Minęło sporo czasu, ale od tamtej pory nigdy nie wątpiłem w słuszność swojej decyzji. Wszyscy moi przyjaciele jednogłośnie mówili, że muszę to zrobić, bo inaczej zniszczyłbym sobie życie własnymi rękami.
„Mama żąda pensji za pomoc w domu” – powiedział zawstydzony mąż.
Wziąłem telefon i nastawiłem budzik na ósmą rano. „Kolejna sobota minie” – pomyślałem ze smutkiem, otulając się kocem.
„Jestem już zmęczona tym szalonym tempem” – poskarżyłam się mężowi.
- Jeszcze trochę cierpliwości, a nasze wysiłki na pewno się opłacą. Udało nam się już odłożyć całkiem sporą sumę. – Denis mnie zachęcał.
„Rozumiem, ale chcę się tylko trochę przespać”. Ziewnęłam i położyłam głowę na ramieniu męża. „Muszę sobie dać chociaż jeden dzień wolnego, bo inaczej zwariuję”.
„Tak, byłoby miło leżeć cały dzień w łóżku i nic nie robić” – powiedział Denis zamyślony, ziewając za mną.
Odkąd Denis i ja się pobraliśmy, zajmowaliśmy się tylko pracą. Od poniedziałku do piątku harowaliśmy w pracy, wypełniając swoje podstawowe obowiązki, a w weekendy wychodziliśmy na dodatkowe zmiany.
Już zapomniałam, co to znaczy czuć się radosną i wypoczętą, szara cera i siniaki pod oczami stały się moimi nieodłącznymi atrybutami. Jedyne, co trzymało mnie na powierzchni, to myśl o własnym mieszkaniu, dla którego to wszystko się zaczęło.
„Zamieszkajmy na razie z moją mamą, żebyśmy nie musieli wydawać pieniędzy na czynsz” – zasugerował mi Denis kilka miesięcy przed ślubem. „Będziemy oszczędzać większość naszych pensji, żeby szybciej uzbierać na zaliczkę”.
„Nawet nie wiem” – powiedziałem niepewnie. „Wydaje mi się, że twoja matka nie jest mną zachwycona. Myślisz, że to dobry pomysł, żeby się do niej wprowadzić?”
„Nie bądź głupia, twoja mama traktuje cię bardzo dobrze” – zapewnił mnie Denis, ale nie dosłyszałam w jego głosie żadnej pewności siebie.
„Dobra, zaryzykujmy” – zgodziłem się, ciężko wzdychając. „Ale pod jednym warunkiem: weźmiemy dodatkowe zlecenia, żeby to wszystko szybciej się skończyło”.
„Zawarliśmy umowę” – ucieszył się Denis, zadowolony, że nie musiał mnie długo namawiać.
Zaraz po ślubie przeprowadziliśmy się do małego, dwupokojowego mieszkania jego matki i rozpoczął się trudny okres w naszym życiu. Ponieważ prawie cały czas spędzałem w pracy, obowiązki domowe spadły całkowicie na barki Galiny Iwanowny, która wzięła je na siebie z pełną gotowością, choć nigdy nie przepuściła okazji, żeby mi to wytknąć.
„Owalne są z kapustą, a okrągłe z ziemniakami” – wyjaśniła Denisowi i mnie, wskazując na talerz z pasztecikami.
- Wow, jesteś niesamowita, pieczenie to dla mnie ciemna sprawa – podziwiałam.
„Każda szanująca się gospodyni domowa powinna umieć piec” – zauważyła moja teściowa, rzucając mi znaczące spojrzenie.
„Niektórzy ludzie po prostu się do tego nie nadają” – odparłem.
„Możesz nauczyć się wszystkiego, jeśli tylko będziesz chciał” – upierała się Galina Iwanowna.
- Może kiedyś się nauczę, jak będę miał więcej wolnego czasu, ale na razie… – Wziąłem placek ziemniaczany i ugryzłem go ze smakiem. – Tymczasem będę się delektował twoimi arcydziełami.
Możesz to robić wieczorami, zamiast siedzieć przy telefonie. – Galina Iwanowna mówiła łagodnym głosem, ale słyszałam w nim nuty niezadowolenia.
„Tak, ale jestem bardzo zmęczony w pracy i nie mam czasu na kursy kulinarne” – odpowiedziałem.
„Ja też dużo pracowałam, kiedy byłam młoda, ale w moim domu zawsze było dobrze nakarmione i czysto” – powiedziała z dumą Galina Iwanowna tym samym, udając czułym głosem.
Generalnie moje relacje z teściową nie były najlepsze. Bez względu na to, jak bardzo się starałem, wciąż była niezadowolona ze mnie i uważała, że łatwo mogę połączyć pracę z obowiązkami domowymi, bo jestem po prostu zbyt leniwy. Ale jej opinia na temat Denisa była zupełnie inna.
„Coś się zepsuło?” – zapytał pewnego dnia Denis, zauważając w korytarzu skrzynkę z narzędziami, która zazwyczaj stała na balkonie.
„Tak, drzwi kuchenne trzeba było dokręcić, a okno w moim pokoju nie zamykało się dobrze” – wyjaśniła Galina Iwanowna.
- Czy to było konieczne? – wyjaśnił Denis. – Czyli wszystko już naprawione?
- Tak, pytałam mojego sąsiada, Witalika z piątego piętra, pamiętasz go? – zapytała Galina Iwanowna.
„Doskonale pamiętam, ale dlaczego mnie nie zapytałeś?” – zastanawiał się Denis.
- Synu, ty i tak nie widzisz światła dziennego, całe dnie spędzasz w swojej cholernej robocie, po co miałbyś robić naprawy?
- Mamo, na to z łatwością znajdę czas – zaprotestował Denis. – Nie zmyślaj i zawsze przychodź do mnie.
Słuchałam tej rozmowy i byłam zdziwiona podwójnymi standardami mojej teściowej. Po pracy musiałam znaleźć czas na sprzątanie, gotowanie i jednocześnie doskonalić umiejętności pieczenia, a Denis musiał odpocząć, chociaż pracowaliśmy mniej więcej po równo.
„Len, zabierz pranie z balkonu” – poprosiła mnie pewnego dnia Galina Iwanowna, gdy miałam wychodzić z domu.
„Nie mogę, już jestem spóźniony” – odpowiedziałem, zapinając marynarkę. „Zapytaj Denisa, może przyjść do pracy później dzisiaj”.
- Co ty mówisz! – prychnęła Galina Iwanowna. – Ja to sama zdejmę, daję chłopakowi odpocząć, on już haruje jak koń. – Odwróciła się i poszła na balkon.
Stałam tam i zastanawiałam się, czym moje zmęczenie różni się od zmęczenia jej syna, ale żadne logiczne wytłumaczenie nie przychodziło mi do głowy, więc rozgniewana kolejną niesprawiedliwością, jaka mnie spotkała, pospieszyłam do pracy.
Denis był absolutnie zadowolony ze wszystkiego, nie zauważał, że jego matka mnie nie lubi i po prostu zrzucał całą winę na moją bujną wyobraźnię.
„Ona robi dla nas wszystko i nie odzywa się ani słowem” – próbował mnie przekonać Denis za każdym razem, gdy zaczynałam mu się skarżyć na Galinę Iwanownę.
- Ona to robi, po prostu ignoruj jej słowa – powiedziałem. – Uważaj tylko, ty jesteś dla niej zawsze zmęczony, a ja jestem leniwy.
– No cóż… – Denis podrapał się po głowie, przypominając sobie takie przypadki. – Może czasami pozwala sobie na coś takiego, ale to nie ze złośliwości. Też całe dzieciństwo pracowała, ale udawało jej się wszystko załatwić w domu.
Te słowa mojego męża bardzo mnie zraniły.
— Może dlatego, że pracowała do piątej, a nie do dziewiątej jak ja?
- Czemu tak od razu się wściekasz? Przecież nie miałem nic złego na myśli. – Denis zdał sobie sprawę, że powiedział za dużo.
„Musisz po prostu pomyśleć, zanim zaczniesz mówić” – mruknąłem, ale nie kontynuowałem tej nieprzyjemnej rozmowy.
Im dłużej Denis i ja mieszkaliśmy u Galiny Iwanowny, tym częściej pozwalała sobie na komentarze na mój temat.
„Mamo, jutro nie pracujemy” – powiedział jej Denis pewnego dnia, kiedy w końcu zrealizowaliśmy nasz plan i wzięliśmy dzień wolny.
- Świetnie! – ucieszyła się Galina Iwanowna. – Więc pomożesz mi w generalnych porządkach. – Zwróciła się do mnie.
„Szczerze mówiąc, mieliśmy trochę inne plany na ten dzień” – powiedziałem zawstydzony.
„Jakie inne plany?” – oburzyła się teściowa, jakby nie była zadowolona z faktu, że nie skonsultowaliśmy jej decyzji.
„Chcieliśmy się trochę przespać i nic nie robić” – odpowiedział za mnie Denis. „Po prostu nie mamy już na nic siły, potrzebujemy resetu”.
- Tak, odpoczywaj do woli, rozumiem twoje szalone tempo życia – rzekła Galina Iwanowna, patrząc z czułością na syna. – Len, a ty, oczywiście, wyśpij się trochę, ale potem posprzątamy.
„Galina Iwanowno, pracuję nie mniej niż Denis” – powiedziałam niezadowolona, jednocześnie popychając męża nogą pod stołem.
„Jakkolwiek na to spojrzeć, trzeba coś zrobić” – powiedziała Galina Iwanowna bez zażenowania.
„Zbyt długo czekałam na ten dzień wolny, więc nie będę go marnować na sprzątanie” – powiedziałam stanowczo, patrząc na Denisa, szukając u niego wsparcia.
- Taką żonę sobie znalazłeś – zaczęła narzekać Galina Iwanowna. – Kiedy się ode mnie wyprowadzisz, co będzie w domu?
„Mamo, nie naciskaj, wszystko będzie dobrze” – to wszystko, co powiedział Denis, co naprawdę mnie wkurzyło.
„Więc nie masz nic więcej do powiedzenia?” Spojrzałam na niego gniewnie.
„Co mam powiedzieć?” zapytał Denis ze szczerym zdziwieniem.
- Masz rację, wszystko już zostało powiedziane. – Wstałam i poszłam do pokoju, nie chcąc widzieć ani męża, ani teściowej.
Myślałam, że trudno mnie czymkolwiek zaskoczyć, ale Denis i Galina Iwanowna dali radę. Pół godziny po scenie w kuchni przyszedł do naszej sypialni i wykończył mnie doszczętnie.
„Mama żąda pensji za pomoc w domu” – powiedział zawstydzony mąż.
- Pensja?! – Wybuchnęłam histerycznym śmiechem. – Rozumiem, że mówisz o mojej pensji?
„Tak, byłoby uczciwie, gdybyś dał jej trochę swoich pieniędzy” – powiedział Denis.
„Tak, bardzo szczerze” – zgodziłem się. „Przekonała cię do tego?”
- Len, no cóż, pomyśl sam, ona naprawdę wiele dla nas robi.
„Tak, ale my kupujemy całą żywność i wszystkie niezbędne artykuły gospodarstwa domowego” – odparłem.
- Tak, ale…
– Nie, nie ma tu żadnych „ale” – przerwałam mężowi. – Ona siedzi w domu całymi dniami, nie musi iść do pracy, więc niech zajmuje się domem. A tak w ogóle, to nie widzę cię z mopem w rękach, więc dlaczego tylko ja mam oddawać pensję?
„No cóż, jesteś kobietą” – powiedział Denis, pozostawiając mnie oszołomioną.
„Wspaniale” – to było wszystko, co mogłem powiedzieć.
- Jeśli nie masz czasu pracować i zajmować się domem, to płać za to matce – kontynuował Denis. – Prawdziwa gospodyni domowa powinna mieć czas na wszystko.
„Dobrze, dobrze przeczytałeś tekst” – pochwaliłam męża, rozpoznając w jego słowach Galinę Iwanownę.
- Len, to byłoby naprawdę uczciwe. – Denis wciąż miał nadzieję, że mnie przekona.
„Dosyć tego, lepiej się zamknij” – powiedziałem ze złością. „Nikomu nie zapłacę i nie wracamy do tej rozmowy, rozumiesz?”
Denis nie odpowiedział, ale nie nalegałem. Podczas gdy on stał tam mrużąc oczy, szybko się ubrałem i wyszedłem na zewnątrz, żeby przewietrzyć głowę.
Z wielkim trudem udało nam się z Denisem pogodzić. Oczywiście, były pewne nastroje, ale miałem nadzieję, że z czasem miną. Ale relacje z Galiną Iwanowną osiągnęły punkt kulminacyjny. Moja odmowa wypłaty wynagrodzenia została odebrana jako wypowiedzenie wojny i rozpoczęła walkę.
„Co dziś jemy na obiad?” zapytałam teściową kilka dni po naszej kłótni z Denisem.
— Nie wiem jak ty, ale Denis i ja mamy solankę.
„Co mam na myśli?” – zapytałem z westchnieniem.
„Nic dla ciebie nie przygotowałam” – wyjaśniła Galina Iwanowna.
- Czy mogę zapytać dlaczego?
- Nie pomagasz, nie chcesz płacić za moje usługi, to dlaczego mam dla ciebie gotować? – spojrzała na mnie teściowa z chytrym uśmiechem.
„I Denis, jak widać, zapłacił za kolację?” – zapytałem.
„To w ogóle nie ma znaczenia” – Galina Iwanowna unikała odpowiedzi.
- Rozumiem. – Podszedłem do lodówki.
„Nic tam dla ciebie nie ma” – zapewniła mnie teściowa.
„Produkty te również są kupowane za moje pieniądze” – zaprotestowałem.
„Dobra, twoja sprawa, poszukaj” – Galina Iwanowna wzruszyła ramionami, nakładając solankę na talerze.
Tego wieczoru zjadłem kanapki na kolację i poszedłem spać głodny. Denis nie uważał za konieczne, żeby mnie bronić, zjadł swoją porcję obiadu z apetytem, chwaląc kulinarne talenty swojej mamy. Następnego wieczoru historia się powtórzyła, ale byłem już na to przygotowany.
„Dziś znowu gotowałam tylko dla dwóch osób” – powiedziała Galina Iwanowna, gdy weszłam do kuchni.
„Och, nigdy w ciebie nie wątpiłem” – zapewniłem ją i usiadłem przy stole, stawiając przede mną pojemnik z kawiarni znajdującej się najbliżej mojego domu.
„Jestem gotowa zrobić wszystko, byle tylko nic nie robić” – Galina Iwanowna pokręciła głową, patrząc, jak jem.
Zignorowałem uwagę teściowej, nie chcąc marnować na nią swojego zdrowia psychicznego.
- Synu, chodź na obiad! – krzyknęła Galina Iwanowna, wyjmując z piekarnika blachę z pieczonym mięsem.
„A, i znowu je jesz” – zauważył Denis, wchodząc do kuchni.
- Tak, to niesamowite, prawda?
„Cóż, skoro tak ci się podoba” – mąż wzruszył ramionami.
„Myślisz, że twoja mamusia zostawiła mi wybór?” – wybuchnęłam złością.
„Tak, mogłeś zapłacić” – odpowiedział spokojnie Denis.
- Naprawdę, jak mogłam o tym nie pomyśleć? – Odrzuciłam widelec. – Wiesz, nie spodziewałam się aż takiego wsparcia ze strony męża.
- O co krzyczysz? Przecież nic takiego nie powiedziałem – pospieszył się Denis, żeby się usprawiedliwić.
- Zgadza się, nic nie powiedziałeś, ale powinieneś był. – Nie dało się mnie powstrzymać. – Twoja matka sobie ze mnie żartuje i to ci nie przeszkadza.
„Nikt się z ciebie nie naśmiewa” – wtrąciła Galina Iwanowna.
„Nie rozmawiam z tobą” – warknęłam szorstko do teściowej.
- Spokojnie, co ty robisz? – Denis nie rozumiał, co robić.
„Będę spokojna, tylko z daleka od tego miejsca” – powiedziałam i odepchnęłam męża. „Chyba zacznę się uspokajać już teraz” – i pobiegłam do pokoju, żeby jak najszybciej spakować wszystkie swoje rzeczy.
Początkowo, po rozstaniu z Denisem, mieszkałam z rodzicami, nie przejmując się zarzutami. Nadal pracowałam równie ciężko, żeby odłożyć pieniądze na mieszkanie, ale tym razem na własne. Czekając na oficjalny rozpad małżeństwa z Denisem, zebrałam pieniądze na wkład własny na małe, jednopokojowe mieszkanie i w końcu mogłam się zrelaksować i zwolnić tempo. Weekendowe prace się skończyły, a ja cieszyłam się wolnym życiem, ciesząc się, że los odwrócił mnie od kupna domu z maminsynkiem, który nawet po ślubie nie potrafił wyrwać się spod spódnicy.