Sypiasz z nim, prawda?! No to czekaj… zaraz cię do rzeki wrzuci, jak śmiecia!

Wiktor siedział w kuchni, miażdżąc w palcach pustą paczkę papierosów. Na stole stała zimna zupa, którą Natalia podgrzewała już po raz trzeci. Nawet jej nie tknął.

  • Sypiasz z nim, prawda?! No to czekaj… zaraz cię do rzeki wrzuci, jak śmiecia!
  • Myślisz, że lubię siedzieć ci na karku? Nie! Ale nie pójdę rozdawać ulotek! – Jego głos był ochrypły, jakby całą noc krzyczał w poduszkę.

Natalia westchnęła i odstawiła pękniętą filiżankę na krawędź stołu.

  • No i co zamierzasz zrobić, Victor? Będziesz tu leżeć i czekać, aż pieniądze spadną z nieba?

„Wiesz, że nie jestem taki”. Uderzył pięścią w stół, a łyżka odbiła się od talerza.

  • A co potem? – Jej głos zadrżał. – Jesteś już w domu od dwóch miesięcy. Dwa miesiące, Victor. Tylko ja wszystko dźwigam. I wiesz co? Nie obchodzi mnie, jaką pracę podejmiesz. Najważniejsze, żebyś coś robił!

Wstał tak gwałtownie, że krzesło roztrzaskało się o podłogę.

„Myślisz, że się nie staram?!”. Twarz mu poczerwieniała, żyły na szyi napięły się. „Nie jestem jakimś frajerem, który będzie stał w metrze i wciskał papiery w ręce innych frajerów!”

– Kim ty jesteś? – Natalia nie odwróciła wzroku. – Królem, który chce tronu? Nawet czynszu nie płacisz!

Cisza.

Victor powoli się do niej zbliżył, w jego oczach było coś niebezpiecznego.

  • Chcesz, żebym się złamał? Żebym stał się tym, kim gardzisz?

„Chcę, żebyś żył!” krzyknęła tak głośno, że zaparło jej dech w piersiach. „A ty… ty tu po prostu gnijesz, a ja boję się na ciebie patrzeć!”

Zamarł. Potem gwałtownie się odwrócił i chwycił kurtkę.

— Dokąd idziesz?

  • Wyjdź na świeże powietrze. Duszę się.

Drzwi zatrzasnęły się.

Natalia została sama. Wzięła jego talerz i wylała zupę do zlewu. Potem usiadła i rozpłakała się.

Wrócił wczesnym rankiem. Wszędzie czuć było spaliny i czyjeś perfumy.

Natalia siedziała w ciemności i paliła przy oknie.

„Gdzie byłeś?” zapytał chrapliwie.

  • Tutaj. Czekałem.

„A ja…” próbował coś powiedzieć, ale słowa utknęły mu w gardle.

  • Upiłeś się. Albo zrobiłeś coś innego. Znam twoją twarz, Victor.

Usiadł naprzeciwko i spuścił głowę.

— Spotkałem Siergieja.

Natalia zamarła.

  • Ten sam?
  • Tak. Zaoferował… pracę.
  • I co?
  • Odmówiłem.

„Oczywiście” – zaśmiała się, ale w jej głosie nie było radości. „Bo duma jest ważniejsza, prawda?”

  • Bo patrzył na mnie jak na żałosnego! – Wiktor podskoczył. – Jak ktoś, kogo można kopnąć, a potem rzucić mu kość!

– A ty jesteś żałosna! – Natalia wstała, jej twarz się skrzywiła. – Odrzucasz wszystko, co ci dają, a potem krzyczysz, że świat jest niesprawiedliwy! Sama się wpędziłaś w kozi róg!

„Ty…” zrobił krok w jej stronę, zaciskając dłoń w pięść.

„No dalej” – wyciągnęła twarz. „Uderz mnie. To będzie mi łatwiej odejść”.

Nie trafił.

Wybuchnął płaczem.

Rano Natalia spakowała swoje rzeczy. Wiktor w milczeniu patrzył, jak wkłada do torby szczoteczkę do zębów, tusz do rzęs i starą koszulkę, którą jej kiedyś dał.

— Naprawdę wychodzisz?

  • Tak.

— Bo nie mam pracy?

  • Bo jesteś martwy.

Zamknęła drzwi.

  • Sypiasz z nim, prawda?! No to czekaj… zaraz cię do rzeki wrzuci, jak śmiecia!

Wiktor został sam.


Drzwi otworzyły się bez pukania.

Wiktor podniósł głowę znad butelki – w drzwiach stała Natalia. Za nią stał mężczyzna w drogim płaszczu. Siergiej.

„Witaj, Victorze” – powiedziała chłodno. „Przyszliśmy po dokumenty”.

Wstał powoli, chwiejąc się. Oczy miał zaczerwienione, zarost sięgał tygodnia, a od niego czuć było spaliny i niemyte ciało.

  • “My”? – zaśmiał się ochryple. – Szybko znalazłaś zastępstwo, suko.

Siergiej zrobił krok naprzód, ale Natalia powstrzymała go gestem.

  • Dał ci szansę. Ty go olewasz. Teraz on daje mi tę robotę.

Fala gorąca uderzyła Victora w skronie. Spała z nim. Było to wypisane w jej oczach, w sposobie, w jaki lekko przycisnęła się do jego dłoni.

„Przyprowadziłeś go tu celowo” – syknął. „Żeby wcierał mu twarz w moje gówno?”

„Nie” – Natalia rzuciła stos papierów na stół. „Żebyś w końcu mogła zobaczyć siebie z zewnątrz”.

Siergiej milczał, ale w jego spojrzeniu malowała się pogarda. Oto był, nowy pan jej życia.

„Podpisz rozwód” – powiedziała Natalia. „Albo pozwę. A wtedy wszyscy się dowiedzą, jak przez dwa miesiące piłeś moje pieniądze, a teraz leżysz w gównie”.

Victor chwycił butelkę.

  • Wynoś się stąd. Póki jesteś cały i zdrowy.

Siergiej nagle się roześmiał.

– Wciąż tak samo szlachetny, Witia? Pamiętasz, jak kiedyś wyrzuciłeś mnie z towarzystwa? „Jeśli nie potrafisz przegrać, nie graj”. Teraz twoja kolej.

Cisza.

Natalia wzięła Siergieja za rękę. Ten gest dobił Wiktora.

  • Dobrze, – podszedł gwałtownie do stołu i chwycił długopis. – Chcesz kartkę papieru? Proszę.

Podarł dokumenty na pół.

— Będę walczyć. W sądzie. W przedpokoju. Nieważne. W jego oczach zapłonął dawny ogień. — Myślałeś, że się złamię? Dopiero zaczynam.

Natalia zbladła. Znała to spojrzenie.

Siergiej pociągnął ją w stronę wyjścia.

  • Chodźmy. On już skończył.

Drzwi zatrzasnęły się.

Victor stał i zacisnął pięści.

Gdzieś w środku silnik znowu zaczął działać.


Prywatny detektyw położył na stole teczkę ze zdjęciami.

„Twój Siergiej to gnojek” – powiedział, zapalając papierosa. „Pierze pieniądze za pośrednictwem firm budowlanych. Gangsterzy, narkotyki, trupy w betonie. Zwykła historia.

Wiktor przeglądał zdjęcia. Siergiej w drogiej restauracji z ludźmi, których twarze miały napis „zabójca”. Natalia była w pobliżu, uśmiechnięta. Jego Natasza.

  • Czy jest coś, co na pewno to naprawi?

Detektyw zaśmiał się:

– Jest jeden korzeń, którego nie zdążył pozamiatać. Ale jeśli go dotkniesz, wilk rozszarpie cię i ją na strzępy.

Victor zamknął teczkę.

  • Nie obchodzi mnie to.

Zadzwonił do Natalii po raz pierwszy od trzech miesięcy.

  • Spotkajmy się. W przeciwnym razie Siergiej będzie miał swój koniec.

Przyszła. Blada, w dużych okularach przeciwsłonecznych.

„Czego chcesz?” głos drżał.

„Czy on cię uderzył?” zapytał Victor.

Zdjęła okulary. Podbite oko.

  • Raz. To się więcej nie powtórzy.

„Kłamiesz” – podsunął jej telefon. „Patrz”.

Na ekranie widnieje korespondencja Siergieja. „Jeśli jeszcze raz się nie posłucha, wyrzucisz ją do lasu. Jak tę dziwkę w kwietniu”.

Natalia zaczęła się trząść.

  • Ty… ty nie rozumiesz. Nie mogę po prostu odejść!

„Możesz” – Victor podał jej kluczyki do samochodu. „W bagażniku jest walizka. Pieniądze, bilety, nowe życie. Wsiadaj i znikaj. Natychmiast”.

  • A ty?

„Zostanę” – uśmiechnął się krzywo. „Żeby spłacić rachunek za nas oboje”.


Dwa dni później w wiadomościach pokazano płonący domek Siergieja. Strażacy znaleźli jedno ciało – mężczyznę z kulą w głowie.

Szukali Natalii przez miesiąc, ale jej nie znaleźli.

W nadmorskim miasteczku kobieta z krótkimi włosami czasami brała do ręki gazetę ze zdjęciem Victora. „Zaginiony w akcji”.

Pewnego dnia podeszła do niej dziewczyna:

  • Mamo, kim jest ten facet na zdjęciu?

„Człowiek, który nas uratował” odpowiedziała Natalia i rozpaliła ognisko na plaży…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *