„Podczas gdy Raisa odpoczywała w sanatorium, moja matka opiekowała się jej matką i brała środki przeciwbólowe, ponieważ ta zraniła sobie plecy o czyjeś śmieci.”

„Podczas gdy moi synowie rozpaczali przez telefon, moja matka wciągała kurczaki na piąte piętro i za darmo podcierała tyłek czyjejś babci”

Nina Jewgienijewna niedawno przeżyła wielką tragedię: zmarł jej młodszy brat.

Nina Jewgieniewna traktowała Igora jak syna, więc jego śmierć była dla kobiety wielkim ciosem.

Raisa wszystkie zmartwienia związane z organizacją pogrzebu męża Igora przekazała swojej szwagierce:

„Nie mogę wstać” – zaczęła narzekać synowa, gdy tylko Nina Jewgienijewna weszła do jej sypialni. „Ninoczka, jak to możliwe? Dla kogo Igor mnie zostawił? Jak ja będę żyć bez niego?!”.

Nina Jewgieniewna zebrała całą swoją wolę w pięść, usiadła na brzegu łóżka i pogłaskała synową po dłoni:

– To wielki smutek, Rajeczko, ale trzeba żyć dalej. Igorek by nam nie wybaczył słabości… Dobrze wiesz, jak mój brat kochał to życie.

Spokojnie, damy sobie radę razem, musimy się ogarnąć…

– Ninoczko, pewnie nawet nie będę mogła pójść na cmentarz – boję się, że dostanę tam zawału!

Igor musi pożegnać się w ostatniej podróży, a ja nie mam siły rozmawiać z zakładem pogrzebowym. Proszę, pomóż mi, nie dam rady bez ciebie!

Synowie Igora, bratankowie Niny Jewgieniewnej, również umyli ręce od całej sprawy – po prostu przekazali pieniądze ciotce.

Najstarszy, Roman, skomentował swoje działania następująco:

– Ciociu Ning, sama wszystko wybierzesz, dobrze? Wybór miejsca wiecznego spoczynku dla taty jest bardzo trudny.

Jeśli potrzebujesz czegoś jeszcze, daj mi znać. Lyoszka i ja pomożemy i przyniesiemy ci pieniądze.

Nie ma czasu na spotkania z agentami, musimy pracować, mamy rodziny…

Nina Jewgienijewna również zorganizowała stypę – Raisa nagle znów poczuła się źle. Z jakiegoś powodu synowa postanowiła, że ​​to bratowa powinna się nią teraz zaopiekować, więc po czterdziestym dniu Raisa zadzwoniła do Niny Jewgienijewny:

„Ninoczka, czuję się tak źle” – powiedziała do swojej bratowej, szlochając – „nie mogę się z tym pogodzić, śni mi się Igor każdej nocy!”

Ninoczko, mam do ciebie jedną prośbę. Proszę, przynieś mi zakupy. Mam wysokie ciśnienie, nie mogę wstać z łóżka, kręci mi się w głowie, ręce odmawiają mi posłuszeństwa, a nogi jeszcze bardziej!

Wyślę ci listę, wpadnij do sklepu po drodze, okej?

Nina Jewgienijewna nie mogła odmówić swojej synowej. Kobieta była na ogół współczująca, martwiła się o wszystkich, czasem nawet na swoją niekorzyść.

Raja wysłała listę, Nina Jewgienijewna przeczytała tekst i posmutniała – albo będzie musiała wydać pieniądze na taksówkę, albo zanieść ciężkie torby z przystanku autobusowego do domu Raisy, a to, nawiasem mówiąc, zajmuje 15 minut spacerem.

Z jakiegoś powodu synowa potrzebowała wody butelkowanej, 6 kilogramów ziemniaków i 3 tuszek kurczaków.

Nina Jewgienijewna poradziła sobie z zadaniem – postanowiła nie oszczędzać i zamówiła taksówkę. Przed wyjazdem zadzwoniła do synowej:

– Raya, przyniosłem wszystko, o co prosiłaś. Po prostu nie mogę wnieść bagaży na piąte piętro, są za ciężkie. Zejdź na dół, spróbujmy kiedyś razem?

– Co ty mówisz, Ninoczko – zaczęła lamentować Raisa – nie mogę nawet wstać z łóżka, a co dopiero dźwigać ciężkie torby! No, wstawaj sama. Drzwi są otwarte.

Nina Jewgienijewna wspięła się na piąte piętro dokładnie w 40 minut – pokonała kilka schodów, po czym odłożyła bagaże i odpoczęła. Raisa nie zaproponowała szwagierce zwrotu pieniędzy za jedzenie.

Po bieganiu po sklepie Nina Jewgienijewna musiała także kupić lekarstwo, aby pozbyć się bólu pleców.

Początkowo Lena nie wiedziała, że ​​jej matka została wolontariuszką. Prawda wyszła na jaw przypadkiem – Nina Jewgienijewna sama wyjawiła ją córce.

Lena kiedyś zadzwoniła do swojej matki i zapytała:

– Mamo, nie mogłabyś wpaść i spędzić z dziewczynami parę godzin? Wowa spóźnia się do pracy, a ja pilnie muszę odebrać samochód z warsztatu.

Dzisiaj zadzwonili i powiedzieli, że samochód został naprawiony. Spieszą się, mówią, że nie ma miejsca w garażu i nie mogą przywieźć kolejnego samochodu do naprawy.

„Przykro mi, córko, nie mogę” – odpowiedziała Nina Jewgienijewna. „Wychodzę już”.

„Dokąd?” zapytała Lena.

– Obiecałem Raisie, że dziś przyjdę, poprosiła mnie, żebym u niej przenocował. Mówi, że boi się samotności, bo wszędzie widzi Igora.

– Mamo, może przyjdziesz i usiądziesz z dziewczynkami, a potem zabiorę cię do cioci Rayi? Nie ma nikogo innego, do kogo mogłabyś się zwrócić, mamo. Moja teściowa złamała nogę, co z niej za niania?

– Kochanie, tak, chętnie, ale muszę jeszcze iść do sklepu, a potem do apteki. Raisa napisała listę i poprosiła, żebym przyniósł jej jedzenie i lekarstwa.

– Od kiedy pracujesz jako kurier? – zdziwiła się Lena. – Dlaczego ciocia Raya nie może sama pójść do sklepu lub apteki?

„Ojej, kochanie, ona jest taka chora!” – zaczęła tłumaczyć Nina Jewgienijewna. „Leżała tam, biedactwo, cały dzień na plecach”.

Oczywiście, byłoby miło, gdybyś zabrał mnie do Rayi… I nie musiałbym wydawać pieniędzy na taksówkę.

Jazda autobusem z ciężkimi torbami nie należy do przyjemności; ostatnio uszkodziłem sobie plecy, niosąc worki z ziemniakami.

Lena była oburzona:

– Mamo, potrzebujesz tego? Nie masz nic lepszego do roboty? Niech ciocia Raya zadzwoni do dzieci i poprosi, żeby przyniosły jej ziemniaki! Romka i Lyoszka mieszkają trzy przystanki dalej, mogliby odwiedzić mamę.

– Lenoczko, oni mają swoje problemy – powiedziała Nina Jewgieniewna do córki – to dla mnie nie jest trudne. Jak mogłabym odmówić pomocy Rajeczce, kiedy o to prosi? Tak mi jej żal!

Lena się wściekła: to zdanie było wszystkim, co mówiła jej matka. Nina Jewgienijewna w ogóle nie znała słowa „nie”, nigdy nikomu niczego nie odmawiała.

Lena tak długo zmagała się z tą niezawodnością – wszystko na próżno. Kobieta próbowała odwieść matkę, ale Nina Jewgienijewna obstawała przy swoim – skoro obiecała Raisie jedzenie i lekarstwa, to znaczyło, że jest zobowiązana to zrobić.

Nina Jewgienijewna nie miała wolnej chwili od miesiąca. Lena dzwoniła do matki prawie każdego wieczoru, zapraszała ją do siebie, pytała, czy mogłaby przyprowadzić do niej córki, ale w odpowiedzi zawsze słyszała to samo:

– Lenoczko, wybacz mi, córko, ale mnie nie ma w domu. Jestem u Rayi.

Bezczelność ciotki Leny doprowadzała ją do szału i wielokrotnie kusiło ją, by zadzwonić do krewnej i zadać jej kilka ważnych pytań. Na przykład, dlaczego zdecydowała się, by ktoś się nią zaopiekował? Nina Jewgienijewna zabroniła córce wtrącać się w cudze sprawy:

– Lenoczko, nie kłóć się! Pomagam Rayi z własnej woli, nikt mnie nie zmusza. Robię to ku pamięci Igora. Jest jej teraz bardzo ciężko, jeszcze się nie otrząsnęła.

Nie martw się, córko, przyjadę cię odwiedzić i na pewno zobaczę się z dziewczynkami, ale trochę później! Nie obraź się, Len, Raisa teraz bardziej mnie potrzebuje.

I nie dzwoń do niej i nie rób zamieszania – obrażę się, jeśli się dowiem!

Tydzień temu Nina Jewgienijewna zadzwoniła do córki w dzień wolny. Lena była szczęśliwa – czy jej mama naprawdę miała dla niej czas?

– Len, jesteś już wolny?

– Wolna. Mamo, chcesz wpaść z wizytą? Chodź, czekamy na ciebie! Właśnie upiekłam ciasto.

– Innym razem, córko. Nie dlatego do ciebie dzwonię. Możesz mnie gdzieś zabrać?

„Gdzie?” zapytała Lena, przygotowując się w myślach na usłyszenie znajomego adresu.

– Musimy kupić pieluchy dla dorosłych.

– Jakie pieluchy?! – Lena była zaskoczona. – Mamo, po co ci one? Co się stało?

– Widzisz – zawahała się Nina Jewgieniewna – matka Rayi została przyjęta do szpitala, ja pełnię dyżur przy niej. Wiesz, jaką opiekę zapewniają ciężko chorym w bezpłatnych szpitalach.

No, praktycznie żadnych… Irina Borisowna ma odleżyny, lekarz poradził mi kupić specjalne pieluchy. Tak jest jeszcze łatwiej – bielizna jest czysta. Przecież ona nie wstaje.

Lena była bez słowa:

– Mamo, czy ty kompletnie zwariowałaś?! Opiekujesz się czyjąś babcią w szpitalu w weekend?

– Nie mów tak – powiedziała Nina Jewgienijewna. – Irina Borisowna jest poważnie chora, nie potrafi o siebie zadbać. Czemu nie pomagać ludziom?

– To nie do pojęcia, mamo! – krzyknęła Lena. – Czemu Raisa nie jest obok mamy? Gdzie ona jest?

– Rajeczka pojechała do sanatorium. Ma nadciśnienie, źle się czuje. Poprosiła mnie więc, żebym zaopiekowała się Iriną Borisowną pod jej nieobecność.

Raya wróci w przyszły piątek i sama zaopiekuje się swoją matką.

Lena pokłóciła się z rodzicami. Matka i córka nie rozumiały się. W przypływie złości zadzwoniła do najstarszego syna Raisy, Romana:

„Czy twoja mama będzie długo jeździć na mojej mamie?” – Lena zapytała wprost kuzynkę.

– O czym ty mówisz? – Roman nie zrozumiał, – co masz na myśli mówiąc „jechać”?

– Dosłownie! Moja mama przynosi ci zakupy, biegnie do apteki po leki, a teraz nawet opiekuje się twoją babcią w szpitalu, kiedy Raisa jeździ do sanatorium!

– Hmm, pierwszy raz to słyszę – wycedził Roman – a czego ty ode mnie chcesz? Zadzwoń do mamy i zadaj jej te pytania.

– Chcę, żebyście z Leszką zaopiekowali się mamą i babcią. Przestańcie wykorzystywać moją mamę!

A tak przy okazji, ona wypełnia swoje obowiązki. Nie wstyd ci, Roma?

– Wiesz, Len, nikt nie zmuszał cioci Niny. Skoro pomaga mojej mamie, to znaczy, że to lubi.

A co do naszych obowiązków… Z matką to niemożliwe! Zniszczyła nerwy mnie i Leszce, i poróżniła nasze żony.

Mamy jej dość. Niech ciotka Nina pomoże, jeśli chce. Po co się wtrącasz?

Lena skontaktowała się z Raisą i opowiedziała jej wszystko. Ciotka się obraziła, zarzuciła siostrzenicy bezduszność, ale wróciła do miasta tego samego wieczoru.

Raya nie dokucza już Ninie Jewgienijewnie; synowa żywi urazę do bratowej.

Lena szczerze wyznała wszystko matce, porozmawiały i Nina Jewgienijewna w końcu zgodziła się z argumentami córki – czasami trzeba jednak umieć powiedzieć stanowcze „nie”

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *