To idź już mieszkać z mamą, skoro nie masz własnego mózgu, żeby go używać, a ja wolę mieszkać sama niż z taką mamuśką.

„Znowu sucho! Skąd w ogóle nauczyłeś się gotować?” Oleg odsunął talerz i skrzywił się. „Mama zawsze robi to soczyste! Powinieneś chociaż raz do niej pójść i zobaczyć, jak to się robi!”

Christina powoli położyła widelec na stole i spojrzała na męża. Przyglądał się ich kolacji z niezadowoloną miną – pierś z kurczaka z ryżem i warzywami, którą przygotowywała prawie godzinę po pracy.

„Ostatnim razem, kiedy byłam u Aleksandry Matwiejewny… Pamiętasz, jak się skończyło?” – Kristina starała się mówić spokojnie. „Dwie godziny tłumaczyła mi, że nawet nie kroję prawidłowo warzyw do sałatki!”

„I co z tego? Przynajmniej mogłem cię czegoś nauczyć!” Oleg sięgnął po telefon i zaczął przeglądać aktualności, celowo ignorując jedzenie. „Jesteś dorosły, powinieneś umieć przyjmować krytykę!”

Kristina wzięła głęboki oddech. Ta rozmowa powtarzała się niemal każdego wieczoru przez ostatnie sześć miesięcy. Oleg wracał od matki i od razu zaczynał porównywać ich mieszkanie, jedzenie, porządek – wszystko było inne niż u Aleksandry Matwiejewny.

„Oby dziś obeszło się bez tej „krytyki”?” – próbowała się uśmiechnąć. „Opowiedz mi, jak minął ci dzień”.

„Dobra!” mruknął Oleg. „Ale z jakiegoś powodu w domu mamy zawsze jest czyściej niż u nas! Spójrz na ten parapet!” Przesunął palcem po krawędzi. „Kurz! A mama pracuje na pełen etat, nie tak jak ty, z twoimi trzema czwartymi, a mimo to wszystko lśni!”

Kristina zacisnęła zęby. Z powodu kryzysu została zwolniona na część etatu, a teraz po pracy pracowała zdalnie każdego dnia, żeby nie dopuścić do kurczenia się budżetu rodzinnego. Oleg wiedział o tym aż za dobrze.

„Przedwczoraj odkurzałam!” Wstała i zaczęła sprzątać ze stołu. „A tak w ogóle, mieszkanie twojej mamy jest o połowę mniejsze od naszego! Łatwiej je utrzymać w czystości!”

„Kolejne wymówki!” Oleg przewrócił oczami. „Po prostu przyznaj, że nie jesteś tak dobrą gospodynią domową jak moja matka! W porządku, ale przynajmniej się postaraj!”

Christina ledwo powstrzymała się przed rzuceniem talerzem w głowę męża. Zamiast tego ostrożnie włożyła naczynia do zlewu i odwróciła się do niego twarzą.

„Mieszkamy razem od czterech lat! Przez cały ten czas twoja matka ani razu nie pochwaliła niczego, co robię! Zawsze tylko komentarze i rady! Czy to nie dziwne?”

„Co tu chwalić?” Oleg wzruszył ramionami. „Jak jest co chwalić, to chwali! Mama jest sprawiedliwa, nie rozdawałaby komplementów za nic!”

Wstał od stołu i poszedł do łazienki. Kristina patrzyła, jak odchodzi. Kiedy poznali się sześć lat temu, Oleg był zupełnie inny – troskliwy, opiekuńczy i kochający ją. W pierwszych latach ich związku Aleksandra Matwiejewna trzymała się na dystans, ale potem, zwłaszcza po ślubie, zaczęła stopniowo ingerować w każdy aspekt ich życia.

Na początku to była niewinna rada. Potem nastąpiły regularne wizyty Olega u matki po pracy. Teraz wpadał codziennie, a po powrocie przynosił ze sobą świeżą dawkę krytyki.

Kristina zakręciła wodę i wytarła ręce. Na stole leżała paczka ciast – Oleg przyniósł je od matki. „Na wypadek, gdyby obiad był tak mdły jak zwykle” – przekazał żonie słowa matki, wchodząc do mieszkania.

Wzięła jeden z kotletów i ugryzła. Był pyszny, bez dwóch zdań. Aleksandra Matwiejewna naprawdę była znakomitą kucharką. Ale to nie jej talent kulinarny był problemem. Problemem było to, że z każdym dniem Kristina czuła się coraz bardziej outsiderką we własnym domu. Jakby rywalizowała z niewidzialnym przeciwnikiem, z którym nie mogła wygrać od samego początku.

Oleg wyszedł z łazienki z mokrymi włosami.

„A tak przy okazji, nie zapomnij o następnej niedzieli!” – powiedział, wycierając głowę ręcznikiem. „Mama czeka na nas na lunch! I proszę, ubierz się w coś bardziej porządnego! Ostatnio przyszedłeś w tych podartych dżinsach, a mama uważa, że ​​kobieta powinna wyglądać kobieco! Czemu nie założysz sukienki albo czegoś takiego?”

Christina poczuła narastającą w niej falę irytacji. Ale tylko skinęła głową. Nie teraz. Była zbyt zmęczona na kolejną kłótnię.

„Okej!” odpowiedziała cicho, patrząc przez okno na ciemniejące niebo.

Oleg, zadowolony z jej uległości, usiadł przed telewizorem. Kristina długo stała przy oknie, zastanawiając się, jak długo jeszcze wytrzyma tę powolną erozję poczucia własnej wartości.

Sobotni poranek powitał Kristinę zapachem świeżo zaparzonej kawy. Uśmiechnęła się – Oleg sam zrobił śniadanie. Takie chwile przypominały jej, dlaczego się w nim zakochała.

„Dzień dobry!” Weszła do kuchni, starając się nie zwracać uwagi na okruszki rozrzucone na stole i plamy po kawie na blacie.

„Cześć!” Oleg pił kawę, wpatrując się w telefon. „Już jadłem! Zostawiłem ci jajecznicę!”

Christina zerknęła na patelnię: jajka wyglądały na przesmażone, z podniesionymi brzegami. Ale z wdzięcznością skinęła głową.

– Dziękuję, kochanie! Nie zapomniałaś, że dziś jest nasza rocznica ślubu?

Oleg podniósł wzrok znad telefonu i zmarszczył brwi.

— O, racja! Jest sobota… Zapisałam ją gdzieś w kalendarzu… Cztery lata! Słuchaj, muszę dziś wpaść do mamy! Musi spakować szafę!

„W naszą rocznicę?” Christina zamarła, unosząc kubek. „Ale umówiliśmy się, że pójdziemy do tej restauracji, w której się oświadczyłeś!”

„Będę tam i wrócę za chwilę!” – Oleg machnął ręką. „Dwie godziny, nie więcej! Do wieczora dotrzemy do restauracji!”

Kristina w milczeniu odwróciła się do okna. Wiedziała już, że „godzina druga” zmieni się w „do zmroku”. Aleksandra Matwiejewna na pewno nakarmi syna obiadem, a potem pokaże mu rodzinne albumy, a Oleg wróci do domu późnym wieczorem, najedzony i zadowolony.

„Mam dla ciebie koszulę!” powiedziała w końcu. „Tę nową niebieską!”

„Świetnie!” Oleg dopił kawę i wstał. „Wychodzę! Zadzwonię, jak będę wolny!”

Drzwi zatrzasnęły się z hukiem, zostawiając Christinę samą. Spokojnie posprzątała kuchnię, włożyła nową sukienkę, którą kupiła specjalnie na ten wieczór, i nałożyła lekki makijaż. Spojrzała na zegarek – było wpół do pierwszej. Oleg wyszedł trzy godziny temu.

Zadzwoniła do restauracji i potwierdziła rezerwację na godzinę 19:00. Przygotowała drobny prezent dla męża – skórzaną bransoletkę, którą niedawno zauważył. Potem usiadła na sofie i czekała.

O piątej mój telefon zapiszczał i usłyszałem wiadomość: „Spóźnię się. Mama źle się czuje, ma niskie ciśnienie. Zostanę z nią do wieczora”.

Kristina przeczytała wiadomość kilka razy. Przegapili też poprzednią rocznicę – Aleksandrę Matwiejewnę „bolały plecy”. A jeszcze wcześniej „pękła rura”. Za każdym razem coś działo się właśnie w najważniejsze dni Kristiny.

Wybrała numer męża. Telefon zadzwonił, ale nie odebrał. Kristina anulowała rezerwację w restauracji, przebrała się w ubrania domowe i nalała sobie kieliszek wina.

Oleg wrócił tuż po dziewiątej, bez swojej zwykłej torby z jedzeniem od matki, ale z charakterystycznym zapachem jej obrzydliwego kapuścianego ciasta.

„Jak się czuje mama?” zapytała Christina, nie wstając z sofy.

„Już lepiej!” Oleg rzucił kluczyki na stolik nocny. „Jej ciśnienie wróciło do normy! Kupiłem jej tabletki…”

– To dziwne, ale dzwoniłam do ciebie cały wieczór…

„Bateria w moim telefonie padła!” Oleg wzruszył ramionami i usiadł na krześle. „Co na obiad?”

Christina powoli postawiła szklankę na stole.

— Nic! Kolacja miała być w restauracji! Dziś jest nasza rocznica ślubu, pamiętasz?

„Mówiłem ci, że mama jest chora!” – zmarszczył brwi Oleg. „Co miałem zrobić? Zostawić ją samą z taką presją?”

„Twoja mama czuje się „źle” za każdym razem, gdy mamy jakieś ważne wydarzenie!” – Christina starała się mówić spokojnie. „Nie wydaje ci się to dziwne?”

„Sugerujesz, że zrobiła to celowo?” Oleg podniósł głos. „Mama jest starsza, ma problemy zdrowotne!”

„Twoja mama ma pięćdziesiąt sześć lat i biega jak torpeda każdego dnia! Widziałam, jak prawie przejechała autobus, próbując go złapać!” – odparła Christina. „I z jakiegoś powodu jej ciśnienie skacze tylko wtedy, gdy coś razem planujemy!”

„Nie zaczynaj!” Oleg wstał i zaczął chodzić po pokoju. „Mama zawsze dobrze cię traktowała, a ty ciągle ją o coś podejrzewasz!”

Christina uśmiechnęła się gorzko.

— Dobrze mnie traktowała? Ani razu nie nazwała mnie po imieniu przez cztery lata! Zawsze „ona”, „twoja żona” albo „ta dziewczyna”! I ciągle krytykuje wszystko, co robię.

„Ona po prostu chce ci pomóc stać się lepszym człowiekiem!” Oleg uderzył pięścią w stół. „To nie jej wina, że ​​nie umiesz słuchać rad!”

„Rady?” Kristina wstała, patrząc mężowi prosto w oczy. „To nie jest rada, Oleg! To ciągłe upokorzenie! A ty jej na wszystko pozwalasz!”

„Nie mam teraz ochoty tego słuchać! Idę zaczerpnąć świeżego powietrza!” – powiedział, zdejmując kurtkę z wieszaka na korytarzu.

Wyszedł, głośno trzaskając drzwiami. Christina została sama, patrząc na pudełko z bransoletką. Po chwili namysłu schowała ją do szuflady. Może będzie jej potrzebować w przyszłym roku. Jeśli to małżeństwo przetrwa do następnej rocznicy…

Niedziela była słoneczna i zaskakująco ciepła jak na środek jesieni. Kristina obudziła się wcześnie i odkryła, że ​​Oleg już nie śpi – słyszał jego nucący głos dochodzący z kuchni.

