W wieku 84 lat zmarł Jerzy Derfel, pianista, kompozytor i dyrygent. Informacja poruszyła środowisko muzyczne i filmowe, bo jego dorobek wyznaczał standard pracy z tekstem, rytmem i obrazem.
Zostawił katalog utworów, które działały na scenie i w kinie. Co tak naprawdę mówi o nim to, co po nim zostało?
Mistrz fortepianu i sceny
Jerzy Derfel był jednym z tych artystów, którzy potrafili połączyć klasyczne wykształcenie z niezwykłą wrażliwością i muzycznym instynktem. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną w Warszawie, gdzie kształcił się pod okiem wybitnego pedagoga Ryszarda Baksta.
Już w młodości związał się z jazzem – jego zespół wystąpił na legendarnym Jazz Jamboree 1961, zdobywając uznanie publiczności i krytyków. To właśnie jazz ukształtował jego artystyczną swobodę, która później stała się znakiem rozpoznawczym w jego twórczości kompozytorskiej.
Dźwięki, które tworzyły magię polskiego kina
Nie sposób mówić o dorobku Jerzego Derfla bez wspomnienia o jego wkładzie w polską muzykę filmową. To on stworzył ścieżki dźwiękowe do najważniejszych dzieł Stanisława Barei, w tym do „Misia” i „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?”.
Jego muzyka idealnie dopełniała absurdalny humor i satyrę filmów, tworząc klimat, który do dziś pozostaje niepowtarzalny. Derfel współpracował również z Andrzejem Wajdą przy filmie „Bez znieczulenia” oraz z Sylwestrem Chęcińskim przy „Drodze”. Co ciekawe, w samym „Misiu” artysta pojawił się na ekranie – w roli… dyrygenta.
Kompozytor, którego kochała polska estrada
Poza światem filmu Jerzy Derfel był filarem polskiej piosenki autorskiej. Na przestrzeni lat napisał ponad 200 utworów, wykonywanych przez największe gwiazdy estrady – w tym Ewę Bem, Alicję Majewską, Irenę Santor i Artura Barcisia.
Szczególnie owocna była jego współpraca z Wojciechem Młynarskim, z którym tworzył artystyczny duet pełen poezji, humoru i muzycznej klasy. W 2004 roku za swoje osiągnięcia Jerzy Derfel został uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski – odznaczeniem należnym artystom najwyższej rangi.