„Jak Yura zebrał wszystkie śmieci „krewnych” ze stołu i grzecznie odesłał je, żeby zapłaciły rachunki”
- Katiu, o jakich dniach on mówi? – oburzyła się Zoja Michajłowna.
- Jak mogłeś w ogóle coś takiego powiedzieć? – wspierał swoją żonę Andriej Jewgienjewicz.
Katia spojrzała na męża z lekkim zdziwieniem.
- Dlaczego pytasz córkę? – zapytała Yura z uśmiechem. – Pieniądze nie są jej! Są moje! Ale od tych pieniędzy zależy jej życie!
– Jesteś jej mężem, a ona twoją żoną – powiedziała teściowa – więc zarób na rodzinę! Po co sięgasz do naszych portfeli?
– Aha! – Yura uśmiechnął się i lekko przechylił głowę na bok. – Więc teraz przyznajesz, że jesteśmy osobną rodziną? I nasze problemy są wyłącznie naszymi problemami?
- Oczywiście! – potwierdził teść. – Zawsze tak było!
„A dlaczego, kiedy pożyczałeś ode mnie pieniądze, twierdziłeś, że jesteśmy jedną wielką rodziną?” – zapytał Yura.
„Nie, no cóż, wszyscy jesteśmy rodziną, to jasne” – zawahała się teściowa – „ale kwestie finansowe…”
- Dlaczego przyszedłeś do mnie po pieniądze?
Zoja Michajłowna zamarła. Spojrzała na męża, ale Andriej Jewgienjewicz wzruszył ramionami ze zmieszaniem.
- Dobrze, pomyślcie na razie – powiedział Jura. – Kontynuujmy przesłuchanie obecnych. Sława!
- Dlaczego od razu ja? – oburzył się brat Jury. – Nie mam zielonego pojęcia!
- Powiem ci! – Yura skinął głową. – Jesteś moim bratem. Pożyczyłeś ode mnie pieniądze! Teraz chcę, żebyś mi je oddał! Jasne?
- Co się stało? – zdziwił się Sława. – Żądasz ode mnie pieniędzy?
- Jesteś tak samo bystry jak zawsze! – powiedział Yura. – Dokładnie, żądam tego!
- A gdzie mogę je dostać? – Sława odwrócił wzrok.
- Pożyczyłeś pieniądze, żeby rozwinąć swój biznes, prawda? Nie wiem, co tam rozwijałeś, ale twój biznes działa.
Więc wyciągnij od niego pieniądze, które mi jesteś winien i pracuj dalej!
- Jak to wyciągnąć? Wtedy wszystko mi się rozleci!
- Sławo! Nie jestem zainteresowany! – powiedział Jura. – Uważaj, że ci pożyczyłem. Nawiasem mówiąc, bez odsetek!
Zainwestowałeś w ten biznes. Powinieneś więc zrozumieć, że będziesz musiał zwrócić te pieniądze!
Nadszedł czas, chociaż potwierdzenie odbioru, które mi wystawiłeś, jest trochę spóźnione. Ale nie martw się, wciąż mogę iść z nim do sądu!
Minęły trzy lata, ale minęły zaledwie dwa!
- Zamierzasz mnie pozwać? – wykrzyknął Sława. – Czy ty w ogóle jesteś normalny? Jesteś moim bratem!
Myślałem, że nawet nie zachowasz tego paragonu! Jesteśmy braćmi! I to nie był dług, tylko starszy brat pomagający młodszemu!
- Sławo! I nic nie pomyliłeś? – Jura podniósł głos. – Początkowo rozmowa dotyczyła długu! Pół miliona bym ci nie dał, choćbyś był moim trzykroć bratem!
A tak przy okazji, nalegałeś na paragon! A ja wierzyłem w twoją uczciwość i szlachetność. A teraz okazuje się, że przez cały ten czas uważałeś to za prezent!
Gdyby nie było paragonu, może by się tak stało. Przecież nigdy tego nie odzyskasz! Ale tutaj! Sam Bóg nakazał ci spłacić długi!
- A z ciebie, co za brat? – Sława odwrócił się obrażony.
– Słusznie! – odpowiedział Yura. – Zwłaszcza że wtedy miałeś potrzebę, a teraz ja mam! I nie proszę o twoją, tylko o swoją! A jeśli będzie trzeba, pójdę do sądu!
- No to idź! – prychnął Sława.
- Rozumiem, – skinął głową Jura. – A teraz pomyśl o tym! – Teraz ty! – Jura zwrócił się do ostatniego uczestnika uczty. – Ciociu Leno, czy temat spotkania jest jasny, czy mam omówić fakty?
– Patrz, kim się stałeś – jęknęła ciocia Lena – chciwym i złym! Dobrze, że moja siostra, twoja matka, nie dożyła tego dnia! Niech spoczywa w pokoju, nie zobaczy, kim stał się jej najstarszy syn!
– Ciociu Leno – powiedziała Yura, dzieląc słowa na sylaby – nie denerwuj się za bardzo! Twój paragon wciąż żyje! Czeka tylko na swoją kolej.
A termin przedawnienia wynosi tam jeszcze sześć miesięcy! Nawet z całą biurokracją, zabiorą ci te pieniądze!
- Skąd ja wezmę takie pieniądze? – Ciocia Lena szeroko otworzyła oczy ze zgrozy.
- Kupiliście mieszkanie dla córki? Kupiliśmy! – Yura powtórzył fakty. – Wydaliście córkę za mąż? Zrobiliśmy. Czy młodzi tam mieszkali? Tak!
A twoja córka się rozwiodła? Rozwiodła! Wróciła do ciebie? Tak! Wynajmujesz mieszkanie? Tak! Masz nierozliczone dochody, jeśli nie poślesz córki do pracy!
A mieszkanie możesz sprzedać, żeby komornik nie sprzedał go później za kwotę długu!
- Ty wszystko wiesz! – mruknęła ciocia Lena. – Szpiegu!
– Jakoś pilnowałem swoich inwestycji! – zaśmiał się Yura. – Szkoda, że były bez odsetek. Ale jakoś sobie z tym poradzę!
Ale fakt, że muszę iść do sądu, żeby odzyskać ciężko zarobione pieniądze, jest dla mnie zbyt trudny do zniesienia!
„Jak możesz być taka?” wykrzyknęła ciocia Lena i odwróciła się.
- Ty też potrzebujesz czasu na myślenie? – zapytała Yura ciocię. – Pomyśl! Nikt ci nie zabroni! A czy tym, którzy myśleli wcześniej, pojawiły się jakieś myśli?
Yura spojrzał na brata, potem na teściową i teścia.
Slava, odwróciwszy się, dłubał paznokciem w oparciu krzesła, podczas gdy jego teściowa i teść aktywnie syczeli i gestykulowali w stronę córki.
Oczy Kati zabłysły, a ona sama także wypowiedziała coś słowami.
„Katyo, czy możesz powiedzieć to na głos?” zapytał Jura, widząc ciche przedstawienie.
„Juroczka, to jest coś nie tak” – powiedziała powściągliwie.
- Co się stało? – zapytał Jura niezadowolony. – Ci, że tak powiem, krewni pożyczyli całkiem pokaźne sumy! I sami wystawiali pokwitowania! A teraz ty i ja potrzebujemy pieniędzy!
- Ale dlaczego w ten sposób? – powiedziała Katia i odwróciła wzrok. – Mogło być inaczej!
- Wybaczyć? – zaśmiał się Yura. – Takich sum się nie wybacza! I nie zapomina!
- No cóż, Jura! – Katia spojrzała czule na męża.
- Co, Yura? – zaczął się wściekać. – Mój interes zbankrutował! I to nie tylko zbankrutował, ale i narobił ogromnych długów! Zabrali mi nawet licencję, dopóki nie spłacę długów!
Tak, dostałem pracę. Za osiemdziesiąt tysięcy! Ale połowę zabiorą na spłatę długu! Jak długo my dwoje damy radę żyć za czterdzieści tysięcy?
Nie, jeśli nalegasz na przebaczenie, nie zadawaj pytań, po prostu zabierz się do pracy!
- Yura! – wykrzyknęła z obrzydzeniem Katia.
- Już słyszałeś o swoim bracie i cioci, a ja mogę ci przypomnieć o twojej mamie i tacie! – Yura skrzyżował ręce i położył je przed sobą na stole. – Kiedy twój tata chciał kupić samochód, przyszedł do mnie!
Sam zaproponował wystawienie pokwitowania. I kto by pomyślał, że pożyczy osiemdziesiąt procent wartości samochodu? I przysiągł, że odda wszystko za pięć lat! Ale jakoś nie zapłacił jeszcze ani kopiejki.
Twoja mama remontowała daczę, ale skończyły jej się pieniądze! I znowu puka do moich drzwi! I to z rachunkiem. Pożyczyła tyle, że starą daczę można by zburzyć i wybudować nową!
„Wiem” – odpowiedziała sucho Katia.
– Zastanawiam się, czy pożyczyli ją tak śmiało, bo nie mieli zamiaru jej zwrócić?
Czy liczyłeś na to, że przekonasz mnie, żebym nie pobierał długów? A może miałem zapomnieć? – Yura, mrużąc zimne oczy, zasypał żonę pytaniami.
Katia cmoknęła językiem, ale nie odpowiedziała.
– Ach, rozumiem! – Yura uderzył się dłonią w czoło. – Musiałem im wybaczyć, bo jesteś moją żoną! – Yura wstał. – No więc, żono! Jeśli nie zwrócą pieniędzy, to nie będziemy mieli z czego żyć! A co ty o tym sądzisz?
- Co mam o tym myśleć? – zapytała Katya z wyzwaniem. – Prosili cię! Nie musiałeś im tego dawać!
– Niech mnie diabli! – krzyknął Yura. – A pamiętasz, ile nam ukradli przed wypłatą? Ile musieliśmy dopłacić, bo bank miał kasę?
I ile razy tak było, że musiałeś wrzucić drobne, bo odłożyłeś na coś ważnego? I pamiętasz, jak próbowałem odmówić, jakie sceny mi zrobiłeś! To krewni! To rodzina!
- Ale ty dałeś to swojemu bratu i cioci! – Katia wymówiła się dziecinnie.
- Katya, nie czepiam się długów, które obiecałam spłacić ustnie! Tylko z paragonami! – zauważyła Jura. – A jeśli pamiętasz, możesz od razu pomnożyć paragony przez dwa!
Katya zacisnęła usta i wpatrywała się w stół.
- Kto co wymyślił? – zapytał Yura obecnych. – Powinni zrozumieć, że mam rodzinę! I muszę ją wyżywić.
A ja, jako głowa rodziny, mąż i ojciec, nie mogę zostawić mojej rodziny głodnej i zmarzniętej, gdy są ludzie, którzy są mi winni pieniądze!
W pokoju zapadła napięta cisza, grożąca eksplozją. Choć eksplozji nie było, warto opowiedzieć, co wydarzyło się przed tym momentem.
Różnica wieku, wynosząca prawie dziesięć lat, nie stała się przeszkodą w ślubie Jurija i Katii.
Yura był młodym biznesmenem o płomiennym spojrzeniu, niespożytej energii i chęci zarabiania dużych pieniędzy, a nawet więcej. Świadomie nie łamał prawa i uczciwie płacił podatki.
Nawet jeśli takie podejście nie wiązało się z dużymi zarobkami, nikt nie odrzucił tej okazji. A Yura wierzył, że zarobi pieniądze.
– Trzeba po prostu pracować, a nie szukać przyczyn, dlaczego się nie udaje!
Na początku było ciężko, potem nie było łatwo. A później było o wiele łatwiej. Reputacja to podstawa! Zaufali mu i współpracowali z nim.
Każda kopiejka rosła na każdej kopiejce, każdy rubel dodawał się do każdego rubla. I Jura ożenił się ze stabilnym dochodem i dobrą bazą materialną.
Wybrał Katię ze względu na jej urodę i delikatność. Nie zaczęła jeszcze pracować po studiach, nie miała żadnych ekstrawaganckich zainteresowań i nie osiągnęła niczego zdumiewającego.
Choć była po prostu piękna, młoda i radosna, to właśnie to przyciągnęło Yurę.
Oczywiście, stworzył dla niej cieplarniane środowisko. Otoczył ją troską i miłością. No i nie potrzebowała pieniędzy.
Z wielkiej miłości narodził się syn, potem córka.
W świecie okrutnego biznesu dom stał się dla Yury ujściem i wyspą szczęścia. Zawsze wracał do domu z uśmiechem, zostawiając za sobą wszystko, co go zmazało z jego twarzy.
Świat biznesu i pieniędzy jest okrutny. Natychmiast rozbija różowe okulary, przyzwyczajając się do okrutnej rzeczywistości.
Jura od razu zrozumiał, że kiedy będzie zarabiał więcej niż przeciętnie, cała rodzina ustawi się do niego w kolejce z wyciągniętą ręką. I nikogo nie będzie interesowało, jak ciężko jest zarobić te pieniądze.
Im wyższy dochód, tym większa kwota, którą można poświęcić bez pokrycia. I Yura zrozumiał, że mało prawdopodobne jest, aby pieniądze pożyczone zostały zwrócone.
A gdy już mowa była o poważnych kwotach, to…
Więc kiedy ludzie prosili go o duże pieniądze, natychmiast przychodzili do niego z propozycją wystawienia pokwitowania. Nawet nalegali na pokwitowanie. I w takim przypadku, jeśli nie było to zbyt pilne, Jura się zgadzał.
Dał bratu pieniądze na rozwój firmy, cioci Lenie na mieszkanie dla córki, teściowej na domek letniskowy, a teściowi na samochód. Wiadomo, że nie wszystko naraz, ale, że tak powiem, rozłożone w czasie.
I Jura pogodził się z małymi podatkami rzędu tysiąca, dwóch, trzech, pięciu, jak zaspy zimą i duszność latem.
Paragony leżały dookoła, krewni nie spieszyli się z oddaniem pieniędzy. I wciąż popijali. Ale Jura i jego rodzina nie mieli problemów finansowych, więc temat nie został poruszony.
A potem pojawiła się kwestia rozszerzenia działalności. Pojawiła się okazja, by wskoczyć w inną niszę. Potrzebne były jednak pieniądze, których Yura nie mógł szybko zgromadzić, a odkładanie ich na później było ryzykowne. Święte miejsce nigdy nie jest puste!
Pamiętał o rachunkach.
- Jeśli uda się zdobyć pieniądze, wystarczą na rozwój i pewny start. Jak mogę je zdobyć?
Proszenie o zwrot pieniędzy… Sama myśl o tym wydawała się szalona. Żądanie?
- No cóż, tak będziemy musieli zrobić! – zrozumiał Jura.
Ale coś w środku mnie powstrzymywało. Potrzebowałem chociaż jakiegoś uzasadnienia, żeby zażądać zwrotu pieniędzy.
To oczywiście też było głupie, ale Jura uważał, że bez powodu nie można domagać się tego, co mu się należy.
I wymyślił powód. Wymyślił, że jego firma zbankrutowała, że ma miliony długów, że sam znalazł pracę, ale pensja nie wystarcza na życie. W ten sposób nie tylko zamknięto sklepik, ale i długi trzeba było spłacić.
Rodzina to nie rodzina, krewni to nie krewni, ale nie chciałem wychodzić w świat z moją rodziną z wyciągniętą ręką z powodu czyjejś chciwości.
Wymyśliłem to, uwierzyłem, przyzwyczaiłem się. Pragnienie zemsty, albo – pętla – zapłonęło jak ogień.
Zebrał krewnych, których rachunki były w jego sejfie, i postawił pytanie wprost: Pieniądze na stół albo będziemy pozywać do sądu, aż się rozpłaczemy!
Slava wstał, odsuwając z hukiem krzesło:
- Nic nie zapłacę! A tak w ogóle, to złożę wniosek o upadłość! Idź do sądu! Dostaniesz trzy kopiejki miesięcznie! I nawet jak będziesz żył trzysta lat, to i tak nie odzyskasz swoich do końca życia!
– I mnie też pozwij! – Ciocia Lena wstała zaraz potem. – Mieszkanie należy do mojej córki, kupiłam je za twoje pieniądze! A moje jest zapisane na wnuka! Moja pensja to grosze, a na emeryturze będzie jeszcze niższa! Możesz żyć pięćset lat, ale ode mnie nie dostaniesz swojej!
Teść i teściowa także wstali:
- A daczę i samochód zarejestrowaliśmy na Katię! Nie mamy nic! Nawet jak będziesz żył wiecznie, twój sąd będzie się kręcił i wyciągał od nas grosze!
Jura patrzył na nich obojętnym wzrokiem, gdy szli korytarzem. Ale wtedy Katia wstała:
- Mamo, tato! Zaczekajcie! Zaraz zbiorę dzieci i pójdziemy razem!
- A ty jesteś z nimi? – zapytał Jura. – Dlaczego?
- Po co mi, do cholery, jesteś potrzebny z takimi długami! – powiedziała Katia i skrzywiła się. – Nie będę cię błagać! Wezmę rozwód i zapłacę alimenty! I nie obchodzi mnie, co się z tobą stanie!
I odeszła, a Katia następnego dnia złożyła pozew o rozwód.
Katia nie złożyła wniosku o podział majątku, ponieważ jej zdaniem podziałowi podlegały tylko długi. Dzieci zostały z nią.
Złożyła wniosek o alimenty w stałej kwocie równej trzykrotności pensji wystarczającej na utrzymanie. Sąd wziął to pod uwagę i zastosował się do żądania wnioskodawcy.
Yura wygrał wszystkie sprawy dzięki rachunkom, ale ich spłata zajmie wiele, wiele lat. Jednak działania żony trochę go wytrąciły z równowagi.
Nie spodziewał się, że kobieta, z którą mieszkał osiem lat, nie zda testu chciwości. Okazało się, że tylko jego pieniądze trzymały ją z Yurą.
Kiedy Katia dowiedziała się, że Jura nie zbankrutował, złożyła wniosek o podział majątku. Jednak w tym czasie Jura miał ogromny kredyt na rozwój firmy, więc Katia zrezygnowała z roszczeń, aby nie dzielić pożyczki. I Jura zaciągnął go w ostatnim dniu życia swojej rodziny.
Można by wszystko udowodnić, zakwestionować i osiągnąć swój cel, ale Jura pokazała Katii dokumenty z OPI na temat jej rodziców i powiedziała:
– Mogę albo wywrzeć na nich presję, żeby wycisnęli z twoich rodziców co do grosza, albo pozwolić im odetchnąć! Albo na chwilę o tym zapomnieć!
Katia ustąpiła i zostawiła Jurę w spokoju. Jura nie naciskał na byłą teściową i teścia, choć od czasu do czasu wrzucali mu kilka kopiejek. Podobnie jak ciocia Lena i jego brat.
Yura pozbył się więc ze swojego życia ludzkich śmieci. I żałował jednego: że nie zauważył wcześniej zgnilizny u ludzi, których uważał za najbliższych.