Wracając wcześnie do domu, podsłuchałam rozmowę. A to, co mój mąż powiedział swojej szwagierce, wywróciło cały mój świat do góry nogami!

Wieczór był zimny i szary, jak zawsze o tej porze roku. Alina siedziała w kuchni, a światło z okna ledwo docierało do jej pokoju, jakby próbując przecisnąć się przez zaćmienie. Herbata w filiżance była zimna, a ona i tak ją zamieszała. Bez słowa. Jakby na coś czekała. Albo na kogoś. Cienie na ścianach tańczyły, jakby same z siebie, igrając na krawędzi mirażu.

  • Wracając wcześnie do domu, podsłuchałam rozmowę. A to, co mój mąż powiedział swojej szwagierce, wywróciło cały mój świat do góry nogami!

„Kiedy wrócisz?” Jej wewnętrzne pytanie brzmiało pusto, jak matowe drzwi, których już się nie otwiera.

Dima. Znów się spóźnił. A wcześniej, pamiętasz? – wcześniej nie powiedział tylko „spóźnię się”, tylko przeprosił, jak mógł być tak niewinny i nieostrożny. Tego Dimy już nie ma.


Przez telefon te same suche wersy: „Spóźnię się”, „Nie czekaj”. Stały się mniejsze i bardziej puste. Alina przewijała korespondencję w górę i z każdym przewijaniem zdawała się wpadać w jakiś stan transcendentalny – ani tu, ani tam. Słowa bez znaczenia. To nie są tylko słowa, to całkowita pustka. Nie zrozumie, kiedy to się zaczęło. Miesiąc temu? Na pewno nie dwa. Ale w którym momencie jej świat nagle przestał być przytulny?

  • Jeszcze nie śpisz? – pojawił się w drzwiach. Dziwne, jakby to Dima, który kiedyś ją objął ramieniem, ale coś było nie tak. Był jak obrazek w kiepskim telewizorze.

„Czekałam na ciebie. Jak spotkanie?” – zapytała Alina, ale jej głos brzmiał ciężko jak kamień. Nawet nie zauważyła, jak to się stało.

Dima westchnął, zdjął krawat i rzucił go na stół. Zmęczenie? Było w jego ruchach, ale było w nich coś zimnego, obcego.

„Dobra” – spojrzał na lodówkę, ale nawet jej nie otworzył. Potem bez słowa poszedł do łazienki. Zmęczony. Ale po co w takim razie to robić?

Alina poczuła jego zapach – obcy – przenikający powietrze. Jakimś absurdem, niemal przypadkiem, ten zapach wszystko zniszczył. Dima już dawno przestał być jej. Był inny. Nawet w wieku dwudziestu pięciu lat, kiedy się poznali, nie był taki.

Szum wody w łazience stał się tłem jej myśli. Weszła do sypialni i zauważyła kurtkę na łóżku. Zawsze rzucał rzeczami niedbale. Ale w tej kurtce, w jego kieszeni, coś było – paragon. Paragon z restauracji, w której nigdy nie była, ale którą zawsze nazywał luksusem.

Restauracja „White Royal”. 19:43. Szczerze mówiąc, żadnych spotkań biznesowych. Raczej coś innego.

  • Ważne spotkanie? – wyszeptała Alena na głos i zrozumiała, że ​​nie chce już niczego ukrywać.

Dima wyszedł wcześnie rano. Był, jak zawsze, opanowany, ze skórzaną teczką i zdawało się, że całe jego ciało mówiło, że jest z tego świata, a ona już nie. Wydawało się, że nie poznała go tamtego dnia, w chwili, gdy zobaczyła go wychodzącego z mieszkania, tak jak wyszedł wtedy – po raz pierwszy.

Ale oto, co stało się straszne. Nie mogła niczego udowodnić. Zawsze się spóźniał. Z uśmiechem, ale jakoś tak dziko. Zapachy, niezręczne gesty, skąpe odpowiedzi – irytacja przy każdym słowie.

„Czego chcesz, Dima?” – szepnęła do siebie, leżąc w łóżku. Z każdym dniem jej świat stawał się zamkniętym kręgiem, a on… On był czymś niewidocznym, a wręcz zbyt oczywistym.

Pewnego ranka, gdy Dmitrij brał prysznic, telefon na stoliku nocnym nagle się rozświetlił. Nieznajomy numer. Nie odebrała. Bała się. Ale pamiętała numery, jakby były ważniejsze niż jej własne serce.

Wydawało się, że go traci. I nie wiedziała, kiedy dokładnie.


Dzień jak każdy inny, ni mniej, ni więcej. Alina przyszła do biura, które wydawało jej się coraz bardziej obce. Praca była jak brud. Ale dziś wszystko poszło nie tak. Spotkanie z klientem zostało nagle odwołane. Bez ostrzeżenia. A teraz stała przed biurowcem, a myśli nie przychodziły jej do głowy. Co robić? Oto było pytanie. Dziwna myśl przyszła jej do głowy. Może powinna ugotować coś specjalnego? Może kolacja w jakiś sposób roztopi ten lód, który tak długo rósł między nią a Dmitrijem? Pomyśl tylko, jakim on się stał człowiekiem… Ale z drugiej strony, wszystko można naprawić. Wszystko.

Wchodząc po schodach, myślała tylko o tym, jak pięknie nakryje stół. Świece. Ciepłe światło. Może to chociaż przywróci odrobinę ciepła, które kiedyś panowało w ich związku.

Ale gdy tylko zbliżyła się do drzwi mieszkania, wszystko wywróciło się do góry nogami. Głosy. Dmitrij i drugi głos… Znajomy, strasznie znajomy. To była Julia. Jego siostra, ta kobieta, która zawsze tam była. Zbyt blisko. Alina zamarła w drzwiach. Dźwięk jej oddechu stał się głośny, jak szum w jej uszach. Nie odważyła się ruszyć. Klucze zacisnęły się w jej dłoniach i zdradziecko zabrzęczały. Szybko je zacisnęła. Czy to możliwe… Czy to możliwe, że było aż tak źle? Zamarła. I wiedziała, że ​​wszystko się zmieniło. Nie miała już tej pewności siebie, którą kiedyś miała. Jej mąż odszedł i nie miała już zaufania.

„Jak długo możemy to ukrywać?” Głos Julii brzmiał napięty, z nutą gniewu. „Myślisz, że ona niczego nie rozumie?”

„Cicho” – odpowiedział Dmitrij, a w jego głosie słychać było taki chłód, że Alina poczuła go jak lodowatą falę. „Sam to załatwię”.

  • Dowiesz się tego? Kiedy? Kiedy to wszystko wyjdzie na jaw? Czy ty w ogóle rozumiesz, co się stanie, jeśli ona się dowie?

Alina stała jak wryta, z bijącym sercem. Czy to naprawdę możliwe? Czy jej życie, pięć lat małżeństwa, cała ta miłość i zaufanie mogły być kłamstwem? To było jak uderzenie pioruna. Wszystko ucichło, jak pusty pokój. Nie było żadnych dźwięków, żadnych słów, tylko cisza i gorycz, która ją dusiła.

„Wszystko pod kontrolą” – głos Dmitrija był pewny i zimny. Wcale nie należał do tego, którego kochała. Wcale nie należał do tego, który obiecał jej miłość na zawsze. „Za miesiąc jej część mieszkania przejdzie na mnie. Wszystko jasne. Ani jeden komar nie wpuści nosa”.

„A co jeśli ona coś podejrzewa?” – zapytała Julia z obawą.

„Nie będzie niczego podejrzewać” – uśmiechnął się Dmitrij. To nie był zwykły uśmiech. To był śmiech, który sprawił, że Alinie zrobiło się zimno. Naprawdę zimno. „Jest zbyt ufna. Nie zrozumie, dlaczego nalegałem, żeby mój znajomy prawnik przygotował wszystkie dokumenty.

Julia się zaśmiała.

  • Pamiętasz, jak ci radziłem, żebyś wszedł na jej konto? Na przykład, że łatwiej będzie ci spłacić kredyt hipoteczny. I ona się nie zastanawiała. Zgodziła się bez problemu!

– Tak, siostro, jesteś wielka. Nie dałbym rady bez ciebie – powiedział Dmitrij z taką dumą, że Alinę aż zabolało. Zabolało jak nigdy dotąd.

„Teraz czekamy tylko na nowe dokumenty” – kontynuował.

Wszystko. Wszystko, co wiedziała. Pięć lat miłości, zaufania, wspólnych planów – a teraz to wszystko okazało się kłamstwem. Kłamstwem, które zabiło w niej wszystko. Jej ręce drżały, ale umysł był zimny, jak woda w rzece porwanej przez burzę.

Alina nie wahała się. Wyjęła telefon. Starając się nie wydawać dźwięku, włączyła dyktafon. Słowa brzmiały jak noże przecinające duszę. I to było takie obce. Dmitrij… Nie był jej mężem. Już nie. Jej zaufanie stało się żartem, a wszystko, co zbudowała, legło w gruzach w jednej chwili.

„A co potem?” Julia zapytała dziwnym, niepewnym tonem.

„W takim razie złożę pozew o rozwód” – odpowiedział Dmitrij, a w jego głosie słychać było tak chłodną pewność siebie, że zabrzmiało to jak wyrok. „Wszystkie pieniądze z jej kont zostały już przelane, mieszkanie będzie moje. I niech sobie pójdzie. Gdziekolwiek zechce”.

I teraz, gdy wszystko stało się jasne, Alina stanęła w drzwiach, jakby w koszmarze, w którym nie było ani zbawienia, ani przebaczenia.

Alina zagryzła wargę do krwi, żeby nie krzyczeć. W głowie wirowały jej obrazy, niczym stare fotografie, które kiedyś były radosne. Dmitrij, ceniony prawnik, pełnomocnictwo do zarządzania jej rachunkami i wszystko to starannie ułożone w jedną wielką, obrzydliwą układankę. Jak mogła tego wcześniej nie zauważyć? Jak?

„Myślisz, że nie będzie się opierać?” W głosie Julii brzmiało, jakby próbowała przekonać samą siebie, że wszystko jest pod kontrolą.

„A co ona może zrobić?” – odpowiedział Dmitrij z wyraźną kpiną, jakby rozmawiał z jakąś pustą osobą. „Wszystkie dokumenty są sporządzone zgodnie z przepisami. Wszystko jest legalne, a ona nie ma żadnych dowodów”.

Alina, drżąc, otworzyła korespondencję z Siergiejem, swoim starym przyjacielem z instytutu, który teraz pracował jako prawnik. „Pilnie potrzebuję konsultacji. Chodzi o oszustwo na rynku nieruchomości. Oddzwoń, kiedy będziesz mógł”. To była jej szansa. Jasna, czysta szansa. Były dowody i mogły położyć kres tej farsie.

Jej oddech się wyrównał. Gniew wypełnił jej pierś, wypierając szok i ból. Pięć lat… Pięć lat życia, które jej odebrał. Pięć lat, które wydawały się takie ciepłe, a teraz… Teraz Alina czuła, jak ta pustka ją rozrywa. Ale nie poddała się. Nie.

Teraz jest koniec.

Metal klucza zadrapał dziurkę od klucza i drzwi się otworzyły.

Dmitrij i Julia wzdrygnęli się. Julia była wyraźnie zdezorientowana, a Dmitrij szybko się ogarnął, jak zawsze. Wygaszacz ekranu stanowił jego zwykły, sztuczny uśmiech.

„Jesteś dziś wcześnie, kochanie” – jego uśmiech był tak sztuczny, że Alina o mało się nie roześmiała. „Właśnie rozmawiałyśmy z Julią…”

  • O czym właściwie rozmawialiście, Dima? – Głos Aliny był niespodziewanie spokojny, bez cienia strachu czy podniecenia. – Może o tym, jak pięknie odebrać mi część mieszkania? Albo jak tak sprytnie włamałeś się do moich kont?
  • Wracając wcześnie do domu, podsłuchałam rozmowę. A to, co mój mąż powiedział swojej szwagierce, wywróciło cały mój świat do góry nogami!

Twarz Dmitrija zbladła. Julia zerwała się z miejsca, ściskając bluzkę, jakby miała zaraz biec.

„Alina, źle wszystko zrozumiałaś…” zaczęła Julia, ale Alina jej przerwała, nie pozwalając jej dokończyć.

  • Wszystko zrozumiałem. Każde słowo. I mam nagranie waszej rozmowy.

Dmitrij, niczym kamień, powoli oparł się o ścianę, jego twarz zamieniła się w zamrożoną maskę. Żadnych emocji. Tylko gniew.

„Alina, porozmawiajmy spokojnie…” głos nie był już taki pewny.

– Porozmawiamy. Na pewno porozmawiamy – Alina wstrzymała oddech i wyjęła telefon. Zawibrował. To był Siergiej. – Ale nie teraz. I nie tutaj. Ale w obecności mojego adwokata.

Patrząc na stos papierów na stole, Alina poczuła, jak coś w niej stygnie. To była ich gra, ich oszustwo. A teraz była graczem. Zdeterminowanym i silnym graczem.

  • Wiesz, Dima, zawsze uważałem cię za mądrego człowieka. Ale okazałeś się po prostu chciwy i głupi.

Powoli zaczęła drzeć dokumenty. Dźwięk rozrywanego papieru brzmiał jak muzyka. Dmitrij rzucił się do stołu:

  • Co ty robisz? Przestań! – Jego dłoń prawie dotknęła jej ramienia, ale Alina zręcznie się odsunęła.

„Nie dotykaj mnie” – jej głos był stalowy. „Naprawdę myślałeś, że nie zrozumiem? Że pozwolę ci się oszukać?”

Julia zrobiła krok naprzód, a w jej głosie słychać było współczucie i panikę.

  • Alina, słuchaj, możemy ci wszystko wyjaśnić…

Alina zwróciła się do Julii. Siostry, swojej „siostry”, która przychodziła do domu przez tyle lat, przytulała, pieściła, nazywała ją „młodszą siostrzyczką”. A przez cały czas knuła za jej plecami. Tak, zgadza się. To nie było zwykłe kłamstwo. To była zdrada.

– A ty… – Głos Aliny był lodowaty, pełen pogardy. – Nie powinnaś była wtrącać się w moje małżeństwo. Ale postanowiłaś grać lalkarza i teraz będziesz tego żałować.

Julia cofnęła się, patrząc na brata. Ale Dmitrij pozostał na miejscu, jakby sparaliżowany. Alina wyjęła telefon i włączyła nagrywanie. Głos Dmitrija, drwiący i pewny siebie, wypełnił pokój: „Za miesiąc jej część mieszkania będzie moja. Wszystko jasne, ani jeden komar tam nie wleci…”

Twarz Dmitrija zbladła. Julia cofnęła się od drzwi, gdy tylko usłyszała jego słowa. Alina wyłączyła nagrywanie.

  • A teraz wynoście się oboje z mojego domu.

„Alina, porozmawiajmy…” Dmitrij zrobił krok w jej stronę, ale ona pokręciła głową.

– Siergiej zajmie się papierkową robotą. Do rana nie będziesz miał dostępu do moich kont. A to mieszkanie… – rozejrzała się po pokojach, które kiedyś były domem – możesz o nim zapomnieć. Ja je sprzedam. Policja będzie tu za godzinę, złożę zawiadomienie o próbie oszustwa.

Dmitrij rzucił się naprzód.

  • Nie odważyłbyś się!

– Już się odważyłem. Nagrałem całą waszą rozmowę. Wystarczy. I nie zdążyłem podrzeć wszystkich dokumentów.

Wieczorem Alina złożyła pozew o rozwód. Kolejne dni były jak koszmarny kalejdoskop – spotkania z prawnikami, wyprawy do banku, telefony od Dmitrija. Groził, potem błagał, ale Alina już nie wierzyła jego słowom.

Tydzień później wynajęła mieszkanie w innej dzielnicy. Siergiej pomógł zablokować wszystkie konta, a proces rozwodowy ruszył pełną parą. Dmitrijowi grożono karą za usiłowanie oszustwa, ale Alina uznała, że ​​zemsta to strata czasu. Najważniejsze było zacząć życie od nowa.

Minęło pół roku. Alina sprzedała mieszkanie, ale została z niczym. Część pieniędzy trafiła do niej, bo wpłaciła większość zaliczki. Za te pieniądze kupiła nowe mieszkanie, małe, ale swoje.

Teraz w jej życiu nie było miejsca na urazę ani gniew. Był tylko spokój i pewność siebie. To było jej życie. I nikt nie miał już prawa go za nią zmieniać.

Telefon znów zawibrował – wiadomość od Siergieja: „Może pójdziemy do kina?”. Alina się uśmiechnęła. Życie toczyło się dalej, a ona była pewna: najlepsze dopiero przed nią.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *