenie na prywatny pokaz nowej kolekcji młodej artystki.

Rita oddała się pracy, ale myśli o Paryżu nie opuszczały jej.

Wieczorem postanowiła zadzwonić do córki:

– Masza, co myślisz o tym, że pojadę do Paryża?

„Mamo, to jest niesamowite!” wykrzyknęła córka. „Z tym twoim krytykiem sztuki?”

– Skąd wiesz?

„Nina mi powiedziała” – zaśmiała się Masza. „I wiesz, mamo… tak się cieszę. Już najwyższy czas”.

Paryż powitał ich słońcem i chłodną wiosenną bryzą. Rita stała na balkonie małego hotelu w Dzielnicy Łacińskiej, wciąż nie mogąc uwierzyć, że to się jej przytrafiło.

„Najpierw Luwr?” – zaproponował Oleg przy śniadaniu.

„Czy możemy najpierw przejść się po mieście?” zapytała Rita.

Trzeciego dnia, gdy siedzieli w kawiarni niedaleko katedry Notre Dame, zadzwonił telefon Rity. Na ekranie pojawiło się imię Wasilija.

„Nie będę ci przeszkadzał” – Oleg taktownie wstał od stołu.

„Rita, jesteś w Paryżu?” – głos jej byłego męża brzmiał zdezorientowanie. „Masza powiedziała…”

– Tak, Wasiu. Jestem w Paryżu.

– Z tym… krytykiem?

„Nie powinno cię to martwić” – odpowiedziała Rita. „Po raz pierwszy od dawna jestem po prostu szczęśliwa”.

O dziwo, telefon Wasilija nie wywołał żadnych emocji – żadnego bólu, cierpienia, gniewu. Był po prostu głosem z przeszłości.

I Rita w końcu zrozumiała, że ​​jest otwarta na szczęśliwą przyszłość.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *