„Nie muszę płacić za twoich przyjaciół i znajomych!” – zamarła teściowa ze zdumienia.

„Natalio Michajłowno, może pójdziemy świętować w restauracji?” – zasugerowała Larisa, omawiając zbliżającą się rocznicę ślubu jej teściowej.

„Nie będziemy musiały martwić się gotowaniem ani sprzątaniem…”

Teściowa pokręciła zamyślona głową, a Larisa napięła się w duchu – zaraz się zacznie. Ale nagle Natalia Michajłowna się uśmiechnęła:

„Wiesz, masz rację! Po co miałbym stać przy kuchence w moim wieku? W restauracji naprawdę jest wygodniej”.

„Oczywiście, mamo” – zgodził się Siergiej z żoną. „To wspaniały pomysł, żeby uczcić rocznicę w pięknym miejscu”.

Zainspirowana wsparciem, Larisa wzięła na siebie organizację wydarzenia. Znalazła przytulną restaurację w centrum miasta z dobrymi opiniami i przystępnymi cenami. Skoordynowała menu – miało zawierać danie główne, przystawki i oczywiście piękny tort.

„Natalio Michajłowno, proszę sporządź listę gości” – zwróciła się do teściowej. „Potrzebujemy dokładnej liczby osób, żeby zarezerwować stolik”.

„Och, niewiele tego będzie” – machnęła ręką. „Maksymalnie dziesięć osób. Ja, ty i Sierioża, moja siostra Wala z mężem, moje bliskie przyjaciółki Nina i Tamara. I może jeszcze parę osób”.

Larisa wszystko zapisała i zadzwoniła do restauracji. Kierownik był miły i wszystko szczegółowo wyjaśnił.

„A co z płatnością?” – zapytała. „Rachunek wspólny czy rachunki indywidualne dla każdego gościa?”

„Lepiej zrobić to osobno” – zdecydowała Larisa. „Mąż i ja zapłacimy za siebie i solenizantkę, a reszta z nas zapłaci za siebie”.

Dzień uroczystości rozpoczął się nerwowo. Larisa i Siergiej przybyli godzinę przed umówioną godziną, aby sprawdzić ustawienie stołów i ich aranżację.

„Wszystko jest wspaniale” – pochwaliła kelnerów. „Dodajmy tylko kolejny bukiet kwiatów do stołu”.

Pierwsi przybyli siostra mojej teściowej i jej mąż. Potem przyszli obiecani przyjaciele – Nina i Tamara. Natalia Michajłowna promieniała, przyjmując gratulacje.

Ale godzinę później Larisa zauważyła, że ​​coś jest nie tak. Przy stole robiło się coraz tłoczniej – pojawiali się nieznajomi i witali solenizantkę jak starzy przyjaciele.

„Sierioża” – szepnęła do męża. „Kim oni są?”

„Nie mam pojęcia” – wzruszył ramionami. „Prawdopodobnie ktoś z przyjaciół mojej matki”.

W tym momencie przy stole siedziało już około piętnastu osób, a przybywało coraz więcej gości. Kelnerzy pospiesznie donosili dodatkowe krzesła i sztućce.

„Natalio Michajłowno” – zapytała ostrożnie Larisa. „A to…”

„O, to Zina z pracy!” – zawołała radośnie teściowa, machając do kolejnego nieznajomego. „A oto Marina Pietrowna, moja była szefowa. I Swietoczka z księgowości. Jak moglibyśmy bez nich żyć? Tyle lat razem pracowaliśmy!”

Larisa poczuła dreszcz w żołądku. Z dziesięciu osób zrobiło się dwadzieścia, a goście wciąż przybywali. Sądząc po tym, jak pewnie zajmowali swoje miejsca, nikt nie zamierzał po prostu pogratulować i wyjść.

„Sierioża” – zawołała ponownie do męża. „Wiedziałeś, że będzie tam tyle ludzi?”

„Nie, oczywiście, że nie” – również wyglądał na zdezorientowanego. „Mama mówiła o bliskim kręgu…”

A Natalia Michajłowna już tuliła jakąś pulchną kobietę w jaskrawej sukni:

„Raechka! Nareszcie przyszłaś! Czy to twój Wołodia? Miło cię poznać! Siadaj, siadaj, zaraz podają gorące jedzenie…”

Larisa patrzyła na to wszystko i czuła, jak w środku narasta w niej gniew. Myślała, że ​​teściowa doceniła jej troskliwość i chęć zorganizowania pięknego przyjęcia. Ale czy po prostu chciała się dobrze bawić kosztem kogoś innego?

Ale nic nie dało się zrobić – nie mogła po prostu wyrzucić gości. Larisa zamówiła więcej przystawek i zaczęła myśleć o tym, jak rozwiązać problem finansowy. Bo zdecydowanie nie zamierzała płacić za bankiet, który nagle podwoił swoją wielkość.

O dziewiątej sala była już pełna. Larisa straciła rachubę – było tam pewnie ponad trzydzieści osób. Mała, przytulna restauracja stała się swego rodzaju arterią komunikacyjną. Natalia Michajłowna, zarumieniona od wina i uwagi, co chwila zrywała się z miejsca:

— O, idzie Lenoczka! Dziewczyny, ruszcie się i dajcie Lenoczce krzesło!

— Ach, Siemion Pietrowicz! Cieszę się, że pan przyszedł! Kelner, proszę o inne nakrycie!

„Taneczko, moja droga, chodź szybko! Czy to twój nowy mąż? Miło cię poznać!”

Kelnerzy biegali dookoła, taszcząc dodatkowe krzesła i sztućce. Kierownik podchodził już kilka razy do Larisy, wyglądając na zaniepokojonego.

„Przepraszamy, ale nie jesteśmy w stanie przyjąć tak wielu gości. Może warto dać nam znać wcześniej?”

„Sama jestem w szoku” – odpowiedziała szczerze Larisa. „Planowaliśmy tylko dziesięć osób”.

Hałas w pokoju był tak głośny, że musiałem krzyczeć, żeby mnie usłyszano przez stół. Pulchna kobieta w błyszczącej sukience (chyba to była ta sama Taneczka z nowym mężem) po raz drugi prosiła o „więcej tych cudownych krewetek”. Grupa starszych mężczyzn w kącie domagała się nowej butelki koniaku.

„Sierio” – Larisa pociągnęła męża za rękaw, gdy przechodził obok. „Mogę z tobą porozmawiać na chwilę?”

Podeszli do baru.

— Nie wiedziałaś na pewno, że będzie aż tyle ludzi?

„Szczerze mówiąc, nie” – powiedział, rozglądając się po pokoju zmieszany. „Mama mówiła tylko o bliskich przyjaciołach. Ninie, Tamarze, cioci Walii…”

„Więc to wszystko nie jest blisko?” Larisa skinęła głową w stronę kolejnej nieznajomej pary, która właśnie zasiadała do stołu. „Cały ten budynek należy do mamy i to połowa jej dawnej pracy!”

„Może sami za siebie zapłacą?” – zasugerował niepewnie Siergiej. „Mama chyba nie myśli, że płacimy za wszystkich, prawda?”

„Och, jakie to naiwne” – westchnęła Larisa. „Widziałaś, jak oni zamawiają? Nikt nawet nie patrzy na ceny w menu. Wszyscy są pewni, że to my zapłacimy”.

W tym momencie podbiegła do nich jakaś nieznajoma dziewczyna:

— O, mogę jeszcze trochę wina? Już nas nie ma!

Larisa chciała odpowiedzieć ostro, ale Siergiej ją uprzedził:

– Oczywiście, zawołamy teraz kelnera.

„Właśnie dlatego są tacy bezczelni” – syknęła Larisa, gdy dziewczyna odleciała. „To ty ich prowokujesz!”

Zbliżała się dziesiąta. Goście wypili już sporo, zaczęli się śmiać coraz głośniej i domagać się kolejnych zamówień. Ktoś krzyczał: „Gdzie danie główne?”, ktoś prosił o więcej sałatek, a pani w czerwonej sukience (ta sama Lenoczka) już po raz drugi zamawiała stek.

„Poproszę rachunek” – poprosiła Larisa przechodzącego kelnera. „I proszę podzielić go między stoliki”.

Pięć minut później przynieśli jej teczkę. Jeden czek. Ogólny.

„Czekaj” – zatrzymała kelnera. „Dlaczego wszyscy razem? Umówiliśmy się, że każdy płaci osobno!”

„Przepraszam, ale goście prosili o połączenie wszystkich zamówień” – wzruszył ramionami mężczyzna. „Powiedzieli, że tak jest wygodniej”.

„Kto pytał?” Larisa poczuła, że ​​zaczyna się gotować.

„Ta pani tam” – kelner skinął głową w stronę Natalii Michajłowny – „Powiedziała, że ​​zapłacisz za wszystko”.

Larisa otworzyła teczkę i poczuła zawrót głowy. Kwota była wręcz astronomiczna. Były ostrygi po dwa tysiące każda, drogie wino i kilka egzotycznych deserów – wszystko, co goście zamawiali, nie patrząc na ceny.

„Natalio Michajłowno” – zwróciła się do teściowej, starając się mówić spokojnie. „Czy mogę z panią chwilę porozmawiać?”

„Oczywiście, kochanie!” – rozpromieniła się teściowa. „Czyż nie było fajnie? Cieszę się, że wszyscy przyszli!”

„Uzgodniliśmy, że każdy płaci za siebie” – zaczęła Larisa.

„Och, Lariso” – teściowa uśmiechnęła się dobrotliwie. „Czemu jesteś taka małostkowa? Są wakacje! Jesteś młoda, ciężko pracujesz, ile cię to kosztowało?”

„Więc celowo zaprosiłeś tak wiele osób, wiedząc, że będziemy musieli za to zapłacić?” Larisa poczuła, jak w środku gotuje się jej krew.

„Kochanie, nie przynoś wstydu rodzinie” – teściowa poklepała ją po dłoni. „Nieładnie jest płacić rachunki przy gościach…”

„Nie muszę płacić za twoich przyjaciół i znajomych!” – powiedziała nagle głośno Larisa.

Nad stołem zapadła cisza. Wszyscy odwrócili się w ich stronę. Natalia Michajłowna zamarła z otwartymi ustami, najwyraźniej nie spodziewając się takiej reakcji.

„Co masz na myśli, mówiąc, że nie muszę?” – wydusiła w końcu. „Ale sam zaproponowałeś tę restaurację!”

„Zaproponowałam restaurację dla dziesięciu osób, a nie dla całej twojej byłej załogi!” Larisa nie mogła się powstrzymać. „I umówiliśmy się, że każdy sam za siebie zapłaci!”

Odwróciła się i podeszła do kierownika, aby wyjaśnić sytuację i zażądać podziału rachunku. Za sobą usłyszała oburzone szepty gości i narzekania teściowej: „Co za hańba, co za hańba…”.

„Słuchaj, ale jesteśmy zaproszeni!” – zaprotestowała pulchna dama w lśniącej sukni. „Co masz na myśli mówiąc, że musimy sobie sami zapłacić?”

„Kto cię zaprosił?” Larisa odwróciła się. „Umówiliśmy się na dziesięciu gości, każdy płaci za siebie. A jest was tu ponad trzydziestu!”

– Ale Natalia Michajłowna powiedziała…

„Natalia Michajłowna powiedziała wiele rzeczy” – przerwała Larisa. „Ale nie zamierzam płacić za cały ten bankiet”.

Siergiej, który dotychczas w milczeniu obserwował, co się dzieje, podszedł do matki:

– Mamo, naprawdę myślałaś, że zapłacimy za wszystkich?

„Synu, jakże mogłoby być inaczej?” Natalia Michajłowna zacisnęła dłonie. „Mam rocznicę! Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zaprosić kolegów!”

„Ale dlaczego uważasz, że powinniśmy za nie płacić?” – zapytał cicho. „To niesprawiedliwe, mamo”.

Natalia Michajłowna skrzywiła usta z urazą i odwróciła się.

Administrator szybko przeliczył wszystkie zamówienia i podzielił rachunek między stoliki. Niektórzy goście zaczęli narzekać, widząc kwoty:

— Co? Trzy tysiące za stek? Nigdy bym tego nie zamówił, gdybym wiedział!

— Czemu wino jest takie drogie? Myśleliśmy, że wszystko jest w cenie!

„Wliczone?” Larisa nie mogła się powstrzymać. „Jesteś w pięciogwiazdkowym hotelu? To zwykła restauracja!”

Goście niechętnie zaczęli wyjmować portfele. Niektórzy szeptali, zerkając ukradkiem na Larisę, inni demonstracyjnie trzasnęli drzwiami, wychodząc. Natalia Michajłowna siedziała tam, zaczerwieniona ze wstydu i gniewu.

W domu Siergiej długo przepraszał żonę:

„Przepraszam, nie sądziłam, że mama to zrobi. To było niegrzeczne z jej strony.”

„Nieładnie?” zaśmiała się Larisa. „To było podłe! Celowo zaprosiła tłum ludzi, wiedząc, że nie będziemy mogli odmówić zapłaty w trakcie imprezy”.

„Porozmawiam z nią” – obiecał mąż. „To się więcej nie powtórzy”.

Kilka dni później poszli odwiedzić teściową. Przywitała ich chłodno, udając, że jest obrażona.

„Natalia Michajłowna” – zaczęła Larisa. „Porozmawiajmy”.

„O czym tu gadać?” prychnęła teściowa. „Zawstydziłaś mnie przed wszystkimi!”

„Nie, mamo” – wtrącił Siergiej. „To ty postawiłaś nas w niezręcznej sytuacji. Nie powinnaś była zapraszać tylu osób bez ostrzeżenia”.

„A zwłaszcza mówiąc im, że za wszystko zapłacimy” – dodała Larisa. „Wiedziałeś, że nie stać nas na takie pieniądze”.

Natalia Michajłowna milczała, ale było jasne, że słowa syna ją zraniły.

Historia szybko rozeszła się wśród znajomych. Wielu potępiło Natalię Michajłownę:

– Nie, daj spokój! Postanowiła się zabawić kosztem młodzieży!

– Zawsze mówiłem, że nie warto polegać na cudzej kieszeni.

Minął miesiąc. Larisa prawie zapomniała o tym incydencie, gdy nagle odebrała telefon od teściowej:

„Lariso…” Głos Natalii Michajłowny brzmiał niezwykle cicho. „Myślałam… Proszę, wybacz mi. Naprawdę postąpiłam źle”.

„No, chodź” – westchnęła Larisa. „Idziemy dalej”.

„Nie, naprawdę. Nie powinnam była tego robić. Chciałam tylko, żeby wszyscy przyjechali i świętowali… Ale wyszło brzydko”.

Po tej rozmowie relacje się ociepliły, choć Larisa zaprzysięgła, że ​​nie będzie organizować żadnych uroczystości bez wyraźnego porozumienia w sprawie płatności. A Natalia Michajłowna zdawała się rozumieć, że nie powinna nadużywać życzliwości bliskich.

Teraz, gdy ktoś, kogo zna, proponuje zorganizowanie przyjęcia w restauracji, Larisa najpierw ustala szczegóły – kto płaci, ilu będzie gości i kto ich zaprosi. I trzeba przyznać, że teściowa nie próbuje już robić niespodzianek cudzym kosztem.

I w kolejne urodziny Natalii Michajłowny rzeczywiście się spotkali – ale tylko w gronie najbliższych przyjaciół, tak jak pierwotnie planowali. I okazało się, że była to o wiele bardziej serdeczna uroczystość niż ten pompatyczny bankiet.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *