– Przenieśliśmy mieszkanie do Sierioży, jak tylko wyszłaś za mąż – oznajmiła córce Zoja Konstantinowna. – Omówiliśmy to z ojcem i postanowiliśmy, że zostawimy również daczę synowi. Swieto, nie patrz tak na mnie! Sierioża potrzebuje solidnego fundamentu. Dobrze ci się wiedzie, żyjesz za plecami męża, jesteś zabezpieczona, ale co, jeśli on zdecyduje się na ślub? Gdzie zabierze żonę? Mam nadzieję, że zgadzasz się z moimi argumentami?
Swieta zawsze wiedziała, że rodzice kochali jej młodszego brata bardziej. Spojrzenie matki napełniało się ciepłem, gdy patrzyła na syna. Sierioża miał absolutnie wszystko. Rodzice byli tolerancyjni dla młodszego, nie karcili go nawet za dwójkę, podczas gdy Swieta wpadała w kłopoty, gdy była czwórką.
- Czemu się nie uczysz? – zapytała Zoja Konstantynowna. – Komu będziesz potrzebna bez wykształcenia? Chcesz pracować jako sprzątaczka, jak ciocia Klawa z sąsiedniego mieszkania?
Przez wiele lat Swieta starała się zaskarbić sobie przychylność rodziców: uczyła się lepiej niż wszyscy, grała w teatrze studenckim, zdobywała nagrody na szkolnych olimpiadach. Aż w końcu poczuła się zmęczona, zdała sobie sprawę, że żadne z jej osiągnięć nie zostało należycie docenione, że matka i ojciec po prostu ich nie dostrzegali.
Swieta wyszła za mąż wcześnie, za dobrego mężczyznę. Wadim był od niej o osiem lat starszy i w wieku 30 lat osiągnął już wiele – miał własny dom i stały dochód. Swieta natychmiast przyjęła jego oświadczyny i wyprowadziła się od rodziców.
Zoja Konstantynowna wydała na ślub córki całe pięćdziesiąt tysięcy. Swieta była z tego zadowolona, nie była przyzwyczajona do żądania czegokolwiek od rodziców. Co prawda, kilka dni później Zoja Konstantynowna zadzwoniła do córki i poprosiła ją o zwrot połowy:
- Swiet, Sierioża pilnie potrzebuje dwudziestu pięciu tysięcy. Wiesz, chłopak się uczy, musi zlecić mu pracę pisemną. Nie ma czasu, żeby zrobić to sam.
Sveta uśmiechnęła się:
- Jest studentem pierwszego roku, jak to możliwe, że dostaje taką pracę za takie pieniądze?
„To cię nie dotyczy” – warknęła Zoja Konstantinowna – „po prostu przynieś bratu pieniądze i tyle. I nie waż się uczyć Sierioży, jak żyć, bo wytrącasz go z równowagi!”
Swieta dała pieniądze. Chciała zwrócić cały dar z żalu, ale potem pomyślała, że jej młodszy brat zostanie rozdarty na pół przez taką hojność. Z każdym rokiem relacje Swiety z rodzicami pogarszały się, choć młoda kobieta starała się naprawić sytuację.
Rok temu Zoja Konstantynowna zaprosiła córkę do siebie. Swieta była zaskoczona: jej matka wcześniej nie okazywała zbytniej gościnności, zapraszając ją i Wadima do siebie tylko na ważne święta. Swieta poszła, chociaż mąż próbował ją od tego odwieść:
– Znów cię obarczą problemami, zepsują ci humor, doprowadzą do łez – powiedział Wadim do żony. – Swieto, twoja relacja z matką przypomina mi przysłowie: „Myszy płakały, a kaktusa obgryzły”. Dlaczego nie potrafisz postawić granic?
„Nie wiem” – Swieta wzruszyła ramionami. „Jestem do tego przyzwyczajona. A co, Vad, jeśli naprawdę będą potrzebować mojej pomocy?”
- Wiem, pomóż! Znowu pewnie musisz coś przynieść Sereżence w zębach! Zapomniałeś, ile pieniędzy, wysiłku i czasu poświęciłeś pół roku temu, żeby przenieść brata z pierwszej klasy do drugiej? Ledwo załatwiliśmy wszystkie sprawy! Z jakiegoś powodu twoja matka nie chciała tego zrobić, zrzuciła wszystko na ciebie!
Swieta rozumiała, że jej mąż ma rację, ale nie mogła nic z tym zrobić – nikt nie nauczył jej odmawiać rodzicom.
Zoja Konstantynowna bardzo chciała pomocy finansowej od swojej córki:
„Mój ojciec i ja planujemy kupić daczę” – zaczęła matka z daleka – „mamy oszczędności, ale niestety nie wystarczają na dobry dom. Swieta, porozmawiaj z mężem, niech Wadim dołoży do naszej sumy czterysta tysięcy!”
Sveta była zaskoczona:
- Mamo, po co ci dacza? Wygląda na to, że ani ty, ani tata nigdy nie pałaliście wielką miłością do grządek. Pamiętam, jak niechętnie pojechałaś do babci.
— Tutaj sytuacja jest inna. Szukamy domu na przedmieściach, żebyśmy mogli tam mieszkać cały rok. Marzę oczywiście o piętrowym domu, ale skąd wziąć na to pieniądze? Nie będziemy zakładać ogrodu warzywnego, nie potrzebujemy go. Chcemy tylko prywatności, ciszy i spokoju. Tyle lat żyjemy w ludzkim mrowisku…
– Mamo, trochę się wykręcasz – zwątpiła Swieta – powiedz prawdę. Dlaczego zdecydowałaś się na przeprowadzkę?
– Sierioża chce mieszkać z dziewczyną – przyznała Zoja Konstantinowna – a my będziemy interweniować. Więc z ojcem doszliśmy do wniosku, że czas wysłać Sieriożenkę w dorosłość. Nie widzę sensu w kupowaniu kolejnego mieszkania, lepszy byłby dom. Żeby dzieci i wnuki mogły się tam spotykać. Pomożesz?
Sveta była zawstydzona:
- Mamo, nie wiem, czy Vadim ma tyle pieniędzy. Niedawno kupiliśmy nowy samochód, nie zmieściliśmy się w budżecie, zakup kosztował nas więcej niż planowaliśmy. Oczywiście, zapytam, ale…
– Zrób mi przysługę, Swieto – powiedziała surowo Zoja Konstantynowna – nie zostawiaj matki w trudnej sytuacji! Wiem, że potrafisz przekonać męża. Wadka zawsze idzie za twoim przykładem!
Swieta wróciła do domu, przedstawiła sytuację Wadimowi, a on od razu jej odmówił:
— Czego nam więcej potrzeba! Twój brat znowu chce wsiąść na cudzy grzbiet do nieba? Dorósł i postanowił się ożenić? Niech więc znajdzie pracę, wynajmie mieszkanie i zamieszka tam z kim zechce! Po co znowu chce urządzać sobie życie osobiste naszym kosztem?
- Vad, nie chodzi nawet o Sieriożę. Rodzice chcą mieszkać bliżej ziemi, mówią, że mają dość miasta. Jeśli będzie okazja, dajmy im trochę grosza na dom? Proszę, Vadik, błagam! Przyjedziemy tam jak na daczę, odpoczniemy w weekendy, popływamy w rzece. Z tego, co wiem, niedaleko wsi jest nawet las, gdzie rodzice planują kupić dom! Czasami lubię wędrować między drzewami. I znowu, wiesz, że jestem zapalonym grzybiarzem!
- Jasne, że nas tam wpuszczą. Jasne! – mruknął Wadim. – Swieta, wybacz mi, ale pieniędzy ci nie dam!
Swietłana próbowała przekonać męża przez prawie miesiąc i Wadim w końcu się zgodził:
- Dobrze, Swieto, tylko dla ciebie! Pamiętaj, to pierwszy i ostatni raz, nigdy nie dam tak dużej sumy twoim rodzicom, a tym bardziej twojemu bratu. I nie będę miała takich pieniędzy w najbliższym czasie, będę musiała znowu oszczędzać.
Zoja Konstantynowna kupiła dom swoich marzeń i zaprosiła syna, córkę i zięcia na parapetówkę. Swiecie podobał się wystrój – dom był duży, dobrze wyposażony, z zadbanym terenem i pięknym ogrodem przed domem. Z okna widać było las.
Przy stole rozmowa zeszła na temat spadku. Ojciec Swiety, Trofim Siergiejewicz, opowiedział historię swojej przyjaciółki. Dyskusja rozgorzała, a Zoja Konstantynowna nagle powiedziała:
— Musicie dobrze wybrać swoich spadkobierców! Na przykład, mój ojciec i ja dawno temu ustaliliśmy, kto odziedziczy nasz majątek.
Swieta milczała, a Wadim nagle zapytał:
- A komu?
- Do Sierioży – uśmiechnęła się Zoja Konstantinowna – to nasz jedyny syn, ma przed sobą całe życie. Nie martwię się o Swietę, ona nie zniknie. Ma ciebie. Mieszkanie już zarejestrowaliśmy na syna, teraz pozostaje tylko przeniesienie własności domu.
Swieta poczuła się zraniona: okazuje się, że rodzice absolutnie nie interesują się jej przyszłością? Ona, Swieta, zdaniem matki, nie zasługuje na osobne mieszkanie?
Wadim uśmiechnął się nieżyczliwie:
– A co, jeśli coś mi się stanie? Albo jeśli nagle przestanę kochać twoją córkę? Rozwiedziemy się i wyrzucę ją z mieszkania. Gdzie ona pójdzie?
– Nie wiem – przeciągnęła Zoja Konstantynowna – jakoś sobie poradzi. Pracuje, dostaje pensję, na pewno się wyżywi. Zmieńmy temat. Po co ci ten spadek? Mój ojciec i ja czujemy się świetnie, planujemy żyć na tym świecie jeszcze 30 lat!
Do rozmowy dołączył Siergiej:
- Wadya, nie porzucaj Swietki, nie rób mi problemów! Nie chcę, żeby później mnie męczyła i domagała się swojej części!
Po słowach brata Swieta natychmiast zaczęła się szykować do powrotu do domu. W drodze wpadła w prawdziwą histerię – kobieta głośno szlochała i pytała męża, dlaczego rodzice tak ją traktują:
— Dla przyzwoitości, nawet nie powiedzieli, że zostawią mi ten dom! Wadya, zrozum mnie dobrze, niczego nie roszczę, to po prostu sam fakt… Sam fakt, że nawet nie uważają mnie za swojego spadkobiercę, przyprawia mnie o dreszcze! Jakbym nie był ich!
– Ostrzegałem cię – Wadim nie mógł się powstrzymać – cóż, ta lekcja życia kosztowała nas czterysta tysięcy. Wyszliśmy z tego bez szwanku! Ze swojej strony mogę obiecać: nigdy cię nie zostawię! Nie płacz, kochanie, wszystko będzie dobrze!
Swieta przestała kontaktować się z rodzicami. Nie dzwoniła ani do mamy, ani do taty, a oni też nie pamiętali córki. Zoja Konstantynowna odezwała się pierwsza – Sierioża znowu potrzebowała pieniędzy. Swieta posłuchała rodziców:
– Zapomnij o tym numerze – powiedziała stanowczo kobieta – nie dzwoń tu więcej. Nie chcę z tobą rozmawiać. Wyrzuć Sieriożę do roboty, ode mnie nie dostaniesz ani jednego rubla.
Swieta nie kontaktuje się już z bratem ani rodzicami. Jej matka, po utracie wsparcia finansowego, zakochała się w córce i nawet ją kiedyś przeprosiła. Swietłana jest w defensywie i nie pozwala już krewnym zbliżać się do siebie.