Paweł zdążył już zobaczyć finał skandalu między żoną a matką. I nawet żałował, że tak wcześnie wrócił z parku z dziećmi.
– Myślę, że i tak to zrobisz – krzyknęła Lidia Wiktorowna, tupiąc nogami. – Bo inaczej Paszka cię po prostu zostawi. Ja go przekonam! Mój syn nie potrzebuje takiej żony!
„Co to za hałas?” – zapytał zaskoczony Paweł, szybko wyprowadzając zaskoczone dziecko do innego pokoju. „Mamo, o czym ty mówisz?”
Liliya Viktorovna szybko ugryzła się w język i zacisnęła usta.
- Czemu tak nagle zamilkłaś? – Irina, synowa, spojrzała uważnie na kobietę. – Powtórz mojemu synowi wszystko, co mi tu powiedziano!
„Porozmawiam z synem bez dzieci” – powiedziała Liliya Wiktorowna. „Nie muszą słuchać takich gadania!”
I teściowa wyszła trzaskając drzwiami.
„Co się stało?” – zapytał Paweł żonę, gdy drzwi zamknęły się za matką. „O co się pokłóciliście?”
„Twoja matka uznała, że cię zdradziłam” – odpowiedziała Irina. „Milczała przez siedem lat, a potem nagle wybuchła”.
- Przez Sławkę, czy co? – zapytał Paweł, patrząc ponuro.
„No cóż, tak” – odpowiedziała Irina ze złością – „on twierdzi, że go zdradziłam na boku”.
Porwana swoją mową Irina nie zauważyła od razu, jak zmieniła się twarz jej męża.
- Wyobrażasz sobie, że można coś takiego powiedzieć! – Irina nie dawała za wygraną. – Cóż za język!
„Nie zwracaj na to uwagi” – mruknął Paweł. „To nie jej sprawa. Sami się do tego przekonamy. Kocham Slavkę jak własną córkę, to najważniejsze”.
– „Jakby był mój?” – zdziwiła się i oburzyła Irina. – Czyli zgadzasz się z matką? Myślisz, że syn nie jest twój?
– Cholera, przepraszam. Nie wyraziłem się poprawnie – zaczął się tłumaczyć Paweł. – Przecież Sławka jest moja. Kocham go bez względu na wszystko.
Jednak słowo już zostało wypowiedziane. Irina dosłownie spiorunowała męża wzrokiem.
- Więc…
„Iro, ufam ci całkowicie” – zapewnił ją Paweł. „I porozmawiam z twoją matką, żeby już cię nie nękała”.
- Ale nadal możesz przyznać, że ja…
Irina nie dokończyła. Slavik, najmłodszy syn pary, ponownie pojawił się w salonie.
- Mamo, tato, babcia przyszli z mojego powodu? – zapytał chłopiec, – Czy zrobiłem coś złego?
„Nie, synu, co ty mówisz?” – Paweł szybko go zapewnił. „Jesteś najlepszy. Idź się teraz pobawić z siostrą”.
Slavik wrócił do pokoju dziecięcego, a Paweł spojrzał winnie na Irinę.
„To nasza rodzina, nasze dzieci i nasza sprawa” – powiedział stanowczo Paweł. „To tyle, zapomnijmy o tym! Po prostu żyjmy dalej”.
Paweł wyszedł na balkon i wkrótce Irina poczuła słaby zapach dymu.
„Ale on powiedział, że odszedł” – pomyślała i kobieta poczuła się nieswojo.
Zrozumiała, że jej mąż ewidentnie nie wrócił dziś do swojego złego nawyku. I najwyraźniej miał ku temu dobre powody. Paweł podobno też często myślał o trudnej sytuacji w swojej rodzinie. I choć zapewniał Irinę, że wszystko jest w porządku, sam był dręczony myślami i wątpliwościami.
Rzecz w tym, że jasnoblond Irina i Paweł, niebieskoocy, mieli najmłodszego syna o całkowicie ciemnych włosach. Nad jego lekko skośnymi brązowymi oczami, kryły się gęste, falowane, kręcone włosy, czarne jak smoła.
Najstarsza córka pary, 9-letnia Marina, była dokładnie taka sama jak jej rodzice, a najmłodsza urodziła się taka sama.
A jeśli pominąć fakt zdrady męża przez Irinę, to wciąż istniała inna, nie mniej przerażająca wersja – czy Sławka rzeczywiście mogła zostać odnaleziona w szpitalu położniczym? Ku swojemu przerażeniu Irina uświadomiła sobie, że sama nie wyklucza takiej możliwości. I była przerażona.
Prawda, że sama kobieta miała też subtelne azjatyckie rysy twarzy. A może próbowała w ten sposób uspokoić samą siebie?
Dlaczego ten temat pojawił się dopiero teraz?
Już na samym początku życia Slavik wyróżniał się wyglądem od innych dzieci i krewnych.
Irina i Paweł byli jednak pewni, że chłopiec z wiekiem się zmieni.
„Marinka urodziła się ruda, jak ogień” – wspominał Paweł. „Potem stała się jaśniejsza. A Sławka z niej wyrośnie i zmieni się jeszcze sto razy”.
Ale lata mijały, a Slavik się nie zmieniał. Zarówno krewni, jak i otoczenie byli coraz bardziej zdziwieni, jak w jednej rodzinie mogły urodzić się tak różne dzieci. Paweł szczególnie często musiał wysłuchiwać najróżniejszych docinków pod swoim adresem. Niekiedy aluzje były dość szczere, a nawet z żartownisiami mężczyzna musiał obchodzić się dość surowo.
Nie chciał wątpić w wierność żony. Zwłaszcza że był pierwszym mężem Iriny. Jednak jego matka, Lidia Wiktorowna, miała w tej sprawie własne zdanie.
– Irinka najwyraźniej nie miała dość zabawy przed ślubem – powiedziała teściowa do synowej – więc postanowiła to nadrobić później. Pierwsza, pierwsza. Ale Slavka jest twoją najmłodszą. Po tobie mógł być każdy.
Tak, Lidia Wiktorowna prowadziła podobne rozmowy z synem na długo przed skandalem z synową. Lidia Wiktorowna nie zdecydowała się jeszcze na bezpośredni kontakt z Iriną, ale z godną pozazdroszczenia regularnością nękała syna. Paweł zauważył również, że jego matka wyraźnie ochłodziła się w stosunku do najmłodszego wnuka.
- Paszo, zrób test DNA! – Lidia Wiktorowna powtarzała synowi – Po co masz karmić i hodować cudze nasienie?
Paweł jednak nie posłuchał matki i nie spieszył się z wizytą w laboratorium. Dla samej Lidii Wiktorownej impulsem była rozmowa z sąsiadką syna i synowej, która wprost powiedziała kobiecie, że o rogach Pawła toczą się już otwarte dyskusje wśród mieszkańców okolicy. I wtedy Lidia Wiktorowna nie mogła już tego znieść.
Była sobota, Paweł poszedł do parku z synem i córką, a Irina została w domu, aby zająć się obowiązkami domowymi.
„Żądam testu DNA!” – Lidia Wiktorowna stanowczo oświadczyła swojej synowej. „Przestań mieszać Paszce w głowie”.
Kobiety wtedy poważnie się pokłóciły. I teraz Irina zrozumiała, że jej mąż od dawna myślał o ojcostwie.
Irina była absolutnie pewna swojej wierności mężowi i początkowo obrażała się nawet na samą myśl o tym, że mąż może jej nie ufać.
Irina nie mogła zadzwonić do swojej matki, Natalii Demidovnej. Aktywna młoda emerytka mieszkała w innym mieście, a w tym czasie podbijała Ural i była poza zasięgiem. Irina musiała więc samotnie znosić swoje cierpienie psychiczne.
Kochała swego syna szaleńczo, ale myśl, że do zamiany mogło dojść w szpitalu położniczym, nie dawała Irinie spokoju.
Nie, jej uczucia do syna nie zmieniłyby się, gdyby znała prawdę… A może jednak? Sama Irina nie wiedziała.
Atmosfera w domu była napięta od kilku dni. Paweł i Irina utrzymywali ze sobą minimalny kontakt, każde pogrążone we własnych myślach. Irina załamała się pierwsza, doprowadzając się do załamań nerwowych przez wątpliwości i dręczące ją myśli.
Wyraziła swoje obawy mężowi.
„Myślałem o tym samym” – przyznał Paweł. „Nigdy nie wątpiłem w twoją lojalność, ale myślałem o ewentualnym zastępstwie”.
Para ostatecznie zdecydowała się na test DNA, przesyłając próbki swojego DNA i syna do porównania. Dla Slavika wymyślili historię o rutynowym badaniu lekarskim.
Czekając na wyniki, denerwowali się jeszcze bardziej. Zarówno Paweł, jak i Irina, wbrew swojej woli, zaczęli w tym czasie traktować Slavika z pewną szczególną serdecznością i obawą, jakby próbowali przekonać zarówno chłopca, jak i siebie, że ich stosunek do Slavika nie zmieni się niezależnie od wyniku.
Sam Slavik był zaskoczony i zadowolony takim wzmożonym zainteresowaniem ze strony rodziców, a jego najstarsza córka Marina zaczęła nawet odczuwać zazdrość, czego wcześniej nigdy nie zauważał.
I oto upragnione koperty znalazły się w rękach Iriny i Pawła. Oboje długo wahali się, czy je otworzyć, ale w końcu odetchnęli z ulgą.
Slavik był ich własnym synem. Irina i Paweł byli tak szczęśliwi z tej nowiny, że postanowili uczcić ją w restauracji.
- Musimy zgłębić nasze drzewa genealogiczne – zaśmiał się Paweł. – Jak to było u Bułhakowa? – Pewnie czyjaś babcia zgrzeszyła z nurkiem.
Oczywiście, to on jako pierwszy poinformował matkę o wynikach testu DNA.
„Więc zostaw Irinę w spokoju” – powiedział stanowczo syn Lidiji Wiktorownej – „Lepiej pomyśl, jakich przodków mogliśmy mieć”.
- Dlaczego to musimy być my? – wybuchnęła kobieta. – Jesteśmy dziedzicznymi Rosjanami! Sprawdź swoją żonę!
Lidii Wiktorownie zawsze trudno było pogodzić się z własną błędnością.
Wtedy właśnie skontaktowała się z nami Natalia Demidovna, która zakończyła zdobywanie górskich szczytów i wybierała się w odwiedziny do zięcia i córki.
„Mamo, oczywiście, że przyjdź” – ucieszyła się Irina. „Mam ci tyle do opowiedzenia”.
Marina i Slavik byli zachwyceni wiadomością o przyjściu drugiej babci; Natalia Demidovna była osobą uroczystą.
Oczywiście, wnuki dostały wspaniałe prezenty, które natychmiast pobiegły do swojego pokoju, żeby je obejrzeć. Irina opowiedziała mamie historię o teście DNA, kiedy we trójkę pili herbatę w kuchni.
– Gdyby mnie zapytali, nie byłoby potrzeby analizowania – oznajmiła Natalia Demidovna i zwróciła się do zięcia: – Paszo, czy naprawdę nie zauważyłeś niczego szczególnego w twarzy swojej żony? Ma niemal ewidentne azjatyckie geny.
„Szczerze mówiąc, nie” – przyznał Paweł i zaczął przyglądać się Irinie uważniej.
- Rzecz w tym, że pradziadek Iriny był prawdziwym psem – zaczęła swoją opowieść Natalia Demidovna – Jego zmarłej żonie należy się pomnik za jej cierpliwość. Został wysłany na Kamczatkę do pracy. Żona i dzieci pojechały z nim, ale czy kiedykolwiek go to powstrzymało? Związał się tam z miejscową Koriaczką. Miłość i namiętność były tak przytłaczające, że nie mógł tego znieść. Myślał nawet o opuszczeniu dla niej rodziny. Koriaczka zaszła w ciążę. Urodziła się córka, którą ochrzczono i nazwano Poliną. Dopiero wkrótce Koriaczka zdała sobie sprawę, że nie potrzebuje rosyjskiego męża i pół-rosyjskiej córki. Rzuciła dziewczynę pradziadkowi Irinki i uciekła. Ale nie mógł wymyślić niczego lepszego niż zaciągnąć nieślubną córkę do żony. A ona go przyjęła i wychowała jak własne dziecko. Dziecko nie jest niczemu winne. Widzisz, po tylu pokoleniach geny dają o sobie znać. Jeśli u Irinki nie jest to aż tak oczywiste, to Slavka urodziła się tak jak jego praprababcia.
Po opowieści Natalii Demidovny wszystko w końcu znalazło się na swoim miejscu.
Kobieta została tam jeszcze tydzień, ku wielkiej radości wnuków, a potem odpłynęła z powrotem do miasta, gdzie czekała na nią gromadka przyjaciół i mnóstwo zainteresowań. Przez cały czas pobytu swatki z dziećmi Lidia Wiktorowna nie odważyła się tam przyjechać, a co dopiero zadzwonić.
Dopiero po odejściu Natalii Demidovnej pojawiła się na progu mieszkania syna i synowej. Aby przeprosić Irinę, a nawet syna. Przyniosła najmłodszemu wnukowi fajny prezent, jakby w ramach rekompensaty za wątpliwości i oziębłość wobec niego. Slavik oczywiście nie rozumiał zachowania ani motywów babci, ale i tak wyszło mu to na dobre.