- Walero, wszystko rozumiem, ale czy na cześć Nowego Roku można było zrobić wyjątek? – powiedziała Polina niezadowolona przez telefon, krojąc jednocześnie warzywa. – Jakie jeszcze szczególne okoliczności?
Polinie wyraźnie nie spodobało się to, co usłyszała przez telefon.
„Nie lubię sekretów i tajemnic” – powiedziała nerwowo Polina. „Dobrze, Walera, dziękuję za informację, chociaż mnie zdenerwowałaś”.
Polina przerwała rozmowę i z rozczarowaniem spojrzała na przygotowania do noworocznych potraw. Westchnęła ciężko.
- No i gdzie to wszystko teraz pójdzie? – Nawet nie zauważyła, że głośno myśli.
Po namyśle ponownie sięgnęła po telefon i wybrała numer.
– Witaj, synu, szczęśliwego Nowego Roku – Polina starała się mówić spokojnie, a nawet zbyt czule, starając się nie zdradzać swojego prawdziwego nastroju. – Jak się masz? Bawisz się już dobrze?
Spojrzała na zegar wiszący na ścianie, a światełka girlandy nad nim migotały.
— Czy nie za wcześnie, żeby zacząć?
Usłyszawszy odpowiedź, uśmiechnęła się.
- Znam twoją lemoniadę… Sierioża, sprawa jest taka. Tata utknął w podróży służbowej…
Usłyszała sygnał interkomu i Polina się ożywiła.
- Sierioża, oddzwonię. Ktoś tu jest.
Rozłączając się z rozmową, wyszła na korytarz.
- Kto?
„Otwórzcie, przybyła Śnieżynka” – odpowiedział figlarny kobiecy głos.
Polina uśmiechnęła się i nacisnęła przycisk „otwórz”. Kilka minut później na progu jej mieszkania stanęła młoda kobieta, około 32-letnia, bardzo podobna do 40-letniej Poliny, jakby jej ulepszona kopia. To była jej młodsza siostra Olga.
- Szczęśliwego Nowego Roku! – Olga, pachnąca perfumami i szronem, wręczyła Polinie małą paczuszkę i pocałowała ją w policzek.
„Dziękuję, proszę wejść” – Polina zamknęła za sobą drzwi i ponownie skierowała się do kuchni. Po drodze położyła paczkę pod udekorowaną choinką w salonie. Podczas gdy Olga zdejmowała buty, Polina ponownie wybrała numer telefonu.
- Sierioża, to znowu ja – powiedziała Polina. – Twój tata utknął w podróży służbowej, więc nie zdąży na święta. A tyle tu zrobiłam. Szkoda, żeby to się zmarnowało. Powinnaś wpaść, kupić sałatki dla gości, pieczeń…
I znów Polinie nie spodobała się odpowiedź telefoniczna.
- Sierioża, jaka pizza, jakie przekąski, przecież Nowy Rok, prawda? – przewróciła oczami. – Dobra, włożę wszystko do lodówki. Zjemy razem jutro.
Podczas gdy Polina rozmawiała z synem, Olga weszła już do kuchni, usiadła przy stole i udało jej się ukraść kilka kawałków kiełbasy z talerza z wędlinami.
„Czy twoi ludzie cię opuścili?” zapytała Olga.
„Pasza, jak zwykle… Miałam wrażenie, że muszę go przekonać, żeby zrezygnował z tej cholernej podróży służbowej” – powiedziała Polina z irytacją. „Ale on jest uparty jak cholera!”
- A co ci Pasza powiedział? – Olga ostrożnie zapytała, – Dlaczego się spóźnił?
„Nawet do mnie nie zadzwonił” – odpowiedziała Polina. „Połączenie jest tam, gdzie teraz jest, naprawdę słabe. Prosił mnie, żebym przekazała mu przez znajomego, żeby się nie martwił”.
- Jasne…
Olga zdawała się o czymś myśleć. Ale Polina była zajęta swoimi problemami.
- Dobrze, w takim razie dokończę tę sałatkę, bo inaczej składniki się zmarnują, a ta będzie musiała poczekać kilka dni w lodówce.
Polina zaczęła rozdawać jedzenie, nie zwracając uwagi na nastrój młodszej siostry.
„Czyli i ciebie zostawiono samą na święta?” zapytała Olga.
- No to tak wyszło – Polina wzruszyła ramionami – Chyba pojadę do rodziców. Idziesz ze mną?
– Nie, wywal mnie – Olga machnęła obiema rękami, żeby bardziej przekonywać – mam ich dość na rok. Znów zaczną marudzić o ślubie i wnukach. Najwyraźniej tęsknią za twoim Sieriożką. Poza tym on już dorósł i chce się nimi opiekować razem z maluchami.
„Rozumiem” – zaśmiała się Polina. „Okej, mam nadzieję, że będziesz miał towarzystwo na noc”.
Ponownie sięgnęła po telefon, ale Oldze udało się przechwycić jej dłoń.
„Paul, może razem?” zapytała.
Polina nie od razu zrozumiała, o czym mówi jej młodsza siostra.
– No to świętujmy razem Nowy Rok – wyjaśniła Olga – napijmy się, pospacerujmy, pogadajmy, pogadajmy. Co powiecie na ten pomysł?
Polina zastanowiła się przez chwilę. Ona i jej młodsza siostra nigdy nie były szczególnie przyjacielskie, ale były też wrogami. Po prostu postrzegały siebie nawzajem jako coś nieuniknionego i utrzymywały relacje rodzinne. I nagle taka inicjatywa ze strony Olgi.
Było tak, jakby jej młodsza siostra czytała jej w myślach.
„Polya, nigdy w życiu nie odbyliśmy prawdziwej rozmowy” – wyjaśniła Olga. „Myślę, że teraz jest najlepszy moment”.
Po namyśle Polina wyraziła zgodę, a Olga aktywnie włączyła się w przygotowywanie posiłku.
I tak oboje zasiedli przy świątecznym stole, wznosząc kieliszki szampana i wsłuchując się w bicie dzwonów. Niebo za oknem rozbłysło dziesiątkami fajerwerków, ulice wypełniły się radosnymi okrzykami świętujących mieszkańców miasta. Siostry na sekundę złączyły kieliszki, wydając z siebie delikatny dźwięk.
- Szczęśliwego Nowego Roku! – powiedziała Polina.
- Szczęśliwego Nowego Roku! – odebrała Olga.
Po łyku odstawili szklanki.
- No to pójdziemy na spacer czy pooglądamy telewizję? – zapytała Polina.
„Ani jedno, ani drugie” – odpowiedziała Olga. „Porozmawiajmy. Najwyższy czas to zrobić”.
Polina spojrzała na młodszą siostrę z pewnym zaskoczeniem. Olga wyraźnie zbierała myśli. Telefon Poliny zadzwonił z powiadomieniem. Sięgnęła po gadżet i otworzyła wiadomość.
„Z Sierioży” – uśmiechnęła się i zaczęła pisać odpowiedź.
Po czym, nieco rozczarowana, odłożyła telefon na stół.
„A Paszka, jaki pasożyt” – powiedziała z irytacją – „W ogóle nie zadzwonił”.
Polina ponownie sięgnęła po kieliszek szampana i wzięła kilka łyków.
„Pola, twój mąż ma inną kobietę” – niespodziewanie wyrzuciła z siebie Olga.
Polina zakrztusiła się i zakaszlała na słowa siostry. Spojrzała na Olgę szeroko otwartymi oczami.
- Co powiedziałeś?
- Polio, proszę, uspokój się! – Olga zakryła siostrę ręką. – Dlatego Paweł nie przyjechał na Nowy Rok. Bo jest z nią…
Polina siedziała przez chwilę w osłupieniu. Olga patrzyła na nią ze współczuciem.
„Skąd wiesz?” zapytała w końcu Polina.
– Wiem, Polio, widziałam ich razem nie raz – powiedziała Olga. – Nie chciałam ci mówić, bałam się, że mi nie uwierzysz. Twój Pasza jest taki pozytywny. A ty zawsze uważałaś go za ideał.
Polina milczała, a Olga nadal ściskała jej dłoń.
- Polya, przepraszam, ale nie mogłam dłużej milczeć…
- Ale Walera… Powiedział, że Paweł przygotowuje jakąś niespodziankę… O mój Boże!
Polina zakryła twarz dłońmi, a Olga smutno się uśmiechnęła.
- Czy spodziewałeś się, że jego przyjaciel powie ci wszystko prosto przez telefon?
Polina nadal milczała, kryjąc oczy w dłoniach, a Olga położyła jej rękę na ramieniu.
„Polina, pamiętaj, że zawsze jestem blisko” – powiedziała Olga.
Wieczorem 1 stycznia 17-letni Siergiej wrócił do domu, po raz pierwszy świętując Nowy Rok poza domem, w towarzystwie. Początkowo przypisywał ponury wyraz twarzy matki, kiedy go spotkała, swojej nocnej nieobecności.
- Mamo, co ci jest? – zdziwił się Siergiej. – Sama dałaś mi pozwolenie.
Polina nie zdążyła odpowiedzieć, gdy ponownie rozległo się pukanie do drzwi wejściowych.
- Szczęśliwego Nowego Roku! – dobiegł głos Pawła z korytarza.
„Ojciec przybył” – Siergiej radośnie oznajmił oczywisty fakt.
Kilka sekund później do salonu wszedł sam Paweł, przynosząc ze sobą zapach dymu i zimowego lasu.
- Dlaczego nikt się ze mną nie spotyka?
Paweł zdawał się być zdziwiony wyrazem twarzy swojej żony.
- Polina…
„Sierioża, idź do swojego pokoju” – powiedziała kobieta ponuro.
Siergiej próbował zaprotestować ze zdziwieniem, ale spojrzenie matki zmusiło chłopca do zmiany zdania. Siergiej zniknął za drzwiami swojego pokoju.
„Co się stało?” zapytał Paweł ze napięciem.
Zamiast odpowiedzieć, Polina poszła do sypialni i wytoczyła dwie walizki na środek salonu.
„Twoje rzeczy” – powiedziała Polina – „możesz wrócić do tego, z którym świętowałaś Nowy Rok”.
Paweł nerwowo się zaśmiał.
„Czy chcesz, żebym przeprowadził się do mojego szefa, Wasilija Michajłowicza?” – zapytał.
- Paszo, ja wszystko wiem – powiedziała Polina – ja… Wszystko mi powiedzieli. Więc to ty mi taką niespodziankę przygotowywałeś?
Paweł milczał przez chwilę.
„Dobrze, Polina, porozmawiajmy” – Paweł wyraźnie nie miał zamiaru poddać się bez walki.
- Paszo, wybaczyłam ci kiedyś, pamiętasz? – Polina spojrzała na męża z bólem. – Ale Sieriożka był wtedy jeszcze dzieckiem i potrzebował ojca, ale teraz…
„Nie wypieram się tego grzechu” – powiedział Paweł – „i jestem ci bardzo wdzięczny za to, że dałaś mi drugą szansę. Ale teraz… Polino, nie wiem, kto ci co powiedział. Złapała nas śnieżyca, więc musieliśmy spędzić noc w jakimś kiepskim hotelu, gdzie nawet zasięg telefonu komórkowego był słaby. Twój telefon był wyłączony, więc powiedziałem Waleremu i twojej siostrze…”
- Olga? – Polina widocznie się spięła, – Ale ona…
- Słuchaj, otworzyliśmy nowy oddział, gdzie zaproponowano mi stanowisko zastępcy kierownika, rozumiesz? To było dla mnie zaskoczenie! Dlatego zgodziłem się na ten wyjazd służbowy, bo było warto…
W głowie Poliny zagadki stopniowo zaczęły się układać w całość.
„Zaczekaj, Paszo…” Polina starała się zebrać w sobie. „Więc Olga wiedziała, gdzie naprawdę jesteś?”
„No cóż” – odpowiedział szczerze Paweł – „tylko ona i Walerij zdołali się dodzwonić”.
Polina zastanowiła się intensywnie i na jej twarzy pojawił się nieżyczliwy uśmiech.
Olga czekała przy stoliku w kawiarni. Widać było, że od dawna przygotowywała się do tego spotkania przed lustrem. Uśmiechnęła się ciepło do Pawła, kiedy usiadł naprzeciwko niej.
„Cieszę się, że do mnie zadzwoniłeś, Paszo” – Olga spojrzała na mężczyznę wyraźnie, bardziej niż przyjaźnie. „Coś ci się stało?”
- Polina mnie wyrzuciła – odpowiedział Paweł – Nasłuchała się różnych bzdur od nie wiadomo kogo. Nie dała mi nawet słowa. Po prostu wyrzuciła mnie z moimi rzeczami.
„Polina zawsze była histeryczna” – Olga uśmiechnęła się ze zrozumieniem – „I nigdy cię nie doceniała”.
– Olu, słyszałem, że masz znajomych agentów nieruchomości – kontynuował Paweł – może pomożesz mi znaleźć mieszkanie? Przynajmniej tymczasowe. Bo przez te święta… przenocuję na dworcu…
- Dlaczego na dworcu? – zdziwiła się Olga. – Możesz przyjść do mnie.
- Tobie? – Paweł wydawał się zaskoczony. – Ale to niewygodne…
„Pasza, jesteśmy swoimi ludźmi” – powiedziała Olga, obejmując dłoń Pawła i patrząc mu głęboko w oczy. „To bardzo wygodne. Jestem pewna, że będzie nam razem bardzo dobrze”.
- No, to tyle, mam już dość tego cyrku! – Polina zdecydowanie wstała z miejsca przy stole oddalonym o jeden stolik od “słodkiej pary”.
Olga zadrżała.
- Polina, ty…
– Jak widzisz – oznajmiła Polina, patrząc na Olgę z pogardą – a ty jesteś śmieciem. I nie chcę już twojego ducha w moim domu. Chodźmy do domu, Paszo.
Paweł milczał, rzucając jedynie lodowate, pogardliwe spojrzenie w stronę Olgi.
Para wyszła trzymając się za ręce, zostawiając Olgę sam na sam ze swoimi myślami.