Szczęście z Panną Młodą

  • Czemu zachowujesz się jak mięczak? Ładna dziewczyna to jak towar. Nie powinna mieć własnego zdania, jeśli jest potrzebna, to musisz ją zabrać, i tyle.

  • Znajdź ją wieczorem, zaciągnij do samochodu i zawieź tam, gdzie musisz. Do rana zapomni o tych wszystkich bzdurach o swojej Vasce.

  • A teraz zaczynasz marudzić, kupujesz jej prezenty, wożąc ją do miasta po kwiaty, ugh, nie zachowujesz się jak mężczyzna.

Timofiej spojrzał surowo na syna spod brwi.

Dowiedział się, że jego syn, Artem Minin, jest namiętnie zakochany w Nadii Wieriewkinie. Obdarował ją kwiatami i prezentami.

Problem w tym, że dziewczyna była zajęta, miała młodego mężczyznę, z którym miała wyjść za mąż. Ale Artem nie tracił nadziei, że dziewczyna go wybierze i uparcie zabiegał o jej względy.

A potem, jak się okazuje, ludzie donieśli Mininowi, że jego syn goni Nadkę. Artem ze smutkiem spuścił wzrok i cofnął się do drzwi, ale ojciec głośno szczeknął w całym domu:

  • Słyszałeś, czy mam powtórzyć, słabeuszu?! Mówię ci, żebyś poszedł po swoją dziewczynę. Siebie. Nie obchodzi mnie, czego ona chce. Jej rodzice liczą grosze, ciągle pożyczają ode mnie. Czemu kręci nosem jak mieszczucha? Powinna się cieszyć, że jej wzrok padł na ciebie!

Artem od dzieciństwa bał się ojca, Timofiej Minin zawsze miał surowe usposobienie, garnki z jedzeniem latały po domu, jeśli głowie rodziny nie smakował obiad, a matka całe życie ukrywała się u sąsiadów.

  • Nie możesz zmusić kogoś do bycia miłym, tato. Jeśli podoba jej się inny facet, co możesz zrobić?

Artem wyraził swój punkt widzenia, który wcale nie spodobał się ojcu. Zerwał się na równe nogi, uniósł pięść i uderzył nią mocno w stół. Artem zobaczył, jak nabrzmiały żyły na szyi ojca, jak zrobił się purpurowy ze złości. Wtedy matka jęknęła i wybiegła z sypialni:

– Synu! Uciekaj! Uciekaj, zanim cię trafią! – pisnęła i pobiegła, celując w drzwi. Z doświadczenia wiedziała, że ​​i ona je dostanie.

Kobieta wypchnęła syna na ganek, chociaż ten stawiał opór:

  • Czemu tam stoisz? Wiesz, że nie ma sensu z nim teraz rozmawiać!

Artem zeskoczył z krzaka w dwóch susach i pobiegł przez ogród warzywny. Przypomniał sobie słowa matki: kiedy trzeba uciekać przed ojcem, trzeba się rozpierzchnąć na wszystkie strony. Matka wybrała najlepszą drogę: wybiegła przez furtkę. Ojciec wstydził się załatwiać sprawy w obecności sąsiadów, więc nie bił się na ulicy.

Ale nie raz goniłem go po ogrodzie. Ale szybko zostałem w tyle, w końcu nie jestem już taki stary.

Artem wyrzucił nogi wysoko ponad krzaki ziemniaków, próbując wcisnąć pięty między pagórkowate rzędy. Za warzywnikiem zaczynał się las. Las rodzimy, w którym chłopiec czuł się jak ryba w wodzie. Ile razy ten las ratował Tyomkę przed pościgiem ojca, nie sposób zliczyć.

…Wędrując po lesie, zbierając grzyby i maślaki, Tyomka spojrzał na słońce, widoczne ponad wierzchołkami drzew, i odwrócił się. Komary kąsały go bezlitośnie.

„Usmażę teraz młode ziemniaki z tymi grzybami, będzie pyszny obiad. A potem zobaczysz, tatuś będzie milszy” – pomyślał.

W domu jednak nikogo nie było, okazało się, że ojciec poszedł na ryby. Matka uśmiechnęła się do syna, machając ręką:

– Tym razem szybko doszedł do siebie. Zadzwonił do mnie, kazał mi wrócić do domu, przygotować mu jedzenie na ryby i takie tam. Puścił go. Tam nad rzeką nerwy mu się uspokajają. Co ty, synu, zbierałeś grzyby w lesie? Zostaw je dla mnie, ogarnę, a gdzie ty je w ogóle położyłeś?

„Wrzuciłem je za dół koszulki” – przyznał niechętnie facet.

Wstydził się przed matką, że nie był w stanie jej obronić przed ojcem-potworem. Kiedyś próbował walczyć z wściekłym rodzicem, ale widok był żałosny, ojciec odrzucił go jak piórko. Od tamtej pory Artem starał się nie wdawać z nim w bójki.

Artem ogrzał łaźnię, usiadł na ganku i podniósł głowę ku niebu.

Jedyną radością w jego życiu był widok Nadii. Ach, i była piękna, lepszej nie znajdziesz na wsi. Przyśniwszy się jej, Artem nie mógł się powstrzymać i poszedł do domu, wyjął pieniądze, które odkładał z pensji, i część z nich przeznaczył.

„Kupię jej prezent. Złoty pierścionek. I co z tego? Może nie należy do mnie, ale nie odważy się wyrzucić mojego prezentu, jest wiele wart. A potem może zacząć o mnie myśleć”.

Nie zdążył powiedzieć, natychmiast zrobił. Facet wsiadł rano do autobusu, pojechał do miasta i tam wybrał piękny, skręcony pierścionek z kamieniem, zapierając dech w piersiach na sam widok metki z ceną.

Wróciłem do domu, poczekałem na właściwy moment i podszedłem do Nadii w klubie.

  • Nadya, czy mogę z tobą chwilę porozmawiać? – zapytał.

Dziewczyna nagle spojrzała na niego śmiało.

  • Oczywiście, że możesz. Powiedz, co chciałeś powiedzieć.

„Nie mogę tego zrobić na oczach wszystkich” – uśmiechnął się.

Nadya nagle wzięła go śmiało za ramię i poprowadziła za klub. Ona sama, pod zaskoczonymi spojrzeniami otaczających ją osób.

  • No więc powiedz mi, czego potrzebujesz?

Światło latarni oświetlało jej twarz, która zdaniem Artema była zapłakana.

„Spójrz na ten prezent” – wyciągnął pudełeczko z pierścionkiem.

Dziewczyna wzięła aksamitne pudełeczko z jego rąk, otworzyła je i zamarła. Pochyliła się nisko nad pierścionkiem, Artem zauważył, jak jej łza spadła na gładką powierzchnię kamienia.

  • Nadya, płaczesz?
  • Aha. Powiedz mi, dlaczego dajesz mi taki drogi pierścionek?
  • Znasz odpowiedź. Bo cię kocham.
  • Wiesz, że w moim sercu jest tylko Wasia.
  • Niech tak będzie. Właśnie się przyznałem. Bo na to zasługujesz, Nadiu.

Dziewczyna nagle przytuliła się do niego, czego Artem zupełnie się nie spodziewał.

  • Vaska mnie zostawił, Tyom. A ja spodziewam się jego dziecka. Tak to już jest.

Nie było czasu na myślenie; Artem o wszystkim zdecydował w ciągu minuty.

  • Wyjdź za mnie, ja zaopiekuję się tobą i dzieckiem.
  • Ale nie możesz tego zrobić.
  • Jak możesz, Nadya? Sami podejmujemy decyzje.

Opuścili klub jako para.

Artem zobaczył, że dziewczyna odwraca się od niego, nie pozwalając mu się dotknąć. Sam postanowił nie narzucać się jej, obiekt jego długoletnich marzeń zgodził się związać z nim swoje życie, to wystarczyło.

Niech tak będzie, zamiast ją stracić i cierpieć.

Ojciec i matka byli zachwyceni wiadomością o zbliżającym się ślubie. Oczywiście Artem ukrył przed nimi fakt, że panna młoda ma kogoś dodatkowego.

Timofiej Własowicz uśmiechnął się, patrząc na syna:

  • Jak ci się to udało? Posłuchałeś mojej rady?
  • Tak, tato. Zrobiłem wszystko, jak radziłeś. Zobaczyłem, ukradłem i zdobyłem.
  • Tak właśnie powinno być z nimi. Wow. Uroda Nadki słynie w całej wsi. Jestem synem, ach, jak się cieszę!

**

Postanowili nie odkładać tego na później, Timofiej Minin to człowiek z pieniędzmi. Wynajęli małą restaurację w mieście, zaprosili minimalną liczbę gości i świętowali ślub nowożeńców.

Pierwsza miłość Nadki, Wasilij Perszyn, zaraz po tym, jak Nadia i Artem zostali ogłoszeni parą, wyjechał do miasta w poszukiwaniu pracy.

Mówią, że zaczął tam spotykać się z kobietami, nie ukrywając przed wszystkimi, że chce znaleźć sobie bogatą dziewczynę z miasta. Bo nie rozumie swojej przyszłości na wsi.

Młodzi ludzie otrzymali stary dom, który pozostał na dziedzińcu domu Mininów.

Timofiej nie mógł mieszkać w starym domu, ponieważ zafascynowały go nowe trendy w budownictwie. Zbudował nowy, solidny dom z cegły, co jest teraz modne. Nie zburzył jednak swojego poprzedniego domu, zbudowanego z bali, lecz dobudował altanę z kuchnią, w której mógł gotować w piecu, nie martwiąc się o to, że sufit i ściany poczernieją od sadzy.

Dom nadawał się do zamieszkania, był wręcz przytulny. Dwa małe pokoje i kuchnia. Było to bardzo wygodne: dwie rodziny zaczęły mieszkać na tym samym podwórku, ale w różnych domach.

  • Tyomka, dlaczego twój ojciec jest taki opętany? – zaczęła wypytywać młoda gospodyni. – Wczoraj gotowałam zupę na obiad, a on jej spróbował i zaczął krzyczeć i rzucać we mnie butem. Myślisz, że to normalne?

Artem spojrzał na swoją ukochaną żonę.

  • Nadusz, taki właśnie jest. Jeszcze wiele musisz się nauczyć. Najważniejsze, żebyś wiedział, że potrafi cię pobić ze złości. Nic na to nie poradzisz, więc najlepszym wyjściem jest ucieczka.

Nadieżda spojrzała na męża zaskoczonym wzrokiem:

  • Co ty mówisz? W naszej rodzinie to zupełnie nie tak. No cóż, jeśli ci nie smakowała zupa, to powiedz to spokojnie, a następnym razem zrobimy inną.

– Nie, Nadio, nie w przypadku mojego ojca – Artem uśmiechnął się delikatnie.

Nieśmiało podszedł bliżej do żony, wyciągnął ręce i położył je na jej talii.

Nadya zamarła i spojrzała na niego:

  • A teraz zabierz ode mnie te ręce.
  • To mogę pogłaskać cię po brzuszku? – skłamał facet. – Przecież w nim rośnie dziecko.
  • Nie, nie możesz! – zdenerwowała się Nadya.

Nadal nie traciła nadziei, że Wasilij opamięta się i wróci do nich z dzieckiem, dlatego też zachowała nietykalność wobec męża.

W przeciwieństwie do Artema i jego matki, Nadia miała zupełnie inny sposób myślenia i charakter. Miała dyplom, pracowała jako księgowa w radzie wiejskiej i planowała rzucić pracę na urlop macierzyński.

Teść docenił to i postanowił założyć firmę. Rodzina wiedziała, że ​​od lat oszczędzał pieniądze, kupił nawet sejf, ale nikt nie wiedział, gdzie go trzymał.

  • Nadiucha, – zapytał. – Chodź tu, chcę porozmawiać. Co myślisz, gdybym otworzył mały sklepik z artykułami gospodarstwa domowego?

„Nie boisz się?” – zapytała natychmiast młoda kobieta. „W końcu istnieje duże ryzyko utraty wszystkich inwestycji”.

– Prawdę mówiąc, nie pomyślałem o tym – mruknął Minin, patrząc z poczuciem winy na synową. I patrzył na nią oczami zbitego psa, co jego syn, Artem, uznał za zupełnie niewiarygodne. – Nadiucho, cieszę się, że mam w rodzinie kogoś takiego jak ty. Ta dwójka, matka i syn, nic nie rozumieją z życia. Ale ty wciąż jesteś ważną osobą we wsi. Jesteś geniuszem.

Nadieżda nieśmiało się uśmiechnęła:

  • Daj spokój, Timofiej Własowiczu, ja jestem zwyczajny. Po prostu uwielbiałem matematykę od dzieciństwa. Gdyby tylko moi rodzice mieli pieniądze, żeby pozwolić mi iść na studia. Pewnie znalazłbym pracę w mieście, a nie tutaj.

Minin Sr. spojrzał na dziewczynę.

– W naszej rodzinie nie ma mądrych ludzi. A co ze mną? Nadal piszę z błędami. A co z moją żoną? Tyomka też jest w naszej rodzinie żenującą trójką.

Artem usłyszał słowa ojca i westchnął.

  • Pójdę posprzątać stodołę.

„Idź” – mruknął za nim ojciec. „Spędzisz całe życie sprzątając po krowach. Dobrze, że znalazłeś mądrą kobietę”.

Wyjął spod pachy teczkę, którą przyniósł ze sobą do domu młodej pary, rozłożył ją przed Nadieżdą i założył jej okulary na nos.

  • Słuchaj, mam plan. Tyle zainwestuję w czynsz. Tyle zainwestuję w zakup regałów, kasy fiskalnej. I za tyle kupię towar.

Nadya pochyliła się nad jego papierami.


Interes Timofieja Minina w wiosce szybko się rozkręcił. Jego synowa zgodziła się zająć księgowością, zwłaszcza że spodziewała się, że po urlopie macierzyńskim będzie miała więcej wolnego czasu i będzie mogła zająć się sklepem.

Matka Nadii, Pelagia Władimirowna, zgodziła się zostać sprzedawczynią w nowo otwartym sklepie Mininów. Miała już takie doświadczenie, ale zrezygnowała z powodu defraudacji, której dopuścił się wobec niej nieuczciwy właściciel sklepu, w którym pracowała w młodości.

Teraz Pelagja pracowała jako sprzątaczka w jedynym sklepie spożywczym w ich wiosce. Ale dla dobra sprawy Mininów zrezygnowała z pracy.

W sklepie Minina sprawy szły powoli. Nie było jeszcze wielkich zysków, jak przewidywała Nadieżda na etapie planowania.

Minin zabrał synową do centrum dzielnicowego, gdzie załatwiał wszystkie formalności. Okazało się, że Minin nie umiał rozmawiać z osobami z wyższych sfer, zawstydził się i zaczął się jąkać.

W domu czuje się jak gospodarz, ale w miejscach publicznych jest bardzo nieśmiały.

Nadieżda umiała rozmawiać z ludźmi. Mówiła. Wiedziała, jak negocjować, jak ich pozyskać.

Timofiej Własowicz spojrzał na nią i zdziwił się uściskiem młodej kobiety.

…Kiedy ciążowy brzuch dziewczynki stał się widoczny, Artem okłamał rodzinę, że on i Nadia spodziewają się nowego członka rodziny. Nikt z rodziców nie podejrzewał, że dziecko nie jest Artemem.

Jednak gdy Nadya była w szóstym miesiącu ciąży i powoli przygotowywała się do urlopu macierzyńskiego, ujawnił się prawdziwy ojciec jej dziecka.

Wasilij od razu pojawił się w radzie wiejskiej, gdzie pracowała Nadia. Wyglądał modnie, jak miejski dandys, stylowo ubrany, z modną fryzurą.

  • No cóż, Nadukh, widzę, że już o mnie zapomniałeś. Ale dziecko w tobie jest moje. I przyszedłem, żeby to oznajmić twojej rodzinie.

Nadya poczuła wielki ból, gdy zobaczyła swojego byłego kochanka. Ileż łez wylano za nim.

  • Zdradziłeś nas i postanowiłeś wrócić? Już nie wierzę w bajki, Vasёk. Byłeś dobrym nauczycielem. Powiedz mi, czego naprawdę potrzebujesz.

Były chłopak zaśmiał się:

  • Mówią, że otworzyłeś sklep i nim zarządzasz. Miałeś jakieś pieniądze? I udawałeś przede mną biednego.

„Nie mam pieniędzy” – powiedziała spokojnie kobieta. „Timofiej Własowicz jest bogaty, nie mam z tym nic wspólnego”.

  • I co z tego? Rozwiedziesz się i zgarniesz wszystko, co się da, od tego idioty Temki. Jesteś dzielną dziewczyną, o ile wiem. A on adoptuje moje dziecko.

Nadii nie podobał się taki obrót spraw.

  • Zwariowałeś? Zamknij się. Nawet ściany cię tu słyszą, pamiętasz?

„I nie mam nic do ukrycia?” – młodzieniec nabrał śmiałości. Wypiął pierś jak koło.

  • Zajmij się czarną księgowością, kochanie, przelej wszystkie pieniądze Minina na swoje konto, albo zrób cokolwiek innego, co się da, ukradnij je, a potem wrócę do ciebie.

Nadii zadrżały ręce, gdy usłyszała:

  • Więc interesują cię pieniądze, a nie dziecko? A teraz wynoś się stąd, spadaj, nie chcę cię widzieć! Zaraz zacznę krzyczeć i cię stąd wyrzucą!

Nadia wróciła do domu wcześnie, źle się czuła. Z jakiegoś powodu trzęsła się z zimna. Kiedy Artem wrócił z pracy i zobaczył żonę leżącą i trzęsącą się w łóżku, rzucił wszystko.

  • Nadya, co ci jest? Zaraz wezwę karetkę.

„Chyba się przeziębiłam” – jęknęła kobieta. „Otworzyli okno w biurze w pracy, więc musiał być przeciąg”.

Jednak Artem był poważnie zaniepokojony.

  • Jesteś w ciąży, to zaszkodzi dziecku.

Nadię zaskoczyło, że Artem martwił się o jej dziecko bardziej niż Wasilij. Cała rodzina towarzyszyła jej do szpitala. Sam Timofiej Własowicz zawiózł syna i żonę na oddział chorób zakaźnych, gdzie umieszczono Nadię.

Nie ma dla niej miejsca w szpitalu położniczym, bo może tam zarażać kobiety w ciąży, więc teraz Nadia leżała na sali z chorą babcią. Dopiero po kilku godzinach stwierdzono, że staruszka ma zapalenie migdałków. Nadia została pospiesznie przeniesiona do osobnego boksu.

Najwyraźniej wszystko to odbiło się na zdrowiu dziecka, które urodziło się głuche.

Ale przed narodzinami wydarzyła się jeszcze jedna bardzo nieprzyjemna chwila. Wasilij, który zrozumiał, że Nadia nie zgadza się na jego warunki i nie chce o nim w ogóle słyszeć, rozpuścił po wsi plotkę, że to on jest ojcem jej przyszłego dziecka.

Nadia właśnie wróciła do domu z mężem po wypisaniu ze szpitala. Młoda kobieta po raz pierwszy sama przytuliła się do Artema, całując go. W końcu odwzajemniła pocałunki i nie było nikogo szczęśliwszego niż Artem.

…Timofiej Minin wtargnął do domu pary.

“Ty” – krzyknął, wygrażając pięściami – “oszukałeś mojego syna, flirtujesz, chcesz powiesić na nim cudze dziecko!”

Artem zakrył Nadię plecami:

  • Po prostu dotknij!
  • Co ty, szczeniaku, mi przeszkadzasz?!

„Niech robi wszystko, co może” – oburzyła się Nadia, wychodząc zza męża.

  • Przestań walić we wszystkich pięściami, jeśli chcesz mnie pobić, proszę bardzo. Ale wiedz, że złożę na ciebie skargę. I zostawię twojego syna, nie zamierzam niszczyć mu życia.

Po raz pierwszy ktoś nie bał się rozwścieczonego Minina, Timofiej uspokoił się i zaczął obserwować, jak Nadya zbiera swoje rzeczy.

Tego samego dnia wróciła do rodziców, mimo że Artem prosił ją, by tego nie robiła.

… Timofiej pił przez dwa dni, w ten sposób uspokajał swoje roztrzęsione nerwy. Myślał o tym, jak Nadka przyniosła im wiele dobrego. Dzięki niej Minin w końcu zdecydował się otworzyć własny biznes, otrzymał wsparcie w osobie swojej mądrej synowej.

Po otrzymaniu zasiłku macierzyńskiego, Nadya wpłaciła pieniądze na konto bankowe. Nie wydała ani grosza, jak inne ciasne młode kobiety, które na jej miejscu rzuciły się na zakup najmodniejszych wózków dziecięcych i łóżeczek, żyjąc w luksusie z zasiłku macierzyńskiego (widziałam takie zachowanie w innych rodzinach nie raz).

Oczywiście, że teraz urodzi dziecko i powiesi je na szyi tego głupiego Artemki. Ale… Przecież gdyby nie ta „przypadkowa” ciąża, czy wyszłaby za mąż za jego syna?

Mało prawdopodobne. Nadieżda to samowystarczalna i piękna dziewczyna. Ludzie tacy jak ona poradzą sobie z każdym zakrętem w życiu i nie pójdą z prądem.

I wiele w życiu osiągnie, Timofiej zrozumiał to od razu. Właśnie takiej żony potrzebuje jego nieśmiały, marzycielski syn.

…Podszedł do bramy domu Verevkinów, wytrzymał niezadowolone spojrzenie swatki i rozkazał:

  • Hej, swatka, czemu się krzywisz? Przywiozłem samochód, powiedz Nadce, żeby się spakowała. Zabiorę ją do domu. Jest teraz członkiem naszej rodziny.

„Zamierzam złożyć pozew o rozwód” – Nadya wyszła na werandę.

Artem poszedł za nią z domu.

Minin był zaskoczony widząc swego syna:

  • Co tu robisz, mały łobuzie?

— Przyszedłem odwiedzić moją Nadię.

Timofiej wymusił trudne słowa:

  • No, nie gniewaj się, Nadieżdo. Taka już jestem, jak coś się dzieje, to zaczynam krzyczeć. Nie mogę się powstrzymać. Jesteś nasza od dawna, Nadko, jesteś dla mnie jak córka. Wróć do domu, nie bądź głupia. I urodzisz nam wkrótce chłopca. Kupię mu… Duży samochód elektryczny.

Minin zmieniał się, załamywał się pod wpływem swojej młodej synowej i wszyscy to zauważyli. Jego „biznes” rósł, przynosił dochody, a w rodzinie zapanowała harmonia.

Cała wielka, przyjacielska rodzina zabrała Nadię ze szpitala położniczego. Wasilij również przyjeżdżał nie raz, próbując siać niezgodę w rodzinie Nadii.

Ale kiedy okazało się, że dziecko jest chore i zdiagnozowano u niego utratę słuchu, Wasilij natychmiast zniknął. Wyjechał do miasta i rok później ożenił się tam ze starszą wdową, która miała tam własne mieszkanie.

A Mininowie pomogli Nadii uspokoić się, jej syn Dimka został ulubieńcem Timofieja Własowicza, teść nie szczędził pieniędzy na egzaminy wnuka. Potem Nadia urodziła kolejną córkę, Artiomę. Następnie młodzi Mininowie przeprowadzili się do miasta, gdzie rodzice pomogli im kupić mieszkanie. Tam Nadieżda, zaocznie, wstąpiła do instytutu.

Można tylko zazdrościć ich rodzinie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *