„Cześć, Lenoczko, wreszcie postanowiłaś wziąć się do roboty, a nie tylko siedzieć w biurze?” Ten znany wyrzut ze strony teściowej, Tamary Igoriewnej, zapoczątkował kolejną trudną rozmowę Leny.
„Czas, żeby Pawlik miał dziedzica! Minęły cztery lata, a ty jesteś bezużyteczna jak kozie mleko! Nawet twoja matka, sprzątaczka, była bardziej przydatna!”
Każda rozmowa była dla niej ciosem. Jej mąż, Pavel, komendant policji, po prostu to zbagatelizował: „Len, znowu przesadzasz.
Mama się po prostu martwi. Bądź cierpliwa”. Ale jak można być cierpliwym, kiedy twoje najgłębsze pragnienie – bycie matką – zamienia się w oskarżenie?
Lena przeszła wszystkie badania – lekarze jednogłośnie stwierdzili, że jest całkowicie zdrowa. Ale przekonanie Pawła do wizyty u lekarza było praktycznie niemożliwe. W końcu się przebadał, ale Lena nigdy nie zobaczyła wyników. „Zagubiona, wyobrażasz sobie?” – wzruszył ramionami.
Matka Leny, Antonina Siergiejewna, nie uwierzyła swojemu zięciowi. Od znajomego, który pracował w tej samej klinice, dowiedziała się przerażającej prawdy: Paweł miał praktycznie zerowe szanse na zostanie ojcem. Jednak obawiając się zniszczenia rodziny córki, postanowiła milczeć, licząc na to, że zięć się przyzna.
W swoje trzydzieste urodziny Lena zorganizowała przyjęcie w restauracji. Jej teściowa, powołując się na zły stan zdrowia, początkowo odmówiła udziału, ku uciesze solenizantki. Jednak w kulminacyjnym momencie wieczoru pojawiła się niczym burzowa chmura.
„Mamo? Mówiłaś, że nie przyjdziesz…” – Paweł był zaskoczony. „Zmieniłaś zdanie!” – warknęła i, nawet się nie witając, zażądała rozmowy.
Jej „gratulacyjne” przemówienie przerodziło się w publiczne upokorzenie. Z mdłą słodyczą opowiadała o radości, jaką Lena, „córka prostej sprzątaczki”, poczuła, dołączając do ich „szanowanej rodziny”. A potem przeszła do głównego zarzutu. „Chociaż, oczywiście, szkoda, że wciąż nie ma wnuków… Cztery lata to długo. Najwyraźniej nie każda jest stworzona do macierzyństwa. Zwłaszcza jeśli kobieta ceni karierę bardziej niż rodzinę…”
Lena zbladła, a w jej oczach pojawiły się łzy. Spojrzała na męża, ale on tylko uśmiechnął się krzywo, wpatrując się w ścianę. Znów ją zdradził.
A potem Antonina Siergiejewna wstała. „Chwileczkę, Tamaro Igoriewna! Pozwól, że powiem kilka słów”. Jej głos był stanowczy i dostojny. Przypomniała sobie, jak „złoty” Pawlik ledwo skończył szkołę i studia tylko dzięki łapówkom i koneksjom matki. „Jak śmiesz?!”. Tamara Igoriewna zarumieniła się. „Śmiało” – odpowiedziała spokojnie Antonina Siergiejewna. „A teraz posłuchaj o dzieciach. Obwiniasz Lenę? Zapytaj syna. Czemu nie masz?” Paweł siedział z pochyloną głową. „To ci powiem” – matka Leny podniosła głos. „On jest bezpłodny! Słyszysz? To on nie może mieć dzieci! To nie wina mojej córki, ale twojego ukochanego syna! Tyle z „prawdziwego mężczyzny”! Ale tak naprawdę to tchórz, który latami kłamał i zrzucał całą winę na żonę!”
Pokój zamarł. Ktoś już filmował scenę telefonem. Następnego dnia film zatytułowany „Teściowa-nierządnica czy sprawiedliwość w akcji?” stał się viralem, obnażając publicznie hańbę Tamary Igoriewnej i Pawła.
A Lena… Lena płakała. Już nie z upokorzenia, ale z bólu i świadomości zdrady. Jednak przez łzy czuła dziwną ulgę. Sekret, który latami zatruwał jej życie, wyszedł na jaw. Ból pozostał, ale teraz nie była sama. Była przy niej matka. I to wszystko zmieniło.