– Dima, możesz wyjaśnić, co to jest? – Alla położyła przed mężem wydruk wyciągu z karty kredytowej.
Dima zerknął na kartkę i natychmiast odwrócił wzrok. Jego twarz poczerwieniała zdradziecko.
„To jest… no widzisz…” – przerwał, nerwowo bębniąc palcami po stole.
– Sto dwadzieścia tysięcy, Dima! Sto dwadzieścia tysięcy rubli! – Alla próbowała mówić ciszej, ale jej głos drżał zdradziecko. – To prawie wszystko, co zaoszczędziliśmy na zaliczkę za mieszkanie. Powiedz mi, że to błąd banku.
Dima podniósł na nią winne spojrzenie.
– Mama poprosiła mnie o pomoc. Tylko na kilka dni, na najpotrzebniejsze rzeczy. Nie sądziłem, że tak się to potoczy.
Alla poczuła, jak wszystko w niej się kurczy. Ich wspólne plany, marzenia, miesiące rezygnowania z małych radości w imię wielkiego celu – wszystko runęło w jednej chwili.
„Oddałeś moją kartę kredytową swojej matce, ona ją opróżniła, a teraz ja muszę spłacać dług?” – kipiała oburzeniem, a jej mąż milczał.
„Odzyskamy pieniądze” – powiedział w końcu. „Po prostu mama przeżywa teraz trudny okres. Czuje się bardzo samotna po śmierci taty”.
— Ale salony piękności? Butiki? Europejska restauracja? — Alla wskazała palcem na wersy tego stwierdzenia. — Czy to się nazywa „niezbędnik”?
„Rozumiem, potrzebowała czegoś, co ją odciągnie” – powiedział Dima cicho, jakby bał się własnych słów. „Oddam ci wszystko, co do grosza. Daj mi tylko trochę czasu”.
Alla zakryła twarz dłońmi. Jak wytłumaczyć Dimie, że nie chodzi tylko o pieniądze? Chodzi o zaufanie, które zniszczył jednym nieprzemyślanym czynem.
„Chcę porozmawiać z twoją matką” – powiedziała zdecydowanie, patrząc na męża.
Dima zadrżał.
– Nie ma potrzeby. To tylko skomplikuje sprawę. Sam z nią porozmawiam.
– Nie, Dima. Tym razem będzie po mojemu.
Olesya Alekseevna otworzyła drzwi swojego mieszkania i uśmiechnęła się.
– Alloczka, jaka miła niespodzianka! Wejdź, właśnie miałem zagotować wodę.
Alla zauważyła nową fryzurę teściowej, drogą sukienkę i świeży manicure. Wszystko to wywołało w niej nową falę irytacji, którą starała się stłumić.
– Musimy porozmawiać, Olesiu Aleksiejewno.
Uśmiech na twarzy teściowej zbladł, ale nie zniknął.
– Oczywiście, kochanie. Wejdź do pokoju.
Mieszkanie teściowej wyglądało na odnowione. Nowy ozdobny wazon na stole, modne poduszki na sofie, obraz na ścianie. Alla nie mogła się powstrzymać od oszacowania kosztów tych wszystkich zakupów.
– Jaki cudowny zapach! – powąchała Olesya Alekseevna. – Czy to nowe perfumy? Francuskie?
– Nie, te same. Używam tych samych od trzech lat – odpowiedziała sucho Alla. – Olesya Alekseevno, przyszłam porozmawiać o karcie kredytowej.
Wyraz twarzy teściowej natychmiast się zmienił. Opadła na krzesło i westchnęła.
„Dima powiedział, że to możliwe…” – zaczęła niepewnie. – „Powiedział, że to nie problem, że masz środki”.
„Mieliśmy pieniądze” – poprawiła Ałła. „Pieniądze, które zaoszczędziliśmy na mieszkanie. A Dima nie miał prawa ich używać bez mojej zgody”.
Olesya Alekseevna zacisnęła usta.
– Myślałam, że macie wspólny budżet. Że mąż i żona są jednością.
– Wspólny budżet nie oznacza, że można bez dyskusji wydawać pieniądze na salony piękności i drogie restauracje! – Alla podniosła głos, ale natychmiast zmusiła się do uspokojenia. – Zwłaszcza, gdy to cudze pieniądze.
– Obcy? – Olesya Alekseevna uniosła brwi. – Mój syn jest dla ciebie kimś obcym?
– Nie przekręcaj moich słów. Doskonale wiesz, co mam na myśli.
Olesia Aleksiejewna nagle opadła z sił. Cała jej wojowniczość wyparowała, pozostawiając zdezorientowaną kobietę w średnim wieku.
„Chciałam po prostu znów poczuć się żywa” – powiedziała cicho. „Kiedy mąż odchodzi po trzydziestu latach małżeństwa, zaczynasz wątpić w siebie. Chciałam tylko odzyskać pewność siebie”.
Alla poczuła, że jej gniew miesza się ze współczuciem, lecz nie pozwoliła sobie na zmiękczenie.
— Kosztem czyjejś przyszłości? Dima i ja odmawialiśmy sobie wszystkiego, żeby uzbierać na mieszkanie. A teraz musimy zaczynać wszystko od nowa.
Olesya Alekseevna podniosła na nią wzrok.
– Zwrócę ci pieniądze. Nie od razu, ale zwrócę.
– Jak to? Przecież nie masz takich pieniędzy.
„Ja… coś wymyślę” – powiedziała niepewnie teściowa. „Może sprzedam kilka moich rzeczy”.
Alla pokręciła głową. Wiedziała, że ta rozmowa do niczego nie doprowadzi. Przynajmniej nie dzisiaj.
„Dima i ja musimy porozmawiać i zdecydować, co dalej” – powiedziała, wstając. „I proszę, nigdy więcej nie używaj naszych pieniędzy bez pozwolenia”.
***
W drodze do domu Ałła nie mogła pozbyć się wrażenia, że z teściową coś jest nie tak. Olesia Aleksiejewna zawsze była praktyczną kobietą. Owszem, kochała piękne rzeczy, ale nigdy nie wydawała pieniędzy bezmyślnie.
„Czy wszystko w porządku?” – głos Swietłany, koleżanki z sąsiedniego wydziału, wyrwał ją z zamyślenia.
– Hę? Tak, wszystko w porządku – odpowiedziała automatycznie Alla, zbierając dokumenty ze stołu. Dzień pracy dobiegał końca.
– Naprawdę? Wyglądasz, jakbyś połknął cytrynę.
Ałła westchnęła. Ona i Swietłana były nie tylko koleżankami, ale i dobrymi przyjaciółkami. Może rozmowa pomogłaby jej spojrzeć na sytuację z innej perspektywy?
„Moja teściowa wydała wszystkie nasze oszczędności” – przyznała. „Mój mąż dał jej kartę kredytową na kilka dni, a ona poszła na zakupy za sto dwadzieścia tysięcy”.
Oczy Swietłany rozszerzyły się.
– Wow! A co zamierzasz zrobić?
„Nie wiem” – odpowiedziała szczerze Ałła. „Myślę, że coś tu jest nie tak. Olesia Aleksiejewna nagle zaczęła chodzić do salonów, kupować drogie ubrania. To do niej niepodobne.
Swietłana zamyślona stuknęła długopisem o stół.
– A może ma mężczyznę?
Alla zamarła. Ta myśl nawet nie przyszła jej do głowy.
– Co cię tak skłania do myślenia?
– Moja ciotka, kiedy rozwiodła się z moim wujkiem, nagle zaczęła wydawać szalone pieniądze na swój wygląd. Okazało się, że miała romans z kolegą z pracy. Chciała wyglądać młodziej, atrakcyjniej.
„Olesia Aleksiejewna niedawno straciła męża” – Ałła pokręciła głową. „Nie sądzę, żeby była jeszcze gotowa na nowy związek”.
— Ile czasu minęło?
– Prawie rok.
„Wystarczy, żeby zacząć się rozglądać” – wzruszyła ramionami Swietłana. „Zwłaszcza jeśli w pobliżu jest ktoś uważny i troskliwy”.
Ta myśl prześladowała Allę przez całą drogę do domu. Czy Olesia Aleksiejewna mogła się zakochać? A jeśli tak, to dlaczego to ukrywała?
„Możemy wziąć kredyt konsumpcyjny” – powiedział Dima, krążąc po kuchni. „Wezmę dodatkowe godziny w pracy. Za rok, półtora roku znowu uzbieramy potrzebną kwotę”.
Alla siedziała przy stole, roztargnionym ruchem mieszając zimną herbatę.
– A twoja matka? Jak zamierza zrekompensować szkody?
Dima się zatrzymał.
– Nie rozmawiałem z nią o tym.
„Czemu mnie to nie dziwi?” Alla uśmiechnęła się gorzko. „Czy w ogóle zamierzasz żądać od niej rozliczenia?”
„To moja matka, Alla!” Głos Dimy drżał. „Opiekuła się mną całe życie, a teraz, kiedy ma kłopoty, chcesz, żebym jej wysłał rachunek?”
– Chcę, żeby zrozumiała konsekwencje swoich czynów! – Alla podniosła głos. – Oszczędzaliśmy każdy grosz przez rok. Rok, Dima! A ona wydała wszystko w tydzień!
„Nie rozumiesz, przez co ona teraz przechodzi” – Dima uparcie pokręcił głową. „Została sama”.
– Nie rozumiesz, co czuję! – Alla zerwała się z krzesła. – Zdradziłeś mnie, Dima. Zdradziłeś nasze zaufanie, nasze plany. I nawet nie uważasz, że trzeba przepraszać!
Wybiegła z kuchni, trzaskając drzwiami. W sypialni Alla rzuciła się na łóżko i wybuchnęła płaczem. Złość, gniew, rozczarowanie – wszystko to zmieszało się w jedną, ciasną kulę, ściskającą ją w piersi.
Po chwili drzwi cicho zaskrzypiały. Dima usiadł na brzegu łóżka i ostrożnie położył dłoń na jej ramieniu.
„Przepraszam” – powiedział cicho. „Powinienem był się z tobą skonsultować, zanim dałem mamie tę kartkę. To było złe”.
Alla zwróciła się do niego, ocierając łzy.
– Nie chodzi tylko o pieniądze, Dima. Chodzi o to, że przedkładasz życzenia matki nad nasze wspólne plany. Nad moje.
Dima spuścił głowę.
Nie chciałam, żeby tak się stało. Po prostu mama wyglądała na tak zagubioną, tak nieszczęśliwą. Pomyślałam, że trochę zakupów pomoże jej poczuć się lepiej.
„Drobne zakupy nie kosztują stu dwudziestu tysięcy” – zauważyła Ałła. „Coś tu jest nie tak. Swietłana zasugerowała, że twoja matka mogła znaleźć mężczyznę”.
Dima uniósł brwi ze zdziwienia.
– Mężczyzna? Mamo? Nie, to niemożliwe. Nadal nie może się pogodzić z odejściem ojca.
– Jesteś pewien? Kiedy ostatnio naprawdę z nią rozmawiałeś? Nie o codziennych drobiazgach, ale o tym, co czuje, po co żyje?
Dima zastanowił się przez chwilę i po jego minie Ałła zrozumiała, że trafiła w sedno.
„Zadzwonię do Iriny” – powiedziała stanowczo. „Pracuje w salonie, w którym twoja mama robiła sobie włosy i paznokcie. Może coś widziała albo słyszała”.
***
Irina siedziała naprzeciwko Alli w małej kawiarni niedaleko salonu piękności. Wyglądała na lekko zawstydzoną.
„Nie jestem pewna, czy powinnam o tym mówić” – zaczęła niepewnie. „To osobiste życie człowieka”.
„Ira, ta kobieta wydała wszystkie oszczędności moje i mojego męża” – przypomniała Alla. „Mam prawo wiedzieć, na co wydano te pieniądze”.
Irina westchnęła i zniżył głos, choć w pobliżu nie było nikogo.
– Twoja teściowa była w salonie trzy razy w ciągu ostatnich dwóch tygodni. I za każdym razem witał ją ten sam mężczyzna. Wysoki, siwy, dobrze ubrany. Czekał na nią w samochodzie, a potem gdzieś razem odjechali.
– Widziałeś go wcześniej?
– Nie, ale wygląda na bogatego. Ładny samochód, drogi garnitur.
– A co o nim mówiła Olesia Aleksiejewna?
„Prawie nic” – wzruszyła ramionami Irina. „Tylko raz wspomniała, że poznała „interesującego mężczyznę”. I od tamtej pory zwraca coraz większą uwagę na swój wygląd. Nowe zabiegi, drogie kosmetyki… Konsultowała się nawet w sprawie zastrzyków upiększających, choć wcześniej była im kategorycznie przeciwna”.
Alla pokręciła głową. Obraz stopniowo zaczynał się układać.
„Więc ona naprawdę ma romans” – powiedziała zamyślona. „I była gotowa zadłużyć się dla tego mężczyzny”.
„Albo stworzyć pozory wygodnego życia” – dodała Irina. „Wiesz, wiele kobiet po pięćdziesiątce boi się, że będą postrzegane jako ciężar dla nowego partnera. Zwłaszcza jeśli jest bogaty”.
Alla się nad tym zastanowiła. Jeśli Olesia Aleksiejewna próbowała zaimponować swojemu nowemu adoratorowi, to wiele wyjaśniało. Ale nie usprawiedliwiało.
– Dziękuję, Ira. Bardzo mi pomogłeś.
„Wiktor Pietrowicz?” – zapytał ponownie Dima, kiedy Ałła opowiedziała mu o swoich odkryciach. „Nigdy o nim nie słyszałam”.
„Bo twoja matka ci o nim nie powiedziała” – wyjaśniła cierpliwie Alla. „Ukrywa ten związek”.
– Ale dlaczego?
– Może boi się twojej reakcji. Albo wstydzi się przyznać, że tak szybko znalazła zastępstwo dla twojego ojca.
Dima zmarszczył brwi.
— Muszę z nią porozmawiać.
„Nie” – powiedziała stanowczo Alla. „Mam lepszy pomysł”.
Następnego dnia zadzwoniła do teściowej.
– Olesya Alekseevna, Dima i ja chcielibyśmy zaprosić was na kolację w tę sobotę o godzinie 19:00.
„Jak słodko, kochanie” – głos teściowej brzmiał nieufnie. „Jakaś szczególna okazja?”
„Tylko rodzinny obiad” – odpowiedziała niewinnie Alla. „A tak przy okazji, jeśli chcesz, możesz zaprosić znajomego. Z przyjemnością poznamy twoich bliskich”.
Po drugiej stronie linii zapadła cisza.
„O kim mówisz?” – zapytała w końcu Olesya Alekseevna.
– Wiktor Pietrowicz, tak myślę? – Ałła starała się, żeby jej głos brzmiał jak najbardziej swobodnie. – Chętnie go poznamy.
„Skąd jesteś…” zaczęła teściowa, ale urwała. „Dobrze, zapytam, czy może przyjść”.
W sobotni wieczór mieszkanie Alli i Dimy było gotowe na przyjęcie gości. Stół był nakryty, obiad ugotowany. Dima nerwowo zerknął na zegarek.
„Jesteś pewien, że to dobry pomysł?” – zapytał po raz setny. „A co, jeśli tylko utrudnimy sprawę?”
„Gorzej już być nie może” – wzruszyła ramionami Alla. „Przynajmniej poznamy prawdę”.
Dzwonek do drzwi zadzwonił dokładnie o siódmej. Olesia Aleksiejewna stała w progu w nowej sukience, z zadbaną fryzurą i wyrazistym makijażem. Obok niej wysoki, siwowłosy mężczyzna w eleganckim garniturze trzymał bukiet kwiatów.
„Dima, Alla, poznajcie Wiktora Pietrowicza” – przedstawiła go Olesya Alekseevna z nutą nerwowości w głosie.
Wiktor Pietrowicz uśmiechnął się uprzejmie i podał bukiet Alli.
– Bardzo miło mi cię poznać. Olesya dużo mi o tobie opowiadała.
Kolacja rozpoczęła się w napiętej atmosferze. Olesia Aleksiejewna była wyjątkowo milcząca, Dima spięty, a tylko Wiktor Pietrowicz zdawał się nie zauważać ogólnej niezręczności, jadł z apetytem i prowadził uprzejmą rozmowę.
„Jak się poznaliście?” zapytała Alla, gdy podano deser.
Olesya Alekseevna rzuciła jej przestraszone spojrzenie, ale Wiktor Pietrowicz spokojnie odpowiedział:
— Na wystawie w Muzeum Historycznym. Oboje interesowaliśmy się tym samym eksponatem — zabytkowym zegarem. Zaczęliśmy rozmawiać, a potem poszliśmy do kawiarni. Tak to się zaczęło.
„A jak dawno to było?” kontynuowała Alla.
– Jakieś dwa miesiące temu – odpowiedział Wiktor Pietrowicz, patrząc na Olesję Aleksiejewnę. – Ale wydaje mi się, że znam Olesię całe życie. To niesamowita kobieta.
Olesya Alekseevna uśmiechnęła się zawstydzona, ale Ałła dostrzegła w jej oczach niepokój.
„Wiktorze Pietrowiczu” – zaczęła stanowczo Ałła – „pewnie zauważyłeś, że Olesia Aleksiejewna ostatnio… odświeżyła swoją garderobę, zaczęła częściej chodzić do salonów kosmetycznych?”
– Alla! – zawołała teściowa.
„Oczywiście, że zauważyłem” – uśmiechnął się Wiktor Pietrowicz. „Chociaż muszę przyznać, że Olesia jest piękna w każdym stroju”.
„Rzecz w tym”, kontynuowała Alla, ignorując ostrzegawcze spojrzenia Dimy, „że wszystkie te ulepszenia kosztowały mnie i mojego męża oszczędności. Pieniądze, które odkładaliśmy na mieszkanie”.
Nad stołem zapadła ciężka cisza. Wiktor Pietrowicz zwrócił zdziwione spojrzenie na Olesię Aleksiejewnę.
„Czy to prawda?” zapytał cicho.
Olesya Alekseevna spuściła wzrok.
„Chciałam wyglądać przy tobie porządnie” – powiedziała ledwo słyszalnie. „Nie chciałam, żebyś pomyślał, że jestem… nie w twoim typie”.
Wiktor Pietrowicz wyglądał na oszołomionego.
„Ale nigdy nie zwracałem na takie rzeczy uwagi” – powiedział. „Przyciągała mnie twoja szczerość, inteligencja, życzliwość. Nie drogie ubrania ani fryzury”.
– Naprawdę? – Olesia Aleksiejewna podniosła na niego oczy mokre od łez.
„Oczywiście” – wziął ją za rękę. „Myślałem, że to rozumiesz”.
***
– Jak mogłaś to zrobić, mamo? – Dima nie krył rozczarowania. – Alla i ja ufaliśmy ci.
Po niezręcznej kolacji Wiktor Pietrowicz taktownie się pożegnał, obiecując, że zadzwoni do Olesi Aleksiejewny jutro. Teraz trójka członków rodziny została sama ze swoimi problemami.
„Nie chciałam cię skrzywdzić” – powiedziała cicho Olesia Aleksiejewna. „Po prostu kiedy Dima dał mi mapę i powiedział, że mogę kupić wszystko, czego potrzebuję… Dostrzegłam w tym szansę. Szansę na rozpoczęcie nowego życia.
– Jakie nowe życie? Cudzym kosztem? – Alla wciąż nie mogła opanować gniewu.
„Nie rozumiesz” – Olesia Aleksiejewna pokręciła głową. „Kiedy masz ponad pięćdziesiąt lat i nagle zostajesz sama, świat staje się bardzo nieprzyjaznym miejscem. Zwłaszcza dla kobiety. Wszystko, co miałaś – rodzina, dom, plany na przyszłość – wszystko rozpada się w jednej chwili.
Westchnęła i kontynuowała:
– Kiedy poznałam Victora, wydawał się taki… pełny. Pewny siebie. Odnoszący sukcesy. Pomyślałam sobie: po co mu kobieta, która żyje ze skromnej emerytury i pomocy syna? I zaczęłam tworzyć iluzję. Iluzję bogatej, pewnej siebie kobiety.
„Ale to kłamstwo” – powiedział cicho Dima. „Takie związki nie mogą być silne”.
„Rozumiem… teraz” – Olesia Aleksiejewna uśmiechnęła się gorzko. „Ale wtedy wydawało mi się, że to jedyny sposób, żeby uniknąć samotności na starość”.
Alla nagle poczuła, jak jej gniew ustępuje miejsca zrozumieniu. Strach przed samotnością, pragnienie bycia potrzebnym, atrakcyjności – wszystko to było tak po ludzku zrozumiałe.
„Co zamierzasz teraz zrobić?” – zapytała teściową. „Z Wiktorem Pietrowiczem?”
„Nie wiem” – odpowiedziała szczerze Olesia Aleksiejewna. „Czy po tym, co się dowiedział, będzie chciał kontynuować ten związek… Ale teraz wszystko będzie inaczej. Bez oszustwa”.
Zwróciła się do Alli:
– Oddam ci pieniądze. Mam trochę biżuterii, którą mogę sprzedać. I porozmawiam z dyrektorem o dodatkowych godzinach.
– Szkoły? – zdziwiła się Alla.
„Tak, dostałam pracę w szkole” – wyjaśniła Olesia Aleksiejewna. „Jako asystentka laboratoryjna na wydziale chemii. Płacą niewiele, ale to lepsze niż siedzenie w domu w czterech ścianach”.
Dima wyglądał na zaskoczonego.
– Czemu mi nie powiedziałeś?
„Nie chciałam, żebyś myślała, że twoja pomoc nie wystarczy” – Olesia Aleksiejewna wzruszyła ramionami. „I tak już wiele dla mnie robisz”.
Alla i Dima wymienili spojrzenia. Okazało się, że oboje nie wiedzieli o wielu aspektach życia Olesi Aleksiejewny.
„Wszystko naprawimy” – powiedział stanowczo Dima. „Razem”.
Minęły trzy miesiące. Wiele zmieniło się w życiu Alli, Dimy i Olesi Aleksiejewny.
Dima podjął się dodatkowego projektu w pracy, co pozwoliło mu zarabiać przyzwoitą premię co miesiąc. Część tych pieniędzy poszła na spłatę zadłużenia na karcie kredytowej.
Olesia Aleksiejewna sprzedała kilka drogich biżuterii i przekazała dochód Alli i Dimie. Dodatkowo, zwiększyła liczbę zajęć w szkole, biorąc dodatkowe godziny.
Relacja Olesi Aleksiejewny i Wiktora Pietrowicza nie rozpadła się po tej pamiętnej kolacji. Wręcz przeciwnie, stając się bardziej szczerzy i otwarci, tylko się umocnili. Wiktor Pietrowicz okazał się człowiekiem wyrozumiałym, dla którego szczerość była ważniejsza niż ostentacyjny błyskotliwy styl.
Jeśli chodzi o Allę i Dimę, ich małżeństwo umocniło się po przejściu przez trudny okres. Nauczyli się lepiej komunikować i wspólnie podejmować ważne decyzje. Dima zrozumiał, że jego oddanie matce nie powinno zagrażać jego relacjom z żoną. Alla zrozumiała, jak ważne jest dla Dimy dobro matki i zaczęła traktować je z większym zrozumieniem.
Sobotnie rodzinne obiady stały się tradycją. Czasami dołączał do nich Wiktor Pietrowicz, wtedy rozmowy stawały się szczególnie ożywione. Okazał się interesującym rozmówcą z bogatym doświadczeniem życiowym.
Pewnego wieczoru, gdy Alla i Dima zostali sami, zapytała:
— Czy zauważyłeś, jak bardzo Twoja mama zmieniła się w ostatnich miesiącach?
Dima skinął głową.
– Stała się pewniejsza siebie. Spokojniejsza. Wygląda na to, że praca i relacje z Wiktorem Pietrowiczem dobrze jej zrobiły.
„I nie próbuje już wyglądać młodziej niż na swój wiek ani nikogo naśladować” – dodała Alla. „W końcu stała się sobą”.
– A ty i ja? – Dima wziął żonę za rękę. – Czy my też się zmieniliśmy?
– Oczywiście – uśmiechnęła się Alla. – Zrozumiałam, że pieniądze są ważne, ale są rzeczy o wiele ważniejsze. Na przykład zrozumienie i zaufanie.
„I zdałem sobie sprawę, że czasami trzeba umieć powiedzieć „nie” nawet najbliższym osobom” – powiedział poważnie Dima. „I że prawdziwa troska to nie spełnianie wszystkich zachcianek, ale pomoc w rozwiązywaniu rzeczywistych problemów”.
Alla przytuliła się do męża.
— A za kilka miesięcy spłacimy zadłużenie na karcie kredytowej. I znowu zaczniemy oszczędzać na mieszkanie.
– Już zaczęliśmy – uśmiechnął się Dima. – Dziś otworzyłem nowe konto oszczędnościowe. I ustawiłem do niego hasło, które znamy tylko ty i ja.
Alla się roześmiała.
— Czy uczysz się na swoich błędach?
– Oczywiście.
Dwa tygodnie później Alla i Dima zadzwonili do drzwi. Na progu stała Olesya Aleksiejewna z małym pudełkiem w rękach.
„Czy mogę wejść?” zapytała niepewnie.
– Oczywiście – Ałła wpuściła teściową do mieszkania. – Dima zaraz będzie. Zatrzymał się w pracy.
Olesya Alekseevna weszła do salonu i ostrożnie położyła pudełko na stole.
„Chciałabym porozmawiać z wami obojgiem, ale chyba zacznę od was” – zwróciła się do Alli. „Nigdy cię należycie nie przeprosiłam za to, co się stało. Za to, że wzięłam twoją kartę i wydałam zaoszczędzone pieniądze.
Alla usiadła naprzeciwko swojej teściowej i przyjrzała się jej uważnie.
– Już przeprosiłaś, Olesiu Aleksiejewno.
„Nie” – teściowa pokręciła głową. „Wymyślałam wymówki, tłumaczyłam się, ale tak naprawdę nie przeprosiłam. Zachowałam się samolubnie i głupio. I o mało nie zniszczyłam twojej rodziny”.
Otworzyła pudełko i wyjęła kopertę.
– Tu jest sześćdziesiąt tysięcy rubli. To nie wszystko, co ci jestem winien, ale połowę. Resztę oddam w ciągu roku.
Alla ze zdziwieniem spojrzała na kopertę.
— Skąd wziąłeś taką sumę?
„Sprzedałam mój komplet z perłami” – odpowiedziała Olesya Alekseevna. „Ten, który dał mi mąż na dwudziestą rocznicę ślubu”.
– Ależ ty go tak ceniłaś!
– Cenniejsze niż związek, który o mało nie zniszczyłam swoimi czynami? – Olesia Aleksiejewna pokręciła głową. – Nie. To tylko rzeczy. A wy jesteście moją rodziną.
W tym momencie w korytarzu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. Minutę później do pokoju wszedł Dima.
– Mamo? – zdziwił się. – Co się stało?
Olesya Alekseevna się uśmiechnęła.
– Nic złego, synu. W końcu ustaliłem swoje priorytety.
Krótko opowiedziała o swojej rozmowie z Allą. Dima wyglądał na zszokowanego.
– Mamo, nie powinniśmy byli sprzedawać pereł… Dalibyśmy radę…
„To konieczne” – powiedziała stanowczo Olesia Aleksiejewna. „To był mój wybór i moje działanie. I konsekwencje również muszą być moje”.
Wzięła syna za rękę.
– Zawsze byłeś dobrym chłopcem, Dima. Próbowałeś mnie chronić, pomagać. Ale czasami twoja pomoc przeradzała się w pobłażliwość. A to są dwie różne rzeczy.
Dima zawstydzony spuścił wzrok.
– Chciałam tylko, żebyś był szczęśliwy.
„Wiem” – Olesia Aleksiejewna uśmiechnęła się delikatnie. „Ale prawdziwe szczęście nie polega na tym, żeby dostać wszystko, czego chcesz. Polega na tym, żeby nauczyć się doceniać to, co się ma”.
Zwróciła się do Alli.
– Jestem ci wdzięczny, że nie bałeś się powiedzieć mi prawdy prosto w twarz. Nie było to łatwe, ale konieczne.
Alla wyciągnęła rękę i ścisnęła dłoń swojej teściowej.
„Czasami prawda jest największym aktem troski” – powiedziała cicho.
W następną niedzielę Alla, Dima, Olesya Alekseevna i Wiktor Pietrowicz siedzieli w małej kawiarni, świętując urodziny Alli.
„Za nowe początki” – Wiktor Pietrowicz uniósł kieliszek. „I za szczerość w związkach”.
„Dla rodziny” – dodała Olesia Aleksiejewna, patrząc ciepło na syna i synową.
„Mam wieści” – powiedział Dima, kiedy wszyscy już się napili. „Zaproponowano mi stanowisko głównego inżyniera projektu. Z dużą podwyżką pensji”.
– Dima! – zawołała Alla. – Czemu milczałaś?
„Chciałem ci zrobić niespodziankę” – uśmiechnął się. „Z nową pensją szybciej uzbieramy na zaliczkę za mieszkanie”.
– Ja też mam wieści – Olesia Aleksiejewna wymieniła spojrzenia z Wiktorem Pietrowiczem. – Postanowiliśmy zamieszkać razem. Wiktor zaproponował, żebym się do niego wprowadziła.
– Rozumiem – Dima wyglądał na zaskoczonego, ale nie zdenerwowanego. – To poważny krok.
„W naszym wieku nie ma sensu tracić czasu” – uśmiechnął się Wiktor Pietrowicz. „Kiedy znajdziesz bratnią duszę, musisz się jej trzymać”.
„A co z twoim mieszkaniem, mamo?” zapytał Dima.
„Myślę o wynajęciu go” – odpowiedziała Olesja Aleksiejewna. „A pieniądze z czynszu pomogą mi spłacić mój dług wobec ciebie. To byłoby sprawiedliwe”.
Alla poczuła, jak opuszczają ją resztki urazy i napięcia. Wszystko w końcu znalazło się na swoim miejscu.
„Za nowy rozdział w naszym życiu” – podniosła kieliszek.
„I za naukę, którą wyciągnęliśmy z naszych błędów” – dodała Olesya Alekseevna.
Sześć miesięcy później Alla stała przy oknie swojego nowego mieszkania, patrząc, jak przeprowadzkowi wnoszą ostatnie kartony. Ona i Dima w końcu spełnili swoje marzenie – kupili własny dom.
Dima podszedł i przytulił ją od tyłu.
– O czym myślisz?
„O tym, jak dziwnie to wszystko się potoczyło” – odpowiedziała. „Pamiętasz, jak to się zaczęło? Od okropnej kłótni o kartę kredytową.
„Jak mógłbym zapomnieć?” – zaśmiał się Dima. „Myślałem wtedy, że nigdy mi nie wybaczysz”.
– A ja myślałam, że już nigdy nie będę mogła normalnie porozumiewać się z twoją matką.
Oni się śmiali.
– No, spójrzcie na nas – Dima machnął ręką w stronę nowego mieszkania. – Wszystko w porządku. I nawet lepiej niż wcześniej.
„Bo nauczyliśmy się ze sobą szczerze rozmawiać” – powiedziała Alla. „Nawet gdy jest to bolesne lub niewygodne”.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Olesya Alekseevna i Wiktor Pietrowicz stali na progu z ogromnym bukietem kwiatów i koszem owoców.
– Gratulacje z okazji parapetówki! – zawołała Olesia Alekseevna, przytulając najpierw syna, a potem synową.
Alla mocno przytuliła teściową. Kto by pomyślał, że największy konflikt w rodzinie w końcu ich do siebie zbliży?
„Wejdźcie” – zaprosiła gości. „Razem zadomowimy się w tej nowej przestrzeni”.
Wiktor Pietrowicz z aprobatą rozejrzał się po mieszkaniu.
– To cudowne miejsce. Jasne, przestronne. Jesteście wspaniali, że nie poddaliście się po… tym wszystkim, co się wydarzyło.
„Czasami potrzeba przeszkód, żeby stać się silniejszym” – zauważył filozoficznie Dima.
Olesya Alekseevna wyjęła z torby kopertę i podała ją Alli.
„Oto ostatnia część długu” – powiedziała cicho. „Teraz spłaciłam go w całości”.
Alla wzięła kopertę i oddała jej ją nie otwierając.
– Zachowaj to dla siebie, Olesiu Aleksiejewno. Kup coś do nowego domu. Albo na wycieczkę z Wiktorem Pietrowiczem.
„Nie” – teściowa pokręciła głową. „Muszę dokończyć to, co zaczęłam. Wziąć odpowiedzialność za swoje czyny do końca”.
Spojrzeli sobie w oczy i Ałła zrozumiała, jak ważny był ten moment dla Olesi Aleksiejewny. To nie był zwykły dług pieniężny – to było dokończenie ważnej lekcji.
„Dobrze” – Alla w końcu skinęła głową, przyjmując kopertę. „Dziękuję”.
Olesya Alekseevna uśmiechnęła się z ulgą.
– Teraz możemy zacząć świętować parapetówkę. Od podstaw.
I weszli do salonu, gdzie czekał na nich bogato zastawiony stół. Właśnie zaczynała się nowa karta w ich wspólnej historii.