„Chcesz śniadanie?” zapytał, gdy weszła żona. W jego głosie zniknęła irytacja z poprzedniego dnia, co nieco uspokoiło Christinę.

„Tak, chętnie!” Usiadła przy stole. „Słuchaj, może pójdziemy dziś na spacer? Pogoda jest cudowna, dawno nie byliśmy razem na dworze!”

Oleg zawahał się, przestępując z nogi na nogę.

— Tak naprawdę obiecałem mamie, że pomogę jej z remontem łazienki! Płytki trzeba położyć na nowo!

Christina zamarła z podniesionym kubkiem.

„Znowu?” powiedziała cicho. „Umówiliśmy się, że spędzimy ten weekend razem! Po wczorajszym…”

„Chris, co ty zaczynasz?” Oleg machnął ręką z irytacją. „Obiecałem mamie tydzień temu! Mieszka sama, kto inny jej pomoże?”

„Twoja matka ma młodszego brata, który mieszka trzy przecznice stąd!” Christina odstawiła nietkniętą herbatę. „A kuzynka i jej mąż mieszkają w jej domu! Ale to ty musisz pomóc!”

„Naprawdę zazdrościsz teraz mojej biologicznej matki?” Oleg spojrzał na żonę z niedowierzaniem. „To nonsens! Rodzice są święci, nie pojmuję, jak możesz tego nie rozumieć!”

Christina milczała. Każda próba sprzeciwu skutkowała przedstawieniem jej jako osoby samolubnej i pozbawionej szacunku do wartości rodzinnych.

„Dobrze, pomóż mi!” – powiedziała w końcu. „O której wrócisz?”

„Nie wiem!” Oleg już zakładał kurtkę. „Może na kolację, może później! Wiesz, kuchenka to masa roboty!”

– Ale jutro muszę iść do pracy…

„Chris, przestań!” Zirytowany szarpnął zamek kurtki. „Nie jestem dzieckiem, sam sobie z tym poradzę!”

Drzwi zatrzasnęły się z hukiem, a Christina została sama w mieszkaniu, które z każdym dniem coraz mniej przypominało ich wspólny dom.

Nie spodziewała się Olega na kolacji – i miała rację. Pojawił się prawie o jedenastej, niosąc dużą torbę i pachnąc „kotletami mamy”.

„Cześć!” – wyglądał na zadowolonego. „Przyniosłem ci coś do jedzenia! Mama ugotowała na tydzień!”

Christina spojrzała na torbę. Normalnie podziękowałaby mu, schowała jedzenie do lodówki i nic nie powiedziała. Ale coś w niej pękło.

„Już jadłam obiad!” – powiedziała. „I na jutro też wszystko przygotowałam!”

„No to szkoda!” Oleg wyciągnął pojemnik. „Spójrz na te kotlety! Nie takie jak twoje – suche jak but!”

„Co powiedziałeś?” zapytała cicho Christina.

„Ta mama robi lepsze kotlety!” – powtórzył nonszalancko Oleg. „Miele mięso trzy razy i dodaje smalec, dlatego są takie soczyste! A ty…”

„Dość!” Christina gwałtownie wstała. „Nie będę już tego słuchać! Codziennie wracasz i opowiadasz mi, jaką masz cudowną matkę i jaką beznadziejną żonę! Mam tego dość!”

„Co ci jest?” Oleg był zaskoczony. „Stwierdzam tylko fakt! Mama naprawdę lepiej gotuje, lepiej utrzymuje porządek i ogólnie…”

“I tak powinieneś był się z nią ożenić!” krzyknęła Christina.

“Co?!” Oleg na początku nie zrozumiał.

– To idź już mieszkać do matki, skoro własnego mózgu nie masz, a ja wolę mieszkać sama niż z taką mamusią!

Jego twarz zrobiła się fioletowa ze złości.

— Co powiedziałeś? Powtórz!

„Słyszałeś!” Christina spojrzała mu prosto w oczy, czując, jak w niej szaleje długo tłumiony gniew. „Nie będę już dłużej konkurować z twoją matką o miejsce w twoim życiu! To moje mieszkanie, moje życie i nie pozwolę, żebyście zrobili ze mnie wycieraczkę!”

„Naprawdę?” Oleg wziął miskę ze słodyczami ze stołu. „Więc to teraz twoje mieszkanie? A kiedy zapłacę za media i naprawy, będzie nasze? Ładnie urządzone!”

„Odłóż wazon!” powiedziała chłodno Christina. „Tak, to moje mieszkanie! Odziedziczyłam je po babci! I dzielimy się opłatami, gdybyś zapomniał! Ale ty i twoja matka najwyraźniej już uważacie je za swoje! Ale dlaczego mielibyście je uważać?”

„Ty… ty…” Oleg zakrztusił się z oburzenia. „Jak śmiesz tak mówić o mojej matce? Zawsze chciała ci pomóc!”

Rzucił wazonem o ścianę, rozrzucając odłamki po całej kuchni.

„Pomocy?” Christina uśmiechnęła się gorzko. „Chciała mnie kontrolować przez ciebie! I udało jej się!”

Oleg spojrzał na rozbity wazon z dziecięcym zdumieniem, jakby wcale nim nie rzucił o ścianę. Potem przeniósł wzrok na Kristinę.

– Widzisz, do czego mnie doprowadziłeś? Nigdy wcześniej tego nie robiłem!

„Tak, zanim poszłaś do mamy!” Christina skrzyżowała ramiona na piersi. „A teraz postanowiłaś siać chaos?”

Jej chłodny spokój zdawał się jeszcze bardziej rozwścieczać Olega. Chwycił cukierniczkę ze stołu i zamachnął nią ponownie, krzycząc:

— Tak, moja matka… To jedyna kobieta na świecie, która jest dla mnie najcenniejsza! Ona! Ona, nie ty! A ty wciąż zmuszasz mnie do wyboru między tobą?

„Nie, Oleg!” Kristina pokręciła głową. „Dokonałeś wyboru! Dawno temu i wyraźnie!”

Oleg z impetem rzucił cukierniczkę o podłogę.

„I co dalej?” Rozłożył ręce. „Zamierzasz złożyć pozew o rozwód? Bo zamierzam pomóc mamie?”

„Nie z tego powodu!” Christina okrążyła odłamki. „To dlatego, że mnie nie szanujesz! Nigdy mnie nie szanowałeś! Moje uczucia, moje granice, moja praca – nic!”

Podczas gdy Kristina miała właśnie sięgnąć po miotłę i szufelkę, żeby nie skaleczyć się o odłamki wazonu i cukierniczki, ku jej zaskoczeniu, Oleg nagle wpadł do salonu i przewrócił stolik kawowy. Zaczął bezlitośnie rozwalać wszystko, co stało przed nim.

“Co robisz?!” krzyknęła Christina, cofając się.

„No i dobrze!” Oleg podszedł do półki z jej książkami. „Skoro nie obchodzi cię wszystko, co mi drogie, to ja też mogę!”

Upuścił pierwszą książkę na podłogę, okładka odleciała ze stron. Christina rzuciła się na niego, próbując go powstrzymać.

– Przestań natychmiast!

Ale Oleg już był w nastroju. Metodycznie zrzucał z półki jedną książkę po drugiej, śmiejąc się do rozpuku, gdy Kristina próbowała go powstrzymać.

“Zwariowałeś!” Próbowała odciągnąć go od półki, ale on ją tylko odepchnął.

„Podoba mi się!” Kontynuował rozwalanie przedmiotów. „Może teraz zrozumiesz, jak to jest, gdy coś, co jest ci drogie, zostaje zniszczone!”

Christina rozejrzała się w panice. Potłuczone figurki, potłuczone wazony, przewrócone meble, podarte książki – ich mieszkanie zamieniało się w pole bitwy. Oleg skierował się do jej biurka, na którym stał laptop.

“Wystarczy, że go dotkniesz, a pożałujesz!” ostrzegła.

„A co zrobisz?” prychnął szyderczo, sięgając po komputer.

Kristina nie pamiętała, jak podniosła patelnię z miejsca, w którym leżała na kuchence. Pamiętała jedynie dźwięk uderzenia o płytę i osunięcie się ciała Olega na podłogę. A potem zapadła cisza – ogłuszająca, przeszywająca cisza.

Oleg leżał na podłodze, oddychając ciężko. Nieprzytomny, ale żywy. Kristina powoli opuściła patelnię i oparła się o ścianę, obserwując panujący wokół chaos.

Jej ręka instynktownie sięgnęła po telefon. Ale nie zadzwoniła po karetkę ani na policję. Zamiast tego otworzyła szafę i wyciągnęła dużą torbę podróżną.

Poranek Olega przywitał go bólem głowy i wirującą ścianą. Leżał na podłodze z poduszką pod głową, ze szklanką wody i tabletkami w pobliżu. Kristina siedziała naprzeciwko niego na krześle, spokojna i opanowana.

„Co…” spróbował usiąść, ale pokój zaczął wirować jeszcze bardziej.

„Połóż się!” powiedziała spokojnym głosem. „Prawdopodobnie masz wstrząs mózgu!”

Oleg z wysiłkiem skupił wzrok na żonie.

– Ty… Ty mnie uderzyłeś!

„I zdemolowałaś nasze mieszkanie!” Christina skinęła głową w stronę walizki przy drzwiach. „Twoje rzeczy są spakowane! Zostaw klucze na stoliku nocnym!”

„Co?!” Oleg w końcu zdołał usiąść. „Wyrzucasz mnie?!”

„Tak!” odpowiedziała po prostu. „Nie będę dłużej mieszkać z mężczyzną, który mnie nie szanuje i pozwala matce dyktować nam, jak mamy żyć!”

„Ale mnie uderzyłeś!” Złapał się za tył głowy. „To przemoc domowa! Mogę zgłosić…”

„No dalej!” przerwała Kristina. „Ja też złożę skargę na to, jak zdemolowałeś mieszkanie! I myślę, że sąsiedzi potwierdzą, kto to zaczął! I wszyscy to słyszeli!”

Oleg zamilkł, badając mieszkanie. Rozbite części zostały zebrane, meble poustawiane, ale ślady zniszczenia wciąż były widoczne.

„Nie możesz tego zrobić!” – powiedział w końcu. „Jesteśmy rodziną!”

„Byliśmy rodziną!” – poprawiła Christina. „Dopóki twoja matka nie stała się centrum naszego życia rodzinnego!”

Wstała i podeszła do drzwi.

— Masz godzinę! Potem wymienię zamki!

„Chris…” podjął ostatnią próbę. „Porozmawiajmy! Wiem, że się myliłem! Możemy zacząć od nowa…”

„Nie!” – warknęła Christina. „Rozmawiamy od czterech lat! Nic się nie zmieniło! Zabierz swoje rzeczy i idź do tego, który zawsze jest dla ciebie najważniejszy!”

Oleg podniósł się chwiejnie. Spojrzał na żonę, jakby widział ją po raz pierwszy.

“Wrócisz do mnie na kolanach!” mruknął, zapinając kurtkę.

“Wątpię!” Kristina otworzyła drzwi, poczekała, aż niezadowolony Oleg przekroczy próg, i zatrzasnęła je akurat w chwili, gdy się odwrócił i chciał coś jeszcze powiedzieć.

Teraz pozostało nam tylko się rozwieść, podzielić samochody i zapomnieć o tej niedokończonej rodzinie jak o złym śnie…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *