Mąż, udając żałobę, stał przy trumnie żony, ale kiedy usłyszał za sobą śmiech, odwrócił się i został ogłuszony….

Marina rozejrzała się po pokoju zamglonym wzrokiem. Nic znajomego. Jasne słońce prześwitywało przez grubą zasłonę.

A więc na zewnątrz był dzień. Ostatnie wydarzenia zdawały się znikać, zamiast nich w jej głowie pozostały pomieszane strzępy wspomnień. Co się z nią stało, gdzie była i jak się tu znalazła?
Ostatnią rzeczą, jaką pamiętała, były kołyszące się drzewa i skrawek jasnego nieba.

Ktoś niósł ją w ramionach, ale Marina nie wiedziała nic o tym nieznajomym. Pamiętała tylko jego oczy — szare, ciemne, jak burzowa chmura. Ale w przeciwieństwie do chmur, jego oczy nie budziły strachu, lecz spokój. A przedtem… Przedtem był mąż… wieczór i ognisko…..

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *