Najlepsza żona

„Zakochałem się i odchodzę” – oznajmił jej mąż, Andriej.

  • Czy to cytat z jakiegoś filmu? – Nadia nie zrozumiała. – A może z wywiadu?

Ubijała jajka na omlet widelcem. Pozostało tylko wstawić śniadanie do piekarnika na dwadzieścia minut, opiecz chleb w tosterze i piętnaście minut później nacisnąć przycisk ekspresu do kawy.

Idealnie zorganizowane życie na prowincji.

Przystojny mąż – lokalna gwiazda. Dziennikarz. Prezenter radiowy. Cudowne życie. Prawie błyszczące, ale matowe, bo to nie stolica.

W jakiś sposób natychmiast postanowili, że zostaną w swoim prowincjonalnym miasteczku i będą pożyteczni dla siebie i społeczeństwa, na ile to możliwe.

Nadia udzielała korepetycji, Andriej pisał artykuły do ​​gazety i prowadził audycję w lokalnym radiu. Gwiazdy, zarówno lokalne, jak i przyjezdne, odwiedzały ich w ramach programu.

Andriej, który uwielbiał formę wywiadu, czasami nawet myślał o pracy freelancera. W internecie. W końcu wywiady można filmować na potrzeby własnego bloga…

  • Nadiu, to moja kwestia. Zwracam się do ciebie. Wybacz, ale się zakochałem. I odchodzę.

Nadya wlała masę omletową do naczynia żaroodpornego i zręcznie wstawiła ją do piekarnika. Dopiero wtedy zwróciła się do męża.

„Zakochałeś się w Agapowej?” zapytała.

„Skąd wiesz?” zapytał zszokowany mąż.

  • Elementarne, Watsonie. Miesiąc temu przyszła do twojego programu. Potem się zmieniłeś. Wyciągnąłem wnioski.

Agapowa była lokalną gwiazdą. Prima miejskiego teatru dramatycznego. Wysoka blondynka około czterdziestki, z małym kucykiem i wiecznym papierosem w ustach. W fifce. Jak można się zakochać w kimś takim?

Gdyby Nadia kochała męża tak, jak powinna… och, byłaby teraz wściekła. Jakże by go uderzyła szpatułką, którą przygotowywała, żeby rozsmarować omlet na talerzach. Ale ona i Andriej pobrali się jako przyjaciele. Przyjaciele z benefitami. To była niesamowicie głupia i dziwna historia.

Nadia przyjaźniła się z Andriejem od pierwszej klasy. A ze swoim chłopakiem, Jurą, spotykała się od ósmej klasy. Często wychodzili razem, we trójkę, a nawet we czwórkę. Andriej też miał dziewczyny. Nie jedną i na zawsze – zmieniały się. Nigdy nie potrafił wytrzymać z żadną z nich dłużej niż dwa miesiące.

„Co tu jest nie tak?” zapytała Nadya.

— On dużo kłamie.

„A z tym?” zapytała, gdy Andriej rozstawał się z następnym.

– Jej tata to jakiś szaleniec. Gdyby miał wolną rękę, wyprowadzałby Lizę na smyczy. Kontroluje każdy krok. Każdy potencjalny narzeczony to wróg. Po co mi takie szczęście?

I tak dalej. Nie mogli „ulokować” Andrieja – powiedziała ze śmiechem matka Nadii. Powiedziała też córce:

  • Mam nadzieję, że nie czujesz nic do swojej najlepszej przyjaciółki?
  • Nie. O co chodzi?

„On jest niesamowicie płochliwy. Nie daj Boże, żebyś miała takiego męża. Ucieka przy najmniejszym problemie”.

  • No, daj spokój, mamo!

Potem wszyscy troje zapisali się na ten sam uniwersytet: Nadia na filologię obcą, Andriej na dziennikarstwo, a Jura na prawo. Ich spotkania grupowe stały się rzadsze. Nadia i Jura mieli plany: ślub, wspólne życie.

Zastanawiali się, czy wziąć ślub przed ukończeniem studiów, czy poczekać. Postanowili poczekać. Ślub nie wchodził w grę, a studia były poważną sprawą.

Aż pewnego dnia Nadya, niespodziewanie i w nieodpowiednim momencie, pojawiła się w domu Jury i zastała jego kolegę z klasy nagiego. I chociaż jej kochanek próbował zapewnić Nadię, że to wszystko nic nie znaczy, że jest w błędzie i powiedział wszystkie inne typowe rzeczy, jakie ludzie mówią w takich sytuacjach, ona nawet nie chciała go widzieć!

Nadya wybiegła z mieszkania narzeczonego i pobiegła prosto do Andrieja – komu innemu mogła się poskarżyć, jeśli nie swojej najlepszej przyjaciółce.

Andriej był wtedy w domu. Sam. Nadia płakała i głośno narzekała. Jej przyjaciółka przytuliła ją i pocieszyła. Nawet nie zdawali sobie sprawy, jak się pocałowali. Ciąg dalszy nastąpi.

Po tym, jak uprawiali seks, Nadia uciekła od Andrieja, kompletnie oszołomiona, że ​​w ogóle coś takiego przyszło im do głowy. Na dodatek trzeźwa.

Po miesiącu, może dwóch, Nadya zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Spóźniał jej się okres. Miała mdłości. Zrobiła test i okazało się, że jest w ciąży. I nietrudno było zgadnąć, kto to był… Ona i Jura stosowali antykoncepcję. Ale w przypadku Andrieja to była jakaś obsesja. Nie było czasu na ostrożność i dlatego tak się stało.

Byli w kontakcie od tamtego incydentu. Na początku rozmawiali, umawiając się, że o tym nie wspominają. Cóż, stracili kontakt. Zdarza się. Próbowali się nawzajem pocieszyć, a raczej Andriej próbował pocieszyć Nadię, ale bezskutecznie.

Umówili się, że nie będą o tym wspominać, ale w ich relacji wciąż było trochę niezręczności. Nadya nie chciała stracić przyjaciółki. Miała nadzieję, że z czasem ta niezręczność zniknie. Rozpłynie się.

„Co ci się stało?” zapytała mama.

  • Który?

— Zamyślony. Coś nie tak z Yurką?

A z Yurą wszystko się skończyło. Co prawda, Nadia jeszcze nic nie powiedziała matce. Ale ona powiedziała Yurze wprost: koniec! Nawiasem mówiąc, nie nalegał specjalnie na pojednanie.

Chodził za Nadią dokładnie przez dwa dni, jęczał, a potem całkowicie skupił się na tej samej koleżance z klasy. Nadia była pewna, że ​​będzie cierpieć i płakać przez długi czas. Ale cierpiała i płakała tylko krótko.

Cierpienie zostało z nawiązką zrekompensowane przez zażenowanie niespodziewanym seksem z najlepszą przyjaciółką. A potem Nadya zdała sobie sprawę, że jest w ciąży i nie było czasu na opłakiwanie Jury.

Postanowiła nikomu nie powiedzieć. I na pewno nie będzie miała dziecka. Jakie dziecko mogłaby mieć, skoro nie miała męża ani pracy? Była dopiero na czwartym roku. Nie. Bez dzieci. Ale wtedy wtrącił się przypadek, za sprawą matki Nadii, Eleny.

Słyszała jedynie odgłosy porannych wymiotów dochodzące z łazienki, mimo że starała się jak mogła opanować objawy tych cholernych porannych mdłości. Ale jak można kontrolować coś takiego?

„No i co tam? Mogę ci pogratulować Yury? Zdecydowanie nie ma sensu odkładać ślubu teraz. Wręcz przeciwnie, lepiej się pospieszyć, póki dziecko jest jeszcze w zasięgu wzroku”.

  • Mamo… o czym ty mówisz? Właśnie dostałem zatrucia pokarmowego!

„Trwasz od trzech dni bez przerwy? Nie musisz mi mówić! To oczywiste, że jesteś w ciąży. Powiedziałaś mu już?”

„Kto?” Nadya usiadła przy stole i spojrzała przez okno.

— Co masz na myśli mówiąc „do kogo”? Do Yury!

  • To nie jest jego dziecko!

“Co?!” Lena złapała się za serce i usiadła na stołku.

Matka Nadii nie była aktorką i nie występowała. Nadia przestraszyła się, podskoczyła i zaczęła szukać kropli.

„Przestań! Nic mi nie jest! Po prostu taka wiadomość byłaby dla każdego niepokojąca. Co, zdradziłeś Yurę?!”

„Nie, mamo! Yura mnie zdradził! A ja… no cóż…”

Zamilkła.

— Mów! Kto cię tak pocieszył?

  • Andriej.

— Wiedziałem! I co teraz?

  • Mamo, nie mogę rodzić! Ale ty wszystko rozumiesz!

„Rozumiem” – mama skinęła głową. „Ale i tak radzę ci się nad tym zastanowić. I powiedzieć Andreyowi”.

  • Ale jak mogę?! Jesteśmy przyjaciółmi!

“Też tak myślałam!” powiedziała Elena sarkastycznie.

Nadia podjęła decyzję i powiedziała o tym Andriejowi. Początkowo był lekko zirytowany, ale potem zebrał myśli i siły i oświadczył:

— Będziemy mieć dzieci. I weźmiemy ślub.

  • Andriej, nie powinieneś!

— Musisz! Bo inaczej po co w ogóle są przyjaciele?

Nadya uśmiechnęła się i powiedziała:

„Och… podejrzewam, że przyjaciele są po coś innego. Andriukha, to moja wina! Przyszłam do ciebie wtedy, płacząc i tuląc cię. Nie powinnaś była teraz za mnie wychodzić.”

  • Muszę. Dziecko potrzebuje ojca!

„A jak my… to zrobimy?” zapytała niepewnie Nadya.

„No cóż… spróbujemy. Jak w normalnym małżeństwie. W końcu raz to zrobiliśmy. I z takim miłym efektem ubocznym. Nie martw się, Nadya! Damy radę.”

Tyle z „uciekania przed każdym wyzwaniem!”, jak powiedziała kiedyś o nim matka Nadii. Niespodziewane.

Rodzice Andrieja mieszkali poza miastem. Wyjechali, żeby zaopiekować się chorą babcią, gdy był na pierwszym roku, ale zostali tam. Spodobało mu się tam.

„Wesele odbędzie się tutaj!” – krzyknęła radosna przyszła teściowa do telefonu. „Mamy tu mnóstwo przestrzeni i swobody, ale co jest w tym twoim mieście?”

„Ciociu Żenia, Andriej i ja nie chcieliśmy ślubu! Chcieliśmy rodzinnego spotkania.”

— Co za bzdura! Jak możemy się obejść bez ślubu? Wszystko powinno być takie samo jak u wszystkich!

Pobrali się. Mieszkali w mieszkaniu Andrieja. Nadia uczyła się tak długo, jak mogła. Potem w końcu zrobiła sobie roczną przerwę od nauki, prawie tuż przed jej ukończeniem. Rodzice Andrieja i jej matka początkowo wspierali ją finansowo.

Przy dziecku – synku, Kostiku – mama też bardzo pomogła. Przynajmniej zdjęła z nas ciężar tych pierwszych nieprzespanych nocy. Potem Nadya radziła sobie sama, a Andriej znalazł pracę.

Od tamtej pory minęło piętnaście lat. I przez te wszystkie piętnaście lat żyli szczęśliwie, choć miłość w prawdziwym sensie małżeństwa nigdy nie zaznała Nadii i Andrieja. Kochali się jak przyjaciele, a w intymnej relacji byli też całkiem zgodni. A nawet trochę namiętni. Perwersja, powiadasz?

Możesz nawet mieć rację w jakiejś kwestii. Jeśli mówimy o kanonach i ogólnie przyjętych zasadach, to dziwne, owszem. Dlaczego nasi bohaterowie się nie zakochali? Nie wiadomo. Było jak było, nic więcej do dodania.

Andriej, pomimo lekkomyślności, którą kiedyś przypisała mu matka Nadii, przez wszystkie piętnaście lat pozostał wierny swojej żonie i w nikim się nie zakochał.

A potem poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w głowę zakurzonym workiem. I strzelił mi w serce strzałą. Zakochałam się i tyle. Prosty cios, jak to mówią kobiety w mediach społecznościowych.

Nadya nałożyła omlet na talerze, nalała kawy i postawiła wszystko na stole.

„Andriuszo, Lera Agapowa nie jest osobą, dla której chciałbyś odejść! Ile razy była mężatką? Jedenaście? Dwanaście? A poza tym pewnie cuchnie tytoniem!”

Gdybym nie znała natury naszego związku, pomyślałabym, że jesteś zazdrosny. I nie przesadzaj! Nie dwanaście, a tylko cztery razy.

„Nie jestem zazdrosna, kochanie! Martwię się! A poza tym… to i tak okrutne! Jesteś moim mężem! Jak możesz się tak pojawiać i wbijać mi nóż w plecy!”

  • Nie zrobiłem tego na zapleczu! Mówiłem szczerze!

— A Kostik? Dziecko potrzebuje ojca! Nie mówiłeś mi tego? Na samym początku.

„Musya, proszę, wybacz mi! Nie chciałam. Co możesz zrobić z uczuciami? A ja za nic w świecie nie poddałabym się z Kostją! Nigdzie się nie wybieram. Będziemy się widywać cały czas. On nie jest dzieckiem. Porozmawiam z nim.”

Nadya milczała.

„Sam!” – wyjaśnił Andriej.

  • Oczywiście, że ja! Na pewno nie będę cię osłaniał.

Nadia nagle zdała sobie sprawę, że jest smutna. Mieli przecież rodzinę… mieli. Andriukha był łajdakiem, jasne! Z drugiej strony, jak mogła go winić? Przecież nie był w niej zakochany, w Nadii. I nigdy nie był.

— Idź. Odejdź. Tylko wiedz jedno: nie przyjmę cię z powrotem!

  • Nadya…

— Idź do diabła! Zepsułeś mi cały humor. I apetyt. Ty psie!

Wyrzuciła resztki omletu i wyszła z kuchni. Nie trzasnęła drzwiami – remont był niedawno. A miała ochotę trzasnąć drzwiami! Boże, jaka szkoda! Mąż, który nigdy jej nie kochał, zostawił ją. Tyle z dobrze zorganizowanego życia. Życie niemal olśniewające.

Andriej w końcu odszedł. Zamieszkał z Lerą Agapową. Był szaleńczo zakochany. Nie przejmował się sześcioletnią różnicą wieku ani tym, że jego ukochana paliła bez przerwy, jadła tylko zielone warzywa, żeby utrzymać figurę, i była czterokrotnie rozwiedziona.

Lera miała córkę, ale kiedy wyjechała, jej były mąż, biznesmen, zabrał ją ze sobą, trzecią lub drugą z rzędu.

Agapowa wydawała swoją pensję jako prima w prowincjonalnym dramacie i honoraria z reklam, w których czasami występowała, na spinki do włosów i szminkę. A także na papierosy. Mężczyzna, który akurat był w pobliżu, miał być jej wsparciem finansowym. Teraz był nim Andriej, a pierwszym czynnikiem, który ją otrzeźwił, było to, że ewidentnie nie dawał sobie rady.

W końcu Andriej nie był ani biznesmenem, ani politykiem. On i Nadia zawsze dzielili się wydatkami po równo. Jego żona zarabiała na budżet rodzinny, a nie na siebie. Nie, Andriej nie współczuł Lerze, po prostu nie miał środków, by zaspokoić jej apetyty.

W domu Agapowej sprzątała i gotowała gosposia. Kiedy tam była, pieniądze były potrzebne również dla niej. Sama Lera nie wypełniała swojej pięknej głowy myślami o tym, co i skąd pochodzi, co i jak jest czyszczone, prane, gotowane i tak dalej.

Kobieta jak z obrazka, idealna do spędzania czasu. W łóżku i niedługo potem. Mieszkanie z nią okazało się niemożliwe. Przynajmniej dla Andrieja, który miał ograniczony budżet i był przyzwyczajony do domowych wygód i pysznego jedzenia. Boże! Jaką miał wspaniałą żonę! A teraz zostawił Nadię i nie ma już odwrotu.

„Lera, nie mogę tak żyć! Nie jestem oligarchą!” – błagał Andriej, dwa miesiące po ślubie. „I jestem przyzwyczajony do kobiety, która umie chociaż trochę posprzątać!”

„Wiedziałaś, jaka jestem” – powiedziała Agapowa wyniośle. „Więc jaki masz teraz ze mną problem?”

— Czyli dojście do porozumienia nie wchodzi w grę? Kompromis. Spotkanie się w połowie drogi. Zrezygnowanie z czegoś. Nie?

„Z mężczyzną powinno być dobrze! Sama mogę mieć kiepskie życie” – oznajmiła pompatycznie Lera. „Wiesz, kto to powiedział?”

  • Nie! I nie mów mi.

„Weź ciężar, który będzie na ciebie odpowiedni, żebyś nie upadła, gdy będziesz chodzić” – dodała Agapowa.

„Teraz jestem naprawdę ciekaw, kto to powiedział?” – prychnął Andriej. „Oświec mnie!”

Lera poczuła się zawstydzona i przyznała, że ​​to jej przyjaciel z dzieciństwa powiedział coś takiego.

„To ciekawe. Dorastałeś w getcie?” – zapytał Andriej.

Dodał to oczywiście ze złości. Był zły na siebie za swoją głupotę, ale chciał urazić Lerę.

Dlaczego zakochał się w tej aktorce? Och, racja. Nie zakochał się! Zakochał się jak kompletny idiota.

W mieszkaniu Nadii zadzwonił dzwonek do drzwi. Kostia otworzył drzwi. Spojrzał na ojca, który klęczał, zrobił surową minę i odwrócił się w stronę mieszkania, krzycząc:

  • Mamo, tata tu jest. I chyba oszalał.

Nadya wyszła:

„O co chodzi?” zapytała surowo.

„No to idę. Wy dwaj to rozwiążcie” – zaśmiał się Kostik i poszedł do swojego pokoju.

„Nadia, przysięgam ci!” – powiedział Andriej głosem pełnym rozpaczy. „Nigdy więcej w życiu…”

„Wstawaj natychmiast!” – powiedziała Nadya. „Będziesz spał na sofie”.

“Całe moje życie?!” zapytał Andriej z udawaną grozą, podnosząc się z kolan.

  • Zobaczymy. Boże! Schudłaś?
  • No, choć odrobinę…

Andriej pochłonął pyszną kolację przygotowaną przez jego piękną żonę i najlepszą przyjaciółkę – hojną i szlachetną przyjaciółkę w jednej osobie. Pomyślał: „Nigdy więcej!”. Niech ich szlag trafi, te uwodzicielki.

Nawet na żadną z nich więcej nie spojrzy. Po co w ogóle na kogokolwiek patrzeć, skoro ma najlepszą żonę w domu? Co za bzdura.

„Wybacz mi, Nadya!” powiedział z pełnymi ustami.

— Jedz! A potem możesz mi pomóc wybrać prezent dla twojej mamy. To jej rocznica. Pamiętasz? Czy może zapomniałeś o wszystkim, co kochasz?

Kostia jadł w swoim pokoju przed komputerem. Zwykle Nadia była temu przeciwna, ale nie dzisiaj. Nie było potrzeby, żeby jej syn słuchał tych toksycznych rozmów.

„Karć mnie, ile chcesz, Musya” – oznajmił zadowolony Andriej, odsuwając talerz. „Wciąż cię kocham! Jesteś najlepszą żoną! Na całym świecie”.

Nadia, choć nadal zła, mimowolnie się uśmiechnęła.

  • Ale ty nadal śpisz na kanapie!

„Tak jak mówisz, kochanie.” Andriej złożył ręce na piersi w geście modlitwy.

Był tak szczęśliwy, że wrócił do domu. Do swojej rodziny. Do swojej jedynej i ukochanej. Czasami życie prowadzi nas objazdami i splątanymi ścieżkami. Wcześniej czy później zawsze prowadzi do celu. Nie sposób się zgubić.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *