„Chcesz mojego męża? Jest twój!” – oznajmiła żona z uśmiechem do nieznajomej kobiety stojącej w progu. Zbliżając się do drzwi, zerknęła przez wizjer i ze zdziwieniem zobaczyła młodą kobietę…

Ludmiła rozmawiała przez telefon z przyjaciółką, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. W progu stała młoda kobieta, której nie znała.

Obawiając się oszustwa, Ludmiła początkowo wahała się, czy otworzyć drzwi, ale uporczywe dzwonienie sprawiło, że zmieniła zdanie. „Halo! Czy to pani Ludmiła?” zapytał nieznajomy.

„Czy Wiktor jest w domu?” „Kim pani jest i czego pani potrzebuje? Mojego męża teraz nie ma” – odparła surowo Ludmiła.

„Może w takim razie wejdziemy do środka? Nieładnie rozmawiać o takich sprawach w przedpokoju”. „Nie ma mowy! Rozmawiajmy tutaj”.

„Naprawdę chcesz, żebym zaczęła tu dzielić się intymnymi szczegółami moich spotkań z Wiktorem? I to dla wszystkich sąsiadów?” – kobieta uśmiechnęła się łobuzersko. W tym momencie z windy wyszła jej sąsiadka, Lidia Iwanowna. Aby uniknąć awantury, Ludmiła niechętnie wpuściła nieznajomą.

„Masz pięć minut, słucham” – powiedziała Ludmiła w korytarzu. „Mam na imię Olesia. Kochamy się z Wiktorem”. „O mój Boże, jakie to banalne!” – przerwała Ludmiła. „No cóż, zakochaliśmy się, to się zdarza. Nie jesteś pierwszą osobą, której mąż się odkochał” – kontynuowała Olesia. „Jesteś pewna?” – zapytała Ludmiła z uśmiechem.

„Mój mąż nikogo nie kocha. Nie wie, jak to zrobić”. „Nie, nie mylę się. Pracujemy razem. Wiktor Michajłowicz wpadł mi w oko, a potem wyznał mi miłość”. „A czego ty ode mnie chcesz?” „Chcę, Ludmiło, żebyś dała mojemu mężowi rozwód i nie stawała na drodze jego szczęścia.

Oddaj go mnie! Po co trzymać się mężczyzny, który już nic do ciebie nie czuje?” „Słuchaj, jak możesz dać komuś rozwód, skoro on o to nie prosi? Może coś ci się pomyliło?” „Przestań! To ty się ze mnie nabijasz!” – nalegała Olesia. – Dlaczego? – Ludmiła była zaskoczona. – Co masz na myśli, dlaczego? Będziesz potrzebowała mieszkania.

Wiktor i ja będziemy mieszkać w tym mieszkaniu, a ty będziesz musiała się wyprowadzić. – Co powiedziałaś, mieszkać w tym mieszkaniu? – Ludmiła wybuchnęła śmiechem. – Po prostu nie rozumiem, dlaczego zdecydowałaś się zamieszkać w moim mieszkaniu? – Co masz na myśli, w twoim? To mieszkanie należy do Wiktora. A to znaczy, że będziemy tu mieszkać! – Wiktor też ci to powiedział? – Nie, sama się wszystkiego dowiedziałam.

Powiedzieli mi w dziale kadr, pracuje tam moja znajoma. – Co jeszcze ci powiedziała? Czy wspomniała, że ​​Wiktor już raz mnie zostawił, ale wrócił? – Ludmiła roześmiała się. – Co ty ze mnie robisz cyrk! Czy kobieta naprawdę potrafi tak spokojnie mówić o odejściu męża? – Może. Przyjęłam go z powrotem tylko dlatego, że cenię swoją pozycję i bardzo kocham nasze dzieci i wnuki. Mieszkamy jak sąsiedzi. Ale jeśli nalegasz, porozmawiam z mężem. Może zgodzi się do ciebie zamieszkać. Masz gdzie mieszkać? – Jakie? Dlaczego ja… A co z tym mieszkaniem? – gość był zdezorientowany. – Nie, powtarzam, mylisz się. To mieszkanie jest moje.

W tym momencie wrócił Wiktor. Widząc Olesję, zdziwił się: „Olesiu Siergiejewno? Co ty tu robisz? Masz wolne? W pracy?” „Nie, ona tu po ciebie przyszła” – powiedziała Ludmiła z uśmieszkiem. „Co masz na myśli?” „Nie, kochanie. Ona chce cię ode mnie zabrać. Zupełnie, wyobrażasz sobie?” „No to chyba pójdę… Żegnaj, Wiktorze Michajłowiczu” – Olesia już cofała się do drzwi.

„Dokąd idziesz? Co z Wiktorem? Przyjechałaś po niego!” – nalegała Ludmiła. Ale gość wybiegł z mieszkania. „Co się dzieje?” Wiktor był bezradny. „Ludo, możesz mi to wyjaśnić?” „Może TY mi to wyjaśnisz? Dlaczego ta bezczelna kobieta przyszła zażądać ode mnie rozwodu? A ja mam szybko opuścić to mieszkanie dla ciebie?”

„Mówisz poważnie?” Wiktor był zaskoczony. „Wróciłeś do starych nawyków?” „Nie! Co ty robisz?” Nie mogę pojąć, co dzieje się w głowie tej dziwnej małej kobiety. Rzucała jakieś dosadne uwagi i spędziła cały wieczór na imprezie firmowej, kręcąc się wokół mnie. Bóg jeden wie, co sobie myślała. Już tego wszystkiego nie potrzebuję. Nie jestem na to za stara. A przecież obiecałam ci, że dałam sobie spokój z romansami. „Słuchaj, Wiktorze, znasz mnie. Potrafię spakować walizkę w pięć minut. Ale ogólnie rzecz biorąc, tak, to bardzo dziwna osoba” – powiedziała zaskoczona Ludmiła.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *