Wynajęliście nasze mieszkanie? – byli zszokowani syn i synowa, kiedy wrócili do domu po długiej podróży służbowej

– Mamo, co się dzieje? Sąsiadka powiedziała przez telefon, że ktoś mieszka w naszym mieszkaniu. Wynajmujesz je komuś? Przyznaj się, czy to prawda? – Borys zadzwonił do mamy.

– Nie, co ty wygadujesz, Boreńko? Jakżeż ja mogę? – Lubow Michajłowna wydawała się zaskoczona, a nawet zmieszana.

– Kto tam mieszka? Sąsiad nawet mi przysłał filmik, okazał się taki czujny. Wyraźnie widać młodą parę wychodzącą z naszego mieszkania – Boris postanowił dotrzeć do prawdy. – Kto to jest, mamo?

– No tak… To było tylko raz – zawahała się Lubow Michajłowna. – Rzecz w tym, że… Po prostu moja przyjaciółka z Zielenodolska, ciocia Wiera, pewnie ją pamiętasz, Boreńko…

Więc poprosiła, żeby dać schronienie córce i zięciowi na kilka dni. No więc pozwoliłam im zamieszkać w twoim mieszkaniu. Pomyślałam, niech tam zamieszkają, zobaczą miasto.

– Czemu ich u nas przyjęłaś, a nie u siebie? Mamo, co to jest? Czemu mieszkają tam jacyś obcy ludzie, kiedy nas nie ma?

– No cóż, Borenko, oni są młodzi, chodzą spać późno, wstają też późno. Czułbym się z nimi bardzo nieswojo. Jestem chory. I oni też czują się ze mną nieswojo.

To był koniec rozmowy. Boris i Lena byli oczywiście zdenerwowani. Kto chciałby, żeby ktoś zarządzał ich mieszkaniem bez ciebie? Ale nic nie mogli zrobić. Byli bardzo daleko od miasta. Nie mieli więc okazji, żeby pospieszyć się i posprzątać dom.

Pracowali w tej samej firmie. Niedawno szef zaproponował parze wyjazd służbowy na północ, do jednego z oddziałów firmy.

— Razem będzie fajniej. Zdobędziesz trochę doświadczenia, a potem pomyślimy o awansie.

Boris i Lena, uważani za młodych specjalistów, nie zastanawiali się długo. Kiedy, jak nie teraz, budować karierę? Są młodzi, energiczni, ambitni. I jeszcze nie mają dzieci, więc są wyluzowani.

— Mamo, Lenka i ja jedziemy na północ na pół roku. Zaopiekujesz się mieszkaniem? Zostawimy ci klucze. Sprawdzisz skrzynkę pocztową i inne drobiazgi: czy nie ma przecieków, czy zamki są sprawne. Sama zapłacę za media przez aplikację. A twoim zadaniem jest dopilnować, żeby w naszym mieszkaniu nie było problemów.

„Dobrze, Borenko, popatrzę. To dla mnie nic trudnego” – odpowiedziała matka.

Boris i Lena kupili mieszkanie zaraz po ślubie — postanowili mądrze zainwestować pieniądze z prezentu. Na razie zdecydowali się na małą kawalerkę. Planowali jednak stopniowo powiększać przestrzeń życiową. Ta podróż służbowa miała im pomóc w realizacji marzenia. Wynagrodzenie miało być wyższe, co oznaczało, że mogliby zaciągnąć kredyt na zakup większego mieszkania.

A teraz najpierw jeden sąsiad, potem drugi doniósł, że ich mieszkanie wcale nie jest puste.

– Bor, co się dzieje? No to już się z mamą pogodź. Co, zamieniła nasze mieszkanie w podwórko? A może mam się do ciebie odezwać? Nie będę owijać w bawełnę, powiem wszystko, co myślę o twojej mamie. Wiesz, że mogę! – oburzyła się Lena.

„Już z nią rozmawiałem. Mama obiecała, że ​​to się więcej nie powtórzy” – zapewnił Boris żonę.

Sąsiedzi jednak nadal informowali małżonków, że młoda para nigdzie się nie wyprowadziła, lecz nadal mieszka w swoim mieszkaniu.

Lubow Michajłowna, która zdecydowała się na wynajęcie lokatorów do cudzego mieszkania, nie zastanawiała się zbytnio nad prawnymi aspektami swoich działań. Wydawało jej się, że mieszkanie syna jest praktycznie jej własnym mieszkaniem, co oznaczało, że mogła z nim robić, co tylko chciała. I właściwie dlaczego mieszkanie miałoby stać bezczynnie, skoro można na nim sporo zarobić?

Młodzi ludzie, którym Lubow Michajłowna pozwoliła zamieszkać przez sześć miesięcy w domu swego syna i synowej, byli dobrymi przyjaciółmi jej sąsiadki Katarzyny.

– Luboczko, znasz kogoś, kto wynajmuje swoje mieszkanie na krótko, na kilka miesięcy? – zapytała ją kiedyś sąsiadka z podwórka. – Najmłodsza córka mojej koleżanki ze studiów wyszła za mąż. Nie chcą mieszkać z rodzicami, ich małe mieszkanko jest już pełne. Mieszkają z nimi syn, synowa i małe dziecko. Dlatego młodzi postanowili zamieszkać osobno. A jak skończą studia i znajdą pracę, wezmą kredyt i kupią sobie własne mieszkanie.

– Skąd mam wiedzieć, Katya? Nie jestem pośrednikiem nieruchomości. Niech poszukają w internecie, teraz nie ma z tym problemu – odpowiedziała jej Lubow Michajłowna.

– Tak, ale chcą wynająć od znajomych. Teraz pełno oszustów. Zabiorą ci pieniądze i wyrzucą z mieszkania w dwa dni – ubolewała Katerina. – Nie oglądasz wiadomości, nie czytasz gazet? Wszędzie pełno oszustów. I w internecie też!

W tym momencie rozmowa o mieszkaniu się zakończyła. Wieczorem jednak Lubow Michajłownę nagle nawiedziła dziwna, oryginalna myśl.

„Czemu nie miałabym wynająć mieszkania Borki? Co mnie powstrzymuje? Zarobię trochę pieniędzy i pomogę młodym ludziom, przyjaciołom Kateriny. Borka i Lenka są daleko, nie poznają ich” – pomyślała, napędzana miłą myślą o rychłym zarobieniu pieniędzy.

Postanowiła, że ​​jej syn i synowa pozostaną w niewiedzy, jeśli na czas wyrzuci lokatorów i posprząta mieszkanie. I spróbuje. Wyczyści i wyczyści wszystko, tak jak było. A nawet zrobi to lepiej.

Nie było jasne, dlaczego Lubow Michajłowna nie brała pod uwagę czujnych i wszechobecnych sąsiadów. Prawdopodobnie liczyła na to, że teraz wszyscy mieszkają osobno i nie komunikują się ze sobą. Wydawało jej się, że w tych ogromnych, wielopiętrowych mrowiskach ludzie mieszkający przy tym samym wejściu nie znają się nawet z widzenia.

W każdym razie Lubow Michajłowna podjęła decyzję. I po przeprowadzeniu tej operacji nie czuła absolutnie żadnego poczucia winy. I na próżno!

Kiedy Boris i Lena wrócili do domu, czekało na nich puste mieszkanie. Czyste, umyte do połysku. Jednak wiele okoliczności nie umknęło uwadze właścicieli. Ściany były w niektórych miejscach odrapane i poplamione, kran w łazience zepsuty, w drzwiach wejściowych brakowało klamki. Kanapa pokryta była dziwnymi plamami. A na zasłonie w kuchni widniała dziura od niedopałka papierosa.

Para od razu zdała sobie sprawę, że obcy byli tu od dawna i że ci obcy zupełnie nie cenili cudzej własności. I dlatego pozostawili po sobie tak przykre konsekwencje swojego pobytu tutaj.

– No cóż, to jest absolutnie skandaliczne! – Lena była oburzona. – Czemu miałabym tolerować to z twoją matką, powiedz mi? Pozwę ją! O odszkodowanie za straty moralne i materialne. To jest po prostu nie do pomyślenia! Teraz musimy tu wszystko naprawiać i wymieniać – od zasłon po meble! A do tego wyrzucić całą pościel, ręczniki i wiele innych rzeczy. Co za koszmar!

– Mamo, chodź do nas natychmiast! Porozmawiamy z tobą poważnie – zawołał Borys do mamy.

Lubow Michajłowna oczywiście rozumiała, o czym będzie rozmowa, ale miała nadzieję, że wszystko się wyjaśni. Cóż, nie byli dla niej obcy. Pokłócą się, narobią trochę hałasu, a potem się uspokoją.

Ale to, co ją czekało u syna i synowej, zapowiadało kobiecie wielkie kłopoty.

„Spójrz tylko, w co ci obcy ludzie zamienili nasze mieszkanie, skoro ich tu osiedliłaś bez pytania o zgodę” – zbeształa ją synowa. „A kto by ci na to pozwolił? To absurd!”

– Lenoczko, czemu jesteś taka zdenerwowana? Nic się nie stało. Czemu krzyczysz? – Lubow Michajłowna próbowała ją uspokoić.

– Nie ma się czym martwić? Myślisz, że splądrowane mieszkanie to nic strasznego?

Synowa zaczęła pokazywać teściowej, w co tymczasowi mieszkańcy zamienili ich dom.

– Nie, po prostu podziwiaj, nie odwracaj wzroku. I spójrz na to, i spójrz na to. Myślałeś, że skoro po lokatorach wywieziono brud i śmieci, to wszystko jest w porządku. W rzeczywistości wszystko tutaj teraz wymaga naprawy, a meble wymiany.

– Mamo, nigdy bym się tego po tobie nie spodziewał. Myślisz, że pieniądze łatwo nam przyjdą? – Boris był bardzo zdenerwowany.

– Co tu dużo mówić! Piszę oświadczenie! – synowa nie dawała za wygraną.

– Czekaj, jakie oświadczenie? Co ty wyprawiasz? – Lubow Michajłowna przestraszyła się, nie spodziewając się takiego obrotu spraw. – Chcesz mnie wsadzić do więzienia? Za taką drobnostkę?

– Kto cię wsadzi do więzienia? Musisz nam zrekompensować wszystkie szkody! – Lena była nieugięta.

– Tak, i tak ci wypłacę odszkodowanie. Oddam ci wszystko, co lokatorzy zapłacili mi za te miesiące.

– Nie, nie ujdzie ci to na sucho! – krzyknęła synowa. – Usiądę i policzę, ile kosztował nas twój żart. A potem policzymy, ile jesteś nam winna, Lubow Michajłowno. – Wszystko policzę, wszystko policzę!

– Lenoczko, co ty się tak denerwujesz? Przestań. Mama nam wszystko odda – Borys próbował uspokoić żonę.

– To już nie podlega dyskusji! A on nam nawet dopłaci za te nerwy, które straciliśmy!

Para początkowo planowała remont, ale potem się nad tym zastanowiła i kupiła inne, większe mieszkanie. Zwłaszcza że i tak planowali to zrobić w najbliższej przyszłości.

Lubow Michajłowna była zmuszona zaciągnąć pożyczkę, ponieważ kwota, którą otrzymała od lokatorów, nie wystarczała. Synowa wystawiła jej tak wysoki rachunek, że starsza kobieta długo nie dochodziła do siebie. Poskarżyła się sąsiadce:

– Jak mnie obcy traktowali, Katya. Wyobraź sobie, ile ze mnie wycisnęli forsy!

– Tak, Lubo, nie udało ci się zarobić. Chciałaś jak najlepiej, a wyszło tak – odpowiedziała jej sąsiadka.

Lena nalegała na zainstalowanie alarmu w nowym mieszkaniu i kategorycznie zabroniła mężowi dawania matce kluczy. I rzadko ją teraz zapraszali. Matka cierpiała. Z tęsknotą wspominała dawne czasy.

Lubow Michajłowna widziała, jak chłodno i z dystansem traktowała ją synowa za każdym razem, gdy odwiedzała syna. I choć nadal nie czuła się winna, nie zagłębiała się w swoją duszę. Na szczęście, przynajmniej tak się to rozwiązało. W przeciwnym razie wciąż nie wiadomo było, jakiej kary zażądałaby dla niej surowa żona Borysa.

W każdym razie matka zrozumiała, że ​​majątek jej dorosłego syna jest wyłącznie jego własnością. A to oznacza, że ​​prawo staje w jej obronie.

No i tyle – chciałem zarabiać, ale w efekcie straciłem nie tylko pieniądze, ale i szacunek synowej. I wpakowałem się w długi.

Czy było warto? Raczej nie.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *