To, co zrobiła Marina, zadziwiło wszystkich.
Marina i Igor spotkali się w stołówce studenckiej. Usiadł przy jej stoliku i zaczął głośno mieszać cukier w kubku, irytując Marinę.
Przygotowywała się do sprawdzianu i, zamykając z trzaskiem książkę, spojrzała w górę, by spojrzeć swojej „irytującej” w oczy.
- Młody człowieku… możesz być trochę ciszej?
– Nie mogę. Jak chcesz się uczyć, to idź do biblioteki. A tu jest stołówka – zaśmiał się, a Marina miała ochotę walnąć go podręcznikiem w głowę. I tak się zaczął ich romans.
Igor zachowywał się jak chłopak: śmiał się z doskonałej uczennicy z równoległej grupy, rzucał w nią żartami, a Marina wzdychała i czekała, aż w końcu zacznie zachowywać się jak mężczyzna i zaprosi ją na randkę.
I tak się stało.
Pewnego pięknego dnia Igor zaprosił Marinę do kina i zaproponował, żeby poznała jego rodziców.
Marina była trochę zaskoczona, ale i zadowolona, gdyż doszła do wniosku, że jego zamiary są całkiem poważne.
Modest Marinka spodobała się rodzicom Igora i „pobłogosławili” parę.
- Możecie zamieszkać razem w mieszkaniu babci. I tak jest puste.
Marina mieszkała wtedy w akademiku. Przyjechała do stolicy z prowincji i nigdy nawet nie marzyła o poznaniu tak bogatego narzeczonego. Jej przyjaciółki otwarcie jej zazdrościły, nie rozumiejąc, jak oczarowała Igora. Każda dziewczyna dawno by mu się przeniosła. Ale Marina się nie spieszyła.
„Co się stało, Marin?” Igor zmarszczył brwi, gdy po ich randkach wciąż prosiła go, żeby zabrał ją do akademika.
– Moi rodzice są przeciwni konkubinatowi. Wychowałem się w tradycyjnej rodzinie.
- To już zeszły wiek!
- Ale dla mnie to ważne.
— Problem w tym, że jeśli zamieszkamy razem, będziemy musieli ze sobą spać?
- Tak.
– Dobrze. Zgadzam się czekać i spać w oddzielnych pokojach. Zamieszkasz ze mną, bo tak będzie ci wygodniej. Chcę spędzać z tobą więcej czasu. Nie będę cię nękał – powiedział Igor, nie wierząc własnym słowom. Chciał dostać Marinę, a reszta była kwestią czasu.
Rodzice gorąco go wspierali, a Marina uległa. Zrozumiała, że nikt jej długo nie przekona i zostanie z niczym. Igor był dobrym wyborem i Marina go polubiła.
Powiedziała rodzicom, że wkrótce się pobiorą, ale na razie będą żyć razem, nie przekraczając pewnych granic, i zamieszkała z Igorem.
Marina zrozumiała, że teraz czeka ją nowe, dorosłe życie i chciała udowodnić Igorowi i jego rodzinie, że dokonali właściwego wyboru żony.
Gotowała, sprzątała, prała, opiekowała się Igorem, odrabiała za nich oboje lekcje i nie zapomniała o swojej przyszłej teściowej.
Co trzy dni przychodziła do nich „inspekcja”. Maria Gawriłowna sprawdzała, czy jej syn jest nakarmiony, czy mieszkanie jest czyste i czy wszystko w porządku z dziećmi. Marina była zmęczona, ale bardzo starała się ją zadowolić, a Maria Gawriłowna nie szczędziła pochwał.
„Co za dziewczyna, mądra! Będziesz złotą żoną dla naszego syna” – powiedziała. Igor skinął głową i uśmiechnął się. Był zadowolony i nawet nie martwił się o intymność. Po kilkukrotnym odrzuceniu, odsunął się od Mariny, a ona starała się go więcej nie kusić. W domu nosiła za duże, obcisłe spodnie i T-shirty, nie malowała się, upinała włosy w bezkształtny kok… ogólnie rzecz biorąc, zachowywała się cicho jak myszka i wyglądała niepozornie.
I tak minęła zima.
Nadeszła wiosna, Maria Gawriłowna przyszła z wizytą i powiedziała, że nadszedł czas przygotowania ogrodu na lato.
- Mam dużo do zrobienia, mamo. Przepraszam. Zabierz Marinkę, ona już wszystko oddała, z góry. A ja, jak zwykle… jestem zadłużona.
Marina spojrzała na Igora. Uczyła się za dwoje, ale nie wszystkie przedmioty mógł zdać. Odmawianie przyszłej teściowej było straszne i niegrzeczne. Dlatego do przedszkola poszła ograniczona grupa: rodzice Mariny i Igora.
Przyzwyczajona do pracy w ogrodzie od dzieciństwa, Marina bardzo chętnie pomagała swojej przyszłej teściowej. Maria Gawriłowna była zachwycona wyjazdem i od tamtej pory stale zabierała Marinę ze sobą. Ale Igor zawsze miał jakiś pretekst.
Pewnego dnia, gdy Marina kopała grządkę, zadzwonił jej telefon. Podniosła słuchawkę i wyrzuciła mamie, że orze w czyimś ogrodzie. Mama zaczęła ją łajać i opowiadać jej wszystko, co myśli.
- Nie byłeś u nas pół roku, a harujesz dla obcych! Nie wstyd ci? Gdzie twój Igor? Obiecałeś ślub, ale data jeszcze nie ustalona? Jak długo zamierzasz dla nich pracować za darmo?
Podczas gdy matka krzyczała do telefonu, Maria Gawriłowna uważnie patrzyła na Marinę. Była blisko i słyszała wszystko, co nie było przeznaczone dla jej uszu.
W końcu skrzyżowała ramiona na piersi i oświadczyła, że krewni Mariny są niewdzięczni. I że Marina powinna przestać kontaktować się z matką, dopóki nie przeprosi jej i jej rodziny.
Choć Marina kochała Igora, nie mogła odmówić matce kontaktu. Skończyła pracę nad grządką i po umyciu się lodowatą wodą usiadła na trawie.
– Czemu tak siedzisz? Zmęczona jesteś? Musisz jeszcze ugotować obiad – powiedziała Maria Gawriłowna.
„Młodzież jest dziś słaba…” – zaśmiał się Konstantin Konstantynowicz, ojciec Igora.
Wydawali się żartować, kiedy jej to mówili, ale Marina nagle pomyślała, że to wcale nie żart. Pod pretekstem żartów i pochwał, w tym domu traktowali ją jak służącą.
Tego wieczoru Marina nie była sobą. Postanowiła zadzwonić do Igora i poprosić go, żeby po nią przyjechał. Ale nie odebrał telefonu.
Następnie wybrała numer jego przyjaciela, u którego tego dnia mieli złożyć dług wobec szkoły.
Andriej natychmiast chwycił za telefon.
- Cześć, Marin. Jak się czujesz?
- Yyy… – była zdezorientowana. – No cóż, szczerze mówiąc, nie za dobrze. Ale to nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Dlaczego pytasz?
- Igor powiedział, że masz zapalenie płuc. Że jesteś już w szpitalu od trzech tygodni. Chcieliśmy cię odwiedzić z chłopakami, ale Igor powiedział, że to zaraźliwe…
- Co jeszcze powiedział?
- No… Oddzwonię później, przepraszam – Andriej zdał sobie sprawę, że powiedział za dużo i rozłączył się. Marina rzuciła chochlę, zdjęła fartuch i wyszła z kuchni.
- Dokąd idziesz?
— W interesach.
- A co cię to obchodzi? – zmarszczyła brwi Maria Gawriłowna. – Wszystkie twoje sprawy są tutaj.
— Skończyła nam się sól. Kupmy trochę soli.
- Tak? A przyjrzałeś się dobrze półkom?
– Dobrze. Pilnuj zupy. Zaraz wracam – skłamała Marina. Nie chciała mówić matce Igora, że była u niego. Bała się, że Maria Gawriłowna go ostrzeże.
Na szczęście pociągi kursowały bez korków. Godzinę później Marina wsiadała już do metra. A kiedy zorientowali się, że zniknęła, otwierała drzwi kluczem.
W domu było cicho, ale bardzo brudno. Igor przez dwa tygodnie nie mył podłóg, nie wyniósł śmieci, a nawet nie zawracał sobie głowy zmywaniem naczyń. Ale to wszystko nie było takie złe, najważniejsze, że Marina nie przyłapała Igora z dziewczyną, choć zakładała, że mógłby to zrobić. Odetchnęła lekko, dochodząc do wniosku, że nie jest tak źle, jak mogłaby przypuszczać. Marina pomyślała, że Andriej mógł celowo skłamać, żeby ich pokłócić. Mówili, że Igor kiedyś porwał dziewczynę Andrieja i od tamtej pory Andriej marzył o tym, jak się na nim zemścić.
Po uporządkowaniu wyjęła
Wyjął kurczaka z zamrażarki i postanowił zrobić Igorowi niespodziankę. Ale nie pojawił się po godzinie czy dwóch. A potem sam do niej zadzwonił.
- Cześć, Marin. Jak się masz? Odkopałeś już wszystkie grządki?
- Jeszcze trochę zostało. A jak się masz?
— Zdaję, pilnie się uczę. Wróciłem do domu… teraz zjem przekąskę i pójdę spać. Bardzo tęsknię za twoją kuchnią. Żyłem na kanapkach, cały mój żołądek jest zrujnowany!
- Co to za śmiech, który słyszysz w tle?
— Telewizor gra głośno. Dobra, Marin, jestem zmęczony i głodny. Kiedy wracasz do domu?
„Nieprędko… wiesz, ile to roboty” – odpowiedziała Marina, ale oburzenie już w niej kipiało. Weszła na stronę Andrieja w mediach społecznościowych i zobaczyła świeże zdjęcia z imprezy, na której akurat był Igor. „Zmęczony i głodny” – tańczył z jej koleżanką, zupełnie nie przejmując się tym, że rodzice Mariny szukają jej po całej wsi. Potrzebowali jej, bo tylko Marina wiedziała, jak prawidłowo sadzić pomidory.
„Szkoda, wielka szkoda” – westchnął Igor. W tym momencie Marina uświadomiła sobie, jak bardzo żałuje czasu, który poświęciła tej rodzinie.
Marina zjadła posiłek sama, zostawiła brudne naczynia na stole, spakowała swoje rzeczy i nie oglądając się za siebie poszła do rodziców.
Tam czekały na nią „jej” grządki. Bez wahania zablokowała numery Igora i jego rodziny.