Na zimnych wodach wybrzeża Antarktydy rozpętała się burza. Jeszcze niedawno kamieniste plaże spowite chmurami ginęły w mroku lodowatego przebudzenia.
Teraz przestrzeń wypełniał wyjący wiatr, a fale gniewnie rozbijały się o skały, burząc wszystko na swojej drodze.
Niedaleko brzegu znajdowała się mała kolonia pingwinów, które cieszyły się swoim spokojnym życiem, gdy żywioły zerwały się z niezwykłą siłą.