Odejdź, zatańczę z moim synem! — oświadczyła teściowa bez cienia skrępowania, psując nam tym samym pierwszy taniec weselny

Zaproszenia ślubne leżały w stosie na kuchennym stole. Olga opowiedziała im o tym jeszcze raz, choć miesiąc wcześniej pamiętała dokładną liczbę gości.

  • Maksymie, nie uważasz, że lepiej byłoby zrobić karty miejsc w odcieniach złota? „Będą one w harmonii z centralnymi kompozycjami” – Olga zamyśliła się, przesuwając palcem wzdłuż krawędzi próbki.

Maxim podniósł wzrok znad laptopa i rzucił szybkie spojrzenie.

  • Kochanie, szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, co to są kompozycje centralne. Ufam całkowicie Twojemu gustowi. Olga się uśmiechnęła. Przez trzy lata ich związku Maxim zawsze wspierał jej idee. Ich ślub miał być idealnym zwieńczeniem historii miłosnej, która rozpoczęła się na przyjęciu firmowym u wspólnych znajomych.

„Dzwoniła mama” – powiedział Maxim swobodnie, sięgając po filiżankę kawy. — Zapytała, czy wybraliśmy tort.

Olga zamarła z zaproszeniem w dłoni.

  • Ale my już zamówiliśmy tort dwa tygodnie temu. Trzypoziomowe, z nadzieniem malinowym. Sam ją dodałeś do grupy, gdzie były zdjęcia.

„Wiem, wiem” – Maksym podniósł ręce w pojednawczym geście. – Ona po prostu chce być na bieżąco ze wszystkim. Powiedziała, że ​​może polecić cukiernika, który upiekł tort na rocznicę cioci Klavy.

Usta Olgi zacisnęły się w wąską linię.

  • Już wszystko postanowiliśmy, Maksym. Jeśli zaczniemy teraz zmieniać dostawców, zakłócimy cały harmonogram.

„Tak, rozumiem, to jej powiedziałem” – Maksym wrócił do laptopa, wyraźnie chcąc zamknąć temat.

Olga westchnęła. Swietłana Pietrowna nie przepuściła okazji, by wtrącić się w ich przygotowania. Teściowa początkowo uparcie sugerowała „idealne miejsce” na ceremonię – restaurację swojej przyjaciółki. Potem przyszła pora na radę dotyczącą bukietu („róże są takie banalne, kochanie”), a potem na listę gości („a może zaprosimy kuzyna mojego kolegi, jest świetnym fotografem!”).

Pukanie do drzwi oderwało mnie od myśli. Sama Swietłana Pietrowna stała w progu, ubrana w formalny niebieski kostium i z dużą teczką pod pachą.

  • Cześć, moi drodzy! — donośny głos teściowej natychmiast wypełnił całą przestrzeń mieszkania. — Postanowiłem wpaść i sprawdzić, jak idą przygotowania!

„Mamo, powinnaś mnie ostrzec” – Maksym wyszedł zza stołu i pocałował Swietłanę Pietrownę w policzek.

„Niespodzianka jest dobra dla układu sercowo-naczyniowego” – zbyła ją Swietłana Pietrowna, wchodząc do kuchni i krytycznie przyglądając się rozłożonym zaproszeniom. — Czy to jest wersja ostateczna? Czcionka jest z pewnością nowoczesna, ale jednocześnie… prosta.

Olga powoli policzyła do pięciu, zanim odpowiedziała:

  • Dzień dobry, Swietłano Pietrowna. Tak, to jest wersja ostateczna, już wysłana do druku.

„Szkoda, szkoda” – Swietłana Pietrowna położyła teczkę na stole i otworzyła ją. — Znalazłam tutaj kilka pomysłów, które mogą sprawić, że Twoje wesele ze zwykłego stanie się niezapomniane.

Przez następną godzinę teściowa pokazywała wycinki z czasopism, wydruki ze stron internetowych, a nawet własne szkice programu wieczoru. Propozycje wahały się od „wypuszczania gołębi podczas składania przysięgi” po „zaproszenie toastmastera, który prowadził ceremonię zaślubin córki wiceministra”.

„Swietłano Pietrowna, ty nic nie rozumiesz” – Olga w końcu nie wytrzymała. — Wszystko już zostało opłacone, umowy podpisane. Nie możemy zmienić wszystkiego na dwa tygodnie przed ceremonią.

  • Pieniądze? – Swietłana Pietrowna machnęła ręką. — Jestem gotowy zainwestować w ślub mojego syna. Kiedy jeszcze będziesz świadkiem ślubu swojego jedynego skarbu?

Maksym niezręcznie przestępował z nogi na nogę, najwyraźniej nie śmiąc skonfrontować się z matką. Olga zacisnęła usta, powstrzymując słowa, które chciała wyrzucić z siebie.

„Wszystko mamy zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach” – powiedziała stanowczo Olga. — Wliczając pierwszy taniec, który ćwiczyliśmy przez trzy miesiące.

— Taniec? – Oczy Swietłany Pietrowny rozbłysły niemiłym ogniem. – Maksimuszka, nie mówiłaś, że będziesz tańczyć! Dzięki swojemu poczuciu rytmu! Pamiętasz, jak na zakończeniu roku szkolnego nadepnąłeś na stopy wszystkim swoim partnerom?

„Byliśmy na lekcjach” – zdecydowanie odpowiedziała Olga, zamiast męża. — Od profesjonalnego choreografa. Maxim porusza się przepięknie.

Teściowa taksowała Oldę wzrokiem od stóp do głów.

„Jestem pewna, że ​​wybrałaś proste ruchy” – powiedziała Swietłana Pietrowna ze słabo skrywanym sarkazmem. — A tak na marginesie, kiedy byłem młody, tańczyłem towarzysko.

„Mamo, jestem pewien, że znajdziemy czas, żeby z tobą zatańczyć” – próbował rozładować atmosferę Maksym. — To dopiero pierwszy taniec — to tradycja nowożeńców.

„Oczywiście, oczywiście” – Swietłana Pietrowna uśmiechnęła się nienaturalnie i zatrzasnęła teczkę. – Dobrze, nie będę ci przeszkadzał. Olga, a tak w ogóle, czy zdecydowałaś się już na jakąś sukienkę?

„Tak” – odpowiedziała krótko Olga, modląc się, żeby teściowa nie zaproponowała, że ​​pójdzie z nią na przymiarkę.

  • A jakie? Bujny? Syrena? – Swietłana Pietrowna nie odpuszczała.

„To niespodzianka” – wtrącił się Maxim, biorąc teczkę z rąk matki. – Mamo, dziękuję za pomysły, ale tak naprawdę mamy jeszcze wiele do omówienia.

Kiedy drzwi zamknęły się za teściową, Olga opadła wyczerpana na krzesło.

  • Maksym, rozumiesz, że ona nie da nam spokoju aż do ślubu? I obawiam się, że także później.

„Ona po prostu chce pomóc” – Maxim wzruszył ramionami. – Wiesz, jaka ona jest aktywna. Nudzi się na emeryturze.

„Nie chodzi o aktywność” – Olga podeszła do okna. — To kwestia kontroli. Ona nawet chce kontrolować nasz ślub. Boję się pomyśleć, co się stanie, gdy pojawią się wnuki.

„Przestań” – Maksym objął Olgę od tyłu, opierając brodę na jej ramieniu. – Wszystko będzie dobrze. Najważniejsze, że jesteśmy razem.

Dzień ślubu rozpoczął się od promieni słonecznych przebijających się przez tiul pokoju hotelowego. Olga wstała wcześnie, chociaż wizażystka i fryzjerka mieli przyjechać dopiero za godzinę. Dziwny niepokój nie ustępował od rana. Telefon nie przestawał dzwonić — wiadomości od przyjaciółek, gratulacje i pytania od koordynatora.

Wśród dziesiątek wiadomości była jedna od Swietłany Pietrowny: „Kochana, mam nadzieję, że się nie martwisz. Wszystko będzie wspaniale, zwłaszcza część formalna. Mam kilka pomysłów na prezentera, zadzwonię do niego rano”.

Olga zmarszczyła brwi, ponownie czytając wiadomość. Jakieś inne pomysły? Scenariusz został uzgodniony i zatwierdzony! Drżącymi palcami wybrała numer Maxima, ale nie odebrał – prawdopodobnie był zajęty przyjaciółmi, którzy pomagali mu się szykować.

Uroczystość przebiegła bez zakłóceń. Olga wyglądała promiennie i szczęśliwie w kremowej sukience. Maksym, ubrany w formalny garnitur, nie mógł oderwać oczu od panny młodej. Nawet Swietłana Pietrowna zachowywała się przyzwoicie, choć Olga zauważyła, że ​​jej teściowa wybrała na ceremonię bladoróżową sukienkę z koronką — tak zbliżoną do sukni ślubnej, jak to tylko możliwe, ale nie łamiącą jednocześnie etykiety.

Restauracja witała gości wykwintnymi przystawkami i szampanem. Gospodarz wznosił toast za toastem, goście bawili się świetnie, a Olga stopniowo się odprężała. A może wszystkie jej obawy były płonne? Może Swietłana Pietrowna naprawdę pogodziła się z wyborem syna?

Między daniem głównym a deserem gospodarz ogłosił pierwszy taniec nowożeńców. Olga wyprostowała pasmo wypadających włosów i spojrzała na Maksyma. Teraz, właśnie teraz, nadszedł ten magiczny moment, o którym marzyła od dzieciństwa.

— Panie i panowie! — głos prezentera rozbrzmiał w całej sali. — Nadchodzi najbardziej romantyczny moment wieczoru. Pierwszy taniec naszych nowożeńców! Powitajmy ich!

Goście klaskali, rozstali się i utworzyli krąg na środku sali. Maksym z galanterią wyciągnął rękę, a Olga położyła swoją dłoń na jego dłoni. Serce biło gdzieś w gardle. Trzy miesiące przygotowań, niezliczone próby – i oto nadeszła chwila prawdy.

Zaczęły rozbrzmiewać pierwsze akordy ich pieśni – tej samej, której kiedyś słuchali. Olga i Maksym zaczęli tańczyć, perfekcyjnie wykonując wyuczone ruchy. Jak we śnie Olga widziała twarze uśmiechniętych gości, słyszała okrzyki uznania i pstrykanie aparatów fotograficznych. Wszystko było dokładnie takie, jak sobie wyobrażała.

Maksym pewnie poprowadził taniec, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Olga oddała się tej chwili, zapominając o wszystkich zmartwieniach ostatnich tygodni.

I nagle muzyka zdawała się ucichnąć. Olga została wyrwana z kokonu szczęścia przez silne dotknięcie ramienia. Odwróciwszy się, zobaczyła Swietłanę Pietrownę stojącą obok niej w sukni niemal ślubnej.

  • Odejdź, zatańczę z moim synem! — powiedziała teściowa bez cienia skrępowania, wyciągając już rękę do Maksyma.

W sali zapadła cisza. Niektórzy goście chichotali nerwowo, ale większość zamarła, nie wiedząc, jak zareagować na to, co się działo. Olga zamarła, nie mogąc uwierzyć, że to naprawdę się dzieje. Miesiące przygotowań, marzenia o idealnym dniu – wszystko legło w gruzach z powodu kobiety, która nie mogła pozwolić swojemu synowi odejść nawet w dniu jego ślubu.

  • Mamo, co robisz? – Maksym wyglądał na zdezorientowanego, ale nie puścił ręki Olgi.
  • Maksymuszko, ty i ja też powinniśmy zatańczyć! – Swietłana Pietrowna złapała syna za rękaw. – Wychowywałam cię sama przez tyle lat, czy nie zasługuję na jeden taniec w tym wyjątkowym dniu?

Olga poczuła, jak wzbiera w niej fala oburzenia. Kątem oka zauważyłam, że moi przyjaciele wymieniają spojrzenia, a babcia jednego z nich pokręciła głową. Moment, który powinien być punktem kulminacyjnym uroczystości, zamienił się w niezręczną scenę.

„Maximie” – powiedziała Olga cicho, ale stanowczo, patrząc mężowi prosto w oczy. – Zdecyduj, czy poślubisz mnie czy swoją matkę?

W sali panowała absolutna cisza. Muzyka grała nadal, ale zdawało się, że nikt jej nie słyszał. Wszystkie oczy zwrócone były na trójkąt tworzący parę młodą, pana młodego i jego matkę.

Maksym przeniósł wzrok z Olgi na Swietłanę Pietrowną i z powrotem. Na jego twarzy malowała się wewnętrzna walka. Teściowa zastosowała sprawdzoną technikę – manipulację za pomocą poczucia winy: „Przez tyle lat wychowywałam cię sama”.

„Mamo” – powiedział w końcu Maksym, ostrożnie uwalniając rękaw z uścisku Swietłany Pietrowny. – Na pewno dostaniesz dziś swój taniec. Ale teraz nadszedł nasz moment z Olgą. Proszę to uszanować.

Twarz teściowej wykrzywiła się z urazą. Najwyraźniej nie spodziewała się aż takiego oporu ze strony syna, który zawsze ulegał jej życzeniom.

  • Czy tak teraz do mnie mówisz? Przez nią? – Swietłana Pietrowna wskazała palcem na Olgę. – Poświęciłem ci całe moje życie, a ty…

Muzyka nagle ucichła. Goście zaczęli szeptać, niektórzy nawet się odwrócili, udając, że są pochłonięci rozmową lub drinkiem. Świąteczna atmosfera ustępowała z każdą sekundą.

Olga wzięła głęboki oddech, puściła rękę Maksyma i nie mówiąc ani słowa, ruszyła w stronę wyjścia z sali. Żadnych łez, żadnej histerii – po prostu wyprostuj się i unieś głowę. Przyjaciółki Olgi wymieniły spojrzenia, a Anna pośpieszyła za panną młodą.

Maxim pozostał na środku parkietu, ze zdziwieniem patrząc na oddalającą się postać żony, a potem na triumfującą matkę.

„No to teraz możemy tańczyć” – Swietłana Pietrowna wzięła syna pod ramię, jakby nie zauważając napięcia, jakie powstało.

  • Mamo, czy zdajesz sobie sprawę, co właśnie zrobiłaś? – Maksym ostrożnie, ale stanowczo uwolnił rękę. – Zniszczyłeś nasz pierwszy taniec. Najważniejszy moment naszego ślubu.

Swietłana Pietrowna wyglądała na urażoną.

— Ja też chciałem być częścią tego dnia! Co w tym złego? Przecież jestem twoją matką!

Wśród gości dało się usłyszeć głośny szept: „No cóż, widzę to pierwszy raz…”

Przyjaciel Maxima, Victor, który stał na skraju parkietu z kieliszkiem szampana, nie mógł się powstrzymać i zażartował na tyle głośno, by usłyszeli go wszyscy wokół:

  • Więc teraz tort weselny będzie też dla mamy?

Kilku gości zaśmiało się nerwowo. Policzki Swietłany Pietrowny pokryły się czerwonymi plamami.

  • Jak śmiesz! Nikt nie ma prawa mnie hańbić! — zawołała oburzona teściowa, rozglądając się po obecnych. — Chciałem po prostu podzielić się radością z moim synem!

Maksym poczuł, jak miejsce niezręczności zajął prawdziwy wstyd. Po raz pierwszy w życiu zdał sobie sprawę, jak mało szacunku jego matka miała dla granic osobistych. A co najgorsze, Maksym do dziś jej na to pozwalał, zawsze ustępował i usprawiedliwiał wybryki Swietłany Pietrowny.

„Muszę znaleźć Olgę” – mruknął Maksym i skierował się w stronę wyjścia z holu.

Prezenter, czując potrzebę rozładowania sytuacji, głośno oznajmił:

  • A teraz, drodzy goście, zapraszamy wszystkich na parkiet! Gorące rytmy dla każdego!

Zaczęła grać głośna muzyka i goście stopniowo zaczęli wychodzić na parkiet, chociaż wielu z nich wciąż rozmawiało o tym, co się wydarzyło.

Maksym znalazł Olgę w małym pokoju rekreacyjnym obok głównego holu. Anna stała obok i cicho mówiła coś swojej przyjaciółce. Widząc Maksyma, Anna w milczeniu odeszła, pozostawiając małżonków samych.

– Ola, ja… – zaczął Maksym, ale Olga podniosła rękę, powstrzymując go.

„Jeśli teraz tego nie powstrzymasz, zrobię to sama” – głos Olgi brzmiał spokojnie, ale Maksym dobrze znał ten ton. To właśnie mawiała moja żona, kiedy była naprawdę zdenerwowana. „Nie zamierzam zaczynać naszego życia rodzinnego w cieniu twojej matki.

Maksym milczał, trawiąc to, co usłyszał. Olga miała rację i gdzieś głęboko w środku on zawsze o tym wiedział. Po prostu łatwiej było mi ulec matce, niż oprzeć się jej presji.

„Załatwię wszystko” – powiedział w końcu Maksym. – Obiecuję.

Wieczór trwał dalej, ale atmosfera nie była już tak beztroska. Olga zachowywała się z godnością, komunikowała się z gośćmi, a nawet znalazła siłę, żeby się uśmiechnąć do zdjęć. Swietłana Pietrowna siedziała przy stole z napiętą twarzą, od czasu do czasu zerkając na syna i synową.

Kiedy większość gości już się rozeszła i pozostali tylko najbliżsi, Swietłana Pietrowna podeszła do Maksima, który pomagał zbierać prezenty.

„Maksymuszka, nie gniewaj się” – głos teściowej stał się cichy, niemal pochlebczy. — Chciałem tego, co najlepsze. Chciałem po prostu wziąć udział w waszym święcie.

Maksym wyprostował się i spojrzał matce prosto w oczy.

  • Przekroczyłaś granicę, mamo. Nie pierwszy raz, ale dziś było tego za wiele.
  • Co mówisz? – Swietłana Pietrowna podniosła ręce. – Zawsze myślałem tylko o twoim dobru! Poświęciłem Ci całe swoje życie!

„I właśnie dlatego powinieneś uszanować mój wybór, mój dzień i moją żonę” – odpowiedział stanowczo Maksym. – To, co dzisiaj zrobiłeś, nie było z miłości. Powodem była chęć sprawowania kontroli.

Swietłana Pietrowna cofnęła się, zaskoczona taką bezpośredniością ze strony swego zwykle posłusznego syna.

„Nie mówisz teraz poważnie” – mruknęła teściowa. – To ona nastawia cię przeciwko twojej matce.

  • Nie, mamo. To ty zmusiłeś mnie do wyboru swoimi czynami. I wybrałem.

Następnego ranka nowożeńcy wyruszyli w podróż poślubną. Tydzień spędzony na wybrzeżu pozwolił im zapomnieć o skandalu związanym ze ślubem i cieszyć się pierwszymi dniami jako mąż i żona.

Po powrocie do domu odkryli dziesiątki nieodebranych połączeń od Swietłany Pietrowny. Maxim odsłuchał wiadomości głosowych – jego matka wahała się między oskarżeniami a przeprosinami, lecz nigdy nie przyznała się do winy.

Trzy dni po powrocie Olga odebrała telefon od teściowej.

„Olga, musimy porozmawiać” – zaczęła Swietłana Pietrowna bez przywitania. – Jesteś zbyt drażliwy. W rodzinie może zdarzyć się wszystko, trzeba umieć wybaczyć.

„Swietłano Pietrowna” – Olga przemówiła spokojnie i stanowczo. – Nie jestem obrażony. Właśnie wszystko zrozumiałem. I nie pozwolę ci już więcej ingerować w nasze życie.

  • Co masz na myśli mówiąc „nie pozwolę na to”? — oburzyła się teściowa. – Jestem matką Maxima! Mam prawo…
  • Masz prawo kochać swojego syna. Ale nie masz prawa niszczyć naszej rodziny. A jeśli tego nie rozumiesz, lepiej ograniczmy naszą komunikację.

Po tej rozmowie Olga oddała telefon mężowi. Maksym długo rozmawiał z matką i choć rozmowa nie była łatwa, po raz pierwszy w życiu udało mu się jasno określić granice.

Przez kilka kolejnych miesięcy Swietłana Pietrowna „obrażała się”, ignorując zaproszenia na rodzinne obiady i odpowiadając monosylabami na wiadomości od syna. Stopniowo jednak zaczęło do niej docierać, że stare taktyki już nie działają.

Punkt zwrotny nastąpił, gdy Olga i Maksym zaprosili Swietłanę Pietrownę na kolację z okazji rocznicy ślubu. Ku zaskoczeniu nowożeńców, teściowa przyniosła bukiet ulubionych kwiatów Olgi i butelkę dobrego wina.

„Chyba nie jestem najłatwiejszą teściową” – niespodziewanie powiedziała podczas kolacji Swietłana Pietrowna. — Trudno jest po prostu rozstać się z jedynym synem.

Było to najbardziej zbliżone do przeprosin określenie, jakie kiedykolwiek usłyszeli od tej dumnej kobiety.

„Ale staram się” – dodała Swietłana Pietrowna, patrząc na Olgę. – I będę próbować dalej.

Olga skinęła głową, akceptując te słowa. Nie było idealnie, ale to był początek. Tej nocy, leżąc w łóżku, Olga odwróciła się ku mężowi.

  • Wiesz, mogło być o wiele gorzej. Przynajmniej nie zepsuła krojenia tortu.

Maksym roześmiał się i objął żonę.

  • Dziękuję, że się nie poddałeś. I to sprawiło, że dorosłem.

Ten niezręczny pierwszy taniec okazał się punktem zwrotnym nie tylko dla ich małżeństwa, ale i dla Maxima jako człowieka. W końcu zrozumiał, że prawdziwa miłość nie polega na ciągłym ustępowaniu i dogadzaniu sobie, ale na umiejętności ochrony tego, co naprawdę ważne.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *