Musiałem wyrzucić obie córki z domu. Inaczej zostałbym kolejnym…

  • Tak, jesteś macochą, a nie matką. Nie jest ci wstyd?! Dwie naturalne córki należy wyrzucić z domu. Jedna jest w ciąży, druga trzyma dziecko. I dokąd mają się teraz udać, biedni?

Zina poczekała, aż siostra skończy krzyczeć i powiedziała spokojnie:

  • Więc zabierz je do siebie.
  • Dlaczego się boisz?! – pisnęła. „Ty jesteś ich matką, a ja jestem tylko ich ciotką”.

„Cóż, jeśli jestem matką, to ja decyduję” – warknęła.

Zina skończy w tym roku 50 lat, a czuje się, jakby miała 70 lat – jak złamana kretynka.

W wieku 30 lat straciła męża. Została wdową z dwiema córkami. Wyciągnęła je i rozdarła żyły, aby maluchy stanęły na nogi. Żeby nie być gorszym od innych. Dobrze, że miała własne mieszkanie: dwupokojowy dom Chruszczowa odziedziczyła po babci, którą opiekowała się w ostatnich miesiącach życia.
Zina miała nadzieję, że gdy przynajmniej jedna z jej córek ukończy studia, będzie miała więcej wolnego czasu. Ale gdzie jest…

  • Mamo, to jest moja Kolyunya, poznaj mnie! – wypaliła najstarsza córka Katya, gdy tylko Zina przekroczyła próg mieszkania. Za moją córką wielkouchy facet przestępował z nogi na nogę i patrzył tam i z powrotem przerażonymi oczami.
  • Dobrze?! – pociągnęła córka swojego wybrańca.

Pan podszedł i rumieniąc się, mruknął:

  • Uch, uch, chcemy się pobrać. To jest… jak on się nazywa… Proszę o rękę twojej córki.

-Możemy zamieszkać z tobą na jakiś czas? – Katya dokończyła za niego i zachichotała. Nawet nie czekała na odpowiedź. Szczęśliwa, zaciągnęła go do pokoju dziecinnego i zamknęła drzwi. Właściwie, dokąd powinni pójść?
Pod jednym dachem

Wcześniej siostry mieszkały razem w tym samym pokoju, a teraz najmłodsza Vika musiała przeprowadzić się do matki. Minęło niespełna 6 miesięcy, odkąd Katya urodziła syna i stało się jasne, że „pożyjmy trochę” będzie trwało długo.

Zina szybko zaczęła tęsknić za swoją pensją. Nowożeńcy zostawili wnuczkę z opieką nad dzieckiem, a sami udali się do łazienki, aby się popluskać. Woda lała się wówczas tonami, rachunki były po prostu astronomiczne. Nakarmienie takiego tłumu, włączając w to smakołyki dla małej Vanechki, również nie było łatwe. A najmłodszy też dorósł. I od razu: „Mamo, daj!”

„Nie mamy pieniędzy” – Katya natychmiast podniosła ręce, gdy Zina zasugerowała, że ​​ich rodzina powinna przynajmniej dołożyć się do jedzenia.

„Jestem na urlopie macierzyńskim, a Kolyunya oszczędza na samochód”. Mamo, nie widzisz?

Zina zobaczyła, westchnęła i zaczęła się karcić. Bo do głowy przychodziły jej niejasne myśli: wydawało się, że najstarsza córka i zięć wspięli się jej na głowę i zwisali jej nogami. Nie tak wyobrażała sobie dojrzałość. Gdyby tylko w domu panowała cisza…

„Nie będę myć cudzej toalety!” – pisnęła Vika.

  • Mam dziecko na rękach! Przyjdź i zobacz, a ja to posprzątam! – warknęła Katia.
  • Daj to swojemu mężowi, znowu siedzi przy komputerze i gra w „czołgi”. I w ogóle – wynoś się stąd we wszystkich czterech kierunkach!
    Zina próbowała pogodzić siostry.

Podzieliła między nich obowiązki i wezwała do porządku. Ale minął dzień lub dwa i wszystko zaczęło się od nowa.

  • Vika, twoja kolej na zmywanie naczyń! – krzyknęła Katya z kuchni.

„Biegnę i potykam się” – zachichotała. „Twoje śmieci powinny zostać wyniesione wczoraj, ale worek nadal stoi i zanieczyszcza powietrze”.

„Jestem mężem i nie należy to do moich obowiązków” – w kłótnię między siostrami natychmiast wkroczył zięć. W ciągu pięciu lat, odkąd wprowadził się do ich mieszkania, zdążył się już dobrze zadomowić.

„Mamo” – jęknęła mniejsza – „powiedz im, żeby już wychodzili!” Nie ma już miejsca! I w ogóle jestem twoją najmłodszą córką, co oznacza, że ​​powinnam odziedziczyć mieszkanie.

„Och, tak zaczęłaś mówić” – Zina splotła ręce. – Właściwie to jeszcze nie idę do następnego świata! Otrzymasz mieszkanie w połowie i po równo, ale nie teraz.

Vika ukończyła studia i dostała pracę. Zina miała nadzieję, że przynajmniej najmłodsi zaczną dorzucać grosz do rodziny. Ale gdzie to jest? Najpierw jedna torebka, potem druga, potem buty do sukienek – tak roztrwoniły pieniądze, że pod koniec miesiąca zaczęły prosić matkę o podróż. Zina była wściekła: pracowała na dwa etaty, aby nakarmić wszystkich i zapłacić za media, a Vika błagała o pieniądze na kolejną nową rzecz.

„Wiesz, mamo, dlaczego nie zażądałaś od Katyi pieniędzy tak samo jak ode mnie?” Ona, jak widzisz, jest na urlopie macierzyńskim lub bezrobotna – nie może. Ja też nie mogę!
Ostatnia słoma

Kres cierpliwości Ziny nadszedł pewnego wieczoru, gdy zmęczona wróciła do domu z pracy, a oni mieli gości. I walizka z rzeczami na korytarzu – Vika przyprowadziła już swojego pana.

„Oto Dima jest ze mną” – poinformowała. – Złożyliśmy już wniosek, podpiszemy go. W międzyczasie będziemy tu mieszkać. OK?

  • Gdzie? – zapytała oszołomiona Zina.

„No cóż, tutaj” – Vika w zamyśleniu przewróciła oczami, rysując rękami wyimaginowany okrąg w powietrzu. – Co więcej, wkrótce będziesz mieć wnuka lub wnuczkę.

– Będziesz mieszkać w kuchni? „Zina ze wszystkich sił starała się zachować spokój.

  • Tak, wydaje się, że nie mamy nic przeciwko, ale Katkin Kolya lubi nocą wędrować do lodówki. Ale nadal jesteśmy nowożeńcami. Potrzebujemy osobnego pokoju. A u ciebie, jak rozumiesz, to też nie wchodzi w grę…
    Vika zamilkła. Cisza miała swój podtekst. Czekała, aż matka zasugeruje: „No cóż, oczywiście, dzieci, mieszkajcie w moim pokoju. Jesteś młody, a ja stary, niczego mi już nie potrzeba. Pościelę łóżko w łazience albo na korytarzu…”
    Jednak Zina nie spełniła oczekiwań najmłodszej córki.

Zawołała najstarszego i oznajmiła lodowatym tonem:

„Daję wam, moje drogie córki, dokładnie miesiąc na znalezienie domu”. Zdejmij je i idź do wiosek, aby spotkać się ze swoimi mężami. To wszystko, kropka!

Co się tutaj zaczęło, po prostu nie podlali Ziny! Stała się ich wrogiem.

„Jestem zmęczona, chcę spokoju” – Zina przerwała histerię córek. „Wykarmiłam cię, wychowałam, a teraz chcę, żebyś odleciała z mojego gniazda”. Jeśli to możliwe, pomogę ci, czasami posiedzę z wnukami, cieszę się, że cię tu widzę, ale musisz mieszkać osobno.


Od tego czasu minął rok. Jak córki krzyczały, że zapomną drogi do matki i nie pokażą wnukom… Ale one stopniowo się oddalały. Relacja przerodziła się w relację biznesową: ostrzegają, proszą o pozwolenie, a dopiero potem przyprowadzają dzieci do opieki. Znaleźliśmy mieszkania i sami zaczęliśmy się wyprowadzać. Nadal są źli na matkę, ale ona już się tym nie przejmuje.

Coś mówi Zinie, że gdyby ich wtedy nie wyrzuciła, teraz nie byłoby dla niej miejsca we własnym mieszkaniu.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *