Moja narzeczona nalegała, żeby na naszym ślubie pokazać zdjęcia swojego zmarłego męża. Zgodziłem się, ale pod jednym warunkiem.

Kiedy moja narzeczona Laurie zaproponowała, abyśmy zamieścili na naszym ślubie zdjęcia jej zmarłego męża, byłem w szoku. Kto w ogóle prosi o przyniesienie zdjęć zmarłego współmałżonka na uroczystość poświęconą nowemu małżeństwu? Ale zgodziłem się… pod jednym, nieoczekiwanym warunkiem.

Nie jestem typem osoby, która dzieli się swoim życiem prywatnym w sieci, ale pewne wydarzenie, które niedawno miało miejsce, skłoniło mnie do opowiedzenia o tym. Wszystko w moim życiu układało się wspaniale, aż do pewnego wieczoru, kiedy Laurie i ja zaczęliśmy rozmawiać o planach ślubnych.

Tego wieczoru powiedziała coś, co sprawiło, że zacząłem się zastanawiać: czy wybrałem właściwego partnera życiowego?

Zacznijmy od samego początku.

Moja narzeczona nalegała, żeby na naszym ślubie pokazać zdjęcia swojego zmarłego męża. Zgodziłem się, ale pod jednym warunkiem.

Pracuję jako analityk biznesowy w jednej z najlepszych firm w mieście. Zajmuję to stanowisko od czterech lat i moja kariera zawodowa jest bardzo udana. Lubię swoją pracę, ponieważ pozwala mi spotykać ludzi o różnych poglądach na życie.

Nawiasem mówiąc, to właśnie praca połączyła mnie z Laurie.
Dołączyła do firmy mniej więcej w tym samym czasie co ja i zostaliśmy przydzieleni do tego samego projektu. Szybko znaleźliśmy wspólny język.

Była inteligentna, miała dobre poczucie humoru i potrafiła spojrzeć na problem w taki sposób, że przestał wydawać się nierozwiązywalny. Zaczęliśmy jako koledzy, potem staliśmy się przyjaciółmi, a potem czymś więcej.

— Brandonie, czy możesz przejrzeć te liczby przed spotkaniem? „spytała, przesuwając teczkę po moim biurku z tym samym uśmiechem, który sprawiał, że zapominałam o wszystkim.

Moja narzeczona nalegała, żeby na naszym ślubie pokazać zdjęcia swojego zmarłego męża. Zgodziłem się, ale pod jednym warunkiem.

„Tylko jeśli potem pójdziesz ze mną na kawę” – odpowiedziałem, a ona udawała, że ​​się zastanawia, zanim się zgodziła.

Te przerwy na kawę przerodziły się we wspólne lunche, potem kolacje i zanim się obejrzałam, staliśmy się parą. Łatwo się z nią rozmawiało i jak nikt inny potrafiła mnie rozśmieszyć.

Na początku naszej znajomości Laurie opowiedziała mi o Loganie, swoim zmarłym mężu. Byli małżeństwem od dwóch lat, gdy cztery lata temu zginął w wypadku samochodowym. Widziałam, jak bolesne było dla niej mówienie o nim, i szanowałam fakt, że był on ważną częścią jej życia.

„Uwielbiał piesze wędrówki” – powiedziała mi pewnego wieczoru przy kolacji. — Pojechaliśmy do Kolorado na naszą pierwszą rocznicę ślubu, a on nalegał, żebyśmy wspięli się na jakąś szaloną górę o wschodzie słońca.

— Czy było warto? — zapytałem.

„Widok był oszałamiający” – odpowiedziała z zamyślonym wyrazem twarzy. „Ale najbardziej zapamiętałem jego radość, gdy dotarliśmy na szczyt.

Moja narzeczona nalegała, żeby na naszym ślubie pokazać zdjęcia swojego zmarłego męża. Zgodziłem się, ale pod jednym warunkiem.

Wydawało mi się naturalne, że mówiła o nim. Był ważną częścią jej przeszłości, a dzielenie się wspomnieniami jest dla niej sposobem radzenia sobie ze stratą. Nigdy nie czułam się zagrożona przez osobę, której już nie ma.

Albo przynajmniej tak sobie mówiłem.

Sześć miesięcy temu złożyłem jej propozycję małżeńską. Zjedliśmy kolację w jej ulubionej restauracji, a pierścionek leżał w mojej kieszeni cały wieczór, czekając na właściwy moment.

„Laurie” – powiedziałem, biorąc ją za rękę przez stół – „te ostatnie kilka lat było najszczęśliwszymi w moim życiu. Czy wyjdziesz za mnie?

Jej oczy napełniły się łzami.

„Tak” – wyszeptała. – Oczywiście, że tak.

Wszystko szło świetnie, aż do pewnego wieczoru, zaledwie tydzień temu, kiedy siedzieliśmy w kuchni i omawialiśmy plany ślubne – rozmieszczenie gości, aranżację kwiatów…

Moja narzeczona nalegała, żeby na naszym ślubie pokazać zdjęcia swojego zmarłego męża. Zgodziłem się, ale pod jednym warunkiem.

– Gdzie Twoim zdaniem lepiej byłoby umieścić zdjęcie Logana? „Lori zapytała zupełnie swobodnie, jakby rozmawiały o wyborze dekoracji stołu.

Podniosłem wzrok znad listy gości.

– Co masz na myśli?

„Zdjęcie Logana” – powtórzyła, lekko marszcząc brwi. — Pomyślałam, że jedna z moich druhen mogłaby trzymać jego zdjęcie podczas ceremonii.

Odłożyłem długopis.

— Czy druhna będzie trzymać jego zdjęcie na naszym ślubie?

Moja narzeczona nalegała, żeby na naszym ślubie pokazać zdjęcia swojego zmarłego męża. Zgodziłem się, ale pod jednym warunkiem.

– Tak, i chciałbym położyć jego zdjęcie na naszym stole. A kiedy robimy zdjęcia ślubne, chcę, żeby na większości z nich było jego zdjęcie.

Spojrzałem na nią, spodziewając się, że się zaśmieje i powie, że to był żart. Jednak tak się nie stało.

„Laurie” – powiedziałem ostrożnie – „czy chcesz, żeby twój zmarły mąż był obecny na naszym ślubie?”

„Oczywiście” – odpowiedziała. – On nadal jest dla mnie ważny, Brandonie. Nie mogę udawać, że to się nigdy nie wydarzyło.

Oparłem się o krzesło, zaskoczony.

Czy naprawdę muszę dzielić nasz ślub z jej zmarłym mężem? Dzień, który powinien być poświęcony nam, naszej przyszłości, naszej miłości… A teraz mam dzielić go z duchem?

Kłóciliśmy się godzinami. Na koniec podniosłem ręce w geście poddania się.

– Nie kłóćmy się dzisiaj. Muszę pomyśleć. To poważna decyzja.

Skinęła głową, ale po jej twarzy widziałem, że była niezadowolona.

Całą noc dręczyły mnie myśli. Czy byłem samolubny? A może miałem poślubić kobietę, która wciąż kochała ducha?

Następnego ranka podjąłem decyzję.

– Laurie, pomyślałem o tym i zgadzam się na twoją prośbę. Ale jest jeden warunek.

– Który? — zapytała z radosnym uśmiechem.

— Jeśli Logan będzie na naszym ślubie, to Beverly też będzie.

Zmarszczyła brwi.

– Kim jest Beverly?

– Mój były.

Jej oczy się rozszerzyły.

Moja narzeczona nalegała, żeby na naszym ślubie pokazać zdjęcia swojego zmarłego męża. Zgodziłem się, ale pod jednym warunkiem.

– Twoja była dziewczyna?

Kiwnąłem głową.

„Jeśli możesz uczcić pamięć mężczyzny, którego kochałeś przede mną, to ja mam prawo zrobić to samo”. Może powinniśmy umieścić jej zdjęcie obok zdjęcia Logana? A jedna z moich przyjaciółek może trzymać swoje zdjęcie podczas ceremonii. A podczas naszego pierwszego tańca przytulę jej zdjęcie mocno do serca.

„Ale… to jest coś zupełnie innego” – mruknęła.

– Czy to prawda? Dlaczego? Bo ty i Logan byliście małżeństwem, a Beverly i ja po prostu się spotykaliśmy? A może dlatego, że Logan umarł, a Beverly i ja się rozstaliśmy? Jaka jest różnica?

Ona milczała.

Moja narzeczona nalegała, żeby na naszym ślubie pokazać zdjęcia swojego zmarłego męża. Zgodziłem się, ale pod jednym warunkiem.

– Laurie, kocham cię. Ale jeśli nie jesteś gotowa zapomnieć o przeszłości i założyć rodzinę, to może nie jesteś jeszcze gotowa, żeby zostać moją żoną.

Tej nocy zauważyłem, że na stoliku nocnym zniknęło zdjęcie Logana. Nie omawialiśmy więcej kwestii jego obecności na ślubie.

Trzy miesiące później wzięliśmy ślub.

Tego dnia byliśmy tylko my dwoje, składający sobie nawzajem obietnice. Nie ma między nami duchów.

Tak jak być powinno.

Moja narzeczona nalegała, żeby na naszym ślubie pokazać zdjęcia swojego zmarłego męża. Zgodziłem się, ale pod jednym warunkiem.

Później Lori przyznała, że ​​moja „umowa z Beverly” pomogła jej zrozumieć, jak niesprawiedliwa była wobec mnie.

Jedną rzeczą, której się nauczyłam, jest to, że czasami kochanie kogoś oznacza pomoc mu w dostrzeżeniu, że utknął w przeszłości. Ale pójście naprzód nie oznacza zapomnienia o tych, których kochaliśmy. Oznacza to zrobienie miejsca w sercu dla nowej miłości.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *