„Już obiecałam Maszy twoje mieszkanie, nawet zaczęła je remontować! Masz coś przeciwko?” – zapytała teściowa z wyzwaniem.

Taisiya przyjrzała się pożółkłej tapecie i spękanej farbie na parapecie. Mieszkanie dziadka wyglądało na zmęczone, ale było w nim coś znajomego i ciepłego. Promienie słońca, wpadające przez brudne okna, malowały misterne wzory na starym parkiecie.

„Taya, czemu jesteś taka zamrożona?” Timofey położył rękę na ramieniu żony. „O czym myślisz?”

„Wyobrażam sobie, jak przytulne mogłoby być to mieszkanie po remoncie” – uśmiechnęła się Taisiya, tuląc męża. „Dziadek zawsze mówił, że zostawi mi coś na pamiątkę, ale nigdy nie pomyślałam…”

Głos drżał zdradziecko. Dziadek zmarł miesiąc temu, a ból po stracie wciąż był świeży.

„No, chodź” – Timofiej niezręcznie poklepał żonę po plecach. „Zastanówmy się, co z tym zrobić. Może wynajmiemy? Dodatkowy dochód by się przydał”.

Taisiya skinęła głową, ocierając łzę. Plany już kłębiły się w jej głowie: odświeżyć ściany, wymienić okna, może nawet zrobić mały remont kuchni. W końcu czterdzieści metrów kwadratowych to wcale nie tak mało jak na jednopokojowe mieszkanie.

Pierwsze problemy pojawiły się niespodziewanie. Tamara Romanowna, teściowa Taisii, przyjechała na herbatę tydzień po pogrzebie.

„Jak dobrze, że jesteś w domu, Taechka” – Tamara Romanowna majestatycznie opadła na krzesło, poprawiając idealnie ułożone włosy. „Słyszałam o spadku…”

Taisiya spięła się. Coś w tonie teściowej wzbudziło w niej niepokój.

– Tak, mój dziadek zostawił mi swoje mieszkanie.

„No, no, no… jak ciekawie się to wszystko składa” – Tamara Romanowna popijała herbatę. „Masz teraz dwa mieszkania. To prawdziwy luksus w dzisiejszych czasach”.

„Cóż, technicznie rzecz biorąc, Timofiej i ja mamy jedną wspólną cechę – miejsce, w którym mieszkamy” – zaczęła ostrożnie Taisiya. „A ta jest moją osobistą”.

„Osobiste?” Tamara Romanowna uniosła idealnie wydepilowaną brew. „W rodzinie nie powinno być nic osobistego, kochanie. Zwłaszcza że mieszkanie, w którym mieszkasz, zostało podarowane Timofiejowi przez mojego ojca i mnie”.

Taisiya milczała, udając, że jest zajęta filiżanką herbaty. Ta rozmowa wcale jej się nie podobała.

W ciągu następnych kilku tygodni Tamara Romanowna zaczęła mimochodem wspominać o swojej najmłodszej córce, Maszy. Mówiła albo o tym, jak trudno jej było wynająć pokój w mieszkaniu komunalnym, albo wzdychała nad „niesprawiedliwością życia”.

„Wyobraźcie sobie, Maszeńka dzwoniła wczoraj, jest kompletnie wyczerpana, biedactwo” – powiedziała teściowa, gdy rodzina zebrała się na niedzielny obiad. „Sąsiedzi tak hałasują, że nie da się spać. A ona musi wcześnie wstawać do pracy…”

Taisiya wyczuła, do czego zmierza jej teściowa, ale starała się nie reagować. Timofiej również udawał, że nie zauważa aluzji matki, zajęty pracą nad widelcem.

„Właśnie o tym myślałam” – kontynuowała Tamara Romanowna – „skoro teraz masz trochę dodatkowej przestrzeni życiowej…”

„Planujemy wynająć mieszkanie” – przerwała Taisiya, starając się mówić spokojnie. „Przydałby nam się dodatkowy dochód”.

W pokoju zapadła ciężka cisza. Tamara Romanowna zamarła z widelcem w górze, jakby nie mogła uwierzyć własnym uszom.

„Wynająć?” zapytała. „Kiedy siostra twojego męża mieszka w mieszkaniu komunalnym? Timosha, słyszysz, co mówi twoja żona?”

Timofiej wzruszył ramionami, wyraźnie nie chcąc angażować się w konflikt.

– Mamo, to jest spadek Tai…

„Dokładnie!” – wtrąciła teściowa. „Dziedzictwo! Nie zapracowałaś na to mieszkanie, po prostu je dostałaś. A Masza…”

Taisiya poczuła gulę w gardle. Dziadek całe życie pracował, żeby kupić to mieszkanie. Oszczędzał, marząc o zostawieniu czegoś wnuczce. A teraz miała po prostu oddać jego prezent?

Tego wieczoru, wracając wcześnie z pracy, Taisiya usłyszała głosy dochodzące z mieszkania dziadka. Drzwi były uchylone, a w środku paliło się światło.

„Możesz tu postawić swoją garderobę, Maszeńko” – rozległ się głos Tamary Romanownej. „Znalazłam też jasnoturkusową tapetę; będzie idealnie pasować do twoich mebli”.

Taisiya zamarła w progu, nie wierząc własnym uszom. Kroki i odgłos przesuwanych mebli rozbrzmiały echem w mieszkaniu.

„Czy Taya jest pewna, że ​​się zgodzi?” Głos Maszy brzmiał niepewnie.

„Nie martw się, kochanie. Już wszystko zdecydowałem. W końcu rodzina musi się dzielić.”

Taisiya powoli cofnęła się od drzwi, czując, jak jej wnętrzności robią się zimne. To już nie były tylko aluzje i pogawędki. Jej teściowa zareagowała, nawet nie pytając jej o zdanie.

Taisiya nie mogła spać całą noc, przewracając się z boku na bok. Timofey spokojnie chrapał obok niej, co jeszcze bardziej utrudniało jej życie. Dlaczego nie mógł po prostu stanąć po jej stronie? Dlaczego dał jej klucze bez mojej zgody? Dlaczego miałaby się tłumaczyć z chęci zarządzania swoim spadkiem?

Rano, zebrawszy odwagę, Taisiya zadzwoniła do teściowej.

– Tamaro Romanovno, musimy porozmawiać o mieszkaniu.

„Och, jak miło, że dzwonisz!” Głos mojej teściowej brzmiał niezwykle radośnie. „Wczoraj Masza i ja wybierałyśmy tapety i zamawiałyśmy materiały budowlane. Nie martw się, zrobimy to same…”

„Tamara Romanowna” – Taisiya starała się mówić spokojnie, choć ręce jej drżały. „Muszę z tobą poważnie porozmawiać o mieszkaniu. Nie dałam ci pozwolenia…”

„Kochanie, spotkajmy się tam za godzinę? Zobaczysz też, jakie cudowne płytki wybraliśmy do łazienki”.

Taisiya nie zdążyła odebrać – teściowa już się rozłączyła. W skroniach pulsowało jej jak szalone. Po wybraniu numeru Timofeya, Taisiya powiedziała krótko:

— Przyjedź do mieszkania dziadka. Pilnie.

Zbliżając się do domu, Taisiya zobaczyła zaparkowaną ciężarówkę załadowaną materiałami budowlanymi. Serce jej zamarło. Wchodząc na górę, usłyszała głośne głosy i odgłosy młotkowania.

Drzwi stały otworem. W korytarzu piętrzyły się worki z cementem, a w salonie Masza, z podwiniętymi rękawami modnej bluzki, z entuzjazmem tłumaczyła coś dwóm robotnikom w kombinezonach.

„Częściowo zburzymy tę ścianę, żeby otworzyć przestrzeń” – powiedziała Masza, machając rękami w powietrzu, jakby kreśliła niewidzialne linie. „I tu będzie łuk…”

„Co tu się dzieje?” Głos Taisiyi brzmiał dziwnie i chrapliwie.

Masza odwróciła się i uśmiechnęła promiennie:

„Taya! Jak cudownie, że przyszłaś! Spójrz na ten fajny projekt, który stworzyliśmy. Tu będzie połączona kuchnia z salonem, a tam…”

„Stój” – Taisiya uniosła rękę. „Jaki projekt? Kto ci pozwolił cokolwiek tu robić?”

„Jak kto?” Masza zamrugała ze zdziwienia. „Ale mama podjęła decyzję. Powiedziała, że ​​skoro mieszkanie i tak jest puste…”

„To moje mieszkanie!” Taisiya poczuła, jak jej policzki się rumienią. „Nie dałam nikomu pozwolenia na remont!”

„Czemu się tak denerwujesz?” – rozległ się znajomy głos. Tamara Romanowna stała w drzwiach, majestatyczna jak zawsze. „Wyjaśniłam wszystko Maszence. Mieszkanie będzie teraz jej”.

„Co cię tak skłania do takiego myślenia?” Taisiya zwróciła się do teściowej.

„Już obiecałam Maszy twoje mieszkanie, a ona nawet zaczęła je remontować! Masz jakieś zastrzeżenia?” – głos Tamary Romanovny był jawnie prowokujący.

Taisiya na chwilę straciła mowę. Jej umysł nie był w stanie pojąć, co się dzieje.

„Oczywiście, że tak! To mój spadek, moja własność! Nie masz prawa…”

„Słuchaj, dziewczyno” – Tamara Romanowna zrobiła krok naprzód. „Wszystko w rodzinie jest wspólne. Mieszkasz w mieszkaniu, które daliśmy Timofiejowi. Teraz twoja kolej, żeby okazać trochę hojności. Masza potrzebuje miejsca do życia”.

„To zupełnie różne rzeczy!” Taisiya poczuła, jak gotuje się w niej krew. „Oddałaś mieszkanie swojemu synowi, ale mój dziadek zostawił to mnie! To nie ma nic wspólnego z…”

„Taya, nie dramatyzuj” – Masza odwróciła się do robotników. „Więc, co do łuku…”

„Natychmiast przerwać pracę!” – powiedziała Taisiya, podchodząc do robotników. „Nie macie prawa nic tu robić bez zgody właściciela”.

W tym momencie w drzwiach pojawił się Timofiej, spoglądając z niepokojem na zgromadzonych.

– Co się dzieje?

„Timosza, dobrze, że tu jesteś” – Tamara Romanowna natychmiast zmieniła ton na słodki. „Wyjaśnij żonie, że musi pomóc rodzinie. Masza jest twoją siostrą, potrzebuje miejsca do życia”.

Timofiej spojrzał ze zmieszaniem to na matkę, to na żonę.

– Mamo, ale to naprawdę mieszkanie Tainy…

„Synu” – w głosie Tamary Romanownej zabrzmiał ton autorytatywny. „Wiem, że się ze mną zgodzisz! Masza to twoja siostra! Naprawdę pozwolisz jej włóczyć się po wynajętych mieszkaniach, skoro jest wolne?”

Taisiya spojrzała na męża, oczekując wsparcia, ale dostrzegła jedynie wahanie. Znajomy wyraz niezdecydowania na jego twarzy mówił sam za siebie.

„Może moglibyśmy dojść do jakiegoś porozumienia…” zaczął Timofey.

To była ostatnia kropla. Taisiya poczuła, jak łzy bólu i gniewu napływają jej do gardła.

„Wynoście się stąd. Wszyscy stąd!” Głos drżał, ale brzmiał stanowczo. „To moje mieszkanie i żądam, żebyście je natychmiast opuścili. Robotnicy również”.

„Kochana, ty nic nie rozumiesz…” zaczęła Tamara Romanowna.

„Wszystko rozumiem doskonale” – Taisiya wyjęła telefon. „Masz dwie minuty, żeby wyjść, albo zadzwonię na policję. I uwierz mi, nie żartuję”.

Robotnicy wymienili spojrzenia i zaczęli zbierać narzędzia. Masza zamrugała z konsternacją, nie mogąc pojąć, jak jej wspaniały plan rozpada się na jej oczach.

„Timosza, powiedz coś!” – błagała Tamara Romanowna.

Ale Timofiej milczał, ze spuszczonym wzrokiem. Jego milczenie było wymowniejsze niż jakiekolwiek słowa.

Kiedy wszyscy w końcu wyszli, Taisiya zamknęła drzwi drżącymi rękami. W mieszkaniu panował bałagan: porozrzucane narzędzia, otwarte puszki po farbie, na wpół podarte tapety. Opierając się o ścianę, Taisiya powoli osunęła się na podłogę. Łzy, które powstrzymywała przed wszystkimi, teraz spływały jej po policzkach.

Mój telefon zawibrował w kieszeni – wiadomość od agenta nieruchomości: „Dzień dobry! Potencjalni najemcy przyjadą za godzinę. Czy wszystko gra?”

Taisiya uśmiechnęła się gorzko, obserwując zniszczenia. O jakich koncertach mówimy? Szybko wpisując odpowiedź z przeprosinami i prośbą o przełożenie spotkania, wstała. Jej głowa stopniowo się rozjaśniała.

„W porządku” – wyszeptała Taisiya, badając ślady „remontu” Maszy. „Ja zdecyduję, co dalej. To moje mieszkanie, mój spadek i tylko ja mogę decydować o jego losie”.

Taisiya wróciła do domu późnym wieczorem. Timofey siedział w kuchni, mechanicznie mieszając swoją długo zimną herbatę.

„Musimy porozmawiać” – Taisiya usiadła naprzeciwko męża. „I tym razem nie będziesz milczał”.

„Taya, rozumiem, że jesteś zdenerwowana…” zaczął Timofey.

„Zdenerwowana?” Taisiya pokręciła głową. „Jestem wściekła! Twoja matka próbuje przejąć kontrolę nad moją własnością, twoja siostra już ją remontuje, a ty… Tylko stoisz i się przyglądasz!”

„Ale rozumiesz, to rodzina” – skrzywił się Timofiej. „Masza naprawdę potrzebuje miejsca do życia, a mama chciała tego, co najlepsze…”

„Co jest najlepsze?” Taisiya podniosła głos. „Włamanie się do czyjegoś mieszkania i rozpoczęcie remontu bez pozwolenia – czy to jest „najlepsze”? A czy pomyślałeś o tym, co ja czuję? To spadek po moim dziadku, jego ostatni dar!”

– Taya…

„Nie, posłuchaj!” Taisiya nie mogła się powstrzymać. „Zawsze chowasz się za spódnicą mamy. Zawsze boisz się jej sprzeciwić. Jestem twoją żoną, Timofiej! Kiedy w końcu zaczniesz bronić naszych interesów i przestaniesz ulegać kaprysom Tamary Romanownej?”

W kuchni zapadła ciężka cisza. Timofey obracał łyżeczkę w dłoniach, nie podnosząc wzroku.

Telefon Timofeya zaczął dzwonić, a na ekranie pojawiło się słowo „Mama”.

„Timosza!” – głos Tamary Romanownej był pełen oburzenia. „Natychmiast porozmawiaj z żoną! Jak mogła to zrobić Maszence? Wyrzucić własną siostrę! Jesteśmy rodziną!”

„Mamo” – Timofey po raz pierwszy tego wieczoru spojrzał stanowczo na Taisiyę. „Taya ma rację. To jej mieszkanie”.

„Co?! Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiliśmy?” Zadzwonił telefon – Tamara Romanowna musiała coś powiedzieć w złości. „Niewdzięczna! Daliśmy ci mieszkanie, a ty…”

„Mamo, to dwie różne rzeczy” – głos Timofieja stał się silniejszy. „Dała mi pani mieszkanie i jestem wdzięczny. Ale mieszkanie dziadka należy do Tai. Masza nie miała prawa…”

„Więc wybrałaś jej stronę?” Głos Tamary Romanovny przepełniał się łzami. „Zamieniłaś własną matkę i siostrę na…”

Timofiej rozłączył się i zmęczony potarł twarz dłońmi.

„Przepraszam” – powiedział cicho. „Masz rację. Powinienem był cię wspierać od samego początku”.

Taisiya poczuła, jak napięcie w jej wnętrzu zaczyna ustępować. Po raz pierwszy od dawna jej mąż zachowywał się jak prawdziwy mężczyzna, a nie jak maminsynek.

Kolejne tygodnie były trudne. Tamara Romanowna ogłosiła bojkot, demonstracyjnie odmawiając odbierania telefonów. Masza pisała do brata żałosne wiadomości, oskarżając go o zdradę. Ale Timofiej pozostał niezłomny, po raz pierwszy w ich małżeństwie nie próbując balansować na granicy.

Tymczasem Taisiya zajęła się mieszkaniem. Znalazła kompetentnych pracowników i opracowała plan remontu. Mieszkanie dziadka stopniowo się zmieniało, stając się takie, jakie wyobrażała je sobie Taisiya, a nie Tamara Romanowna.

„Wiesz” – powiedział pewnego dnia Timofiej, patrząc na świeżo pomalowane ściany – „myślę, że dziadek byłby zadowolony. Zrobiłeś wszystko, jak należy”.

Taisiya uśmiechnęła się, przesuwając dłonią po gładkiej powierzchni ściany. Być może z czasem jej relacje z Tamarą Romanowną się poprawią. Może Masza zrozumie, że nie może po prostu wziąć tego, co do niej nie należy. Ale co najważniejsze, Taisiya broniła swojego prawa do decydowania o losie spadku po dziadku, a jej mąż w końcu nauczył się stawiać interesy ich małej rodziny ponad kaprysy matki.

A teściowa… No cóż, niech to będzie dla niej nauczką: nie wszystko w życiu da się rozwiązać tylko dlatego, że „tak powiedziałaś”.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *