Stało się to zaledwie sześć miesięcy po jego własnym ślubie. Jak mógł tak szybko wszystko przyspieszyć?
Czy powinien był poczekać trochę dłużej? Ale nie – zakochał się i postanowił natychmiast się ożenić!
Kiedy Sasza Daniłow zobaczył żonę swojego brata, osłupiał – nigdy wcześniej nie widział tak niesamowitego piękna, jakby ożyło na jego oczach.
To była prawdziwa eksplozja emocji i uczuć.
Stało się to zaledwie sześć miesięcy po jego własnym ślubie. Jak mógł tak szybko wszystko przyspieszyć? Czy powinien był poczekać trochę dłużej? Ale nie – zakochał się i postanowił natychmiast się ożenić!
Matka ostrzegła go: „Czemu tak się spieszysz, synu? Nie spiesz się, jesteś jeszcze młody, pomyśl, przyjrzyj się uważnie!”
Ale Saszka, jego zdaniem, był szaleńczo zakochany w Ninoczce, siostrze swojego najlepszego przyjaciela – słodkiej, pulchnej dziewczynie, dalekiej od standardowych ideałów piękna 90-60-90.
Wszystko w Ninoczce było harmonijne: lekkie loki okalały słodką, okrągłą twarz bez makijażu. Zgrabna, krągła sylwetka.
Jak mawiają dowcipni lekarze, jej pierwszy etap otyłości budził nawet zazdrość. Wszyscy, widząc Ninoczkę, odczuwali tę samą zazdrość.
Poza tym dziewczyna wyglądała tak, jakby dopiero co wyszła z łazienki, a to za sprawą jej czystych i szczerych myśli.
Nina odznaczała się pogodnym, radosnym charakterem i wyjątkową pozytywnością, co w naszych trudnych czasach można uznać za prawdziwy dar losu.
I Sanka się zakochał. Dziewczyna początkowo podchodziła do jego zalotów chłodno. Potem, jak to mówią, wciągnęła się w ten proces, który okazał się fascynujący i sprawił jej przyjemność.
Kiedy więc jej chłopak zaproponował, by oficjalnie przypieczętować ich los, zgodziła się. I ostatecznie wszystko przerodziło się w ślubny chaos, jak w wierszu: limuzyny, obrączki i welon.
Życie rodzinne Sashy nie zawiodło: jego żona okazała się utalentowaną gospodynią domową – oszczędną i schludną. I, uwaga, nie było usług sprzątania ani zamawiania jedzenia na wynos: śniadanie składało się z puszystych omletów, serników i pysznych owsianek serwowanych w luksusowych kurortach.
I wszystko to okazało się miłym bonusem do miłości. Chudy Sanek szybko więc przytył, nabrał jeszcze więcej pewności siebie, która i tak była całkiem niezła, i jakoś nabrał godnego zachowania. Tak zazwyczaj wyglądają mężowie z solidnym tyłkiem – spokojni i opanowani.
A potem jego starszy brat, Paweł, wrócił do miasta z długiej podróży zagranicznej, wraz z tą samą Weroniką, która całkowicie zmieniła zdanie młodego i wiernego męża Aleksandra: żona jego brata okazała się niezwykle piękną kobietą. Nie pojawili się jednak na ślubie Saszy.
Ninka była wciąż tylko dziewczynką! A Weronika była piękną kobietą, mądrą, doświadczoną i świadomą swojej wartości.
Była o kilka lat starsza od brata i bardzo piękna. Wyglądała też na bardzo zadbaną i wypielęgnowaną.
„Ciekawe, jak ona czyści toaletę tymi pazurami?” – zapytała naiwnie Nina, wracając ze spotkania u jej teściowej.
„Nie ma mowy!” – odparł krótko mąż, całkowicie olśniony urokiem swojej synowej: kobiety takie nie były typowymi praczkami – czekał je zupełnie inny los.
Oczywiście, wszystko było prawdą: piękne dłonie Very zdobił nienaganny manicure. Tylko jej paznokcie były przesadnie długie i ostre. A to uznano za oznakę ukrytej agresji.
Nie, nie, nie myślcie, że Nina zaniedbała dłonie – absolutnie nie! Oczywiście, że miała manicure. Ale robiła go głównie sama.
To był prosty manicure – subtelny, nude. To się również nazywa manicure z krótkimi paznokciami – Nina pracowała jako nauczycielka gry na fortepianie w szkole muzycznej.
Poza tym, dzięki takim gwoździom łatwiej było jej wyrabiać ciasto: w przeciwnym razie sprawiałoby jej to pewien dyskomfort.
Dziewczynka uwielbiała piec i jeść ciasta: pod tym względem Sasza i jej teściowie również mieli szczęście!
Tak, jej wypieki były po prostu niesamowite: maleńkie, wielkości kęsa placki z ciasta drożdżowego, pieczone na patelni z rozgrzanym masłem, były daniem firmowym i specjalnością młodej żony.
A zawsze energiczna Ninoczka piekła je z różnymi nadzieniami i wkładała do małej miseczki: przynosiły je za każdym razem, gdy przychodziły.
I tym razem nie było wyjątku: Paszka i jego żona nakryli do stołu, aby uczcić powrót do domu. Ale piękna Weronika odmówiła pieczenia:
– Nie jadam tego!
„Co takiego?” zapytała niewinnie Nina: ciasta cieszyły się dużą popularnością w rodzinie jej męża, zwłaszcza wśród teścia, którego żona nie rozpieszczała kulinarnymi pysznościami.
„Wypieki!” odpowiedziała dumnie żona brata.
„Ale wypieki zawsze są robione z ciasta! Nie ma innego!” – zdziwiła się naiwna dziewczyna. „Z czego innego miałyby być robione, jeśli nie z ciasta?”
I zasugerowała:
— Spróbuj koniecznie – jest pyszne! A jeden placek nie zaszkodzi!
„Nie, muszę zadbać o swoją sylwetkę!” odpowiedziała dumnie piękność.
I stało się dla wszystkich jasne, że chodzi jej o pulchną Ninoczkę, która nie musiała się niczym przejmować. Bo, zdaniem Weroniki, po prostu nie miała takiej figury.
Głupia Nina nie zauważyła tego i włożyła do ust kolejny placek, a Saszę nagle ogarnęła irytacja, że ma tak niezdarną i nierozumną żonę. Chociaż jeszcze wczoraj młody mężczyzna był ze wszystkiego zadowolony.
„Nie podobało mi się!” powiedziała dziewczyna po obiedzie, zaraz po pytaniu o paznokcie. „A tobie?”
„Bardzo mi się podobało!” – chciał odpowiedzieć Sasza, ale coś go powstrzymało. Odpowiedział więc krótko:
– Tak sobie.
Ale żona jego brata naprawdę przykuła jego uwagę. I nagle zdał sobie sprawę, że porównanie jego żony z Weroniką ewidentnie nie wypadało na korzyść Ninoczki: była gorsza od swojej szczupłej bratowej, z wyrzeźbionymi rysami twarzy i bujnymi włosami spiętymi w ciężki kok na karku.
Tak wyglądają luksusowe tancerki towarzyskie: piękne i pełne gracji – ani jednego zbędnego ruchu! Wszystko jest starannie przemyślane – nawet ich spojrzenia! Dotyczyło to zwłaszcza tańca miłości i namiętności – tanga.
„Toż to prawdziwa kobieta!” – pomyślał Sasza. „Paszka ma tyle szczęścia! Jak mógł trochę odmienić Ninkę, żeby choć trochę przypominała jego synową?”
Zobaczcie, jak znany Grigorij Aleksandrow odmienił swoją Lubow Orłową! I stała się ona jak najbardziej podobna do Marleny Dietrich, która kiedyś go urzekła!
Tylko Marlena była znacznie bardziej pełna wdzięku. A Luba, oczywiście, była silniejsza i bardziej masywna, czy jakoś tak: normalna socjalistyczna kobieta!
Czy jest gorszy? Zwłaszcza, że wszystkie ku temu warunki zostały spełnione. A jeśli wtedy można było coś zrobić, to teraz tym bardziej!
Ale Nina nie chciała się zmieniać: akceptowała siebie taką, jaka była. I choć wcześniej Saszy to odpowiadało, teraz go irytowało. Wyglądało na to, że kochał ją mniej.
„Dlaczego nie zapiszesz się na siłownię?” zapytał żonę, jedząc kolejną pyszną kolację.
Brzmiało to mniej więcej tak: „Dlaczego nie weźmiemy na warsztat naszego Williama Szekspira?”
„Co masz na myśli mówiąc o siłowni?” zapytała zaskoczona Nina.
— W sensie dosłownym – zbudować mięśnie i schudnąć.
„Nie potrzebujesz się wyrzeźbić?” – zażartowała nagle zazwyczaj łagodna żona do Sashy, która ostatnio przytyła. „Może powinnaś zacząć od siebie, a potem wysuwać roszczenia wobec mnie?”
Czy myślisz, że nie rozumiem, skąd to się bierze i dlaczego gapisz się na tę lalkę?
I odłożywszy widelec, weszła do pokoju: tak, sprytna Ninoczka wszystko zauważyła. I dlatego zazdrościła mężowi.
Sasza nie poszła za nią i po raz pierwszy położyła się na kanapie. Ale następnego dnia, oczywiście, pogodzili się: nie zapominajmy, że byli młodzi i pobrali się z miłości.
Ale już następnego dnia mąż zaczął nękać Ninoczkę problemami z fryzurą.
— Czy jest jakiś sposób, żeby je rozczesać? Albo wygładzić?
„Możesz, ale po co?” – zapytała zdziwiona żona. „Ale zawsze ci się to podobało!”
I rzeczywiście: Saszka był zachwycony bujną czupryną żony, mimo że była ona lekka.
– No cóż, to taka odmiana!
„A dla odmiany upiekę ci dziś kurczaka na kolację!” – po czym żona pobiegła na poranną lekcję.
Siedział jeszcze przez kilka minut, pogrążony w marzeniach o Weronice i jej eleganckiej fryzurze: tak, taki obraz jest zapewne udziałem prawdziwych piękności!
A potem okazało się, że długość spódnicy również nie pasowała dziewczynie, a nawet sprawiała, że wyglądała brzydko: ze względu na swoją pulchność żona rzadko nosiła spodnie.
Ninoczka zebrała myśli na kilka sekund, po czym powiedziała:
– A moim zdaniem sama twoja obecność w pobliżu już mnie obrzydza.
Po tych słowach spał na kanapie przez tydzień: prawie nie rozmawiali. Chociaż jedzenie było jak zwykle pyszne i różnorodne: gotowanie łagodziło stres żony.
Ale potem, oczywiście, znów się pogodzili.
Tylko Ninoczka stała się znacznie smutniejsza i jakby poważniejsza. I nie śmiała się już tak głośno jak wcześniej, odrzucając do tyłu kręconą głowę i odsłaniając solidny rząd śnieżnobiałych zębów.
„Wspaniale!” – ucieszyła się Sasza. „Prawdziwe kobiety tak się nie śmieją. Uśmiechają się tylko kącikami ust: pogardliwie i wyniośle, jak Weronika!”
Tak, żona jego brata na stałe zakorzeniła się w myślach mężczyzny. Ale te myśli nie miały na celu uchwycenia piękna: Sasza czerpał przyjemność z samego procesu myślowego.
Poza tym, kradzież żony brata była niemoralna. Poza tym, ona nawet na niego nie spojrzała – Paszka był o wiele atrakcyjniejszy niż jego brzydki brat, a piękna Weronika potrzebowała odpowiedniej partnerki.
Zasadniczo Ninka nie wyróżniał się niczym szczególnym: ożenił się z miłości!
W domu zrobiło się nudno – wieczory stawały się coraz cichsze. I nie szukali już czasu dla siebie: nie było o czym rozmawiać.
Pewnego smutnego niedzielnego popołudnia jedliśmy obiad w milczeniu: w powietrzu unosiło się napięcie.
A potem mąż nagle zauważył brak na stole ciast, które Nina piekła dwa razy w tygodniu, w czwartki i niedziele: dziś była niedziela, ale zwykłe i pyszne wypieki nie były na stole.
A chcąc nieco rozluźnić atmosferę, Saszka zapytała wesołym tonem:
— Gdzie są ciasta?
„Chudnę!” odpowiedziała chłodno zawsze przyjazna żona.
„Ale ja nie!” – zaśmiał się mąż.
„Zrobiłam sobie paznokcie, więc upiecz sobie własne. A tak w ogóle, wygląda na to, że potrzebujesz nowej żony. Więc odchodzę: trzymaj się zdrowo i nie kaszl, Sancho Pansa!” – powiedziała Nina rzeczowo i wyszła z kuchni.
Sancho Pansa? Ten grubas na osiołku? Który lubił tylko jeść i spać? Więc tak właśnie go postrzega!
Jego żona nazywała go imieniem, którego Sasza nienawidził, i doskonale o tym wiedziała! A więc Ninka celowo wywoływała konflikt!
Dziewczyna poszła spakować swoje rzeczy. Jej zdziwiony mąż został: to było nieoczekiwane i przybrało zupełnie zły obrót – nie chciał rozwodu.
Ale czego właściwie chciał? Żeby jego żona posłusznie zmieniła się, tak jak on chce, tylko z wyglądu? A wszystko inne pozostało takie samo?
A czy nieskłonna do konfrontacji Ninoczka będzie nadal gotować pyszne rassolniki, piec ciasta i prasować koszule?
Drzwi wejściowe zatrzasnęły się – dziewczyna poszła do rodziców. Poszedł do Pashki, żeby „obgadać sprawę”: Weronika poszła na manicure, a jego brat zaprosił go do siebie.
„Zazdroszczę ci, bracie!” – zaczął Sasza. Usiedli w kuchni: jego starszy brat usmażył jajka. „Złapałeś taką piękną kobietę!”
„I ja ci powiem!” – odpowiedział niespodziewanie Paszka.
„A dlaczego ja?” – zapytał Aleksander ze zdumieniem.
— Bo twoja Ninka jest prześliczna! A tak przy okazji, czemu nie przyszła? Zaprosiłem was oboje!
Tak, jego brat zaprosił ich, żebyśmy razem przyszli. Ale Saszka nie powiedział, że został porzucony.
A Paweł dodał:
„Chociaż masz rację – i tak to odzyskam! Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaki skarb zgarnąłeś! Dziewczyna z klasą – nie taka jak moja: nigdy nie jadła dla mnie frytek!”
„Co, nigdy?” – zapytała ze zdziwieniem Sasza: wszyscy w ich rodzinie uwielbiali smażone ziemniaki. A Ninoczka często robiła je jako dodatek.
— Widziałeś jej paznokcie? To wszystko!
„No, pieprzyć ziemniaki!” – upierał się młodszy brat. „Zjedz coś innego!”
A jakież to ziemniaki, skoro w pobliżu jest tyle piękna!
— Co jeszcze? Ona ma łapy – tak to się teraz mówi! A ja mam już dość smażenia jajek!
Saszka najwyraźniej nie myślał o tym aspekcie: jego umysł zaprzątały wzniosłe myśli. I wcale nie takie przyziemne…
A Paszka nagle westchnął i rzekł:
– Gdybyś tylko wiedział, jak jestem zmęczony!
„Od czego?” – zdziwił się Sasza.
– Od wszystkiego!
— Czy można się znudzić pięknem?
„Tak” – zgodził się ze smutkiem Paweł – „jeśli jest tego za dużo”. „A poza tym nie ma niczego!”
– Co masz na myśli mówiąc nie?
— Tak po prostu! Żadnego ciepła, żadnej troski, żadnego współczucia. Nie sądzę, żeby była tam też jakakolwiek miłość: samo piękno!
„Dlaczego więc?” zaczęła Saszka i nagle urwała: wszystko przybrało nieoczekiwany obrót.
„Czemu nie wezmę rozwodu? Byłem nieudacznikiem, a ona przepisała wszystko na moją teściową. Więc jeśli się rozwiodę, zostanę z niczym: nie będę miał nawet czym kryć tyłka”.
A widząc zdziwione spojrzenie brata, dodał:
Trzymaj się więc mocno swojej Ninki – dziewczyny takie jak ona są dziś na wagę złota. I módl się, żebyś dostał taką żonę jak ona!
Saszka wyprostowała się dumnie i wtedy przypomniała sobie, że Ninka go zostawiła! A on na to pozwolił! To jest…!
Majątek tego mężczyzny był podobny do majątku Ostapa Bendera, który przez nieuwagę wysłał milion dolarów ministrowi finansów: Saszka także stracił swój skarb!
Ale przynajmniej Benderowi udało się wszystko odzyskać.
Piękna Weronika przybyła z nowym manicure. Ale Sasza nagle poczuł nie radość z jej przybycia, lecz irytację i wrogość:
„A tak serio, jak można czyścić toaletę takimi pazurami? Ninka miała rację!”
„O Boże, proszę, spraw, żeby trafiła do rodziców i nigdzie nie wyjeżdżała, żeby się odstresować! I o nic więcej cię nie poproszę!”
I nie żegnając się, mąż odszedł do niesłusznie obrażonej żony: może mu wybaczy?
„Wróć, dobrze?” – powiedział od progu. Nina nie wpuściła go.
„Ale moje włosy nie są w porządku, a mięśnie nie są wyrzeźbione” – powiedziała dziewczyna bez emocji. „A o brzydkiej długości moich spódnic nawet nie wspomnę”.
– Myliłem się – wszystko w porządku!
„Ale z tobą już nie tak bardzo! I szczerze mówiąc, mam tego dość: może pospieszyliśmy się ze ślubem. Z tobą na pewno!”
Sasza chciał zaprotestować, ale Nina zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Potem położyła się na łóżku ojca i zaczęła gorzko płakać: nad utraconą miłością, złamanymi marzeniami i rozwianymi nadziejami.
W końcu dziewczyna nie była jeszcze całkowicie obojętna wobec mężczyzny, w którym niedawno się głęboko zakochała.
Nieszczęsny mąż, odrzucony przez żonę, siedział oszołomiony na schodach, aż czujny sąsiad zagroził, że wezwie policję:
Nie ma sensu tu tkwić! Idź gdzie indziej!
Naiwnie myślał, że mu wybaczą. Ale mniejsza z tym, na pewno ją odzyska!
Patrząc w przyszłość, warto zauważyć, że Saszka osiągnął swój cel, ale oczywiście nie za pierwszym, ani nawet nie za drugim razem.
W końcu Ninoczka mu wybaczyła: błagał ją o wybaczenie, dosłownie na kolanach, i padł jej do stóp. Poza tym nie było już komu zazdrościć – Paszka się rozwiódł, zostawiając go z prawie niczym.
Wkrótce potem ożenił się z bardzo atrakcyjną kobietą, również nie szczupłą i zamiłowaną w gotowaniu. Teraz, podczas rodzinnych uroczystości, na stole zawsze stały dwie miski ciasta. W końcu akceptacja ciała wciąż była w modzie, a synowe chciały zadowolić teścia.