– Alina, moja droga, pospiesz się i nakryj do stołu! To wszystko, twój problem rozwiązany! Możesz się cieszyć – powiedziała uroczyście do telefonu ciotka męża, Antonina Aleksiejewna.
- Cześć, ciociu Tonya. Co się stało? O jakim pytaniu mówisz? – Alina była zaskoczona, zajęta domowymi obowiązkami.
W tym momencie jedną ręką trzymała płaczącą dwuletnią córeczkę, a drugą mieszała owsiankę na kuchence.
- No cóż, sprzedajesz swoje mieszkanie, prawda? I to już od dawna, o ile wiem, od kilku miesięcy. Tak? – kontynuował krewny z entuzjazmem.
– Tak, zgadza się. Próbujemy go sprzedać, ale jak dotąd bezskutecznie.
Pilnie potrzebujemy pieniędzy na dokończenie remontu w naszym nowym domu, przez to wszystko stanęło w miejscu – Alina podzieliła się swoim problemem, wciąż nie rozumiejąc, o co chodzi cioci.
– No i co ja mówię? Jeszcze nie domyśliłeś się? Postanowiliśmy kupić twoje mieszkanie! Ciesz się! – wykrzyknęła głośno Antonina.
– Kupić? Ciebie? – zdziwiła się młoda kobieta.
- Tak, właśnie my. Z Wasilijem doszliśmy do wniosku, że powinniśmy od ciebie kupić to mieszkanie dla Witalika. Niech nasz syn ma swoje. Nie jest straszne, że na razie jest sam. A co, jeśli zdecyduje się na ślub, a już ma mieszkanie?
– Oczywiście, to wszystko jest cudowne i piękne. Ale nigdy o tym nie wspomniałaś. Przecież nie wystawiliśmy z mężem ogłoszenia o sprzedaży i nie powiedzieliśmy o tym wszystkim naszym bliskim wczoraj – powiedziała Alina z powątpiewaniem.
Nie spieszyła się z radością. Ciotka jej męża była zmienna i miała tendencję do upiększania rzeczywistości. Mówiąc wprost, uwielbiała kłamać i nie zawsze dotrzymywała słowa.
A Alina doskonale wiedziała, że jej obietnicom nie zawsze można ufać.
– Powiedz mojemu siostrzeńcowi Dimoczce, że jak wróci z podróży służbowej, to powinien się cieszyć, że jego ciocia i wujek kupują mu mieszkanie.
- Skąd więc wzięłaś te pieniądze? A tak w ogóle, to wiesz, ile to kosztuje? – zapytała Alina z niedowierzaniem.
– A co ci za różnica, skąd wzięliśmy te pieniądze? To nie twoja sprawa. Po prostu podziękuj nam za rozwiązanie twojego problemu. To wszystko. A zamiast podziękować, zadajesz mało taktowne pytania – powiedziała niezadowolona Antonina Aleksiejewna.
– Na razie nie ma za co dziękować.
Im dłużej Alina rozmawiała z Antoniną, tym bardziej narastało jej niedowierzanie w sukces tego przedsięwzięcia. Coś tu śmierdziało, ale jeszcze nie rozumiała co.
- Hej, nakrywasz do stołu, czy nie? Mój mąż i ja niedługo przyjedziemy. Chcemy uczcić to wydarzenie w kameralnym gronie. Mamy po prostu dzień wolny.
– Który stolik, ciociu Toniu? Dima wróci dopiero jutro, jestem tu sama z dziećmi. Nie ma teraz czasu na stoliki – odpowiedziała Alina zirytowana. – Zwłaszcza że jeszcze nie widzę powodu.
Szczerze mówiąc, krewni jej męża byli dość irytujący. Lubili wpadać do jej mieszkania bez zapowiedzi. I tym ludziom nie przeszkadzało, że w rodzinie są małe dzieci i że rodzice często nie mają siły na gości.
„Jesteś taka niegrzeczna, Alina! Nie możesz tak traktować swoich krewnych. Musisz nas szanować. Zwłaszcza że wkrótce będziemy wspólnie formalizować zakup. Nie pluj do studni, z której będziesz się napić do syta” – powiedziała niezadowolona ciotka.
Rozmowa dobiegła końca. Alina natychmiast zadzwoniła do męża i podzieliła się z nim tą niesamowitą nowiną. Jej mąż zareagował dokładnie tak samo jak ona.
– Co oni planują? Jakie inne zakupy? Ledwo wiążą koniec z końcem, żyją od wypłaty do wypłaty. Ich dorosły Vitalik też ciągle jest bez grosza. Ciągle pożycza ode mnie. Wrócił z wojska pół roku temu, ale nadal nie planuje iść do pracy. Czy rodzice naprawdę zdecydowali się wziąć dla niego kredyt hipoteczny? Raczej nie będą gotowi oddać większości swoich dochodów na mieszkanie dla syna.
– Wiesz, ja też wątpię. Bardzo. Pytam ciotkę, skąd te pieniądze, a ona mówi, że to nie moja sprawa. Wszystko jak zwykle! Żadnych konkretów, skąd drewno na opał. To znaczy, pieniądze! – argumentowała Alina.
„Dobrze, przyjdę i sam wszystko załatwię” – obiecał Dmitrij.
Następnego dnia odwiedzili ich ciocia Tonia i wujek Wasia.
- Cześć, Dimka, miło cię widzieć, siostrzeńcze. Wróciłeś z podróży służbowej? No to dobrze. I mamy dla ciebie propozycję biznesową – oznajmiła radośnie Antonina.
- Jaką propozycję biznesową? Za dużo seriali się naoglądałaś? Nie jesteś biznesmenką, ciociu – powiedział Dmitrij z uśmiechem.
- Myślałem, że twoja Alinka już ci wszystko powiedziała. Powiedziałem jej wszystko wczoraj. No, nieważne, teraz wszystko omówimy razem. Po to przyszliśmy.
– Ty, Dimka, posłuchaj, co Tonia proponuje, ona ma rację – Wasilij wspierał żonę.
– Ale ona jeszcze nic nie zaproponowała. Co planujesz? Powiedz jej? – zapytał Dima.
„Postanowiliśmy kupić od ciebie mieszkanie” – Antonina oznajmiła w końcu uroczyście.
– Nieźle. Zdecydowałeś się, kupuj – odpowiedział Dmitrij. – Znasz cenę? No to dobrze. Nie obniżymy jej nawet dla rodziny. Mamy długi, a nowe mieszkanie wymaga remontu.
– Wszystko rozumiemy, Dima. I nawet nie będziemy się kłócić – odpowiedziała Antonina z uśmiechem. – Cena jest do przyjęcia. Prawda, Wasia? Nawet tania, jeśli się dobrze zastanowić. Ceny w ogłoszeniach są po prostu kosmiczne. Wszystko już obejrzeliśmy.
„Tak, cena odpowiada mnie i mojej żonie” – powiedział Wasilij, gdy Antonina spojrzała na niego znacząco, oczekując wsparcia.
– Doskonale. Jeśli wszyscy będą zadowoleni, to możemy się umówić na termin transakcji. To kiedy? – zapytał Dmitrij, wciąż wyczuwając jakiś haczyk.
Wszystko idzie aż za dobrze. A oni wciąż nie powiedzieli, skąd wezmą pieniądze.
– Dziś albo jutro. Kiedy tylko zechcesz. Sporządzimy umowę, żebyśmy mogli zarejestrować prawo własności – zaćwierkała zadowolona Antonina Aleksiejewna.
- Dasz pieniądze gotówką czy przelejesz na konto? – wyjaśniła Alina.
- Ech… Jest jeden niuans… Pieniędzy jeszcze nie ma, ale będziemy ci je dawać w częściach. Zaczniesz remontować po trochu i będziesz w stanie spłacić pożyczkę – uśmiechnęła się słodko Antonina.
– Co masz na myśli mówiąc „częściowo”? A skąd je weźmiesz? Nie masz biznesu, który przynosiłby ci stały dochód – zdziwił się Dmitrij.
„Nie mamy żadnych interesów, ale damy ci pieniądze z naszych pensji. Wasilij i ja oboje pracujemy i zarabiamy całkiem nieźle” – odpowiedziała pewnie ciotka.
– Jasne. Znam twoje zarobki! A ile lat planujesz nam tak spłacać? Pięćdziesiąt lat, może więcej? Przecież nawet tyle nie pożyjesz! A co będziesz jadł, jak nam wszystko oddasz? – zapytał sarkastycznie Dmitrij. – Zaczniesz żywić się energią słoneczną?
– Nie całą pensję, tylko jej część. Po co oddawać wszystko? Jesteśmy swoją rodziną, rodziną. Czemu nam nie wierzysz? Nie jesteśmy żadnymi oszustami. I nigdzie nie pójdziemy, nie znikniemy – oznajmiła dumnie ciotka.
- No właśnie! Krewni, bredzicie. Naprawdę myślisz, ciociu, że się na to zgodzę? Oddam ci mieszkanie za darmo, a potem będę czekać, aż raczysz nam coś przynieść. Bzdura!
– Po co od razu bzdury, Dima? To bardzo dobra opcja dla nas wszystkich. Z mężem mamy trochę oszczędności. Przelejemy je od razu, jak tylko zarejestrujemy mieszkanie na nasze nazwisko. A potem Witalij znajdzie pracę. Szybko ci zapłacimy z trzech pensji. To jasne jak słońce! – zapewniła ciocia.
– Dla ciebie to jasne, ale dla mnie nie. A twój leniwy syn dostanie pracę, kiedy będzie trzeba. A dokładniej, nigdy. Już teraz dobrze sobie radzi pod twoimi skrzydłami.
- Dima, jak możesz tak mówić o swoim bracie? On szuka pracy i niedługo ją znajdzie – oburzyła się Antonina. – I on też będzie brał udział w spłacie twojego długu za mieszkanie.
– A Witalikowi to mieszkanie nie jest potrzebne. On jest dziecinny wobec ciebie, lepiej mieszkać z mamą i tatą, nie ma problemu – kontynuował Dmitrij.
„Dima, przestań, teraz mnie zdenerwowałeś” – przygnębiła się ciotka.
Umowa, którą z pozoru dokładnie zaplanowała, rozpadła się.
– Sprzedamy mieszkanie tylko temu, kto zapłaci nam całą kwotę od razu. Innych opcji nie ma i być nie może. A stwierdzenia w stylu „jesteśmy krewnymi” tu nie działają – podsumował Dmitrij.
- Pożałujesz, mój siostrzeńcu! Chcieliśmy jak najlepiej. Chcieliśmy ci pomóc. Myśleliśmy, że rodzina jest młoda, dwójka dzieci, mieszkanie od dawna nie jest na sprzedaż. Chcieliśmy pomóc w przyjacielski sposób, a ty! – krzyknęła obrażona Antonina.
- A co ze mną? Ty, ciociu, sugerujesz, żebym splunął na interesy mojej rodziny i moich małych dzieci i po prostu oddał ci mieszkanie? Naprawdę? Ale ja wciąż jestem przy zdrowych zmysłach, żeby nie podejmować takich dziwnych decyzji. Koniec rozmowy! I nawet mi więcej niczego takiego nie proponuj! Pojawili się pomocnicy!
- Widzisz, Wasiu, jacy bezduszni i źli są ludzie. Nawet bez serca. Tak, nie sądziłam, że mamy takich krewnych. A wciągnęli w to naszego Witalika. I on jest zły, leniwy i kompletnie nic nie wart. I oni nazywają siebie krewnymi! Po tym, Dmitriju, nawet się z tobą nie przywitam! – ciocia już krzyczała, zdenerwowana swoją porażką. – A ja powiem Witalijowi, żeby już z tobą nie rozmawiał! I powiem o tobie wszystkim moim krewnym. Powiem całą prawdę! Niech wiedzą, jacy z ciebie bezduszni kułacy.
– Dość tego, odejdź! Przyprawiasz mnie o ból głowy! Niedobrzy klienci! Tylko zmarnowałeś nasz czas – młoda para wyprosiła ich z domu.
Dokładnie miesiąc później Dmitrij i Alina sprzedali swoje mieszkanie młodej rodzinie, która była im bardzo wdzięczna za tak dobrą opcję.
Otrzymawszy pieniądze ze sprzedaży domu, małżeństwo rozpoczęło remont swojego nowego dwupokojowego mieszkania.
A teraz ich ciotka i wujek nie kontaktują się z nimi. Ignorują ich nawet podczas uroczystości rodzinnych.
Byli bardzo obrażeni i żywili urazę. Ale dlaczego? Tylko oni wiedzą.