Mój teść powiedział przed ślubem: „Już obiecałem twoje mieszkanie moim krewnym”.

Gdzie spędzimy noc?

„Wygląda na to, że prawie wszystko jest gotowe” – Maya odłożyła swój pamiętnik.

Ślub zbliżał się wielkimi krokami, a pozornie niemożliwie długa lista rzeczy do zrobienia w końcu skurczyła się do zaledwie kilku pozycji.

„Pozostało tylko odebrać suknię i garnitur z atelier, bukiet i potwierdzić liczbę gości na przyjęciu”.

„Tak, o tym…” Kostia spojrzał na pannę młodą ze zdziwieniem. „Mama zapomniała o gościach… wygląda na to, że będziemy musieli zamówić jeszcze kilka sałatek i dań na ciepło”.

„Dwa więcej, dwa mniej… nie zrobi to wielkiej różnicy. Już jesteśmy na skraju wyczerpania!” – westchnęła Maja. Ona i Kostia planowali wydać trochę mniej na ślub. Ale jak to często bywa podczas planowania imprez, pojawiły się nieprzewidziane wydatki, których nikt się nie spodziewał.

„Też tak myślę. W każdym razie będę musiał pożyczyć od znajomych.”

„Mam nadzieję, że dadzą nam pieniądze, a nie sztućce” – zaśmiała się Maya. Nie chciała zaczynać swojego małżeństwa z długami. Para miała szczęście, że nie musiała zaciągać kredytu hipotecznego – rodzice panny młodej podarowali im jednopokojowe mieszkanie w prezencie zaręczynowym, co ułatwiło im dalsze wspólne życie i dalszą przyszłość.

„Możemy policzyć naszych bogatych krewnych na palcach jednej ręki, ale i tak myślę, że ślub się opłaci. W przeciwnym razie nie wiem, jaki sens ma to wszystko!”

„Kostia, rozmawialiśmy o tym. Marzyłam o ślubie, więc go potrzebuję. Moi rodzice też go potrzebują. A twój, tak przy okazji…” Maja skinęła głową w stronę listy gości. Większość rodziny była po stronie pana młodego.

— Wolałbym lecieć nad morze, niż to wszystko…

„Jeszcze będziemy mieli czas” – uśmiechnęła się panna młoda. „Może ślub nie tylko się opłaci, ale nawet zostanie trochę pieniędzy na wakacje”.

Kostia nie odpowiedział, tylko zaśmiał się protekcjonalnie. Odłożyli plany ślubne na bok i obejrzeli film. A następnego dnia, kiedy Kostia i Maja szykowali się do wyjścia do restauracji, żeby potwierdzić rezerwację, zadzwoniła jego matka i przypomniała mu o zapomnianych krewnych.

— Przyjdą Iwanowowie.

— Iwanowowie?

  • Tak. Ze strony ojca, kuzyn drugiego stopnia.

— Czy to konieczne?

  • Ojciec powiedział, że tak.

„Czemu ich nie było na jego przyjęciu rocznicowym?” – Kostia zadał rozsądne pytanie.

„Bo mieszkają daleko, poza miastem. Zrezygnowali w ostatniej chwili, powołując się na brak noclegu”.

— Czy coś się teraz zmieniło?

„Nie wiem, synu, po prostu przekazuję prośbę twojego ojca. Musimy zamówić dla sześciu osób.”

„Czy te Iwanowy przyjdą całą grupą?!” Kostia spiął się. Zdał sobie sprawę, że kilka gorących dań to za mało. Sześć osób ponad limit to spory wydatek.

„Iwanowowie, Anna i Michaił, oraz dwaj dorośli synowie i synowe. Wszyscy będą. A Łada, Szura i Tyom wciąż są niewiadomą”.

  • A kto to jest?

— Dzieci… ale mogą mieć osobny stolik, porcje są małe, są malutkie, mają trzy lata.

— Nie planujemy pobytu dzieci, a restauracja nie posiada menu dla dzieci.

„Płacisz tyle forsy za bankiet! Niech szef kuchni coś wymyśli!” – nalegała matka. „A tak w ogóle, mówiłam ci, że dzieci to znak zapytania. Więc nie zamawiaj jeszcze dla nich”.

— Muszę teraz złożyć całe zamówienie. Dzisiaj mija termin.

  • Dobrze. Teraz ojciec się dowie.

Kiedy para przybyła do restauracji, Stepan Dmitriewicz zadzwonił do Kostii.

„Cześć, synu, to ja. Tak czy inaczej, Iwanowowie będą bezdzietni”.

„Czy oni naprawdę przyjdą sami? Nie jesteśmy aż tak blisko…” – zaczął Kostia.

— Dokładnie. Ciocia Anya powiedziała, że ​​nie opuszczą twojego ślubu. Bardzo im przykro, że nie mogli być na mojej rocznicy. Ale teraz są zdeterminowani, żeby tam być. A tak przy okazji, synu, co do ich przyjazdu. Obiecałem, że będą mogli u ciebie zostać.

“My?!” zapytał ponownie Kostia.

  • Tak. W twoim nowym mieszkaniu.

„Gdzie mamy spędzić noc?” – zdziwił się Kostia. Wydawało mu się, że ojciec żartuje.

„Co masz na myśli, gdzie? Planowaliście pojechać do hotelu po ślubie. Dostaniecie apartament dla nowożeńców; podsłuchałem rozmowę.”

Chcieliśmy oddać pokój, żeby skorzystać ze zniżki na zestaw ślubny. Nie musimy wynajmować pokoju na cały dzień, tylko na sesję zdjęciową. Poza tym apartament dla nowożeńców, który nam zaproponowano, był już zajęty, a standardowy nam się nie podoba. Nasz apartament jest lepszy.

„Kto wie, może lepiej będzie, po prostu zostań na noc, nic się nie stanie. A twoje mieszkanie nadal tu będzie, przyzwyczaisz się do niego na jakiś czas i zrobi się nudno. I dziękuję, że zasugerowałeś, żebyś po ślubie pojechał do hotelu. Obudź się rano, przyniosą ci śniadanie do pokoju i nie będziesz musiał się o nic martwić. Wyśpisz się, zjesz…”

Stepan Dmitriewicz przemawiał bardzo przekonująco, co sprawiło, że sam Kostia zaczął wątpić.

„Nie wiem, tato. Muszę porozmawiać z Mayą. To przecież nie moje mieszkanie”.

— Więc będziesz się czuł jak gość przez całe życie! Musisz od razu powiedzieć żonie, kto tu rządzi! Oboje dostaliście mieszkanie w prezencie zaręczynowym, pamiętaj o tym. A tak przy okazji, zainwestowaliście w nie fortunę! Kupiliście meble do pokoju? Tak. Zamówiliście kuchnię? Tak. Więc też dzielicie mieszkanie. Teraz dzielicie się wszystkim z Mają, pamiętaj o tym.

„Dlaczego Iwanowowie nie zostaną u was?” zapytał Kostia.

— Pietrowowie mieszkają u nas. Mama ci nie mówiła?

— Czekaj, ale my nic nie zamawialiśmy dla Pietrowych… Mówiłeś, że ich babcia zachorowała i nie przyjadą!

  • Znaleźli pielęgniarkę, nie mogą przegapić twojego ślubu.

— Dobra. Stop. Jestem zdezorientowany. Ile ich będzie?

  • Cztery osoby.

„Więc mam zamówić nie sześć dodatkowych osób, ale dziesięć?!” Kostia zaczął się złościć.

„Niepotrzebne, synu, ale bardzo potrzebne. Iwanowowie to bogaci krewni. Widziałem dom, który zbudowali na swojej wsi! Całą chatę. Po tym, jak Misza został mianowany dyrektorem, zaczął zgarniać fortunę jak szalony. Więc bądź pewien, że dadzą ci dobre prezenty. Dlatego chcę je ci podarować, żeby nie marnowali pieniędzy na hotel i zamiast tego dali ci więcej. W końcu mi na tobie zależy”.

  • Widzę…

„A Petrovowie niedawno sprzedali dom babci; mają pieniądze, więc spodziewaj się miłych prezentów. Dobrze, synu, w każdym razie, pamiętaj o tym. I jeszcze jedno… nie ośmieszaj mnie przed rodziną. Wiedzą, że twoja narzeczona jest bogata, a ty nie jesteś tu bez powodu starszym menedżerem; nasza rodzina wie o nas wszystko. Nie możemy się ośmieszać. Musimy pokazać, że dobrze nam się żyje”.

Kostia nie odpowiedział. Nie do końca podobało mu się zachowanie ojca. Z drugiej strony, nie chciał się z nim kłócić. Wysiadł więc z samochodu i wszedł do restauracji, gdzie czekała już na niego narzeczona.

„No i co? Już zdecydowałeś?” – zapytała.

  • Tak. Potrzebujemy jeszcze dziesięciu osób.

„Ale to… tak wiele!” – wykrztusiła Maya.

„Sam jestem zaskoczony. Ale… cóż, nie ma innego wyboru.”

Zakochani zgodzili się na zniżkę, ale nadal musieli zrezygnować z części dekoracji, o których Maya tak bardzo marzyła.

„Zamiast prawdziwych kwiatów postawimy sztuczne, nic wielkiego. Najważniejsze, żeby stół był odpowiednio nakryty”.

„Dobrze. Mam nadzieję, że twoje Iwanowowie przyniosą prezenty” – westchnęła Maja.

  • A także… Pomyślałem, że nie powinniśmy rezygnować z pokoju hotelowego.
  • Dlaczego?

„To wygodniejsze. I taki jest zwyczaj, jak sądzę. Niewiele osób spędza noc poślubną w domu” – Kostia odwrócił wzrok, a Maja zdała sobie sprawę, że nie opowiada całej historii.

  • Dobrze, zgadzam się, ale pod warunkiem, że powiesz mi szczerze, co wpłynęło na twoją decyzję.

— Ojciec poprosił, żeby pozwolić nam ugościć gości.

  • Co?!

— Przyjeżdżają po sześciu. Nie mają gdzie się zatrzymać.

  • Zaoferujmy im hotel.

„Standardowy pokój dla trzech rodzin? Bzdura. W domu mamy sofę w kuchni i łóżko w sypialni. Ktoś będzie spał na materacu na podłodze. Ale w standardowym pokoju musielibyście spać jeden na drugim, jak sardynki w beczce. Pokój jest tam mały.”

„Niech zapłacą za kolejny. Dlaczego przyjazd twoich krewnych jest naszym problemem?”

„Nie wiem, Maju. Właśnie przekazałem ci prośbę twojego ojca. Jeśli jesteś przeciwna, zadzwonię do niego i opowiem mu dokładnie, co się stało. Ci Iwanowowie… wiesz o tym”.

„Dobra, nie chcę psuć sobie relacji z teściem. Niech twoi Iwanowowie przyjdą z prezentami”.

Kostia był zachwycony. Ucałował swoją narzeczoną i pospieszył, by zadzwonić do ojca.

— Zgadzam się. Niech spędzą noc u nas.

„Dobrze” – powiedział Stepan Dmitriewicz. Nie spodziewał się, że synowa odmówi. Maja była miłą i delikatną dziewczyną. Idealnie pasowała do Kostii.

Dzień ślubu nadszedł niepostrzeżenie. Panna młoda była bardzo zdenerwowana. Chciała, żeby wszystko poszło idealnie. Na szczęście miała kilka dobrych przyjaciółek, które pomogły jej w przygotowaniach.

Dostali standardowy pokój, ale z pięknym widokiem na centrum miasta. Było to wygodne na sesję zdjęciową i pakowanie, ponieważ nie musieli podróżować po mieście. Dodatkowo, w pobliżu znajdowała się restauracja.

Uroczystość rozpoczęła się punktualnie. Gospodarz był radosny i pełen energii. Spóźnili się tylko Iwanowowie.

A kiedy w końcu dotarli, wieczór nabrał nowych niuansów i różnorodności. Okazało się, że rodzina jednak zabrała ze sobą swoje pociechy.

„Gdzie jest stolik dla dzieci? Gdzie animator?” – zapytała ciocia Anya, zamiast powitać. „Jesteśmy bardzo zmęczeni i głodni po podróży”.

„Nie wiedzieliśmy, że będziesz mieć dzieci” – powiedziała zdezorientowana panna młoda.

„Co masz na myśli? Jeśli cała rodzina jest zaproszona, to cała rodzina jest zaproszona. Kiedy Kostia był mały, nigdy nie rozdzielaliśmy go z rodziną. W każde święto – wszyscy są mile widziani, z radością cię zobaczymy.”

„Bardzo się cieszymy, że cię widzimy. Zaraz coś wymyślimy” – Maja była bardzo zorganizowaną i dobrze wychowaną kobietą. Pospieszyła więc, by spełnić życzenia gości. Musiała szybko przygotować stolik dla dzieci i zlecić kucharzowi nakarmienie małych gości. W rezultacie, zamiast przyjąć gratulacje, Maja spędziła część dnia ślubu, biegając między stołem Iwanowów a kuchnią. Mogłoby to potrwać dłużej, gdyby matka i teściowa panny młodej nie przejęły kontroli nad sytuacją.

„Idź do pana młodego, Maya. My zdecydujemy” – powiedzieli.

  • Dziękuję…

Matki rzeczywiście wszystko sobie poukładały, Maya znów stała się panną młodą, nie organizatorką, i trochę się odprężyła.

Gdy nadeszła kolej Iwanowów na składanie gratulacji, wszyscy wyszli na scenę i zaczęli śpiewać.

„Czy wujek Misza ma wykształcenie muzyczne?” zapytała Maya z powątpiewaniem.

„Nie, ukończył szkołę muzyczną, specjalizując się w akordeonie. Ale nawet wcześniej nie był zbyt dobrym śpiewakiem. Chociaż nie jestem z nimi blisko, pamiętam, jak odwiedzałem ich z rodzicami i jak śpiewali. To było straszne”.

„Czy oprócz piosenki będzie jakiś prezent?” zapytała Maya pana młodego.

  • Mieć nadzieję.

Iwanowowie nas nie zawiedli.

„Postanowiliśmy, że w twoim nowym mieszkaniu przyda ci się mikrofalówka!” Wujek Misza wyjął ją, jakby to były kluczyki do samochodu.

„Dziękuję…” Kostia wyglądał na nieco przygnębionego. Mieli już mikrofalówkę i była o wiele lepsza od tej, którą mu podarowali. Było oczywiste, że goście nie wydali dużo na prezent, kupując najtańszą.

„A także, na szczęście” – ciocia Anya puściła oko, podając kopertę. Była to zwykła koperta, wysłana pocztą i zapieczętowana. Rozerwanie jej wydawało się niestosowne, więc Maya włożyła ją do innych prezentów i na chwilę o niej zapomniała.

Jednak Ivanovowie nie byli jedynymi, którzy popisali się pomysłowością. Nowożeńcy zdobyli kilka ręczników, kilka kompletów naczyń i kilka innych niezbędnych artykułów gospodarstwa domowego. Ktoś podarował im nawet fikusa, najwyraźniej uznając, że para absolutnie go potrzebuje.

Kiedy wesele dobiegło końca, nowożeńcy byli wyczerpani.

„Gdybym musiała spać w restauracji, też bym tam zasnęła” – powiedziała Maya. Była tak wyczerpana imprezą, że było jej obojętne, gdzie spędzi noc.

Poranek był dobry. Młoda para dogoniła się i zadowolona zaczęła śniadanie.

„Wymeldowanie może potrwać dłużej. Możemy się jeszcze trochę zabawić” – puścił oko Kostia.

„Czy nie powinniśmy powiedzieć twoim krewnym, o której godzinie przyjedziemy?” zapytała Maya.

„No, daj spokój, pewnie już szykują się do wyjścia” – Kostia nie chciał się rozpraszać, a nowożeńcy oprzytomnieli na pół godziny przed wyjściem.

— Już czas…

  • Tak.

— Musimy zadzwonić po taksówkę.

„Właśnie teraz” – Kostia włączył telefon i od razu otrzymał kilka wiadomości od ojca.

“Skontaktuj się z nami.”

— Mój ojciec mnie nazwał…

— Mam nadzieję, że nic się nie stało naszemu mieszkaniu…

  • Ja też.

Szybko wybrał numer swojego ojca i Stepan Dmitriewicz odebrał niemal natychmiast.

— Synu, jak tam? W hotelu wszystko w porządku? Jest jakiś problem z kuchenką… Powinieneś sam zadzwonić do cioci Any. Oto numer.

— Z kuchenką poradzimy sobie sami… zaraz wychodzimy.

  • Gdzie?
  • Dom, gdzie indziej?

„A co z gośćmi? Poprosili, żeby mogli zostać jeszcze dzień lub dwa. Dawno nie byli w Moskwie, chcą się przejść, pokazać dzieciom miasto”.

— Dokąd idziemy?

— Przedłuż swój pobyt, jako nowożeńcy macie prawo do zniżki.

„Nie planowaliśmy wydawać pieniędzy na hotel. Mamy własne mieszkanie!”

  • No cóż, mam ich wyrzucić czy co?

— Nie wiem, tato. Ale wracamy do domu.

Maja spojrzała na męża. Nigdy nie widziała Kostii tak zdenerwowanego. Cały romantyczny posmak zniknął po rozmowie z ojcem.

„Co się dzieje? Iwanowowie?” Maja zmarszczyła brwi.

  • Tak. Postanowili odpocząć naszym kosztem.
  • Fajny.

Spojrzeli na siebie zastanawiając się, co zrobić.

Maya sięgnęła do torebki i po przeszukaniu jej znalazła tę samą kopertę pocztową z życzeniami „powodzenia” od Iwanowów.

„Ciekawe, ile dali nam nasi bogaci krewni. Może moglibyśmy zostać w hotelu przez miesiąc albo dwa?” Maya otworzyła kopertę i zajrzała do środka. Potem zaczęła się śmiać tak głośno, że oczy zaczęły jej łzawić.

„Co to jest? Milion w jednym banknocie?” – zgadywał Kostia.

— Celuj wyżej. Miliard. Proszę, spójrz.

„Zgadza się. Miliard” – powiedział Kostia, wyjmując z koperty los z napisem: „Masz szansę wygrać miliard”.

„To po prostu niesamowite. Mikrofalówka i bilet za 150 rubli dla sześciu osób. Moi zamożni krewni spełnili ich oczekiwania”.

  • Przepraszam, Maya. Nie sądziłam, że tak się stanie.

„Co to ma wspólnego z tobą?” Przytuliła męża. „Dobrze, nie denerwuj się, wracajmy do domu. Musisz być bezczelny wobec bezczelnych. Zgadza się?”

  • Prawidłowy.

Wujek Misza otworzył drzwi. Był bardzo zaskoczony, że para wróciła tak szybko.

„Czyli hotele w stolicy są aż tak złe, że wróciłeś do swojego skromnego, jednopokojowego mieszkania?” – zażartował.

„Moje własne mury są mi bliższe” – odpowiedział Kostia. „Nie sądzisz?”

  • Oczywiście, bardziej znajomo.
  • Pewnie i dla ciebie już pora, żebyś wrócił do domu.

„Ale jeszcze nie mamy dość naszego pobytu! Chcieliśmy zostać u was tydzień lub dwa. Zaplanowaliśmy wakacje tak, żeby się nie spieszyć. Cóż, jeśli nie macie gdzie się zatrzymać, będziemy musieli napompować kolejny materac. Nie wiadomo jednak, gdzie go postawić. Prawdopodobnie będziecie musieli spać na korytarzu. Ale mniejsza z tym, jest ciasno, ale bez urazy.”

Maja była zaskoczona logiką Michaiła. Naprawdę wierzył, że ich drodzy gospodarze będą spać na podłodze w korytarzu przez dwa tygodnie, podczas gdy oni spędzą wakacje w swoim „skromnym” jednopokojowym mieszkaniu.

„Wujku Misza, myśleliśmy o tym. Skoro jesteś na wakacjach, prawdopodobnie drugi dzień ślubu zorganizujemy u ciebie w domku. I trzeci też. Daj mi klucze.”

  • Jak to?

— Aha, i tak dalej. Nie wszyscy nasi znajomi mogli wczoraj przyjechać. Planowaliśmy wynająć dom, ale skoro twój domek jest wolny, to zaprosimy wszystkich. Maya, zadzwoń do chłopaków. Wujku Misza, podaj mi adres. Macie tam saunę i basen?

  • NIE…

„No cóż, wystarczy. Mamy znajomych, którzy nie potrzebują basenu, kiedy są pijani. Dostaną porządny prysznic z węża. A potem zrobimy dyskotekę. Valera pracuje jako DJ. Obiecał, że zamontuje głośniki w ogrodzie. Czy twoi sąsiedzi są normalni? Zadzwoń do nich natychmiast i powiedz, żeby kupili zatyczki do uszu. Nie będą mogli spać przez tydzień, młodzi ludzie przyjdą na imprezę!”

Maya skinęła głową. Wyjęła telefon i udała, że ​​wybiera numer znajomego.

„Podaj nam swój adres. Zarezerwowaliśmy autobus na siedem osób, przyjedziemy do ciebie, żeby nie marnować pieniędzy. Jesteśmy sami dla siebie, prawda?”

Michał posłuchał, ale nie dał kluczy.

  • Aniu, zapomniałam, że muszę iść do pracy… pilnie… jutro. Przygotuj się, jedziemy do domu.

„Jak w domu?” Synowa ciotki Anyi wyszła z łazienki.

„Wyjaśnimy po drodze. Zbierzcie dzieciaki i jedziemy. Wyjeżdżamy za 10 minut”. Michaił nie wyglądał już na zrelaksowanego. Włożył kurtkę i, przepraszając, poszedł ogrzać samochód.

„Przepraszam, chętnie byśmy zostali, ale skoro tak… idź do swojego domu, który zarezerwowałeś. Nie mamy gdzie się zatrzymać, a dzieci są małe, wiesz, więc nie mamy nastroju na imprezy” – usprawiedliwiała się ciocia Anya, upychając do torby jedzenie, które przyniosły ze ślubu, ale nie zdążyły zjeść.

„No cóż… szkoda, ale wszyscy rozumiemy. Do zobaczenia później” – pożegnał się Kostia.

„Och, zapomniałam ci powiedzieć. Wymieniliśmy twoją starą mikrofalówkę. Nowa, oczywiście, lepiej pasuje do twojego wystroju… ale…”

  • Co?
  • Nie działa. Pewnie jest uszkodzone.

Maya spojrzała na ciocię Anyę.

  • A co mamy z nią zrobić?

„Zanieś to do sklepu. Niech wymienią. Paragon jest w pudełku, pudełko jest w kuchni. Dobra, ruszamy. Jeszcze raz gratulacje” – powiedziała ciocia i wyszła, biorąc torbę z zakupami.

„Tak…” mruknął Kostia, gdy Maja weszła do kuchni.

— A gdzie oni postawili naszą mikrofalówkę?

— Mam nadzieję, że go nie wyrzucili.

Podczas gdy Kostia szukał starego pieca, Maja przekręciła korbkę, spojrzała na mikrofalówkę i zrozumiała przyczynę awarii.

„Nie pomyśleli, żeby to podłączyć. No cóż…”

Kostia dawno się tak nie śmiał. Mikrofalówka działała, ale była bardzo mała i niewygodna. Para postanowiła więc ją zwrócić.

Nie było żadnych dodatkowych uroczystości, więc Maja wymyśliła historię o domu, zakładając, że nie ma innego sposobu, by pozbyć się krewnych. I jej plan zadziałał.

„Kiedy wygramy miliard?” – zapytała, patrząc na Kostię, który oglądał bilet.

  • Jutro.

„To znaczy, że mamy czas na coś ciekawszego” – uśmiechnęła się, a para zniknęła w sypialni.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *