- I ty za to zapłaciłaś prawie pięćset tysięcy, Nastia? – zdziwiła się jej matka, gdy przyszła obejrzeć remont córki, który ona i jej mąż właśnie skończyli.
- Tak, mamo! A pięćset to tylko zestaw kuchenny! Cała reszta też kosztowała nas niezłą kasę!
– No cóż, najważniejsze dla mnie jest to, że kupiłam ci mieszkanie, a ty sama zrobiłaś remont! Brawo! Tylko ty masz jakiś dziwny gust! Ale zawsze wyróżniałaś się niekonwencjonalnym myśleniem!
– Galina Siemionowna uśmiechnęła się do córki.
- Cóż, są różne gusta i kolory! – Nastya uśmiechnęła się w odpowiedzi, rozkładając ramiona, pokazując, że nic nie da się z tym zrobić.
- A co z tym całym projektem zrobił twój Oleg, córko? – nagle zainteresowała się matka.
- A jak mam go traktować? Normalnie! Wiedział, z kim się ożeni! A złamanie mnie będzie go kosztować więcej!
– Tak, jesteś po mnie! Zawsze powtarzałem twojemu ojcu i nadal to powtarzam: „Jeśli coś ci się nie podoba, nie będę cię powstrzymywał”!
Mówił to przez pierwsze dziesięć lat naszego małżeństwa, kiedy ty i Igor byliście jeszcze mali, ale potem nic, przyzwyczaił się!
- Wiesz, mamo, czasami myślę, że twoja postać, którą mi dałaś, jest przydatna, owszem, pod wieloma względami, ale czasami trzeba być bardziej delikatnym, ale ja długo tak nie mogę, to nie działa!
- Po prostu rozumiem, że jak czegoś chcę, to nikt mi tego nie przyniesie gotowego na tacy! I wtedy wszystko zaczyna się do siebie kleić, i proszę! Jak dostałam w pracy przydomek „żelazna dama”! – Nastia uśmiechnęła się smutno.
– Ale zawsze możesz liczyć na siebie. Jeśli ktoś cię zawiedzie, tym bardziej! A my możemy być pewni tylko siebie, moja droga! Reszta się podda i nawet okiem nie mrugnie!
- Tak, ale Oleg…
- Dziewczyno, to, że go kochasz i ufasz mu bezgranicznie, jest po prostu magiczne! Ale musisz być gotowa na wszystko w każdej chwili! Czy babcia ci nie opowiadała, jak dziadek o mało jej nie zabił? I to przez co? Bo nie oddała mu pieniędzy z pensji tego samego dnia, w którym je dostała! Ale tam była taka miłość! Wow! Wszystkie powieści, książki i filmy nerwowo dymią na uboczu! – powiedziała Galina Siemionowna córce. – I to wszystko na moich oczach! Dobrze, że udało mi się go uderzyć pogrzebaczem w głowę, bo inaczej skończyłby z twoją babcią i rzuciłby się na mnie! Nikt nie wie, co się w danej chwili wydarzy!
- Tak, pamiętam oczywiście… Ale nadal nie chcę o tym myśleć…
– To twoja sprawa, moja droga! Jako matka powinnam cię po prostu przed wszystkim ostrzegać, a potem to już tylko twoja sprawa, nikogo innego!
Tego samego dnia mąż Galiny Siemionownej, ojciec Nastii, miał po nią przyjechać, ale okazało się, że uległ wypadkowi w drodze po żonę. Nastia i jej matka nie dowiedziały się o tym od razu. Najpierw Galina Siemionowna zaczęła dzwonić do męża, dwie godziny po tym, jak zadzwonił do niej i powiedział, że wyszedł z domu. Ale nikt się nie pojawił przez te dwie godziny.
Dojazd samochodem do domu córki zajmował około godziny, a czasami dłużej, gdy w mieście były korki. Ale Andriej Wiktorowicz wyjechał w godzinach, kiedy w mieście zazwyczaj nie było korków, więc godzinne opóźnienie nie było uzasadnione.
Dlatego żona zaczęła do niego dzwonić, ale początkowo nie odebrał, a potem odezwał się dziwny głos. Powiedziano jej, że jej mąż jest w szpitalu po wypadku, ale żył, tylko teraz był nieprzytomny, kiedy go badali.
Nastia i jej matka natychmiast pobiegły do szpitala. Kiedy przekonały się, że Andriej Wiktorowicz żyje, oczywiście nie do końca zdrowy, ale żyje, mniej więcej się odprężyły. A dokładniej, Nastia się odprężyła, ale jej matka wyglądała, jakby ziemia usunęła się jej spod nóg.
- Mamo, co się stało? Tata jest cały! – Nastya przytuliła mamę. – Tak, zostanie w szpitalu jeszcze tydzień, może dwa, ale najważniejsze, żeby wyzdrowiał i wszystko było dobrze! – pocieszała ją córka.
- Tak, tak, kochanie, wiem! Już to zrozumiałam… Sama wiadomość o wypadku i to, że on tu teraz leży… Sam…
- Mamo, nie martw się tak! Lekarz powiedział, że tata wyszedł z tego bez szwanku, szybko stanie na nogi!
- Tak, kochanie! Ale nigdy nie zostawałam w domu w nocy bez niego… Zawsze był przy mnie…
- Mamo, boisz się zostać sama w domu?
Galina Siemionowna w odpowiedzi wzruszyła ramionami, pokazując córce, że ona sama jeszcze o tym nie wie, ale ma takie obawy.
- Więc! Rozumiem! Więc dzisiaj i dopóki tata nie pójdzie do szpitala, będziesz mieszkać ze mną! Rozumiesz wszystko? – Nastia próbowała przemówić do rozumu mamie.
- A Oleg nie będzie miał nic przeciwko?
- Przeciw? Mamo! To ty i twój ojciec kupiliście nam to mieszkanie, jeśli on jest przeciwny temu, żebyś u nas zamieszkała na jakiś czas, to…
- Po prostu nie chcę, żebyś miała przeze mnie jakieś problemy, Nastya…
- Uwierz mi, jak zaczną, to na pewno nie przez ciebie! No to chodźmy, wpadniemy do ciebie, weźmiesz potrzebne rzeczy i przyjedziesz do nas! A ja też zadzwonię do męża, wszystko wyjaśnię i w ogóle dam mu znać!
Po powrocie do domu po emocjonalnie trudnym wieczorze, Nastia najpierw przygotowała matce łóżko w pokoju gościnnym, który na wypadek nieprzewidzianych okoliczności miał w przyszłości służyć jako pokój dziecięcy, ale dopóki ona i jej mąż nie upewnili się, że nadszedł czas na remont, pokój ten był pokojem gościnnym. Podczas gdy córka była zajęta, Oleg, zięć Galiny Siemionowny, zalecał się do teściowej w kuchni. W razie potrzeby pocieszał ją i dodawał otuchy.
A gdy tylko Nastia skończyła wszystko, jej matka poszła spać, mówiąc dzieciom, że jest dziś bardzo zmęczona, a wieczorem jeszcze bardziej. Nikt nie miał nic przeciwko, wszyscy doskonale wszystko rozumieli. Ale Oleg, zostawiony sam z żoną, zapytał:
- I jak długo to jeszcze potrwa?
- Co to jest „to”? – Nastya nie zrozumiała.
„Twoja matka wprowadziła się do nas!” zakończył niezadowolony.
- Co masz na myśli mówiąc „przeprowadził się”, Oleg? Mówiłem ci dziś przez telefon, że mama zostanie z nami, dopóki tata nie wyjdzie ze szpitala! Czemu się wahasz?
- Po prostu czuję się nieswojo, kiedy obcy są w naszym domu, Nastia! Wiesz o tym!
- Z jakiegoś powodu nie powiedziałam ani słowa, kiedy twoi rodzice przyjechali do nas na dwa tygodnie, a my nadal mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu!
- To ty, a to ja! Proszę, nie porównuj! A moi rodzice nie mogą być dla mnie obcy! I dla ciebie, jak rozumiem, też, sądząc po twoim zachowaniu wobec nich!
- Dobrze zauważyłaś, to byłaś ty, a to ja! A to MOJA matka, która kupiła nam to mieszkanie! A jeśli teraz coś ci się nie podoba, to jest to z twojej strony kompletny podstęp! Rozumiesz? – Nastia wściekła się na męża.
- Nie zrozumiałaś mnie, Nastia! Po prostu to wszystko jest jakoś nieoczekiwane, gdyby, tak jak moi rodzice, uprzedziła nas o swojej wizycie przynajmniej kilka tygodni wcześniej – to byłaby inna sprawa, ale jak jest…
- Niespodziewane? Mówisz serio, Oleg? Jak w ogóle możesz coś takiego zaplanować? Co, mój ojciec miał zadzwonić tydzień temu i powiedzieć: „Oleg, taki a taki, o takiej a takiej godzinie, jakiś szaleniec zajedzie mi drogę samochodem i przez to będę miał wypadek, a moja żona będzie mieszkać z tobą, kiedy będę w szpitalu”! Tak to sobie wyobrażasz? – powiedziała Nastia głośniej, niż zamierzała.
- Czemu tak wszystko wyolbrzymiasz? Nie o to mi chodziło!
- I według ciebie, to jest właśnie to!
- Nastia, jestem teraz u siebie, w NASZYM domu, czuję się jak gość, jak mam się z tego cieszyć?
- Poczekaj tydzień!
- Tylko tydzień? Naprawdę?
– Może mniej, może więcej! Dopóki tata nie wyjdzie ze szpitala! Jakiej odpowiedzi ode mnie oczekujesz?
- Muszę mieć pewność, Nastia!
- Słuchaj, co ty się tak zachowujesz? Mama poszła do swojego pokoju, już się tu nawet nie pokazuje, a uwierz mi, nie będzie wtykać nosa w nasze sprawy, ma dość swoich!
„Nie będę mógł nawet chodzić po domu w bieliźnie!” – mruknął niezadowolony.
- Może pamiętasz, gdzie są twoje domowe spodenki? Z jakiegoś powodu założyłeś je przed rodzicami!
- Wiesz, że tego nie lubię!
- Dość tego, spadaj! Teraz tylko bredzisz! Jeśli chcesz się pozbyć mojej matki, to zajmij się regeneracją mojego ojca, a jeśli ci się nie uda, to po prostu bądź cierpliwy!
Powiedziała to i poszła do łazienki, wzięła prysznic i położyła się spać, bo było już późno, a jutro musiała iść do pracy.
Rano, przed wyjściem do pracy, Oleg uważnie zajrzał do pokoju teściowej. Była już obudzona, ale nie zauważyła, że ktoś ją obserwuje. Galina Siemionowna właśnie się przebierała i żeby nie zostać sama w domu z córką, postanowiła wrócić do domu. Przy śniadaniu poprosiła córkę, żeby ją zawiozła, jeśli to nie będzie trudne. Dla Nastii to nie było obciążeniem, w każdym razie musiała iść do pracy w tym samym kierunku.
Galina Siemionowna nie mogła być sama w domu tylko w nocy, przez resztę czasu było dobrze. Ale nie zamierzała też długo zostawać w domu, chciała zabrać trochę rzeczy męża i zawieźć je do szpitala, a potem, kiedy Nastia wróci do domu, po prostu odbierze matkę ze szpitala i od razu pojedzie do ojca.
Ale Oleg, patrząc na teściową, kipiał w środku z wściekłości. Nie podobało mu się, że w mieszkaniu jego i żony mieszka jakaś kobieta, która była dla niego praktycznie nikim. To była dla niego jakaś kpina. Kiedy zorientował się, że Galina Siemionowna zaraz się do niego odwróci, równie ostrożnie zamknął drzwi i już miał wyjść, gdy usłyszał głos żony:
- Ty jesteś kurwa normalny? – zapytała cicho, ale ze złością. – Zaglądałeś tam?
„Nic!” odpowiedział bezczelnie i poszedł założyć buty.
- Serio, Oleg! Czemu szpiegowałeś mamę? Jesteś zboczeńcem?
- Zwariowałeś? Jaki ze mnie zboczeniec?
- Sądząc po zachowaniu, które właśnie zaobserwowałem, to jest prawdziwa sprawa!
„Chciałem tylko sprawdzić, czy wszystko jest na swoim miejscu!” – odpowiedział, schylając się, by zawiązać sznurowadła.
- Na ich miejscu? Myślisz, że mama coś tam kradnie, czy co?
– Wszystko może się zdarzyć! Skąd mam wiedzieć?
- Ty naprawdę zwariowałeś! – powiedziała oburzona Nastya. – Nasi rodzice kupili nam to mieszkanie, a ty myślisz, że moja matka nas teraz okrada!
„Mówiłem, że czuję się tak niekomfortowo!” warknął do żony.
- Nastiuszko, co ty hałasujesz? – Galina Siemionowna zbliżyła się do córki ze strachem.
- Nic! Tylko twoja córka każe mi chodzić z plecakiem, a ja jej mówię, że mi się to nie podoba! – powiedział Oleg do teściowej, patrząc gniewnie na żonę.
„Po co plecak?” – nie zrozumiała.
„Mamo, za laptopa… Nie martw się o to…” Nastya wyrwała się.
- Ach! Więc tak to jest!
Oleg wykorzystał moment, gdy żona odwróciła od niego wzrok i szybko odszedł, nawet się nie żegnając.
„Czy jestem gotowa do wyjścia, córko?” zapytała mama.
- Teraz tylko wezmę torbę.
Nastia, oczywiście, nic nie powiedziała matce. I tak nie poznała jej od poprzedniego wieczoru. Kobieta, która zawsze była dla niej przykładem, silna, silna, z charakterem, była teraz tak łagodna i bezbronna, że serce Nastii zamarło. Zrozumiała, że matka martwi się o ojca i dlatego nie chciała dokładać jej zmartwień.
Przez następne kilka dni Oleg trzymał się jak mógł. Choć był zły na żonę i teściową, nieustannie uśmiechał się do Galiny Siemionowny i był po prostu zbyt przyjacielski. Nastia to wszystko widziała, ale nie chciała znowu zaczynać z nim tej samej rozmowy. Zwłaszcza że mama niemal natychmiast weszła do pokoju i spędziła tam większość wieczoru, starając się nie przeszkadzać młodej rodzinie. Ale zaczęła już wyczuwać jakąś złą energię w domu córki.
Czwartego wieczoru Oleg wrócił z pracy bardzo zły. Nastia wiedziała, że lepiej go teraz nie dotykać, dać mu się najpierw uspokoić, a potem normalnie opowiedzieć mu, co się stało.
Ale tego wieczoru jego irytacja udzieliła się matce Nastii. Galina Siemionowna poszła do łazienki umyć ręce, bo kran w kuchni był zakręcony, a Nastia gotowała obiad. A jej zięć krzyknął na nią:
- Już mnie denerwujesz!!! Kiedy w końcu pójdziesz do domu i przestaniesz mi tu uprzykrzać życie?!
„Oleg… nie rozumiem…” – przestraszyła się teściowa.
- Nie rozumiem, macie nowe życie, czemu jesteście tacy bezczelni?! – Nastya gniewnie zapytała męża, wychodząc z kuchni. – Mamo, proszę idź do pokoju! – nie spuszczając męża z oczu, zwróciła się do matki.
- Nastiusha…
- Mamo, idź!
Gdy tylko drzwi zamknęły się za teściową, ponownie zapytała Olega:
- Jak moja matka zatruwa ci życie? Może ty…
– Będąc tutaj, w naszym domu! Chcę żyć tak, jak chcę, kiedy wracam z pracy! Żyć tak, jak chcę, ale okazuje się, że jestem na krawędzi i w pracy, i w domu też! Czy to jest życie? – krzyknął.
- Nie denerwuj się, tata pojutrze wychodzi ze szpitala, a mama wróci do domu!
- I chcę, żeby natychmiast stąd wyszła! Natychmiast!!! Inaczej po prostu ją z domu wyrzucę! Jak długo jeszcze będziesz wystawiać moją cierpliwość na próbę? Co?
- Ciebie, nie moją matkę, wyrzucę z domu, Oleg, jeśli jej choć palcem tkniesz!
- Tylko spróbuj! To mój dom!
- Aha! Marzysz! Moi rodzice kupili ten dom, więc ona ma o wiele większe prawo tu mieszkać niż ty i ja razem wzięci! Rozumiesz?
- To nic nie znaczy!
- O nie! To wiele znaczy! Więc pójdziesz teraz przeprosić mamę, albo…
- Idź do diabła! Czemu miałbym słuchać innej kobiety? Mam już dość tego, że ciągle udajesz mężczyznę!
– Pewnie dlatego, że będę bardziej naturalnym mężczyzną niż ty! Ciągle marudzisz, chodzisz jak zarozumiała baba! – powiedziała Nastya z obrzydzeniem.
- To ja? Mówisz o mnie?! – oburzył się Oleg.
- Idź i przeproś mamę! Szybko!
- Nikogo nie będę przepraszać! Ona jest dla mnie nikim! A ja jestem w domu! Mówię, co chcę! I komu chcę, swoją drogą! Jak będzie trzeba, to walnę ją między oczy!
Nastia nie kontynuowała tej pustej rozmowy długo, zwłaszcza z takimi groźbami. Miała odrobinę nadziei, gdy wychodziła z kuchni, a mąż krzyknął, że naprawdę przeprosi i wszystko będzie dobrze, oczywiście załagodzone, ale dobrze, ale on postanowił się sprzeciwić i kontynuował obrażanie wszystkich, co jej się nie podobało. Wyszła z kuchni trzymając w ręku patelnię, której nie zdążyła postawić na stole. Na patelni znajdowały się świeżo usmażone warzywa. Na ostatnie słowa męża, gwałtownie wylała na Olega wciąż gorące warzywa i, gdy ten jeszcze nie oprzytomniał od gorącego oleju, który również był na patelni, uderzyła go w głowę jedynym przedmiotem, który miała w ręku.
Oleg natychmiast zamilkł i osunął się na podłogę, gdzie dołączył do warzyw.
Delikatnie popychając męża stopą, sprawdzając, czy na pewno zemdlał, sprawdziła jego puls – wszystko było w porządku. I nie odkładając niczego, poszła po telefon, natychmiast zadzwoniła na policję i pogotowie, wyjaśniła, co się stało w domu i zaczęła na nich czekać. Ale zaraz po telefonie wzięła plaster i zabandażowała ręce Olega, na wypadek gdyby się obudził przed przyjazdem policji.
„Nastia…” – zawołała cicho Galina Siemionowna, matka.
- Co się stało?
— Czy Oleg wyszedł?
- Nie! Obok łazienki leży jakiś facet, związany i nieprzytomny! – powiedziała Nastya niemal bez emocji.
- Jak? – Mama była przestraszona.
– To proste! Nie było potrzeby cię obrażać i grozić! Jutro składam pozew o rozwód! Nie potrzebuję takich niespodzianek!
- Córko, proszę, wybacz mi! To wszystko moja wina…
– Mamo! To nie twoja wina, prędzej czy później i tak by się stało, po prostu twoja obecność w tych dniach ujawniła wielki błąd w naszym związku i zadziałała jak zapalnik! A wyobraź sobie, co by było, gdybyśmy mieli dzieci, a on zacząłby się na nie rzucać, albo uderzyłby ciebie albo mnie? Już lepiej! – podsumowała.
— Nadal mnie to nie obchodzi…
– Mamo, wszystko w porządku! Przejdę przez chorobę, przejdę przez złość, a on pójdzie w świat albo wróci do rodziców! A ty jak się czujesz? – zapytała Nastia.
— Nie wiem… Chyba powinnam już iść do domu… Ja po prostu…
- No to! Zostań tu, dopóki tata nie wyjdzie ze szpitala, a to nie podlega dyskusji, o tym… – Nastia machnęła ręką w stronę leżącego na korytarzu Olega. – Nawet o tym nie myśl! Sam się o to prosił, to jego wina! Zwłaszcza że od jutra nie będzie już tu mieszkał!
Zaraz po tych słowach zadzwonił domofon. Nastia zrozumiała, że przyszli po Olega i zostawiła matkę w kuchni.
Wyjaśniła wszystko funkcjonariuszom. Powiedziała, że to mieszkanie jej matki, że jej mąż wrócił z pracy wściekły i zaczął bić żonę, a on sam dostał w kość. Kilka minut później zadzwoniła karetka pogotowia. Po solach trzeźwiących Oleg szybko się ocknął i zaczął bić żonę na oczach policjantów. Szybko go spakowali i zabrali.
Następnego dnia Nastia złożyła pozew o rozwód, poprosiła matkę, żeby została dziś w domu i poczekała na ślusarza, który miał wymienić zamki. Wieczorem zabrała wszystkie rzeczy męża i zaniosła je do jego najlepszego przyjaciela.
Oczywiście czuła się samotna i nieco przygnębiona, ale dopiero gdy została sama, gdy jej ojciec w końcu został wypisany ze szpitala. I nigdy więcej nikomu tego nie okazywała… NIKOMU w życiu…