„Pamiętasz ten dokument? Sam nalegałeś na jego podpisanie pięć lat temu.
Mówiłeś, że ochroni nasze interesy” – powiedziała spokojnie, uważnie przyglądając się mężowi.
— Punkt siódmy jest szczególnie interesujący.
W przypadku cudzołóstwa cały wspólny majątek przypada pokrzywdzonemu — kontynuowała Irina.
„Punkt siódmy jest szczególnie interesujący:
ZDRADZIŁA – i cały twój majątek jest teraz mój” – kontynuowała Irina, nie spuszczając wzroku z męża.
Oto nasz kanał na Telegramie z najpopularniejszymi i ekskluzywnymi historiami. Kliknij, aby wyświetlić. To nic nie kosztuje!
Irina siedziała na krześle i zamyślona patrzyła na ekran telefonu.
Kolejna wiadomość od Siergieja, z kolejną informacją, że spóźni się do pracy, nie wzbudziła już w niej żadnego niepokoju ani zaskoczenia – jedynie pustą irytację.
Czwarty raz w tygodniu – to już nie jest zwykły zbieg okoliczności. To już schemat.
„Znowu spóźniłaś się, co?” mruknęła Irina, kładąc telefon na stole.
Podeszła do okna. Za szybą ulica ciągnęła się w nocny mrok, skąpana w światłach, a w jej głowie, jakby na fali, powracały wspomnienia z czasów, gdy ona i Siergiej mogli spacerować po nabrzeżu, rozmawiając bez końca. A teraz… wydawało się, że jest gdziekolwiek, tylko nie w domu.
Wróciła na kanapę i sięgnęła po laptopa. Praca zawsze pomagała jej się rozproszyć. Ale każda nowa wiadomość, która przychodziła na telefon, zdawała się przyciągać jej palce jak magnes i znów straciła koncentrację.
„Przepraszam, kochanie, mam dziś ważne spotkanie. Spóźnię się.”
Irina uśmiechnęła się krzywo. Słowo „kochanie” w jego wiadomości było niepokojące. Nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek go użył. Zbyt słodkie, zbyt obce.
O wpół do jedenastej, jak zwykle, rozległo się ciche pukanie do drzwi. Siergiej wszedł, starając się nie hałasować, ale Irina, która od dawna była przyzwyczajona do jego kroków, rozpoznała go natychmiast.
„Przepraszam, że tak późno” – mruknął, wchodząc do kuchni. „Klient był bardzo wymagający”.
Irina uważnie obserwowała męża. Czuł na sobie ledwo wyczuwalny, ale wyraźny zapach cudzych perfum.
„Tak, klienci są inni” – odpowiedziała spokojnie, zauważając, że jej mąż lekko się wzdrygnął, słysząc jej ton.
„Chcesz coś powiedzieć?” Jego głos stał się nieco napięty.
„Nie, po prostu interesuje mnie twoja praca” – odpowiedziała Irina, nie zmieniając intonacji.
Siergiej szybko się odwrócił i zaczął szukać czegoś w lodówce.
„Wszystko jak zwykle, mnóstwo rzeczy do zrobienia, nowe projekty…” – zaczął się usprawiedliwiać, ale Irina już zrozumiała: w jego słowach nie było nic nowego.
- A nowe perfumy? – Irina zadała to pytanie zupełnie swobodnie, jakby pytała o prognozę pogody.
Siergiej na chwilę zamarł, ale szybko się otrząsnął:
- Jakie perfumy? To… Nowa pracownica w biurze chyba przesadziła z perfumami.
Irina skinęła głową w milczeniu, obserwując jego panikę. Zauważyła, jak trzęsły mu się palce, gdy pospiesznie robił sobie kanapkę.
Po kolacji, kiedy Siergiej poszedł wziąć prysznic, Irina, jak zwykle, postanowiła sprawdzić jego telefon. Zostawił go na stole, a Irina wiedziała, że zazwyczaj nigdy nie traci czujności. Ale teraz… najwyraźniej był zajęty czymś innym.
Telefon się włączył i na ekranie pojawiła się wiadomość. Ale gdy po niego sięgnęła, ekran zgasł. Bateria była rozładowana.
Rano przy śniadaniu Siergiej milczał. Co chwila zerkał na telefon, który właśnie naładował. Jego zachowanie zdradzało zdenerwowanie.
„Czy wszystko w porządku?” zapytała Irina, obserwując go.
„Tak, tak, po prostu dużo pracy” – odpowiedział roztargniony, nie odrywając wzroku od ekranu.
- Może pójdziemy gdzieś dziś wieczorem? Dawno nigdzie nie byliśmy.
- Przepraszam, nie zadziała. Mam ważną prezentację.
Irina odłożyła niedojedzony sandwicz. Jej apetyt zniknął bez śladu.
Wieczorem, siedząc w pustym mieszkaniu, Irina otworzyła swój pamiętnik. Było w nim wszystko: daty, spotkania, ważne prezentacje. I za każdym razem – to samo. Ale tyle zbiegów okoliczności… Tyle wymówek.
Telefon zawibrował. To była Marina.
- Jak się masz? Może się spotkamy?
Irina rozmyślała nad tym, aż podjęła nieoczekiwaną decyzję.
- Marin, możesz mi zrobić przysługę? Jeśli Siergiej zapyta, powiedz mu, że odwiedzam cię w weekend.
— Czy coś się stało?
— Jeszcze nie wiem. Ale naprawdę chcę to rozgryźć.
Wieczorem, jakby przy okazji, Irina opowiedziała mężowi o swoich planach na weekend.
„Marina zaprosiła mnie na daczę. Chyba pójdę zaczerpnąć świeżego powietrza” – powiedziała, nie odrywając wzroku od filiżanki herbaty.
Siergiej podniósł wzrok znad telefonu, a Irina dostrzegła w jego oczach błysk ulgi.
„Jasne, idź. Od dawna potrzebujesz odpoczynku” – powiedział, a Irina nie mogła nie zauważyć, jak łatwo się zgodził. Zbyt łatwo.
Piątek. Irina demonstracyjnie pakuje torbę. Siergiej nawet nie wstał z kanapy, nie wyszedł, żeby ją pożegnać – był zbyt zajęty, szepcząc coś do telefonu w innym pokoju.
Zamiast do daczy Mariny, Irina wybrała mały hotelik niedaleko domu. Było wygodniej – mogła obserwować wszystko z okna.
Wieczór minął spokojnie. Siergiej wrócił do domu o zwykłej porze. Światła w ich mieszkaniu zgasły około jedenastej. Ale w sobotę wszystko się zmieniło.
Około siódmej wieczorem podjechała taksówka. Wysiadła z niej kobieta w jaskrawoczerwonej sukience. Irina wyjęła telefon i zrobiła kilka zdjęć. Jakieś dziesięć minut później w ich mieszkaniu zapaliło się światło.
Irina wzięła głęboki oddech. Jej domysły w końcu zmieniły się w pewność. Ale to wcale nie ułatwiało sprawy.
Kobieta podeszła do drzwi z kluczami do mieszkania w dłoni. Irina spokojnie schowała telefon, bo teraz musiała działać. Nie zamierzała robić sceny. To nie w jej stylu. Miała inny plan.
Weszła cicho po schodach. Z zewnątrz dobiegały stłumione głosy i śmiech. Jej dłoń z kluczem zamarła na chwilę. Jeden obrót i życie, jakie znała, zmieniło się na zawsze.
Irina włożyła klucz do zamka. Zanim go przekręciła, włączyła aparat w telefonie. Wszystko musiało być przemyślane. Pracując z dokumentami przez lata, nauczyła się metodycznego podejścia i gromadzenia dowodów.
Drzwi otworzyły się niemal bezszelestnie. W korytarzu panował półmrok, a z salonu dobiegała cicha muzyka. Irina zrobiła kilka zdjęć: nakrytego stołu, butelki wina, dwóch kieliszków…
„Teraz możemy tańczyć” – dobiegł kobiecy głos z salonu.
Irina podeszła w kierunku dźwięku i kontynuowała fotografowanie. Jej ręce lekko się trzęsły, ale zdjęcia były wyraźne.
Siergiej i jego gość stali na środku pokoju, kołysząc się powoli w rytm muzyki. Kobieta w czerwonej sukience przytuliła się do Siergieja, jakby miała do tego pełne prawo.
„Już dawno nie spędziliśmy takiego wieczoru” – mruknęła.
„Będziemy mieli jeszcze wiele takich wieczorów” – odpowiedział Siergiej. „Zwłaszcza teraz, gdy…”
Pstryk aparatu przerwał jego słowa. Odwrócił się gwałtownie i zamarł, widząc żonę w drzwiach. Jego twarz natychmiast zbladła.
„No dalej” – powiedziała spokojnie Irina. „Co teraz takiego wyjątkowego?”
Kobieta w czerwieni odsunęła się od Siergieja i pospiesznie poprawiła sukienkę.
„Chyba… chyba pójdę” – mruknęła, chwytając torebkę.
„Tak, to byłoby rozsądne” – powiedziała Irina, nie spuszczając wzroku z męża.
„Punkt siódmy jest szczególnie interesujący: ZDRADZIŁA – i cały twój majątek jest teraz mój” – kontynuowała Irina, nie spuszczając wzroku z męża.
Kiedy drzwi zamknęły się za kobietą, w mieszkaniu zapadła ciężka cisza. Siergiej, podchodząc nerwowo, powiedział:
- Ira, wszystko ci wyjaśnię…
– Jasne, że możesz. Tylko przypomnijmy sobie jeden ważny moment z naszego wspólnego życia – Irina usiadła na krześle, wyjmując z torby teczkę z dokumentami.
Siergiej zmarszczył brwi. Najwyraźniej nie rozumiał, o co w tym wszystkim chodzi.
Irina otworzyła teczkę i wyjęła kontrakt małżeński.
„Pamiętasz ten dokument? Sam nalegałeś na jego podpisanie pięć lat temu. Mówiłeś, że ochroni nasze interesy” – powiedziała spokojnie, uważnie przyglądając się mężowi.
Twarz Siergieja się zmieniła. Zrozumiał, co zostało powiedziane.
— Punkt siódmy jest szczególnie interesujący. W przypadku cudzołóstwa cały wspólny majątek przypada pokrzywdzonemu — kontynuowała Irina.
- Ira, posłuchaj…
„Mam dowody” – Irina pokazała ekran telefonu. „Zdjęcia, filmy. Są też świadkowie. Konsjerż widział, jak twój gość tu wcześniej wchodził”.
Siergiej ciężko opadł na sofę.
- Zaplanowałeś to wszystko? Wyjazd do znajomego…
„Chciałam tylko poznać prawdę” – Irina wstała. „I teraz ją znam”.
Poszła do sypialni. Torba z najpotrzebniejszymi rzeczami była już przygotowana – spakowała ją rano.
„Dokąd idziesz?” Głos Siergieja był już pełen paniki.
- Do Mariny. Jutro rano spotykam się z prawnikiem.
- A co z mieszkaniem? Z samochodem? Z firmą? – Siergiej szedł za nią, nie mogąc się zatrzymać.
– Powinnaś była pomyśleć o tym wcześniej – Irina zarzuciła torbę na ramię. – A tak przy okazji, mam wszystkie dokumenty. I dowody też. Nie próbuj nic robić.
Siergiej złapał Irę za rękę, jakby chciał ją powstrzymać, ale ona łagodnie, ale zdecydowanie wyrwała rękę z jego dłoni.
– Ira, wybacz mi! Wszystko naprawię! To był błąd… – głos mu się załamał, ale Irina nie miała wątpliwości, że wszystkie jego słowa to puste gadanie.
„Nie” – spojrzała na niego spokojnie – „błąd to przypadek. A ty dokonałeś świadomego wyboru. Za każdym razem, gdy mnie okłamałeś. Za każdym razem, gdy przyprowadziłeś ją do naszego domu.
Irina nie traciła czasu na rozmowę. Podeszła do drzwi i je otworzyła.
– Mój prawnik skontaktuje się z tobą jutro. Nie radzę ci robić niczego głupiego – wiesz, ja zawsze doprowadzam sprawy do końca.
W taksówce Irina wyjęła telefon i zadzwoniła do swojej prawniczki, Jeleny Siergiejewny.
- Dobry wieczór, Eleno Sergeevno. Czy rozmawialiśmy kiedyś o rozwodzie? Wygląda na to, że nadszedł czas, żeby działać…
Tydzień później Siergiej otrzymał wezwanie. Długo siedział i wpatrywał się w dokument, nie wierząc własnym oczom. Coś mu się nie zgadzało. Telefon dzwonił bez przerwy, ale Irina, jak zawsze, była niedostępna – wszystkie numery były zablokowane.
„To jakieś nieporozumienie! Ira, proszę odbierz!” – mruknął, wybierając numer po raz dziesiąty.
W odpowiedzi słychać było jedynie sygnały dźwiękowe. Irina postąpiła zgodnie z instrukcją Jeleny Siergiejewny: żadnych kontaktów osobistych przed rozprawą.
„Zebraliśmy wszystkie dowody. Są zdjęcia, filmy, zeznania świadków. Poza tym umowa małżeńska jest sporządzona bez zarzutu” – powiedziała Jelena Siergiejewna, przeglądając dokumenty.
„Siergiej ciągle próbuje się dodzwonić, mówi, że wszystko wyjaśni” – powiedziała Irina, patrząc przez okno na panoramę miasta.
„Niech się wytłumaczy w sądzie. Na razie unikaj kontaktu” – warknęła Jelena Siergiejewna, nie dając Irze żadnych wątpliwości.
W dniu rozprawy Irina wyglądała na nienagannie opanowaną. Jej formalny garnitur podkreślał jej determinację, spokój i pewność siebie. Siergiej siedział z opuszczoną głową i było widać, że jego twarz stopniowo blednie, gdy jego próby usprawiedliwienia się zostały zniweczone przez żelazną logikę dokumentów i dowodów.
– Wysoki Sądzie, fakt zdrady został w pełni udowodniony. Zgodnie z paragrafem siódmym umowy małżeńskiej… – stwierdziła z przekonaniem Jelena Siergiejewna.
Siergiej siedział, jakby jej nie słyszał. Po prostu spuścił głowę. Sędzia uważnie przestudiował wszystkie materiały sprawy.
— Sąd orzeka: z powodu naruszenia warunków umowy małżeńskiej cały wspólnie nabyty majątek przechodzi na powódkę Irinę Aleksandrowną…
Po spotkaniu Siergiej próbował skontaktować się ze swoją byłą żoną.
- Ira, czekaj! Czy nie możemy omówić wszystkiego?
„Nie możemy już dłużej” – odpowiedziała spokojnie Irina. „Wszystkie dyskusje zakończyły się wieczorem, kiedy wróciłam do domu”.
„Ale zostawiłeś mnie z niczym!” W głosie Siergieja słychać było rozpacz i zagubienie.
„Nie” – Irina zwróciła się do niego. „Zostawiłeś się bez wszystkiego. Z każdym kłamstwem, z każdym spotkaniem z nią. To był twój wybór.
Tego samego wieczoru Irina siedziała w kawiarni ze swoją przyjaciółką Mariną.
„Jak się masz?” zapytał przyjaciel, uważnie obserwując Irę.
– Dziwne, ale… proste. Jakbym zrzuciła z ramion wielki ciężar – uśmiechnęła się Irina, czując, jak ciężar minionej przeszłości ją opuszcza.
„Co teraz?” zapytała Marina z zainteresowaniem.
- Teraz? – Irina upiła łyk kawy, patrząc w górę. – Teraz zacznę żyć dla siebie. Wiesz, zawsze chciałam założyć własny biznes. Może już czas?
Minęło pół roku. Irina z sukcesem rozwijała firmę konsultingową, a jej mieszkanie zmieniło się w coś zupełnie nowego. Remont zatarł ślady jej dawnego życia.
Czasami Irina spotykała Siergieja w mieście. Wyglądał na zmęczonego, zagubionego. Mówili, że kobieta w czerwieni rzuciła go natychmiast po tym, jak dowiedziała się o stracie majątku.
Następnego dnia Irina spotkała się z pośrednikiem nieruchomości. Postanowiła kupić mały dom poza miastem, z dala od miejskiego zgiełku i całej tej skomplikowanej historii.
Irina rozejrzała się po ogrodzie i mruknęła:
- Czasami trzeba coś stracić, żeby odnaleźć siebie.
Tego wieczoru siedziała na werandzie swojego nowego domu, obserwując zachód słońca. Ogarnął ją spokój. Przeżyła to, wyciągnęła wnioski i nie bała się już podejmować trudnych decyzji. Irina wierzyła w siebie.
Telefon zawibrował. Przyszła wiadomość od Mariny:
„Jak się masz? Może spotkamy się w ten weekend?”
Irina uśmiechnęła się i zaczęła pisać odpowiedź. Życie toczyło się dalej. Teraz było takie, jakiego pragnęła Irina. Szczere, wolne i pełne możliwości.
Najtrudniejsza decyzja została podjęta. Teraz wszelkie przeszkody wydawały się nie do pokonania.