„Jakie jeszcze masz oszczędności? Wszystko dla rodziny!” – zażądała teściowa, chciwie zaglądając do mojego portfela.

Anna przytuliła kubek z kawą. Saldo konta wzrosło dzisiaj. Co miesiąc ten sam obraz. Jedna trzecia jej pensji od razu idzie na realizację marzenia. Jeszcze kilka lat temu wydawało się to tak odległe.

„Głupie marzenia tylko spowalniają życie” – powiedziała matka Anny, gdy jej córka zaczęła się jąkać, mówiąc o swoim samochodzie.

Studiowała wtedy na uniwersytecie. Zawsze brakowało jej pieniędzy. Ale myśl o wolności za kierownicą nie chciała odejść. Przed oczami pojawił się obraz.

Miasto nocą. Latarnie uliczne płonęły. Puste drogi. Jechała z rozpuszczonymi włosami. Grała jej ulubiona muzyka. Anna uśmiechnęła się do siebie.

„A kiedy byłam w twoim wieku, myślałam o ślubie” – powtarzała moja matka przy każdej okazji.

Anna miała inne marzenia. Jazda metrem była wyczerpująca. Tłumy, hałas, duszno. A do tego ciągłe opóźnienia autobusów. I taksówki były drogie. Samochód rozwiązałby wszystkie jej problemy.

Zaczęła oszczędzać pieniądze już od pierwszej wypłaty. Wyjaśniła to matce stanowczo i pewnie.

Wyznaczenie celu nie oznacza zwolnienia tempa życia. Trzeba do czegoś dążyć, żeby nie stać w miejscu.

Anna pilnie dążyła do swojego celu. Każdego miesiąca cieszyła się z nowej sumy. Skarbonka rosła powoli. Ale teraz było ją stać na używany samochód. Anna marzyła o nowym. Chciała zagranicznego samochodu. Błyszczącego. Pięknego.

Życie toczyło się jak zwykle. Lubiła swoją pracę. Jej pensja rosła. A potem poznała Artema. Ich ślub odbył się trzy miesiące temu. Mąż wspierał jej marzenie i obsypywał komplementami.

„Będziesz miała najpiękniejszy samochód” – powiedział Artem, obejmując żonę za ramiona.

Wszystko było w porządku. Z wyjątkiem jednej osoby. Teściowej. Tamara Siergiejewna od razu poczuła do Anny niechęć. Ciągle wtrącała się w sprawy młodej rodziny. Krytykowała jej gotowanie. Nauczyła ją, jak prawidłowo prasować koszule.

„Artem jest przyzwyczajony do pocieszania” – oznajmiła teściowa, przewracając oczami.

Mąż nie zareagował na zachowanie matki. Wyglądało na to, że nie dostrzegał problemu. Ale problem tylko narastał. Stopniowo stawał się coraz bardziej zauważalny.

Tamara Siergiejewna żyła ponad stan. Zawsze pokazywała coś nowego. Jednego dnia prezentowała drogą sukienkę. Innego kolejną parę butów. Czasami nawet zaciągała pożyczki, żeby kupić nowe futro.

„Kobieta powinna wyglądać drogo” – powtarzała teściowa na każdym spotkaniu.

Tamara Siergiejewna lubiła pojawiać się niespodziewanie. Dziś również pojawiła się bez zapowiedzi. Siedziała teraz w kuchni, popijając herbatę z ulubionego kubka i bawiąc się telefonem.

„Znowu ten kryzys” – westchnęła ciężko Tamara Siergiejewna.

Anna nie włączyła się do rozmowy. Już wiedziała, co będzie dalej. Kolejna skarga na życie. Nieuchronnie pojawi się prośba o pożyczkę.

„Nie ma już żadnych dobrych ubrań” – powiedziała teściowa, a na jej twarzy malował się smutek.

Od pierwszych dni małżeństwa Tamara Siergiejewna uważała pieniądze Anny za swoje. Jakby synowa miała obowiązek wspierać finansowo. Dzielić się wszystkim, rozdawać wszystko.

„Masz jakieś oszczędności?” zapytała teściowa, biorąc kolejny łyk herbaty.

Anna nie odpowiedziała. Już dawno postanowiła nie ulegać prowokacjom. Tamara Siergiejewna zacisnęła usta z urazą. Ale nie miała zamiaru się poddać.

„W moim wieku muszę wyglądać nieskazitelnie” – kontynuowała teściowa, jakby mówiła do siebie.

Następnego dnia Tamara Siergiejewna przyszła ponownie. Tym razem została dłużej. Pokazała mi katalogi odzieżowe i zachwyciła się drogą biżuterią.

„Widziałam idealny naszyjnik” – oznajmiła teściowa, ponownie ciężko wzdychając.

Anna wpatrywała się w okno. Wydawało się, że nie słyszy słów. Ale doskonale rozumiała aluzje. Tamara Siergiejewna liczyła na swoje oszczędności.

„Tylko pięćdziesiąt tysięcy” – powiedziała teściowa cicho, niemal błagalnie.

„Mam odłożone pieniądze na samochód” – warknęła Anna, odsuwając się od okna.

Wyraz twarzy teściowej zmienił się diametralnie. Zmarszczyła brwi i nadąsała się. Nawet jej oczy stały się inne: zimne, gniewne.

„Młodzi ludzie powinni zawsze pomagać starszym” – oznajmiła Tamara Siergiejewna i zatrzasnęła drzwi.

Anna tylko wzruszyła ramionami. Miała już dość tego szantażu. Ciągłych próśb, aluzji i gadania o pieniądzach.

Minęło kilka dni. Artem wrócił z pracy z ponurą miną. Wyglądał na zamyślonego. Jakby decydował się na ważną rozmowę.

„Mama znowu się skarżyła” – zaczął mąż, biorąc talerz z obiadem.

Rozmowa zapowiadała się nieprzyjemnie. Całe zachowanie Anny zdradzało jej niezadowolenie.

„Ona nie ma się w co ubrać” – kontynuował Artem, nie patrząc na żonę.

„Jej szafa pęka w szwach od ubrań” – zaprotestowała Anna, siadając naprzeciwko niej.

Artem zamilkł. Dłubał widelcem w talerzu. Potem zebrał siły.

„Może powinniśmy trochę ustąpić?” Artem próbował się uśmiechnąć, ale mu nie wyszło.

Czy jej pieniądze naprawdę już do niej nie należą? Oszczędzała tyle lat, marzyła o nich. A teraz ma je oddać teściowej?

„Nie” – powiedziała stanowczo Anna, patrząc mężowi w oczy.

Temat został zamknięty. Nie rozmawiali już o prośbach teściowej. Ale Tamara Siergiejewna nie ustąpiła. Postanowiła podejść do sprawy inaczej.

„Aniu, chodźmy do centrum handlowego” – zaproponowała pewnego ranka moja teściowa.

Wydawało się to dziwne. Tamara Siergiejewna nigdy wcześniej nie zapraszała jej na zakupy. Anna się zgodziła. Pomyślała, że ​​mogliby naprawić swój związek.

W centrum handlowym moja teściowa skierowała się prosto do drogiego sklepu. Chwyciła rzeczy, nawet nie patrząc na ceny. Wrzuciła je do koszyka. Sukienki, spódnice, bluzki. Anna poszła za nią, w milczeniu obserwując teściową.

Już przy kasie moja teściowa zrobiła niezłe widowisko. Zrobiła wielkie oczy i rozłożyła ręce.

„Och, zapomniałam mapy z domu” – uśmiechnęła się winnie Tamara Sergeevna.

Sprzedawczyni stała z gotowymi rzeczami, niezgrabnie przestępując z nogi na nogę. Teściowa spojrzała znacząco na Annę.

„Może zapłacisz?” Tamara Siergiejewna odezwała się cicho, życzliwie.

„Nie” – warknęła Anna, cofając się o krok.

Wyraz twarzy Tamary Siergiejewny zmienił się dramatycznie. Jej usta drżały z gniewu. Oczy błyszczały.

„Jak możesz? Nie zawstydzaj mnie!” – teściowa podniosła głos.

Ludzie zaczęli się odwracać. Niektórzy szeptali. Ktoś filmował scenę telefonem.

„Masz tyle oszczędności!” krzyczała Tamara Siergiejewna po całym sklepie.

Teściowa dla podkreślenia zaszlochała:

„A teraz muszę nosić stare ubrania?” Anna stała nieruchomo.

Patrzyła prosto przed siebie, nie reagując na histerię. Tamara Siergiejewna nadal krzyczała.

“Jesteś zbyt samolubny!” – upierała się teściowa.

Sprzedawczyni zaczęła odkładać rzeczy. Kolejka nerwowo brzęczała. Niektórzy wyrażali współczucie dla Tamary Siergiejewny. Inni krytykowali jej zachowanie.

„Wynośmy się stąd” – Anna chwyciła teściową za rękę.

Czuła się niezręcznie. Nawet zawstydzona. Ale nie zamierzała ulec presji. Pieniądze były odkładane na marzenie. Na samochód. Nie na kaprysy teściowej.

Wyszli ze sklepu. Tamara Siergiejewna nadal ich opieprzała, zastraszała i szantażowała. Groziła nawet, że powie Artemowi o wszystkim.

„Koniecznie mi powiedz” – Anna w końcu się uśmiechnęła.

To zbiło z tropu teściową. Tamara Siergiejewna nie spodziewała się takiej reakcji. Zamilkła, zaskoczona.

„Chciałam tylko omówić twoje zachowanie z moim mężem” – kontynuowała Anna, patrząc na oszołomioną teściową.

Tamara Siergiejewna cofnęła się. Jej twarz wykrzywiła się z gniewu. W jej zmrużonych oczach płonęła nienawiść.

„Myślisz, że twój syn cię wybierze?” syknęła teściowa, zaciskając pięści.

Anna nie odpowiedziała. W milczeniu odwróciła się i ruszyła w stronę wyjścia z centrum handlowego. Chciała jak najszybciej wyjść. Rozmowa z Artemem zapowiadała się trudno.

Ale Artem ją uprzedził. Zadzwonił tego wieczoru osobiście. Jego głos brzmiał niezwykle cicho, winnie.

„Mama mi wszystko opowiedziała” – zaczął mąż, odchrząkując.

Anna już wyobrażała sobie wersję swojej teściowej. Zniekształconą, na korzyść Tamary Siergiejewny. Doprawioną krokodylimi łzami.

„O czym dokładnie?” zapytała Anna, starając się brzmieć spokojnie.

Artem zamilkł. Jakby dobierając słowa, przygotowywał się do ważnej rozmowy.

„O pieniądzach” – wykrztusił w końcu mąż.

  • A co ona powiedziała?
  • Że zgromadziłeś przyzwoitą sumę pieniędzy.

Rozmowa przybrała nieprzyjemny obrót. Anna zacisnęła usta, czekając, aż będzie kontynuował.

„Może powinniśmy pomóc mamie?” powiedział niepewnie Artem.

„Pomoc w czym?” zapytała Anna.

„No cóż, jeśli chodzi o finanse” – powiedział mąż zawstydzony.

Anna milczała. W jej wnętrzu kipiał gniew.

„Aniu, samochód może poczekać” – kontynuował Artem.

„Dlaczego miałabym czekać?” – zapytała cicho Anna.

  • No cóż, to tylko rzecz.

„Czy twoja matka nie może zacząć żyć zgodnie ze swoimi możliwościami?” przerwała Anna.

„Mama jest żywą osobą” – w głosie mojego męża słychać było wyrzut.

Ich rozmowa trwała około godziny. Artem nalegał, błagał, przedstawiał argumenty. Próbował odwołać się do jej sumienia.

„Rodzina powinna sobie nawzajem pomagać” – powtarzał mąż jak w zegarku.

Anna milczała. Nie sprzeciwiała się już; zrozumiała prostą prawdę. Jej pieniądze nie liczyły się już jako jej pieniądze. Dla wszystkich były to oszczędności rodzinne. Wspólne fundusze. Nikogo innego.

Dwa dni później teściowa znowu wpadła. Weszła bez pukania, jakby była panią domu. Zajęła swoje stałe miejsce w kuchni.

Anna siedziała w pokoju. Nie chciała iść do teściowej.

„Aneczka!” – zawołała Tamara Siergiejewna z kuchni. „Chodź tu!”

Głos brzmiał mdło i słodko. Nienaturalnie, fałszywie. Anna powoli wstała.

Teściowa siedziała przy stole z zadowolonym uśmiechem na twarzy.

„Porozmawiajmy” – zaproponowała Tamara Siergiejewna, wskazując na krzesło.

Anna siedziała naprzeciwko. Jej plecy były proste. Jej wzrok był stanowczy. Jej teściowa nie czuła się zawstydzona.

„Oszczędzasz pieniądze” – zaczęła Tamara Sergeevna, stukając palcami w stół.

„Na samochód” – przypomniała Anna. „A to moje osobiste oszczędności”.

Teściowa uśmiechnęła się. Protekcjonalnie, jak do dziecka.

„Jakie jeszcze oszczędności masz?” Tamara Siergiejewna nagle podniosła głos. „Wszystko dla rodziny!”

Szarpnęła głową do góry. Pochyliła się do przodu, jak drapieżnik szykujący się do skoku. Teściowa uniosła rękę. Ścisnęła w niej torebkę. Torebkę Anny! Musiała ją znaleźć w korytarzu.

„Zobaczmy” – powiedziała Tamara Siergiejewna.

Teściowa już otworzyła torebkę. Coś w Annie pękło. Jakby pękło szkło.

Anna spokojnym ruchem wyrwała torebkę z rąk Tamary Siergiejewny. Położyła ją obok niej. Spojrzała na teściową.

„Moje pieniądze to tylko moja sprawa” – powiedziała stanowczo Anna.

Twarz Tamary Siergiejewny wykrzywiła się, zamieniła w maskę: gniewną, przerażającą.

„Ty! Chciwy! Bezczelny!” krzyknęła teściowa, zrywając się z krzesła.

Anna wstała. Cicho wyszła z kuchni. Teściowa krzyczała za nią. Wyzywała ją od małostkowych. Oskarżała o bezduszność.

Zamknęła się w pokoju i otworzyła telefon. Zalogowała się do aplikacji bankowej. Kilka kliknięć. Wszystkie pieniądze zostały przelane na nowe konto. Osobne. Tylko dla niej.

Artem przyjechał wieczorem. Jego teściowa już wyszła. Udało jej się jednak poskarżyć synowi przez telefon.

„Co się stało?” zapytał mąż, stojąc w drzwiach.

„Zablokowałam ci dostęp do mojej karty” – odpowiedziała spokojnie Anna.

„Dlaczego?” zapytał zaskoczony Artem.

„Moje pieniądze to moja sprawa” – powtórzyła Anna.

Jej mąż próbował się kłócić. Odwoływał się do zdrowego rozsądku. Mówił o wartościach rodzinnych. Anna milczała. Teraz wiedziała, że ​​to pierwszy krok do wolności. Teraz nadszedł czas, by uporządkować to skazane na niepowodzenie małżeństwo.

Kolejny tydzień minął spokojnie. Anna dużo pracowała. Wieczorami szukała mieszkania. Teściowa się nie pojawiała. Artem był dziwnie cichy.

Pewnego wieczoru Anna spakowała swoje rzeczy. Spakowała walizki. Jej mąż obserwował w milczeniu. Nie zadawał pytań, nie próbował jej powstrzymać. Przyzwyczaił się do podążania za matką. Artem stracił zdolność podejmowania decyzji.

„Potrzebuję własnej przestrzeni” – powiedziała Anna na pożegnanie.

Wynajęte mieszkanie okazało się małe, ale przytulne. Teściowa ciągle dzwoniła, domagając się spotkania i błagając o pomoc.

Anna zablokowała numer. Z jej dawnego życia pozostał tylko sen. Równie jasny, kuszący i uwodzicielski.

Minęły trzy miesiące. Anna uzbierała potrzebną sumę. Poszła do salonu. Wybrała samochód. Dokładnie taki, o jakim od dawna marzyła.

Kierownik wręczył kluczyki. Anna usiadła za kierownicą. Odpaliła silnik. Jej ręce lekko drżały. W oczach błyszczała radość.

To było moje osobiste osiągnięcie. Małe zwycięstwo nad ludźmi, okolicznościami i moimi własnymi lękami.

W ciągu miesiąca Anna oswoiła się z samochodem. Stała się pewniejsza siebie za kierownicą. Czuła się wolna.

Pewnego dnia zadzwonił Artem. Zaproponował spotkanie i rozmowę. Może moglibyśmy spróbować zacząć od nowa.

„Tęsknię za tobą” – przyznał były mąż.

Anna tylko się uśmiechnęła. Teraz wiedziała na pewno. Jej szczęście nie zależało od wymagań, pragnień ani oczekiwań innych ludzi.

„Też za tobą tęsknię” – odpowiedziała Anna. „Ale nie za tobą. Tęsknię za dawną sobą”.

Tego wieczoru wsiadła do samochodu. Włączyła ulubioną piosenkę. Okna były otwarte. Jej włosy powiewały na wietrze. Przed nią rozciągało się nocne miasto i puste drogi.

Anna dodała gazu. Teraz nikt nie mówił jej, co ma robić w życiu.

Wybrała siebie. Okazało się, że to była najlepsza decyzja. Jedyna słuszna. Najbardziej trafna.

Samochód mknął nocnymi ulicami. Muzyka grała głośno. Anna się uśmiechała. Marzenia się spełniają, trzeba tylko wierzyć.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *