„Od „dziwki” do wolnej kobiety: historia Nastii, która przestała być służącą i wybrała siebie”

„A tak przy okazji, nie jestem twoją służącą ani dziewczyną na posyłki!”

– wyrzuciła z siebie oburzona Nastia, patrząc teściowej, teściowi i mężowi prosto w oczy.

„Jeśli myślicie, że opieka nad waszą starszą babcią to wyłącznie moja odpowiedzialność, to jesteście w błędzie. Zaopiekujcie się nią sami, jak uważacie, ale nie liczcie na mnie!”

„Prowincjonalna” – to było pierwsze słowo, jakie Nastia usłyszała od swojej przyszłej teściowej.

Tak, pochodzi z małego miasteczka, ale to nie znaczy, że to zacofana okolica.

Mają tam świetne szkoły, nawet college i uniwersytet. To nie jest typowo prowincjonalne, po prostu małe, odludne miasteczko.

Galina Wiktorowna długo przyglądała się dziewczynie. Jej jaskrawoczerwone włosy ją przerażały.

Skrzywiła się, jakby patrzyła w ogień, ramiona drżały jej, gdy przyglądała się piegom, a widok kolorowej sukienki letniej od razu ją zemdlił. Dosłownie – zrobiło jej się niedobrze, a teściowa pobiegła do kuchni.

„Nie martw się, przyzwyczai się” – zapewnił ją Oleg, jej przyszły mąż.

Zawsze ją wspierał, nawet gdy babcia Akulina wychodziła z pokoju i stała w milczeniu przez godzinę, patrząc na dziewczynę. On również nie odstępował na krok swojej narzeczonej.

„Bądź cierpliwy, to jest najniebezpieczniejsze” – powiedział Oleg ironicznie.

Babcia Akulina miała przenikliwe spojrzenie. Wydawało się, że się uśmiecha, ale to był warkot. Wydawało się, że jedno niewłaściwe słowo panny młodej i Babcia by na nią warknęła, jak mały piesek, który ciągle szczeka i rzuca się do przodu.

Nastia jednak zupełnie się tym nie przejmowała: krewni jej męża byli krewnymi jej męża. Jej też nie byli idealni, ale ich kochała. I tak, czy jej się to podobało, czy nie, musiała przyzwyczaić się do teściowej i teścia, no i oczywiście do babci Akuliny, która pod koniec dnia wypowiedziała tylko jedno słowo: „dziwka”.

Galina Wiktorowna była dumna ze swojego dziedzictwa. Była już księgową w trzecim pokoleniu. Jej babcia, Akulina – jej matka – była księgową w fabryce, a jej matka również zawsze nosiła przy sobie liczydło. A jak dowiedziała się Nastia, jej szwagierka, Julia, również poszła na studia ekonomiczne.

Galina Wiktorowna nie powiedziała nic otwarcie, ale Nastia zrozumiała, że ​​wybór syna nie przypadł jej do gustu. Powiedział, że nie może znaleźć kogoś inteligentnego, mieszkającego w mieście, z mieszkaniem i perspektywami. I znowu Nastia to zignorowała, między innymi dlatego, że ukończyła studia z wyróżnieniem. Radziła sobie dobrze, bo przeszła rekrutację i od razu została zatrudniona na dobrym stanowisku. Pensja była całkiem dobra jak na początkującą. Czuła się pewnie, a Oleg dodał jej jeszcze więcej pewności siebie.

„Słuchaj” – powiedział Aleksiej Stiepanowicz – „mieszkaj tu, nie marnuj pieniędzy na czynsz. Mamy czteropokojowe mieszkanie: ja i moja żona mieszkamy w jednym, a babcia…” – nie zwrócił się do babci Akuliny po imieniu, tylko po prostu „babciu” – „salon jest twój” – spojrzał na syna. „Zamieszkaj w nim”.

Pierwszego dnia Aleksiej Stiepanowicz miał na sobie koszulkę, która nawet wyglądała całkiem nieźle. Ale kiedy założył T-shirt, Nastia od razu zobaczyła pod cienkim materiałem obwisłe piersi, przypominające piersi starej panny, która nigdy nie nosiła bielizny. Doprawdy przerażający widok.

Nastya rozważała ten pomysł. Był dobry i już zadzwoniła do agencji nieruchomości. Okazało się, że jeśli wynajmie umeblowane mieszkanie, większość jej pensji pójdzie na czynsz, a reszta na jedzenie. Ostatecznie nie zostanie jej nic w kieszeni.

Oleg poparł pomysł ojca, a Nastia, choć niechętnie, zgodziła się. Miała tylko jedną wątpliwość: jak dogada się z teściową i zrzędliwą babcią Akuliną, która najwyraźniej nie miała dla niej ani jednego dobrego słowa.

„Dziewczyno, chodź tu!” – krzyczała babcia Akulina już od samego rana, żądając, aby Nastia posprzątała swój pokój.

„Jak wcześniej utrzymywałaś tu porządek?” – zapytała ją kiedyś.

„Zamknij się!” – warknęła staruszka, wskazując na pogniecione łóżko. „Zrób to!”

Nastya z żalem poskarżyła się mężowi:

  • Oleg, jak to możliwe? Słyszałeś?

Na to Oleg tylko wzruszył ramionami i, powołując się na fakt, że mieszkają z rodzicami, dodał:

— Musimy przestrzegać ich zasad.

Nastia postanowiła założyć sobie blokadę. Jej mama nauczyła ją tego: jeśli ktoś krzyczy na ciebie w sklepie, wyobraź sobie, że jest w słoiku, szklanym słoiku. Siedzi tam jakiś facet i szczeka, a ty patrzysz na niego i myślisz: „Nakarmić go, czy nie?”.

Nastii spodobał się ten pomysł. Teraz w myślach wrzuciła do słoika każdego, kto na nią krzywo spojrzał, nie wspominając o tych, którzy krzyczeli. Zadziałało. I teraz wrzuciła do podobnego słoika zrzędliwą babcię Akulinę.

„Przynieście mi wody!” – krzyknęła nagle ponownie babcia Akulina.

Nastya jednak nie była nieśmiała i od razu oświadczyła:

  • Idę do pracy, nie mam czasu!

Szybko się ubrała i pobiegła.


Ale to był dopiero początek. Wyglądało na to, że teściowa czekała na synową i obarczywszy ją wszystkimi obowiązkami domowymi, teraz po prostu spisała listę rzeczy do zrobienia: pranie, sprzątanie, zdejmowanie zasłon, prasowanie, wycieranie, odkurzanie, pranie, pójście do sklepu i oczywiście gotowanie.

„To jest najbardziej problematyczne” – westchnęła Nastia. „Mój teść woli tłuste potrawy, a Nalina Wiktorowna chude. Z babcią Akuliną jest o wiele bardziej skomplikowanie: niczego nie lubiła, a zjadła wszystko. Ale zawsze mamrocze przez pięć minut, zanim cokolwiek włoży do ust”.

Oleg okazał się wszystkożerny, co bardzo ucieszyło Nastię.

Nie było dni wolnych – prace domowe od rana do wieczora. Nawet w dni powszednie, gdy tylko Nastia wróciła z pracy, zaczynała się krzątać po domu.

Uważała to za tymczasowe: wytrzyma miesiąc, dwa, a potem wynajmie mieszkanie i się ustatkuje. Ale Oleg nie chciał się wyprowadzać. Mówiła mu pięć razy, że już czas, ale on zdawał się bać oderwać od piersi matki – tak mówili w ich miasteczku o mężczyznach, którzy boją się opuścić dom rodzinny. A Nastia wytrzymała: zniosła oburzenie teściowej, pogardliwe narzekania babci Akuliny i natarczywe spojrzenie teścia. Oleg był jedyną osobą, która ją chroniła, ale robił to tylko w jej pokoju, po zamknięciu drzwi; do tego czasu był całkowicie zdany na łaskę matki.

„On jest jak maminsynek” – pomyślała Nastia, patrząc, jak jej mąż kiwa głową, gdy Galina Wiktorowna po raz kolejny strofuje synową. Skinął nawet głową, gdy babcia Akulina nakrzyczała na Nastię, żądając natychmiastowego podlania kwiatów w jej pokoju.


Pewnego dnia Nastia wpadła po pracy do swojej przyjaciółki. Irina była już żoną Aleksieja i urodziła córkę, Vikę. Po wysłuchaniu historii Nastii, przyjaciółka westchnęła ciężko.

„Uciekaj, póki jeszcze za późno” – nalegała Irina.

— Dokąd? Już dziesięć razy proponowałem Olegowi wyprowadzkę, ale on nie chce.

„Uciekaj i tak! Będzie gorzej. Kiedy Aleksiej i ja mieszkaliśmy z moimi rodzicami, to dobrze, że zaczął mieć problemy z moją matką, ale z twoją teściową jest jeszcze gorzej. Więc uciekaj.”

Nastia nie chciała próbować tak radykalnego rozwiązania. Wiedziała, że ​​jej i tak już niezadowolona teściowa się podniesie, teść natychmiast się od niej odwróci, a Baba Akulina natychmiast obnaży zęby, niczym prawdziwy rekin. Nie, wolała poczekać i miała nadzieję, że Oleg prędzej czy później się zgodzi.

Pewnego wieczoru Galina Wiktorowna po raz kolejny zrugała synową za to, że źle wyprasowała pościel i bardzo późno przygotowała kolację.

„Pracuję!” odpowiedziała Nastya zirytowana.

Ostatnio miała okropny nastrój: czuła, że ​​przestała się uśmiechać, a w głowie zaczęły jej się kłębić obrzydliwe myśli, zupełnie jak u Baby Akuliny. Teraz miała ochotę przeklinać.

„Ona pracuje, widzisz” – mruknęła Galina Wiktorowna.

„Tak, pracuję dokładnie tak samo jak mój mąż” – odpowiedziała Nastia, podkreślając ostatnie słowo i patrząc na Olega, który spokojnie siedział przed telewizorem.

„Mój syn zarabia pieniądze” – powiedziała teściowa z dumą.

„Tak naprawdę ja też zarabiam pieniądze” – podkreśliła ponownie Nastya.

„Kopieki” – powiedziała Baba Akulina.

Nastya spojrzała na męża, ale on nawet nie zareagował na jej słowa. Kontynuowała:

  • Moja pensja wynosi osiemdziesiąt tysięcy.

Słysząc to, Galina Wiktorowna zaczęła powoli opadać, a Baba Akulina zaczęła cmokać.

„Dlaczego dostajesz taką pensję? Za jakie usługi?” syknęła.

„Zarabiasz pieniądze swoim front-endem” – pisnęła Baba Akulina.

W tym momencie Oleg oderwał się od telewizora i spojrzał uważnie na swoją żonę.

  • A tak na serio, dlaczego zarabiasz więcej ode mnie?

„Ponieważ mam stanowisko, kwalifikacje i ukończyłam zaawansowane kursy szkoleniowe” – stwierdziła Nastya.

„Kursy? Hmm, ciekawa jestem, jakie tam awanse można dostać” – zażartowała teściowa.

Nastia nie słuchała tych bzdur; demonstracyjnie wyłączyła żelazko, odłożyła je na bok i poszła do swojego pokoju.

„Kto to dokończy prasowanie?” pisnęła Baba Akulina.

„Jutro” – warknęła Nastya na jej słowa.

Powiedziawszy to, poczuła się niezręcznie. Nigdy nie była dla nikogo niegrzeczna; uważała, że ​​los przegranych, ludzi, dla których strach jest najważniejszy, jest nie do zniesienia.


Oleg wszedł do pokoju ze zdziwioną miną.

„Naprawdę zarabiasz osiemdziesiąt tysięcy?” zapytał żonę.

„Tak” – odpowiedziała mu Nastya.

  • Dlaczego tego nie powiedziałeś?

„Czy ostatnio w ogóle się mną interesujesz? Wygląda na to, że zależy ci tylko na kapusiu, skarpetkach i koszulce oraz na tym, żeby uszczęśliwić mamę. Chociaż mówiłam ci, że byłam na kursach doszkalających, mówiłam, że zdałam certyfikat, mówiłam, że przeniesiono mnie do innego wydziału. No cóż, nic z tego nie pamiętasz, prawda?”

Oleg spojrzał w dół ze wstydem.

„Dobrze, że masz wyższą pensję” – Oleg zamilkł na chwilę, po czym dodał: „To powinieneś więcej dokładać do budżetu rodzinnego”.

„Dlaczego?” Nastya chciała po prostu wiedzieć, dlaczego teraz naprawdę powinna bardziej się angażować.

  • Bo zarabiasz więcej.

„Wspaniale” – uśmiechnęła się szeroko.

Ale nie drążyła tematu. Wydała już prawie całą pensję na swoją rodzinę – rodzinę kogoś innego. Kupiła proszek do prania, artykuły spożywcze, a w zeszłym miesiącu kupiła nowe żelazko. A teraz teść dawał jej do zrozumienia, że ​​powinna kupić też telewizor.

Kilka dni później Nastia spotkała swoją siostrę Walię, która również przeprowadziła się z prowincji do dużego miasta.

„Dlaczego nie mogę cię odwiedzić?” zapytała Nastię, unosząc brwi ze zdziwienia.

„Widzisz” – zawahała się Nastia – „w domu, w którym dorastałam, przyjaciele zawsze przychodzili i nawet zostawali na noc. Ale Galina Wiktorowna od razu oświadczyła, że ​​nie będzie tolerować obcych w domu”.

„A jak tam wygląda sytuacja?” zapytała siostra.

„To dość nietypowe” – kontynuowała Nastya. „Moja teściowa, mój teść i ta babcia Akulina… Ona jest jak Cerber! Nigdy nie wychodzi z domu, pilnuje wszystkiego. Chyba niedługo odprowadzi mnie do łazienki”.

„To straszne” – powiedziała Walia, nie wierząc własnym uszom.

„To nie jest dobre słowo!” – odpowiedziała smutno Nastya.

„Wyprowadź się!” – zasugerowała Wala. „Czynsz nie jest taki drogi, a twoja pensja jest teraz wysoka. Wynajmuję kawalerkę za dwadzieścia pięć, choć nie mam żadnych sprzętów AGD, ale to drobiazg. A za trzydzieści możesz wynająć naprawdę fajne mieszkanie. W końcu masz świetną pensję. No dalej, działaj!”


Tego wieczoru Nastya sprawdziła stronę internetową z nieruchomościami i doszła do wniosku, że jeśli zgodzi się na wysoki czynsz (a istniała możliwość negocjacji), to i tak będzie miała dość pieniędzy. Biorąc pod uwagę, że miała mieszkać z mężem, miała mnóstwo pieniędzy.

„Wynajmijmy mieszkanie” – zaproponowała mężowi wieczorem.

“Po co to?” zapytał Oleg naiwnie.

„Mam dość służenia twojej matce i babci! Mamy własną rodzinę i nie chcę już tak żyć”.

„No, daj spokój, nasz pokój jest wolny” – odpowiedział Oleg, nie rozumiejąc jej nastroju.

„Nie!” warknęła Nastia. „Za tym pokojem są twoi rodzice i babcia Akulina. To nie nasze mieszkanie, tylko ich! Jeśli nie zauważyłeś, jestem tu służącą”. W tym momencie Nastia spojrzała na męża z pogardą. „A ty tylko siedzisz i gapisz się w telewizor. Ani razu mi nie pomogłeś, tylko kiwasz głową…”

„Dziewczyno!” – piskliwy głos babci Akuliny dobiegł z pokoju.

„No i zaczęło się…” Nastya westchnęła ciężko, otworzyła drzwi sypialni i wyszła do salonu.

„Co się stało?” zapytała, pocierając skronie.

„Chodź tu, dziewczyno, i pospiesz się!” – rozkazała babcia.

„Jak wy wszyscy działacie mi na nerwy” – mruknęła do siebie Nastya i poszła do pokoju Babci Akuliny.

Okazało się jednak, że wystarczyło odsunąć doniczki z kwiatami, bo postanowiła otworzyć okno.

„Dlaczego obiad jest gotowy?” – dobiegł z kuchni głos Galiny Wiktorownej.

„Gotowe, już na piecu, można podawać!” krzyknęła głośno synowa.

„Nie krzycz!” – padła niezadowolona odpowiedź.

“Będziemy jeść?!” zapytał teść.

I wtedy się zaczęło… Przez jakieś dwadzieścia minut ją łajali, każdy znalazł swoje powody, a Oleg przez cały ten czas stał z boku, łatwiej mu było patrzeć na żonę.

Tego wieczoru, gdy wszyscy poszli już spać, Nastya powiedziała:

— Jutro się wyprowadzam! Czy ci się to podoba, czy nie, mam już tego wszystkiego dość!

  • Przestań! Porozmawiam z mamą, żeby…

„Nie, to bez sensu! Zawsze są z czegoś niezadowoleni. Cokolwiek robię, wszystko jest złe: przychodzę wcześnie – źle, spóźniam się – też źle, nie gotowałam – źle, gotowałam – to znaczy, że nikomu nie dogodziłam. Wszystko im szkodzi i mam tego dość! Nie jestem służącą. Wyjeżdżam jutro!”

Następnego ranka, jak się wydaje, Oleg już poinformował matkę o zamiarach żony.

“Nie pozwolę ci wejść!” krzyknęła staruszka.

“Nie wpuszczaj mnie, bo wezwę policję!” powiedziała surowo Nastya.

„Wygląda na to, że chcesz ukryć swoje romanse!” Galina Wiktorowna znów zaczęła opowiadać o swojej niewierności. „Ty oszustko! W końcu wyznałaś prawdę o tym, co robisz”.

„Każdy ma swoje makabryczne myśli, a temat niewierności wydaje się być dla ciebie poważnym zmartwieniem. Na pewno jest ku temu jakiś powód” – zapytała Nastya z uśmieszkiem.

Teść, który stał w drzwiach kuchni, w milczeniu patrzył na żonę.

„Tak” – pomyślała Nastya – „taki mężczyzna na pewno skłoniłby cię do oszukiwania”.

Oleg ponownie próbował powstrzymać żonę, ale ta była nieugięta. Przyszła z małą torbą i wyszła z tą samą.

Nastya wysłała Olegowi SMS-a z adresem mieszkania, w którym obecnie mieszka. Dopiero drugiego dnia w drzwiach pojawił się jej mąż.

“Porzuciłeś ich!” powiedział Oleg z wyrzutem, krzyżując ramiona na piersi.

„Nie miałam nikogo, kogo mogłabym zostawić, oprócz ciebie!” – odpowiedziała z wyrzutem Nastya. „Jesteś moim mężem, a oni są twoją rodziną i nie mają ze mną nic wspólnego”.

„Mama jest bardzo zdenerwowana” – powiedział cicho Oleg, odwracając wzrok.

„No jasne!” – odpowiedziała ironicznie Nastya. „Kto teraz odkurzy podłogę, odkurzy i ugotuje? I kto przyniesie twojemu tacie piwo? A twoja babcia Akulina będzie musiała sama iść po szklankę wody. Co za koszmar…” – zachichotała.

„Ojciec też jest zdenerwowany” – powiedział Oleg, rozpakowując walizkę.

„Nie usłyszałam od nich ani jednego słowa wdzięczności, nawet od twojego ojca!” – zaprotestowała Nastya. „Same żądania. Jak ty mogłeś żyć wśród nich? To koszmar! Chcę zostać w wannie i zmyć z siebie cały ten brud”.

„Dobra, nie narzekaj” – odpowiedział Oleg, zdając sobie sprawę, że mieszkanie z rodzicami nie było najlepszym pomysłem.


Tydzień później odwiedziła Nastię szwagierka Julia. Spotkała się z nią tylko kilka razy, ponieważ nie lubiła odwiedzać domu rodziców. Teraz, siedząc w kuchni, Julia opowiedziała swoją historię.

„Wyszłam za mąż specjalnie po to, żeby od nich uciec” – westchnęła z ulgą Julia, jakby właśnie postawiła przed nią wielkie torby z zakupami. „Oni ciągle narzekają i się kłócą!”

„No i jak teraz?” – zapytała z ciekawością Nastya, uważnie słuchając.

„Jest ponuro” – przyznała Julia. „Moja córka się urodziła, Vika, i z moim mężem…” – przerwała, a po jej spojrzeniu Nastia zrozumiała, że ​​nie miała z nim szczęścia.

Nastya nie pytała co i jak: każdy ma swoje sekrety i nie każdy chce o nich mówić.


Miesiąc później babcia Akulina doznała udaru. Nastia wiedziała o tym tylko ze słyszenia, ale z relacji męża dowiedziała się, że babci nogi odmówiły posłuszeństwa. Kiedy przywieziono ją ze szpitala do domu, przez cały czas leżała w łóżku.

Oleg kilka razy uciekał do domu matki, wracał ponury i milczący, a potem mówił:

  • Matka proponuje, żeby do nich wrócić.

Słysząc to, Nastya natychmiast oświadczyła:

  • Nie ma mowy!

„Matka mówi, że nie radzi sobie z babcią” – dodał Oleg, nie wiedząc, jak zareagować.

„To mnie nie interesuje” – odpowiedziała mu chłodno żona, jakby nie rozmawiali o człowieku.

„Nie bądź taka bezduszna” – próbował ją przekonać.

„Nigdy nie wrócę do twojej matki. Nie obchodzi mnie, co się tam dzieje. Galina Wiktorowna i twój ojciec tam są – niech sami się tym zajmą!”

Przez jakieś dwadzieścia minut Oleg próbował namówić żonę, żeby wróciła. Zapewniał ją, że matka już nie podniesie głosu, że nie będzie gotować w kuchni i że pomoże jej w sprzątaniu. Ale to były tylko puste słowa; Oleg już to mówił.

Nastya długo patrzyła na męża, po czym rzekła:

  • Pomyślę.

Ale powiedziała to tylko po to, żeby dał jej spokój, bo tak naprawdę chciała iść spać.

Jednak następnego dnia Oleg znów poruszył temat przeprowadzki do rodziców.

„Myślałeś o tym?” – zapytał, mając nadzieję na pozytywną odpowiedź.

„Nie” – odpowiedziała chłodno Nastya, nie chcąc kontynuować tej rozmowy.

Mieszkanie, które wynajęła Nastia, musiało zostać zwolnione – przyjechał siostrzeniec właściciela. Ku zaskoczeniu wszystkich, Oleg znalazł czas na wynajęcie nowego mieszkania. Nie było gorsze od poprzedniego, choć trochę droższe, ale to nie stanowiło problemu, bo znajdowało się bliżej przystanku autobusowego.

„Moja matka sobie z tym nie poradzi” – powtórzył Oleg, a Nastia zrozumiała tylko jedno: jeśli wróci, zaopiekuje się babcią Akuliną. Tylko dlatego teściowa ją przekonała.

„Jeszcze się nie zdecydowałam” – odpowiedziała, próbując ukryć swoje uczucia.

„Jeśli nie wrócisz” – powiedział z taką pewnością siebie, jakby już wszystko postanowił – „rozwiedzę się z tobą”.

„Pomyślę o tym” – odpowiedziała natychmiast Nastya obojętnym głosem.

Następnego dnia, po rozmowie z matką, Oleg ponownie zapytał żonę:

  • Myślałeś o tym?

„Tak, zdecydowałam!” odpowiedziała Nastya.

Na twarzy Olega pojawił się uśmiech. Kobieta weszła do sypialni, wyjęła walizkę i zaczęła pakować do niej swoje rzeczy.

„Co, teraz?” zapytał jej mąż, zmieszany i obserwujący jej zachowanie.

„Tak, po co to odkładać?” – odparła spokojnie Nastya. „Myślałam, że się z tobą rozwodzę”.

Twarz Olega zbladła, gdy to usłyszał.

„H…h…h…h?” wykrztusił w końcu mężczyzna, nie wierząc własnym uszom.

„Mam dość ciebie i twojej rodziny!” – powiedziała ostro Nastya. „Nie jestem twoją ani twojej matki służącą. A ty od dawna nie jesteś moim mężem”.

Oleg prychnął i szepnął coś, składając spóźnione przeprosiny i głupie obietnice, w które sam nie wierzył.

Nastia, spakowawszy swoje rzeczy do walizki, nawet na nią nie patrząc, bez żalu poszła zamieszkać do siostry.


Pół godziny później zadzwoniła Galina Wiktorowna. Oleg podskoczył, siedział chwilę, wpatrując się w ekran, podczas gdy telefon wibrował bez przerwy. W końcu odebrał.

„Więc kiedy przyjedzie twoja dziewczyna? Mam już dość wygłupiania się z babcią!” – głos matki brzmiał gniewnie. „Niech wstąpi po drodze do sklepu i kupi wszystko na kolację” – kontynuowała bez wahania.

„Mamo” – próbował interweniować Oleg, ale Galina Wiktorowna nie zamierzała go słuchać.

„Niech kupi trochę miękkiego sera – nie ma co oszczędzać! I trochę tlustszego twarogu. I co z tego? Niech kupi kilogram bananów, tylko żółte, i spiesz się!”

„Mamo!” Oleg spróbował ponownie przerwać jej potok żądań.

„No to mów szybciej!” – warknęła.

  • Ona odeszła.

„Wspaniale!” – powiedział Oleg zirytowany. „Zadzwoń do niej i powiedz, żeby przyszła do sklepu…”

„Zostawiła mnie” – dodał i zamilkł na dłuższą chwilę. Na linii zapadła cisza. „Zostawiła mnie…”

„Łotr!” wyrzuciła z siebie. „Straciłam taką dziewczynę, co mam teraz zrobić?”

„Poradzisz sobie z tym jakoś sama” – odpowiedział chłodno jej syn i wyłączył telefon.


Tymczasem Nastia, zadowolona i uśmiechnięta, szła ulicą. Była szczęśliwa, mimo że mżyło i nie miała parasola. Po raz pierwszy od roku prawdopodobnie czuła się swobodniejsza niż kiedykolwiek. Uśmiechała się do wszystkich – dosłownie do wszystkich: do ponurych przechodniów, sprzedawców lodów stojących pod markizą sklepu i jakiegoś beznogiego kaleki żebrzącego o pieniądze. Ale zapomniał schować zegarek, który prawdopodobnie kosztował kilka tysięcy dolarów.

Nastya po prostu szła i uśmiechała się. Teraz wierzyła, że ​​jutro będzie dla niej początkiem nowego życia.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *