„Oddałam mieszkanie córce, która wkrótce urodzi. A teraz będę mieszkać z tobą” – zawołała teściowa o piątej rano.

Tatianę obudził dziwny dźwięk. Początkowo myślała, że ​​to sen, ale potem dźwięk się powtórzył – uporczywe pukanie do drzwi.

Z trudem otworzyła oczy i sięgnęła po telefon. Na ekranie widniała godzina 5:03. Kto mógł przyjść tak wcześnie?

Arkady poruszył się obok niego. Zwykle jej mąż spał jak zabity, a obudzenie go było trudniejsze niż obudzenie niedźwiedzia w stanie hibernacji, ale teraz, najwyraźniej, pukanie było tak głośne, że nawet on nie mógł pozostać w krainie snów.

„Co do…” – mruknął Arkady, szukając kapci. „Kogo, do cholery, przyprowadzili?”

Tatiana również wstała, narzuciła szlafrok i wyszła na korytarz. Arkadij, rozczochrany i senny, zbliżał się już do drzwi wejściowych. Dzwonek dzwonił bez przerwy – ktoś trzymał palec na przycisku, jakby od tego zależało jego życie.

„Już, już!” krzyknął Arkadij zirytowany, otwierając drzwi.

W drzwiach stała Swietłana Wasiliewna, matka Arkadija. Jej włosy były idealnie ułożone, mimo wczesnej pory, a makijaż wyglądał świeżo. Obok niej stały dwie ogromne walizki i duża torba z jaskrawym, kwiatowym nadrukiem.

„Mamo?” Arkady spojrzał na matkę ze zdziwieniem, wyraźnie nie rozumiejąc, co się dzieje. „Co się stało?”

Swietłana Wasiliewna, nie czekając na zaproszenie, weszła zdecydowanym krokiem do przedpokoju, odsuwając syna na bok.

„Oddałam mieszkanie córce, która wkrótce urodzi dziecko” – oznajmiła teściowa tonem nie znoszącym sprzeciwu. „A teraz będę mieszkać z tobą!”

Tatiana poczuła, jak grunt pod jej stopami drży. Oczywiście wiedziała, że ​​jej szwagierka, Larisa, wkrótce spodziewa się pierwszego dziecka, ale co miała z tym wspólnego przeprowadzka teściowej? Miała wspaniałe dwupokojowe mieszkanie w centrum miasta, które kiedyś pomógł jej kupić jej zmarły mąż, Arkadij, ojciec Larisy.

Arkadij nie wyglądał na mniej oszołomionego.

„Mamo, dlaczego tak wcześnie?” to wszystko, co udało się wykrztusić mężowi, patrząc raz na matkę, raz na żonę.

„Po co to przeciągać? Jestem w swojej rodzinie, a nie obcym!” Swietłana Wasiljewna uśmiechnęła się szeroko i weszła głębiej do mieszkania, jakby nie rzuciła synowej i synowi wiadomości wielkości asteroidy.

Tatiana stała w drzwiach sypialni, czując się dziwnie odrętwiała. Tysiące myśli wirowały jej w głowie, ale żadna nie potrafiła ubrać w słowa. Jak to możliwe? Żadnego telefonu, żadnego ostrzeżenia – po prostu przedstawiła im fakt, że teraz będzie z nimi mieszkać. W ich małym dwupokojowym mieszkaniu, które i tak było ciasne dla dwóch osób.

„Swietłano Wasiliewna” – Tatiana w końcu otrząsnęła się z szoku i starała się mówić jak najspokojniej. „Dlaczego nie pomyślałaś o sobie, kiedy oddałaś jej mieszkanie? Gdzie planowałaś mieszkać?”

Teściowa spojrzała na synową z wyraźnym zdziwieniem, jakby pytanie było zupełnie śmieszne.

– No cóż, mam syna, czy nie byłoby logiczne, żeby się do niego wprowadzić?

Tatiana przygryzła wargę. Logiczne? Pojawić się o 5 rano bez zapowiedzi i ogłosić przeprowadzkę faktem dokonanym – czy to było logiczne? I wstępna rozmowa z synem i synową nie pasowała do tej „logiki”?

Tymczasem Swietłana Wasiljewna, ignorując konsternację właścicieli mieszkania, pewnym krokiem weszła do salonu, gdzie stała duża narożna sofa. To właśnie na niej Tatiana często pracowała wieczorami (była freelancerką copywriterką), a tutaj razem z Arkadym oglądali filmy, ustawiając kino domowe.

„Dobrze, będzie mi tu wygodnie” – teściowa postawiła walizkę obok sofy i rozejrzała się dookoła z miną rzeczoznawcy. „A ty możesz się wprowadzić do małego pokoju”.

Mały pokój był sypialnią, w której Arkadij i Tatiana niedawno dokonali remontu i kupili nowe łóżko i szafę. Salon służył również Tatianie jako biuro, gdy pracowała z domu.

Tatiana spojrzała na męża, oczekując, że zaprotestuje, powie matce, że tak się nie robi, że powinni byli wszystko najpierw omówić. Ale Arkadij tylko niezręcznie podrapał się po głowie, wyraźnie nie wiedząc, jak zareagować.

„Mamo, nie rozmawialiśmy o tej opcji” – zaczął niepewnie. „Może najpierw…”

„O czym tu rozmawiać?” – przerwała Swietłana Wasiljewna, siadając na sofie i wyciągając z torebki kilka drobiazgów. „Larisa jest w ciąży, potrzebuje wsparcia. I co, myślisz, że powinnam mieszkać na ulicy?”

„Ale moglibyśmy znaleźć inne rozwiązanie” – próbowała interweniować Tatiana. „Może moglibyśmy pomóc ci wynająć mieszkanie w pobliżu albo…”

„Wynająć mieszkanie?” – zaśmiała się Swietłana Wasiljewna, jakby usłyszała świetny dowcip. „Z mojej emerytury? Po co płacić czynsz, skoro mam syna i przestronne mieszkanie?”

Przestronne? Tatiana zaśmiała się pod nosem. Tak, ich mieszkanie było całkiem duże jak na Moskwę – 56 metrów kwadratowych w przyzwoitej dzielnicy. Ale wraz z pojawieniem się trzeciej osoby dorosłej, przestrzeń osobista musiała pójść w zapomnienie.

Arkadij wydawał się niepewny, po której stronie stanąć. Tatiana widziała, jak jej mąż jest rozdarty między obowiązkiem wobec matki a obowiązkami wobec żony.

„Mamo, napijmy się chociaż herbaty i porozmawiajmy o tym spokojnie?” – zaproponował Arkadij pojednawczo.

„Oczywiście” – Swietłana Wasiliewna znów się uśmiechnęła. „Taneczko, proszę, nastaw czajnik. Masz coś na herbatę? Nie jadłam nic od wczoraj”.

Tatiana po cichu poszła do kuchni, zaciskając pięści tak mocno, że paznokcie wbijały się w dłonie. W głowie krążyła jej tylko jedna myśl: „Dlaczego to się ze mną dzieje?”. Przez pięć lat małżeństwa z Arkadym nauczyła się dogadywać ze Swietłaną Wasiljewną, choć wymagało to od niej wiele wysiłku. Jej teściowa zawsze była kobietą dominującą, przyzwyczajoną do sprawowania kontroli nad otoczeniem, zwłaszcza nad dziećmi. Ale wtrącać się w ich życie w ten sposób, bez ostrzeżenia…

Podczas gdy czajnik się gotował, Tatiana wyjęła wczorajszy placek jabłkowy i pokroiła go na równe kawałki. Jej ręce lekko drżały z wysiłku i niewyspania.

Swietłana Wasiliewna weszła do kuchni, jakby była jej właścicielką, i usiadła na czele stołu, zajmując miejsce Arkadego. Rzuciła krytyczne spojrzenie na szafki, kuchenkę i zlew z kilkoma brudnymi kubkami.

„Powinnaś mi podziękować!” – oznajmiła nagle teściowa, wracając do tematu przeprowadzki. „W końcu zrobiłam dobry uczynek – pomogłam córce!”

Tatiana powoli postawiła przed teściową filiżankę herbaty i talerz ciasta. Miała gulę w gardle, ale zmusiła się do mówienia spokojnie:

„Swietłano Wasiljewna, pomoc twojej córce jest wspaniała. Ale dlaczego nie skonsultowałaś się z nami? Moglibyśmy wspólnie znaleźć rozwiązanie, które odpowiadałoby wszystkim. Na przykład wynająć twoje mieszkanie i pomóc Larisie finansowo”.

„Gdybym wynajęła mieszkanie, Larisa nie mogłaby w nim mieszkać” – powiedziała teściowa z naciskiem, jakby zwracała się do małego dziecka. „Mówiłam ci przecież – dałam jej to mieszkanie. Na zawsze. Papierkowa robota już załatwiona”.

Do rozmowy włączył się wreszcie Arkadiusz, który stał przy oknie:

„Mamo, dlaczego nie porozmawiałaś ze mną o tym? Mogłam pomóc z papierkową robotą albo zasugerować coś innego”.

„Synu, jesteś taki naiwny” – Swietłana Wasiljewna pokręciła głową. „Twoja siostra jest sama, spodziewa się dziecka, a jej były mąż nie da jej ani grosza. Jak mogłabym nie pomóc? Poza tym, będę się czuła z tobą swobodniej – i towarzystwo, i pomoc są w zasięgu ręki”.

Tatiana poczuła narastającą w niej falę oburzenia. „Towarzystwo i pomoc pod ręką” – czy to oznaczało, że ona i Arkadij będą teraz musieli usługiwać Swietłanie Wasiljewnie? Gotować, sprzątać i robić zakupy? A mimo to pozbawieni przestrzeni osobistej i możliwości bycia samemu?

Tatiana bez słowa powoli się odwróciła, wyszła z kuchni i skierowała do sypialni. Tam otworzyła szafę, wyciągnęła torbę podróżną i zaczęła pakować do niej swoje najpotrzebniejsze rzeczy. Ręce jej się trzęsły, a w głowie kołatała się tylko jedna myśl: „Jak to się mogło stać? Jak to się w ogóle mogło stać?”.

Arkadiusz pojawił się w drzwiach. Stał tam, przestępując z nogi na nogę, jakby nie wiedział, co zrobić z rękami.

„Dokąd idziesz?” – zapytał mąż takim tonem, jakby naprawdę nie rozumiał, co się dzieje.

„Skoro mamy nowego właściciela, to chyba już pójdę” – Tatiana nawet się nie odwróciła, dalej pakując koszulki i dżinsy do torby.

„Obrażasz się?” Swietłana Wasiljewna pojawiła się w drzwiach z filiżanką herbaty w dłoni. Jej teściowa zachichotała, jakby cała sytuacja przypominała absurdalną scenę z kiepskiego serialu.

Tatiana tylko pokręciła głową. Nie miała siły się sprzeciwiać. I nie miało to sensu. Zarzuciła torbę na ramię, rzuciła mężowi długie spojrzenie i w milczeniu ruszyła do wyjścia.

„Tanya, zaczekaj!” Arkady pobiegł za nią. „Może porozmawiamy?”

„Nie ma o czym rozmawiać” – powiedziała Tatiana w korytarzu, wkładając kurtkę. „Zadzwonię później”.

Drzwi zatrzasnęły się z głuchym hukiem, pozostawiając Arkadija stojącego z otwartymi ustami.

To był ponury dzień. Arkadij błąkał się po mieszkaniu jak zagubiony szczeniak. Dzwonił do Tatiany kilkanaście razy, ale nikt nie odbierał. Biedak nie wiedział, co ze sobą zrobić.

Ale Swietłana Wasiljewna pozostała niewzruszona. Jej teściowa radośnie rozpakowała walizki i ułożyła bibeloty na półkach. Na stoliku kawowym pojawiły się porcelanowe figurki, a na ścianach wisiało kilka starych fotografii, które Swietłana Wasiljewna przywiozła ze sobą.

„Arkasza, przestań się kręcić” – warknęła w końcu teściowa, gdy jej syn po raz setny minął ją, idąc z kuchni na korytarz i z powrotem. „Czemu się włóczysz jak zagubiona dusza?”

„Tanii nie ma, mamo! Rozumiesz?” Arkadij zatrzymał się i nagle zgarbił, jakby ktoś zrzucił mu na ramiona worek ziemniaków.

„No i co z tego, tragedia” – prychnęła Swietłana Wasiljewna. „Nie jest małą dziewczynką, będzie się dobrze bawić, a potem wróci. Dokąd indziej miałaby pójść?” Jej teściowa zaczęła poprawiać poduszki na sofie. „Jeśli nie wróci, znajdziesz kogoś lepszego. Wtedy będzie szanować starszych”.

Arkady tylko pokręcił głową, patrząc na matkę. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł się zmusić. Poszedł do sypialni.

Noc minęła niespokojnie. Arkadij przewracał się z boku na bok, nie mogąc zasnąć do rana. Wciąż odtwarzał w głowie tę sytuację, nie mogąc znaleźć wyjścia. Nie chciał kłócić się z matką, ale nie chciał też stracić żony.

Rano Arkadiuszowi udało się w końcu dodzwonić do Tatiany.

„Tanya, nie denerwuj się tak” – zaczął błagalnym tonem. „Mama też jest człowiekiem, dokąd miałaby pójść?”

„Postanowiła, że ​​podpisując akt darowizny” – głos Tatiany brzmiał zmęczony, jakby ona również nie spała całą noc. „Teraz zdecyduj, z kim chcesz mieszkać”.

– Taniu, nie możesz być tak kategoryczna…

„Po prostu dokonaj wyboru, Arkady. Jesteśmy rodziną, czy nie? Nie zamierzam mieszkać pod jednym dachem z kimś, kto nie szanuje moich granic”.

– Ale to jest mama…

„A ja jestem twoją żoną. A nasza rodzina powinna być na pierwszym miejscu” – dobiegał z telefonu hałas ulicy. „Dobra, muszę iść. Mam pracę”.

Arkadij usiadł na sofie, zdezorientowany. Był w poważnych tarapatach… Z jednej strony jego matka – jego krew, ta, która go wychowała i wychowała. A z drugiej jego żona. Kobieta, którą kochał, z którą chciał się zestarzeć.

Tego wieczoru, gdy Arkadij wrócił z pracy, czekała go nowa niespodzianka. Swietłana Wasiljewna zdążyła przestawić wszystkie meble w salonie. Sofa stała teraz przy oknie, a telewizor w kącie.

„Mamo, co to jest?” Arkadij oszołomiony rozejrzał się po pokoju.

„Trochę zmieniłam wystrój” – odpowiedziała Swietłana Wasiljewna, wyglądając z kuchni. „A tak przy okazji, muszę kupić nową sofę; ta jest twarda i niewygodna”.

„Mamo, nic nie zmienimy” – Arkadij pocierał skronie. „Musimy porozmawiać”.

„O czym?” teściowa weszła do pokoju, wycierając ręce kuchennym ręcznikiem.

— O twojej przeprowadzce. Tanya i ja jeszcze o tym nie rozmawialiśmy. Musisz znaleźć inne rozwiązanie.

Swietłana Wasiljewna nagle się spięła. Jej twarz stężała, usta zacisnęły się w cienką linię.

„Nigdzie się nie wybieram!” – warknęła teściowa, przyprawiając Arkadego o dreszcze. „Jestem twoją matką, a nie obcą osobą!”

– Ale mamo…

„Żadnych ale! Poświęciłam całe życie moim dzieciom, a teraz wyrzucasz mnie na ulicę? Larisa zaraz urodzi, nie ma dla mnie czasu. Więc odrzucasz też swoją matkę?”

Arkady pocierał skronie. Głowa mi pękała.

„Nie odmawiam, mamo. Ale nie możesz tak po prostu wtargnąć w nasze życie bez pytania…”

„Zapytać tę swoją Tanię?” Swietłana Wasiliewna skrzywiła się. „Ona nigdy się nie zgodzi! Patrz, wpadła w furię i uciekła”.

Arkady zdał sobie sprawę, że rozmowa prowadzi donikąd. Poszedł do sypialni, położył się na łóżku i wpatrywał się w sufit. To była ślepa uliczka.

Minęły kolejne dwa dni. Tatiana wciąż nie wróciła. Arkadij harował między pracą a domem, gdzie Swietłana Wasiljewna teraz rządziła niepodzielnie, codziennie wprowadzając własne „ulepszenia”.

W piątek Arkady nie wytrzymał i wybrał numer żony:

– Jeśli nie wrócisz, nie wiem, co robić dalej…

„Więc zdecyduj, kto jest dla ciebie ważniejszy” – odpowiedziała spokojnie Tatiana. „To twój wybór, Arkadiju. Kocham cię, ale nie wrócę tam, gdzie nie jestem szanowana”.

Arkadij długo siedział w kuchni po tej rozmowie. Wypił herbatę, potem nalał sobie wódki, ale jej nie otworzył. Myślał.

Matka postąpiła nieuczciwie, to fakt. Oddała mieszkanie córce, nie pytając nikogo. Po prostu postawiła ją przed faktem dokonanym. A teraz oczekuje, że wszyscy będą tańczyć, jak jej zagra.

A co z Tatianą? Czy w ciągu pięciu lat kiedykolwiek była niegrzeczna dla swojej teściowej? Nie. Zawsze się uśmiechała, pomagała, tolerowała rady i krytykę. Nigdy się nie skarżyła, nawet gdy Swietłana Wasiliewna całkowicie przekroczyła swoje uprawnienia.

I teraz wybór brzmi… stracić matkę czy żonę?

Rano Arkadiusz obudził się z ciężką głową, ale zdecydowaną decyzją.

„Mamo, musimy porozmawiać” – zaczął Arkadij, wchodząc do salonu, gdzie Swietłana Wasiljewna oglądała poranne wiadomości. „Bardzo cię kocham, ale tak dalej być nie może”.

„Co masz na myśli?” teściowa uniosła brwi ze zdziwieniem.

„Nie możesz tu mieszkać” – Arkady postanowił nie owijać w bawełnę. „Szanuję twoją decyzję o pomocy Larisie, ale powinieneś był to z nami omówić. Znajdź rozwiązanie, które zadowoli wszystkich”.

„A dokąd ja pójdę?” Głos Swietłany Wasiljewny przybrał żałosny ton.

„Mogę ci pomóc wynająć mieszkanie w pobliżu” – odpowiedział spokojnie Arkady. „Pomogę ci z czynszem. Albo możesz zostać u Larisy, dopóki nie znajdziemy stałego rozwiązania”.

— Larisa? Ona wkrótce urodzi dziecko!

„Dokładnie” – Arkadij skinął głową. „Po to dałeś jej mieszkanie, prawda? Żeby pomogła przy dziecku. Mamo, kocham cię, naprawdę. Ale kocham też Tanię. I nie pozwolę jej zniszczyć naszej rodziny”.

Swietłana Wasiljewna długo patrzyła na syna, jakby widziała go po raz pierwszy. Jej wzrok stopniowo złagodniał, kąciki ust opadły.

„Naprawdę ją kochasz, prawda?” zapytała teściowa cicho, niemal z rezygnacją.

„Tak, mamo. Bardzo” – odpowiedział Arkadij prosto i szczerze. „I chcę, żebyście się z Tanią dogadywali. Ale to wymaga szacunku. Z obu stron”.

Coś najwyraźniej dotarło do Swietłany Wasiljewny. Być może ton jej syna wywarł na nią najmniejsze wrażenie. Zazwyczaj spokojny i potulny Arkadij nagle stał się twardy jak skała. Może to było coś innego… ale kilka dni później teściowa spakowała walizki i przeprowadziła się do córki.

Jak się później okazało, Larisa nie była szczególnie chętna do mieszkania pod jednym dachem z matką. Zgodziła się na mieszkanie – któż by odmówił? Ale mieszkanie obok dominującej Swietłany Wasiljewny nie było częścią jej planów. Larisa i jej mąż mieli skomplikowaną relację; pogodzili się dopiero niedawno po długiej rozłące, a obecność teściowej w domu była ewidentnie zbędna.

Krótko mówiąc, Swietłana Wasiliewna musiała zmierzyć się z rzeczywistością, którą sama stworzyła swoimi nieprzemyślanymi działaniami.

Arkadij zadzwonił do Tatiany wieczorem tego dnia, w którym jego matka się wyprowadziła.

„Mama poszła do Larisy” – powiedział Arkady bez ogródek. „Zdałem sobie sprawę, że o mało nie zrujnowałem naszego małżeństwa, ulegając jej naciskom. Wybacz mi, Taniu”.

Żona milczała przez kilka sekund, a potem cicho powiedziała:

— Będę w domu za godzinę.

Kiedy Tatiana wróciła, Arkadij powitał ją bukietem kwiatów. Długo rozmawiali o tym, co się wydarzyło, o wszystkim, co się nagromadziło. O granicach, o szacunku, o tym, jak ważne jest chronienie rodziny.

„Nie pozwolę już nikomu ingerować w nasze życie” – obiecał Arkadij, mocno tuląc żonę. „Nawet mamie”.

Tatiana po prostu skinęła głową, chowając twarz w ramieniu męża.

Tydzień później wydarzyło się coś nieoczekiwanego: zadzwoniła Swietłana Wasiljewna. Jak się okazało, Larisa również nie była zachwycona jej widokiem. Teściowa poprosiła Arkadija o pomoc w znalezieniu małego mieszkania niedaleko córki. Być może w końcu dotarło do niej, że nie należy tak bezceremonialnie wtrącać się w życie innych ludzi…

Arkadij zgodził się pomóc, ale pod jednym warunkiem: wszystkie ważne decyzje będą podejmowane dopiero po wspólnych dyskusjach.

Ta historia, pomimo dramatycznego charakteru, pomogła spojrzeć na wszystko z szerszej perspektywy. Arkadij w końcu zrozumiał, że rodzina to nie tylko matka, ale i żona. I że miłość i szacunek muszą iść w parze, inaczej żadne więzy krwi nie uratują związku przed rozpadem.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *