Od kiedy twoja matka stała się właścicielką mojej nieruchomości?
„No to już koniec, moja droga” – triumfalny głos Igora rozległ się z korytarza, gdy tylko przekroczył próg mieszkania.
„Teraz moja matka rozporządzi twoim majątkiem według własnego uznania”.
Marina, która dopiero zaczynała się odprężać po uroczystości i ledwo zdążyła zdjąć szpilki w oczekiwaniu na noc poślubną,
kiedy spodziewała się czułych pieszczot męża, stała jak sparaliżowana z butami w dłoniach.
Powoli odwróciła się w stronę męża, który wyglądał na niesamowicie zadowolonego z siebie, jakby właśnie wygrał milion.
„Igor, co powiedziałeś? Nie do końca zrozumiałam?” – zapytała, uznając, że zmęczenie daje jej się we znaki i po prostu źle usłyszała.
Igor, wyraźnie zadowolony z tego, co uważał za ważne stwierdzenie, podszedł bliżej i rozpiął smoking. „Powiedziałem, że od teraz moja matka będzie osobiście zarządzać całym twoim majątkiem”.
Wierzy, że w naszej rodzinie od samego początku musi panować absolutny porządek. Marina, czując, jak zmęczenie i zawroty głowy po wypitym poprzedniego wieczoru szampanie stopniowo ustępują pod naporem oburzenia, postawiła buty na podłodze i weszła do pokoju. Rzuciła bukiet kwiatów, który nosiła cały dzień, na sofę, odwróciła się do męża, przybrała poważny wyraz twarzy i zapytała:
- Igorze, może mógłbyś mi wytłumaczyć, osobie niepiśmiennej, co właściwie twoja mama chce uporządkować w naszej rodzinie?
Igor wyglądał na zaskoczonego, jakby pytanie było zupełnie nie na miejscu. „No i co masz na myśli? Mieszkanie, samochód, może nawet daczę?”
Marina patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, jakby sprawdzała, czy się nie przewrócił albo nie zrobił sobie krzywdy, po czym usiadła na sofie, zdając sobie sprawę, że urok ich nocy poślubnej nagle prysł. „Mam tylko jedno pytanie, Igorze” – zaczęła, opierając brodę na dłoni.
- Od kiedy twoja matka stała się właścicielką mojej nieruchomości?
„Odkąd się pobraliśmy i podpisaliśmy dokumenty” – odpowiedział z powagą. Marina milczała przez kilka sekund, rozważając to, co właśnie powiedział, a potem nagle szeroko się uśmiechnęła.
„Wspaniale!” wykrzyknęła, klaszcząc w dłonie. „Wiedziałem, że zrozumiesz” – powiedział radośnie Igor, siadając obok niej i próbując przytulić swoją młodą żonę. Marina jednak odsunęła się od niego; jego pieszczoty zaczynały ją drażnić.
„Co takiego?” – zapytał zaskoczony Igor, próbując ponownie przyciągnąć ją bliżej. „Nie mam żadnej własności” – odparła spokojnie Marina, odpychając go ponownie. „Co masz na myśli?” Igor zmarszczył brwi, a w jego głosie słychać było niepokój.
Marina wzruszyła wymijająco ramionami. „Mieszkanie, w którym mieszkamy, należy do jej rodziców. Nie ma samochodu i nigdy nie będzie miała – woli taksówki. A suknię ślubną, nawiasem mówiąc, kupiła za pieniądze rodziców, chociaż Igor miał ją kupić”.
Jedynymi rzeczami osobistymi Mariny są kilka sukienek, majtki, zestaw kosmetyków i kilka innych drobiazgów. Zaproponowała, że odda je twojej mamie, bo ona wie, jak prawidłowo prać drogie rzeczy. Igor zamarł, jakby dostał w głowę czymś ciężkim.
„Ty… To znaczy, że nie masz nic?” – zapytał. „Zdecydowanie masz rację, kochanie” – potwierdziła Marina, ostentacyjnie poprawiając włosy. Słowo „kochanie” zostało wypowiedziane z takim sarkazmem, że Igor poczuł się, jakby zjadł bardzo kwaśną cytrynę.
„Naprawdę myślałeś, że przyjdę do ciebie z mieszkaniem, samochodem i górą forsy? Więc nie chciałeś się ze mną ożenić, ale pieniądze?” Marina była gotowa do walki. „No cóż” – zaczął Igor, ale natychmiast się zawahał. „A, racja” – Marina nagle przypomniała sobie, unosząc palec. „Zupełnie zapomniałam, że nadal jesteś mi winna pieniądze za ślub. Mój tata porozmawia z tobą o tym trochę później”.
„Jakie pieniądze?” – Igor o mało nie krzyknął ze zdziwienia i oburzenia. „Ale przecież sam chciałeś mieć mnóstwo gości, żeby wszystko było luksusowe” – uśmiechnęła się Marina.
Muzyka, bankiet, fotografowie, wideo… Pamiętasz? A może możesz delegować to również swojej mamie?
Zaczął się jąkać: „Ale myślałem…” Marina, ignorując jego próby wtrącenia się, kontynuowała: „A poza tym, moja droga, musisz zapewnić mi normalne życie, takie, do którego jestem przyzwyczajony”.
„W ogóle nie zamierzam pracować. Nie mówiłam ci tego? A może myślałaś, że to tylko żart? No cóż, moja droga, wtedy mówiłam bardzo poważnie. Nie zostałam stworzona do pracy, ale do miłości” – wyjaśniła z poważną miną. „Nie wiedziałaś o tym?”
Wykrzyknął: „Nie, oczywiście, że tak nie myślałem…”. Po czym zerwał się z kanapy, złapał się za głowę i zaczął biegać po pokoju: „Nie, nie, koniec, składam pozew o rozwód!” – krzyknął.
Marina, wstając z kanapy i szeroko się uśmiechając, skinęła głową: „No, w końcu wpadłeś na świetny pomysł! I nie zapomnij powiedzieć mamie, że po rozwodzie nie będzie już mogła nosić mojej bielizny. To będzie dla niej wielka strata”.
„Zwariowałeś!” krzyknął ponownie Igor, nie kryjąc już emocji i pobiegł do łazienki. Marina patrzyła za nim ze smutkiem i wróciła do pracy. Już wiedziała, że dziś w nocy będzie spała sama. Urok ich nocy poślubnej roztrzaskał się o rafy życia, niczym łódź ledwo wynurzona na wzburzone morze z kiepskim kapitanem.
Rozebrawszy się i szykując do snu, nie zdążyła nawet nacieszyć się ciszą, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Pomimo późnego wieczoru, jej teściowa, Tamara Siergiejewna, stała tam z bardzo niezadowoloną miną.
„Dzień dobry, Tamaro Siergiejewna! Nie mogę spać. Moja posesja nie daje mi spokoju” – powitała Marina spokojnie, ale z sarkazmem. „Gdzie jest mój syn?” – zapytała bez zbędnych ceregieli, wchodząc do mieszkania. „Na razie jest w łazience, ale pewnie już śni mu się urząd stanu cywilnego” – zasugerowała Marina.
„Do którego urzędu stanu cywilnego?” – zapytała teściowa. „No cóż, on już chce złożyć pozew o rozwód, jeszcze zanim się ożeni” – wyjaśniła Marina, udając zdziwienie. „Rozwód?” – zapytała teściowa. „Dlaczego? Z jakiego powodu?” „No jasne” – zaśmiała się Marina. „Zdecydował, że powinnaś zarządzać moim majątkiem”.
„Tak, i to jest prawda” – powiedziała pewnie teściowa – „w młodych rodzinach starsi powinni być blisko i kontrolować sytuację, dopóki dzieci nie podrosną”.
„Och, więc przyszłaś w samą porę” – powiedziała Marina z nutą ironii, otwierając szafę i wyjmując torbę. Podała ją teściowej. „Proszę, wszystkie moje rzeczy są tutaj: majtki, biustonosze, kosmetyki i inne drobiazgi. Możesz zacząć nimi zarządzać”.
„Czy ty sobie ze mnie żartujesz, moja droga?” – powiedziała oburzona Tamara Siergiejewna, a jej twarz poczerwieniała ze złości.
„Oczywiście, że tak. A jakiej reakcji się spodziewałaś po tym, jak wrobiłaś syna w zerwanie ze mną?”
„Jestem pewien, że przyjechałeś tu tylko dlatego, że on sam do ciebie zadzwonił.”
„I zadzwonił prosto z toalety” – odpowiedziała spokojnie Marina.
A potem Igor wpadł do pokoju, najwyraźniej nie spodziewając się, że tak szybko zobaczy tu swoją matkę. „Mamo, co ty tu robisz?” Próbował udawać, że to niespodzianka.
„Nawiasem mówiąc, synu, na twoją prośbę, robię tu porządek” – odpowiedziała stanowczo.
„Już to posprzątałam, nie zawracaj sobie głowy” – Marina bezceremonialnie przerwała ich rozmowę. „A tak przy okazji, oto moje majtki; możesz je wziąć od mamy, jeśli chcesz”.
Igor zbladł, zarumienił się i w końcu wyszeptał: „Dość, mamo, mam już dość”.
„Co masz na myśli, synu, mówiąc dość?” – zaprotestowała teściowa. „Wydaliśmy kupę forsy na twój ślub. Na co patrzyłeś przed ślubem? Chociaż ta dziewczyna naprawdę pozwala sobie na zbytnią swobodę”.
„Słuchaj, mamo” – powiedział Igor zmęczonym głosem – „po zaledwie kilku godzinach małżeństwa ona już działa mi na nerwy. Jestem wyczerpany, nie mogę z nią żyć”.
„Też działasz mi na nerwy, więc rozumiesz. Dość tego, rozwiążcie to między sobą” – krzyknęła na niego matka, dając mu głośnego klapsa. A potem wyszedł, trzaskając drzwiami, prawdopodobnie tym razem do łazienki, po prostu uciekając.
Marina uśmiechnęła się, patrząc, jak jej mąż odchodzi, po czym zwróciła się do teściowej: „Więc, Tamaro Siergiejewno, czy masz do mnie jeszcze jakieś pytania?”
„Oczywiście, że tak” – odpowiedziała teściowa. „Jesteś w ogóle synową, czy co?”
„Sądząc po nastroju twojego syna, to już prawie koniec” – odpowiedziała Marina spokojnie.
Marina wróciła na sofę, rozsiadła się wygodnie i włączyła telewizor. Prysznic szumiał w łazience, teściowa wyszła, a w mieszkaniu panowała cisza – jak we śnie.
„Nieważne, nadejdzie nowy dzień i nowy Igor” – pomyślała Marina i uśmiechnęła się. Wiedziała, że jej ojciec zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby ten tchórzliwy i małostkowy człowiek pokrył wszystkie koszty ślubu.