„Spóźniona miłość”

“Miłość, której czas nie złamał”

Pelagja wychowała swoją jedyną córkę, piękność. Dziewczyna nie była dla niej łatwa, urodziła się późno, gdy jej matka miała prawie czterdzieści lat.

Wcześniej kobieta owdowiała, pozostawiona sama sobie, ponieważ Bóg nie dał im potomstwa w małżeństwie.

Pewnego dnia Pelagia pojechała odwiedzić swoją kuzynkę do Lwowa, została tam dwa tygodnie i dziewięć miesięcy później urodziła córkę, Marinę.

Sąsiedzi szeptali, ale Pelagja nikomu nie powiedziała, kto był ojcem dziecka ani dlaczego ich nie odwiedził. Żaden wieśniak, nawet jej najlepsza przyjaciółka, nie poznał sekretu.

Los młodszego

Marina wyrosła na obiekt zazdrości wszystkich: bystra, silna, radosna. Pelagja ją rozpieszczała, ubierała, uczyła prowadzić dom, przygotowywała do samodzielnego życia.

Kiedy Marina dorosła, stała się wysoka, dostojna i przyjazna. Po ukończeniu kursów w ośrodku regionalnym wróciła do rodzinnej wioski i podjęła pracę jako archiwistka na fermie drobiu.

Tam poznała Stanisława. Niedawno przybył do ich wioski, pracował jako agronom, był wykształcony, w przeciwieństwie do miejscowych. Marina od razu go polubiła, a miesiąc później wyznał jej miłość.

Uroczystości weselne odbywały się w całej wiosce.

Ale po ślubie Stanisław często znikał, potrafił zniknąć na dzień lub dwa. Pewnego lata siedzieli w ogrodzie, pijąc herbatę, gdy nagle w pobliżu domu zatrzymał się samochód. Wysiadła z niego kobieta z chłopcem.

  • Cześć tato! Jesteśmy na wakacjach!

Okazało się, że to była jego pierwsza żona, o której nawet nie wspominał. A przez cały ten czas odwiedzał syna.

Marina nie wybaczyła kłamstwa, spakowała swoje rzeczy i wróciła do matki.

Pelagja próbowała przemówić córce do rozsądku:

  • A co z tego, że miał rodzinę? Teraz jest z tobą! Przyjmij chłopaka, nie jest z tobą na zawsze, tylko na święta.

Ale Marina była uparta. Rozwiodła się i wyjechała do Kijowa szukać szczęścia.

Jednak w mieście nie działo się dobrze: nie było dobrej pracy, mieszkań, ludzi.

A gdy skończyła dwadzieścia osiem lat, jej matka zachorowała.

Próba losu

Pelagja mocno kaszlała, schudła, wychudła. Marina rzuciła wszystko i wróciła do domu.

Stanisław był już żonaty i wychowywał dwójkę dzieci, ale jego nowa żona bardzo się martwiła, że ​​Marina zacznie go przyjmować z powrotem. Widząc, jak elegancko była ubrana, gdy wróciła z miasta, przestraszyła się.

Ale Marina nie miała na to czasu. Nigdy nie wychodziła z domu, poświęciła się całkowicie matce: opiekowała się nią, leczyła ją i trzymała na ramionach.

Dwa lata walki… Choć lekarze nie dawali nawet roku.

Na koniec Marina pochowała swoją matkę.

Nie wróciła do miasta. Hałaśliwe życie było jej obce.

A Staś zrobił się ponury, surowy. Pierwszy pomógł Marinie na pogrzebie, ale ona nie zwróciła na niego uwagi.

I wciąż wyglądała tak samo pięknie, choć miała już ponad trzydzieści lat. W przeciwieństwie do Stasia, którego skronie były ze srebra.

Skandaliczne wieści

We wsi znów zawrzało: syn Kolesnikowów, Artem, wrócił z wojska!

Wysoki, barczysty, opalony.

Żadna z dziewczyn nie mogła oderwać od niego wzroku, każda marzyła, że ​​to on wybierze ją.

Ale Artem się nie spieszył.

A potem wydarzyło się coś nieoczekiwanego.

Pewnego ranka poszedł nad rzekę, a Marina tam pływała.

Promienie słońca igrały na jej skórze, jej długie włosy powiewały na wodzie.

Artem zamarł.

Serce zaczęło bić szybciej.

Kiedy Marina wyszła na brzeg, podszedł do niej, chwycił ją w ramiona i roześmiał się:

  • Oto moja syrenka!

Marina roześmiała się i zaczęła walczyć, ale Artem nie odpuścił.

Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia!

Dwa tygodnie później się oświadczył.

Ale rodzice Artema byli przerażeni:

  • Synu, co ty robisz?! Ona była mężatką i włóczyła się po miastach, a ty jesteś młodzikiem! Kim ty dla niej jesteś?!

W wiosce wybuchł skandal.

Wszyscy spojrzeli na Marinę z potępieniem.

A co z nią? Spędziła kilka wieczorów z Artemem nad rzeką i to wszystko.

Wtedy rodzice chłopca sami przyszli do niej i prosili, żeby zostawiła ich syna w spokoju.

Marina spakowała swoje rzeczy i znów wyjechała.

Czas nie leczy

Minęło siedem lat.

Życie nie rozpieszczało Mariny.

Pracowała w sklepie i wynajmowała mieszkanie.

Potem poznała godnego mężczyznę, wyszła za mąż i urodziła syna.

Mąż był bogaty, dobry, kochał ją i dziecko. Mieszkali w przestronnym mieszkaniu.

Ale wioska jest już przeszłością.

Marina nie chciała tam wracać.

Nawet gdy pojechałem na grób mojej matki, nie poszedłem do wioski.

Ale mój mąż często mówił, że musimy pójść i zdecydować, co zrobić z domem.

Kiedy się przygotowywaliśmy, mój mąż poważnie zachorował.

Walczyliśmy przez długi czas.

Zabrali nas do Kijowa i nad morze.

Ale nie udało im się go uratować.

Marina owdowiała w wieku pięćdziesięciu lat.

Mój syn ma piętnaście lat, wciąż mam dużo do wychowania…

A myśli o domu nie dawały mi spokoju.

Postanowiłem pójść i może komuś go sprzedać.

Nieoczekiwane spotkanie

Przyjechali z synem latem.

Posprzątaliśmy grób mojej matki.

A potem przeszliśmy przez wioskę.

Ludzie wychodzili ze swoich podwórek i przyglądali się im.

Marina to dostojna kobieta w eleganckiej czarnej sukni i kapeluszu.

Nieopodal jest wysoki syn.

Jej dom nadal stał, choć popadł w ruinę.

Sąsiedzi przyszli, porozmawiali i wyrazili współczucie.

Wieczorem ktoś zapukał do drzwi.

Marina otworzyła.

Artem stanął na progu.

Bardzo się zmienił.

W wieku czterdziestu lat łysina była już widoczna, na policzkach miał zarost, a jego dłonie były szorstkie.

Życie go pokonało.

Po jej wyjeździe przez długi czas nie brał ślubu.

Następnie wybrał Annę z sąsiedniej wioski.

Ale okazała się bezpłodna.

Nie mieli dzieci.

Anna zaczęła pić.

Ale nadal nie mógł zapomnieć o Marinie.

„Jestem mężczyzną jednej kobiety” – powiedział cicho Artem. „Zdałem sobie z tego sprawę za późno”.

Marina spojrzała na niego i łzy popłynęły jej po policzkach.

Artem uległ, ale pozostał taki sam.

Rozmawiali przez pół nocy.

„Podaj mi adres, może wpadnę” – poprosił niepewnie.

Marina dała.

Ale nie wierzyłem, że się pojawi.

Los nie odpuścił

Minął rok.

Pewnego dnia w Kijowie ktoś zapukał do drzwi.

Marina otworzyła.

Artem stanął na progu.

Wysoki, ogolony, ubrany w dobry garnitur.

I spojrzał na nią z tęsknotą.

  • W końcu cię znalazłem…

Powróciła fala wspomnień.

Jak kochał, jak dzwonił, jak ona uciekła.

Czy los naprawdę sprowadza go z powrotem po dwudziestu latach?

Zwrócony.

Artem się rozwiódł.

Poprosił, abym mógł przyjąć jego miłość.

Zaprzyjaźniła się z synem.

I Marina zrozumiała: to jej spóźnione przeznaczenie.

Pobrali się.

Ślubu nie było.

Właśnie zaczęliśmy razem mieszkać.

I choć stracili dwadzieścia lat, wciąż mieli przed sobą szczęście.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *