Pismo Święte mówi nam wyraźnie, że Chrystus został stworzony, aby unieść ciężar grzechu ludzkości – nie jako symboliczny gest, ale jako realny i przytłaczający ciężar, który przyjął z miłości.
Święty Paweł wyraża to z zadziwiającą jasnością: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu” (2 Kor 5, 21). Innymi słowy, Ojciec pozwolił swojemu Synowi ponieść pełną konsekwencję naszego buntu, przyjmując na siebie koszt naszego złamania.
Papież Benedykt XVI rozważał kiedyś tę tajemnicę w swojej encyklice Deus Caritas Est , nazywając ją – z rozmyślną śmiałością – „zwróceniem się Boga przeciwko Niemu samemu”.
Nie dlatego, że Bóg jest podzielony, ale dlatego, że miłość czasami wymaga głębokiego poświęcenia, które wygląda niemal jak samookaleczenie.
Chrystus wkracza dokładnie w miejsce, w którym ludzkość zawiodła, oferując doskonałe posłuszeństwo w odpowiedzi na nasze nieposłuszeństwo. Krzyż nie jest wynikiem gniewu Bożego wylanego na Jego Syna; jest wynikiem boskiej miłości wkraczającej w najciemniejsze zakątki ludzkiej historii, nawet w zakątki pełne zdrady, niesprawiedliwości i nienawiści.
Ta miłość nie jest zarezerwowana tylko dla sprawiedliwych i wdzięcznych. Chrystus rozciąga ją nawet na swoich przeciwników, wypełniając własne przykazanie: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5,44). Jego ofiara objawia miłość wystarczająco potężną, by dotrzeć do tych najdalej – obojętnych, wrogich, duchowo otępiałych. To miłość, która nie czeka, aż na nią zasłużymy.
Jednak dziś to głębokie przesłanie z trudem dociera do odbiorców. Żyjemy w świecie urzeczonym nowościami, pośpiechem i rozproszeniem uwagi – niczym nie różniącym się od Ateńczyków, którzy, jak relacjonują Dzieje Apostolskie, „spędzali czas jedynie na mówieniu lub słuchaniu czegoś nowego” (Dz 17,21). Nasza współczesna wersja tej obsesji przejawia się w niekończącym się przewijaniu, sensacyjnych wiadomościach, płytkich debatach i gorączkowej pogoni za uwagą. Te rozproszenia przesłaniają głębsze prawdy wiary, zastępując autentyczną refleksję hałasem.
Misterium paschalne – męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa – wzywa nas z tego zgiełku. Zaprasza nas do innego rodzaju dialogu, zakorzenionego nie w nowości, lecz w zbawieniu. Bóg nie szuka paplaniny; szuka serc gotowych słuchać. A przemawia najdobitniej poprzez cierpienie swojego Syna, cierpienie odzwierciedlone w bólu niewinnych, biednych, zapomnianych i zranionych tego świata.
Jeśli odważymy się szczerze zmierzyć z tym cierpieniem, zaczniemy dostrzegać, jak bardzo ludzkość oddaliła się od Bożej wizji. Przemoc szerzy się wśród społeczności. Chciwość kształtuje systemy ekonomiczne, które wykorzystują najsłabszych. Zniszczenie środowiska ujawnia naszą pogardę dla stworzenia. Nawet w zamożnych społeczeństwach samotność i rozpacz rozprzestrzeniają się niczym zaraza. Te rany odzwierciedlają nie tylko problemy społeczne, ale także duchowy dystans. Kiedy ludzkość oddala się od Boga, następują pęknięcia.
Ale misterium paschalne nigdy nie pozostawia nas w rozpaczy. Wzywa nas do nawrócenia – nie jednorazowego wydarzenia, ale do ciągłej reorientacji umysłu, serca i stylu życia. Prawdziwego nawrócenia nie mierzy się słowami ani postanowieniami, lecz przemianą priorytetów. To właśnie tutaj starożytna praktyka jałmużny staje się czymś więcej niż tradycją. Dawanie ubogim to nie tylko obowiązek; to sposób naśladowania Chrystusowej miłości, która wyzbywa się samego siebie. Miłość, gdy jest szczera, pokornie uniża dającego i przywraca godność obdarowanemu. Przerywa cykl obojętności. Uzdrawia serce.
Wielki Post, w szczególności, ma na celu wyostrzenie naszej świadomości tego wszystkiego. To czas, który pozbawia nas złudzeń, czas, w którym modlitwa, post i jałmużna współdziałają, by na nowo ukierunkować nas na Boga. Wielki Post wymaga szczerości – wobec naszych porażek, przywiązań, lęków i sposobów, w jakie uczestniczymy w niesprawiedliwościach, które krytykujemy.
W tym roku w okresie Wielkiego Postu wydarzy się coś wyjątkowego. Od 26 do 28 marca w Asyżu spotkają się młodzi ekonomiści, przedsiębiorcy, myśliciele i innowatorzy z całego świata. Cel spotkania jest ambitny: wyobrażenie sobie i zbudowanie bardziej humanitarnych, sprawiedliwych, zrównoważonych i inkluzywnych modeli ekonomicznych.
Wybór Asyżu nie jest przypadkowy. To dom świętego Franciszka, który stanowi radykalne przypomnienie, że prawdziwe bogactwo zaczyna się od wolności duchowej, a nie od gromadzenia dóbr materialnych. Franciszek porzucił przywileje nie dlatego, że bogactwo jest złe, ale dlatego, że zdał sobie sprawę, jak łatwo przesłania nam ono wartość ludzkiego życia. Uczestnicy w Asyżu mają nadzieję podążać za tym duchem – nie odrzucając współczesnego świata, ale przekształcając go od wewnątrz. Szukają rozwiązań, które szanują pracowników, chronią stworzenie, wspierają marginalizowanych i wspierają prawdziwą wspólnotę, a nie wyzysk.
Jeśli takie wysiłki okażą się skuteczne, to dlatego, że czerpią z duchowej głębi, stanowiącej istotę historii chrześcijańskiej, tej samej głębi, która objawiła się w cierpieniu i triumfie Chrystusa.
Zbliżając się do Wielkiego Postu, jesteśmy zaproszeni do wniesienia swojego wkładu, nawet jeśli nasz zasięg oddziaływania jest niewielki. Jesteśmy proszeni o przyjrzenie się naszym relacjom, nawykom, sposobowi traktowania innych i naszej gotowości (lub jej braku) do życia z współczuciem. Stajemy przed wyzwaniem, by zadać sobie pytanie, czy nasze wybory odzwierciedlają miłość, jaką okazał nam Chrystus – miłość gotową do poświęceń, miłość gotową do przebaczenia, miłość gotową do przyjęcia tych, których uważa się za niegodnych.
Zwracamy się również do Maryi, Matki Jezusa, która rozumie cierpienie i nadzieję głębiej niż ktokolwiek z nas. Stała u stóp Krzyża, widząc cenę odkupienia z niezachwianą wiarą. Jej wstawiennictwo pozostaje źródłem siły dla wszystkich, którzy pragną naśladować Jej Syna. Poprzez Jej modlitwy prosimy o odnowienie serc w pokorze, odwadze i miłosierdziu.
Wielki Post nie powinien być ponurym okresem. To czas oczyszczenia – oczyszczenia z fałszu, aby mogło wyrosnąć coś prawdziwszego. Kiedy pozwalamy Bogu działać w nas w tych tygodniach, stajemy się bardziej zdolni do niesienia pokoju tam, gdzie panuje konflikt, hojności tam, gdzie jest potrzeba, prawdy tam, gdzie panuje zamęt i nadziei tam, gdzie panuje rozpacz.
Ostatecznie Chrystus wzywa nas, abyśmy byli „solą ziemi” i „światłem świata” (Mt 5, 13-14). Sól zachowuje to, co dobre; światło objawia to, co prawdziwe. Przyjęcie tych ról oznacza przyjęcie misji Ewangelii – nie jako mglistego ideału, lecz jako codziennego wyboru.
Niech ten Wielki Post odnowi nasze serca. Niech uwolni nas od rozproszeń i podziałów, które przesłaniają nam wzrok. I niech nauczy nas raz jeszcze, że droga do sensu, pokoju i radości zaczyna się na Krzyżu i prowadzi do Zmartwychwstania – miejsca, w którym Boża miłość okazuje się silniejsza niż grzech, silniejsza niż śmierć i wystarczająco silna, by przemieniać świat serce po sercu.