Olga zamarła w drzwiach, nie wierząc własnym oczom. Wiera Pawłowna, jej teściowa, której nie widziała od trzech lat, stała przed nią. Jej mąż, Siergiej, stał obok niej, przestępując z nogi na nogę, z winnym spuszczeniem wzroku.

Olga zamarła w drzwiach, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Wiera Pawłowna, jej teściowa, której nie widziała od trzech lat, stała przed nią.

Jej mąż, Siergiej, stał obok niej, przestępując z nogi na nogę, z winnym wzrokiem spuszczonym w dół.

„Co to wszystko znaczy?” Olga przeniosła zdziwione spojrzenie z walizek na męża.

„Oleczko, moja droga, nie gniewaj się” – mamrotała Wiera Pawłowna, wślizgując się do mieszkania.

„Mam problemy z mieszkaniem, więc będę musiała u ciebie zamieszkać”.

Olga patrzyła z oszołomieniem, jak jej teściowa pewnym krokiem wchodzi do salonu, jakby wchodziła do własnego domu. Siergiej milczał, unikając wzroku żony.

„Sierioża, czy mogę z tobą chwilę porozmawiać?” – wycedziła Olga przez zęby, wciągając męża do kuchni.

„Zwariowałeś?” syknęła, zamykając drzwi na klucz. „Co masz na myśli mówiąc „zostań z nami”? Przecież się zgodziliśmy!”

Trzy lata temu, kiedy się pobrali, Siergiej obiecał, że będą mieszkać osobno od swoich krewnych. Olga dorastała w rodzinie, w której babcia stale ingerowała w życie rodziców. I absolutnie nie chciała, żeby ten scenariusz się powtórzył.

„Widzisz, mama jest w trudnej sytuacji” – mruknął Siergiej z poczuciem winy. „Została eksmitowana z mieszkania i nie ma dokąd pójść”.

„A co z twoją siostrą? Albo ciocią Walią?” Olga zaczęła wyliczać swoich krewnych na palcach.

„Cóż… Teraz już nie mogą” – mruknął Siergiej.

„Więc tylko my możemy, prawda?” Olga zmrużyła oczy. „A jak długo ona u nas zostanie?”

„Najwyżej miesiąc” – zapewnił pospiesznie mąż. „Szybko znajdzie mieszkanie do wynajęcia, obiecuję!”

Olga westchnęła ciężko. Wiedziała, że ​​kłótnia nie ma sensu. Siergiej zawsze podążał za przykładem matki. Poza tym wyrzucenie teściowej na ulicę byłoby wręcz nieludzkie.

„Dobrze” – zgodziła się niechętnie. „Ale tylko na miesiąc!”

Wracając do salonu, zastali Wierę Pawłownę przy pracy. Zajęta była odkładaniem rzeczy na miejsce.

„Trochę tu posprzątałam” – powiedziała z dumą. „Twój dom był w takim bałaganie!”

  • No i już się zaczęło…

Olga zacisnęła zęby. Ich przytulny, kreatywny chaos wydawał się jej całkowicie akceptowalny, ale nie protestowała.

„Wiero Pawłowno, możesz rozgościć się w pokoju gościnnym” – powiedziała tak uprzejmie, jak tylko potrafiła.

„Och, co ty mówisz, mój drogi!” – teściowa zacisnęła dłonie. „Jest tam tak ciasno i duszno. Wolałabym się rozgościć w twojej sypialni, a ty możesz na razie spać na kanapie. Tylko cierpliwości, teraz twoje mieszkanie będzie również nasze, synu”.

Olga patrzyła na nią oszołomiona, nie wierząc własnym uszom. Za nią Siergiej nerwowo kaszlnął.

„Mamo, może pójdziemy do pokoju gościnnego?” – zaproponował niepewnie.

„Sieriożenka, wiesz, że mam ból pleców” – jęknęła Wiera Pawłowna. „Potrzebuję materaca ortopedycznego. Nie chcesz przecież, żeby twoja matka cierpiała, prawda?”

Siergiej wzruszył ramionami z poczuciem winy, jakby przepraszał żonę. Olga w myślach policzyła do dziesięciu, próbując się uspokoić.

„Dobrze” – wydusiła z siebie. „Rozgość się”.

Wiera Pawłowna rozpromieniła się i, chwytając walizkę, poszła do sypialni. Olga bezradnie patrzyła, jak jej teściowa grzebała w pokoju, przestawiając rzeczy i wieszając ubrania w szafie.

„Oleczko, gdzie są twoje czyste ręczniki?” – zawołała z łazienki Wiera Pawłowna.

„W szafce nad zlewem” – odpowiedziała automatycznie Olga.

„O, co to za słoiki?” – dobiegł głos. „Czy one naprawdę są takie drogie? Mogę spróbować?”

Olga zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech. Ten miesiąc zapowiadał się bardzo długo.

Tego wieczoru, gdy układali się do snu na niewygodnej sofie w salonie, Olga zwróciła się do męża.

  • Sierioża, musimy poważnie porozmawiać.

„Zróbmy to jutro” – ziewnął Siergiej. „Jestem bardzo zmęczony”.

„Nie, teraz” – nalegała Olga. „To nie może tak dalej trwać. Twoja matka zachowuje się, jakby to było jej mieszkanie”.

„Co ty wygadujesz?” mruknął Siergiej, zamykając oczy. „Ona po prostu próbuje się przystosować”.

„Przejrzała wszystkie moje rzeczy, skrytykowała moje gotowanie i stwierdziła, że ​​nasze zasłony są »niesmaczne«!” – zaprotestowała Olga. „Goście tak się nie zachowują”.

„Mama po prostu się nami opiekuje” – mruknął sennie Siergiej. „Porozmawiamy rano, dobrze?”

Olga chciała zaprotestować, ale zdała sobie sprawę, że jej mąż już zasypia. Przewróciła się na drugi bok, wpatrując się w ciemność. Jak to się stało, że w ciągu jednego dnia ich przytulne, rodzinne gniazdko zamieniło się w „pole bitwy”?

Poranek rozpoczął się aromatem naleśników i brzękiem naczyń w kuchni. Olga z trudem otworzyła oczy i spojrzała na zegarek: była dopiero szósta rano. Z jękiem schowała twarz w poduszkę.

„Sieriożenka, obudź się!” – rozległ się radosny głos Wiery Pawłowny. „Zrobiłam twoje ulubione naleśniki!”

Siergiej zerwał się natychmiast, jak na zawołanie. Olga spojrzała na męża ze zdziwieniem. Zwykle nie budził się przed ósmą. A w weekendy potrafił spać do północy.

„Idziesz?” zapytał, nakładając szatę.

„Pośpię jeszcze trochę” – mruknęła Olga, nakrywając głowę kocem.

Leżała, nasłuchując dźwięków dochodzących z kuchni. Siergiej i jego matka byli pogrążeni w ożywionej rozmowie, od czasu do czasu wybuchając śmiechem.

Nagle Olga olśniło: dziś jest sobota! Dzień, w którym ona i Siergiej zazwyczaj spali do późna, a potem jedli leniwe śniadanie do łóżka. Ta myśl całkowicie wyrwała Olgę ze snu. Westchnęła i poczłapała do kuchni.

„Ojej, nie śpisz, śpiochu!” – wykrzyknęła Wiera Pawłowna. „Już jedliśmy śniadanie. Ale nie martw się, zostawiłam ci kilka naleśników”.

Olga siedziała w milczeniu przy stole, patrząc na górę brudnych naczyń w zlewie.

„Ciekawe, kto to wszystko posprząta?” – pomyślała ponuro.

„A tak przy okazji, Oleńko” – kontynuowała teściowa, jakby nic się nie stało – „myślałam, że może przemalujemy ściany w salonie? Ten beżowy kolor jest taki nudny”.

Olga zakrztusiła się herbatą. Ona i Siergiej spędzili pół roku na wyborze tego odcienia!

„Wiero Pawłowno” – zaczęła, starając się mówić spokojnie – „nie planujemy niczego malować. To nasze mieszkanie i podoba nam się, jak wszystko tu jest urządzone”.

„No, daj spokój, kochanie” – uśmiechnęła się teściowa. „Staram się dla ciebie. Zobaczysz, będzie o wiele przytulniej!”

Olga zerknęła na męża, oczekując wsparcia, ale Siergiej był zajęty wpatrywaniem się w telefon, udając, że nie słyszy rozmowy.

Dni ciągnęły się w nieskończoność. Wiera Pawłowna zdawała się mocno zadomowić w ich mieszkaniu. Przestawiała meble, zmieniała zasłony, a nawet udało jej się „przypadkowo” wyrzucić ulubiony wazon Olgi, twierdząc, że „nie pasuje do wystroju”.

Siergiej coraz częściej zostawał po godzinach w pracy, unikając konfliktów w domu. Olga czuła, że ​​oddala się od męża, ale nie wiedziała, co robić.

Pewnego wieczoru, wracając wcześnie do domu, Olga usłyszała rozmowę w kuchni.

„Sieriożenka, jak długo jeszcze będziemy tolerować tę dziewczynę?” – rozległ się głos Wiery Pawłowny. „Ona w ogóle nie umie prowadzić domu!”

„Mamo, przestań” – odpowiedział zmęczony Siergiej. „Olga jest moją żoną i kocham ją”.

„Miłość to miłość, ale musimy myśleć o przyszłości” – upierała się teściowa. „Lena, córka mojej przyjaciółki, jest taką gospodynią domową…”

„Widziałem twoją Lenę – łzy napłynęły mi do oczu. Nic dziwnego, że jest sama. Gdyby chociaż miała figurę albo pieniądze, zastanowiłbym się nad tym. Ale tak czy inaczej, po co mi to brzydkie kaczątko? Muszę się do niej znowu przyzwyczaić; z żoną będzie mi wygodniej.”

Olga zamarła, nie wierząc własnym uszom. Czy jej teściowa naprawdę próbowała umówić Siergieja z inną kobietą? A jej mąż, przynajmniej, wciąż ją podglądał!

„Mamo, wystarczy” – przerwał jej ostro Siergiej. „Nie będę o tym rozmawiał”.

Olga cicho wślizgnęła się do sypialni, czując, jak w niej gotuje się uraza i gniew. Postanowiła, że ​​nadszedł czas, by działać.

Następnego dnia Olga wzięła dzień wolny w pracy i poszła do swojej przyjaciółki Nastii, prawniczki. Szczegółowo opisała sytuację teściowej.

„Dobrze, zacznijmy od początku” – powiedziała Nastia po wysłuchaniu opowieści Olgi. „Czy mieszkanie jest współwłasnością?”

„Tak, kupiliśmy go zaciągając kredyt hipoteczny zaraz po ślubie” – Olga skinęła głową.

„No dobrze, to plus; bez ciebie nic nie mogą zrobić!” – powiedziała zamyślona Nastya. „A teraz najważniejsze pytanie: czy jesteś gotowy na radykalne kroki?”

Olga pomyślała przez chwilę, po czym zdecydowanie skinęła głową.

  • Jestem gotowy. Nie mogę już tak żyć.
  • A więc zrobimy tak…

Tego wieczoru, gdy Siergiej wrócił z pracy, Olga czekała na niego w salonie. Wiera Pawłowna krzątała się po kuchni, nucąc coś pod nosem.

„Sierioża, musimy porozmawiać” – powiedziała Olga cicho, ale stanowczo.

„Może później?” – Siergiej próbował się wykręcić. „Jestem zmęczony…”

„Nie, natychmiast” – nalegała Olga, podając mężowi teczkę z dokumentami. „Proszę, rzuć okiem”.

Siergiej z zakłopotaniem patrzył na papiery.

„Co to jest?” zapytał, przebiegając wzrokiem po linijkach.

„To umowa o podziale majątku” – odpowiedziała spokojnie Olga. „Składam pozew o rozwód”.

Siergiej zbladł.

  • Co? Ale dlaczego?

„Bo mam dość życia w domu, w którym mnie nie szanują” – Olga próbowała mówić spokojnie, choć w głębi duszy drżała. „Nie mogę już znieść ciągłego narzekania i manipulacji twojej matki. A ty… Nawet nie próbujesz mnie chronić”.

„Ale, Olu, możemy o wszystkim porozmawiać…” – zaczął Siergiej, ale Olga mu przerwała.

Próbowaliśmy już o tym rozmawiać. Wielokrotnie. Nic się nie zmieniło. Minęły dwa miesiące, a twoja matka wciąż tu jest. Zaczynam myśleć, że osiedliła się tu na zawsze.

W tym momencie do pokoju weszła Wiera Pawłowna.

  • Co tu się dzieje?

Olga zwróciła się do teściowej.

– Wiero Pawłowno, będziesz musiała się wyprowadzić. Natychmiast.

„Co za bzdura!” – krzyknęła oburzona kobieta. „Sierioża, powiedz jej!”

Lecz Siergiej milczał, patrząc osłupiałym wzrokiem na żonę, a potem na matkę.

„Jeśli nie odejdziesz dobrowolnie, wezwę policję” – powiedziała stanowczo Olga. „To też moja własność. Nie chcę cię tu widzieć!”

„Sierioża!” krzyknęła Wiera Pawłowna. „Pozwolisz jej mnie tak traktować?”

Siergiej w końcu się obudził.

  • Mamo, Ola ma rację. Musisz iść.

„Co?” Wiera Pawłowna nie mogła uwierzyć własnym uszom. „Wybierasz tę dziewczynę zamiast własnej matki?”

„Wybieram swoją rodzinę” – powiedział Siergiej. „Przykro mi, mamo, ale tak dalej być nie może”.

Wiera Pawłowna wybuchnęła płaczem i zaczęła robić wyrzuty, ale Olga była nieugięta. Godzinę później, spakowawszy swoje rzeczy, teściowa odeszła, zostawiając po sobie ostatnią myśl.

  • Pożałujesz tego!

Kiedy Wiera Pawłowna zatrzasnęła za sobą drzwi, w mieszkaniu zapadła cisza. Olga i Siergiej stali na korytarzu, nie patrząc na siebie.

„I co teraz?” zapytał w końcu Siergiej.

Olga wzięła głęboki oddech.

„Rozwód. Sierioża, przez ostatnie kilka miesięcy zdałam sobie sprawę, że wciąż nie dorosłaś. Pozbyliśmy się twojej matki. Ale jeśli Wiera Pawłowna będzie chciała coś zrobić za moimi plecami, natychmiast zaczniesz tańczyć, jak ona zagra. Nie mogę żyć z tym ciągłym uczuciem niepokoju i strachu. Rozwiedziemy się po cichu, podzielimy się majątkiem i zaczniemy wszystko od nowa. Ale osobno.”

Przez prawie miesiąc, podczas gdy postępowanie rozwodowe się przeciągało, Siergiej próbował odzyskać Olę. Namawiał ją i błagał. A w końcu uciekł się nawet do słów teściowej. Sierieża zagroził, że Ola zostanie sama, że ​​nikt już na nią nie spojrzy ani jej nie pokocha.

W tym momencie Olga zrozumiała, że ​​podjęła właściwą decyzję. Czasami trzeba zostawić bliskich, żeby znaleźć własne szczęście.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *