„Uznałem, że trzeba sprzedać twoje mieszkanie. Mamy gdzie mieszkać, a dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą” – stwierdził mąż z przekonaniem.

„Wyobraź sobie tylko, jakie horyzonty się przed nami otworzą!” – powiedział jej mąż z rozmarzeniem. „Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś taka małostkowa!”

„Ale o wiele bardziej sensowne byłoby wynajęcie tego mieszkania i otrzymywanie stałego dochodu co miesiąc. Po co je sprzedawać?” – zapytała Irina, zaskoczona.

„Nic nie rozumiesz w kwestiach finansowych” – odpowiedział pewnie Dmitrij.

Gdy tylko Irina odziedziczyła mieszkanie po babci, jej mąż przez kilka miesięcy nalegał, by je sprzedać. Oboje małżonkowie zarabiają przeciętnie jak na miasto; nie żyją w luksusach, ale mają wystarczająco dużo pieniędzy na życie.

Irina nie spodziewała się, że babcia zostawi jej mieszkanie, więc nie planowała niczego z wyprzedzeniem. Mają dwójkę dzieci, ale jej starszy brat, Igor, dawno temu przeprowadził się do innego miasta, założył rodzinę i ledwo utrzymuje kontakt z krewnymi.

Irina była teraz zdezorientowana. Jej mąż uważał, że powinna sprzedać mieszkanie i w końcu żyć tak, jak chciała: podróżować po różnych krajach i przesiąść się na nowszy, nowocześniejszy samochód.

Dmitrij upierał się, że sprzedaż to jedyna rozsądna decyzja, podczas gdy Irina broniła swojego prawa do odziedziczenia spadku. Uważał, że ważne jest, aby żyć chwilą obecną, a nie fantazjować, jak jego żona.

***

„Moja droga” – wtrąciła się jej teściowa, Jelena Pawłowna. „To niesprawiedliwe, że całe życie żyjesz z męża. Najpierw wprowadziłaś się do jego mieszkania, potem urodziła się Sonia, a teraz oboje żyjecie z niego. Dimoczka musi mieć choć trochę wolności i odpoczynku. W końcu zachowaj trochę przyzwoitości!”

„Jeleno Pawłowno, rozumiesz, co mówi twój syn? Chce sprzedać mieszkanie i kupić samochód. To po prostu nierozsądne!” – wykrzyknęła Irina.

„A czego się spodziewałaś? On też chce dobrego życia” – odparła teściowa.

„Ale nie za tę samą cenę” – wzruszyła ramionami synowa.

„Jesteś jeszcze za młoda i nie rozumiesz, jak działa życie. Najpierw naucz się wychowywać dzieci, a dopiero potem angażuj się w poważne sprawy!” – ganiła synową Jelena Pawłowna.

„Co jest nie tak z wychowaniem Soni?” – zapytała wprost Irina.

„Nadal pytasz?” – teściowa zaczęła się dusić z oburzenia. „Nie potrafi usiedzieć w miejscu, ciągle biega, źle się odżywia i nie ma absolutnie żadnego szacunku dla dorosłych”.

„Czekaj” – zmarszczyła brwi Irina. „Czego oczekujesz od czterolatki? Oczywiście, że będzie biegać, bawić się i być aktywna. Nie ma w tym nic niezwykłego”.

„Dokładnie, mówię, że najpierw musisz nauczyć się opiekować dzieckiem! A potem omówimy sprawy finansowe” – strofowała go teściowa Iriny. „Poza tym Dima i ja już wszystko ustaliliśmy. Umówiłam się ze znajomym pośrednikiem nieruchomości na piątek. Bądź wolny punktualnie o szóstej”.

„Myślę, że jesteś zdezorientowana. Nie wyraziłam na to zgody, a ty nie możesz podejmować decyzji za moimi plecami” – powiedziała ze złością synowa.

„No cóż, jak widać, dam radę” – odpowiedziała wyniośle Jelena Pawłowna. „A jeśli chcesz, żebym nadal pomagała ci przy wnuczce, lepiej zgódź się na łatwiejszą drogę”. Kobieta uniosła brodę, demonstrując w ten sposób swoją wyższość.

“Pomagasz?” Irina prawie wybuchnęła śmiechem.

„Oczywiście. Kto inny zaszczepi w tej głowie mądrość i wykształcenie?” Jelena Pawłowna wskazała na Sonię, która właśnie krążyła po salonie.

„No cóż, tak, nie ma nikogo innego” – Irina skinęła głową, nie kryjąc sarkazmu.

„Co tu robisz?” – wtrącił Dmitrij, który był zajęty sprawami służbowymi i rozmawiał przez telefon w innym pokoju.

„Och, Dimoczka, Irina opowiada mi mnóstwo rzeczy” – powiedziała Jelena Pawłowna, a serce jej się ścisnęło. „Chyba zaczynam się źle czuć”.

„Ir! Co ty robisz?” syknął Dmitrij, po czym zwracając się do matki, dodał: „Chodź, zaprowadzę cię do sypialni”.

A Irina nadal siedziała na kanapie, obserwując tę ​​teatralną scenę, gdy tymczasem jej teściowa w jednej chwili znieruchomiała i oślepła.

„Mam już tego dość…” mruknęła Irina.

Zgodnie z przewidywaniami, po dziesięciu minutach wrócił zdenerwowany mąż, który nie chciał słuchać żadnych wymówek dziewczyny.

„Powiedz mi, dlaczego tak nienawidzisz mojej matki?” – wykrzyknął.

„Mam normalny związek z Eleną Pietrowną, ale nie wiem, co ona ci mówi” – ​​odpowiedziała Irina.

„Nie wymyślaj głupich wymówek. Twoja matka powiedziała, że ​​chcesz jej zabronić widywania się z wnuczką, jeśli znowu wspomni o sprzedaży mieszkania twojej babci” – krzyknął Dmitrij do żony, gestykulując dziko.

„Po pierwsze, nic takiego się nie wydarzyło. Po drugie, uspokój się. Nie widzisz, jak przestraszyłaś Sonię swoimi krzykami? Najpierw zdecyduj, w co uwierzysz, a potem porozmawiamy” – odpowiedziała Irina spokojnie, ale pewnie. „Wracamy z córką do domu. Odwiedzamy się już wystarczająco długo” – dodała.

Podczas gdy Irina ubierała córkę, Dmitrij wpadał w jeszcze większą złość, czując, że traci kontrolę nad żoną. W końcu złapał ją za kołnierz płaszcza i syknął jej do ucha:

„Jeśli jeszcze raz coś takiego zrobisz, bestio, porozmawiamy inaczej. Rozumiesz?”

„Rozumiem” – odpowiedziała Irina, przełykając ślinę ze zdziwienia.

Tym razem zamówiła taksówkę, żeby jak najszybciej wrócić do domu. Irina zawsze odczuwała presję ze strony teściowej, ale nigdy nie spodziewała się takiego zachowania ze strony męża.

„Czy on naprawdę jest taki łatwy do oszukania? A może po prostu chętnie podąża śladami matki?”

Podczas gdy Irina i Sonia jechały taksówką, Sonia próbowała przewidzieć możliwe scenariusze. Jak dotąd nie przychodziło jej do głowy nic bardziej rozsądnego niż po prostu ochłonąć i poczekać na reakcję męża.

„Mamo, kiedy tata wróci do domu?” Sonia nagle przerwała myśli Iriny niespodziewanym pytaniem.

„Przyjdzie trochę później. Widziałaś, że babcia źle się czuła” – dziewczynka pogłaskała córkę po głowie.

„Mamo?” Sonia zrobiła pauzę. „Babcia zabroniła mi jeść słodycze u siebie, bo mogłabym przytyć tak jak ty… Ale ty wcale nie jesteś gruba” – dodała dziewczynka.

„Czy babcia naprawdę to powiedziała?” Irina była zaskoczona tym, co usłyszała.

– Tak, powiedziała też, że masz pryszcze na twarzy, bo u nas w domu jada się różne paskudztwa.

„Świetnie!” westchnęła Irina. „Wiesz, nie słuchaj babci. Oczywiście, jedzenie dużej ilości słodyczy wcale nie jest zdrowe, ale para z herbatą jest jak najbardziej w porządku”.

„Okej” – uśmiechnęła się Sonya.

Irina postanowiła pod żadnym pozorem nie zostawiać córki z teściową. Lepiej było wziąć dodatkowy urlop niż za każdym razem martwić się, co córka powie Soni.

„Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć?” – szepnęła Irina, siedząc w kuchni przy filiżance herbaty, gdy Sonia już dawno zasnęła w swoim łóżeczku.

Nagle za nią rozległo się ostre pytanie: „Czego tam nie zauważyłaś?”

To Dmitrij wrócił od Jeleniej Pawłowny, wciąż tak samo wzburzony i zły.

„Zaproponowałem, że wezwę karetkę dla mojej matki, ale ona odmówiła” – powiedział.

„Nawet nie wiem dlaczego” – zauważyła Irina sarkastycznie.

„Mama i ja postanowiliśmy, że w piątek pokażesz mieszkanie agentowi nieruchomości, i to nie podlega dyskusji!” – oświadczył zdecydowanie Dmitrij.

„Rozumiem już, że podjąłeś za mnie decyzję” – odpowiedziała spokojnie moja żona, wpatrując się w przestrzeń. „Ale jestem temu przeciwna!”

„To już nie ma znaczenia” – warknął Dmitrij. „Jesteśmy rodziną, co oznacza, że ​​podejmujemy decyzje razem. Jesteś w mniejszości, bo mama i ja podzielamy to samo zdanie”.

„Jednego nie rozumiem: czy nie rozumiesz, że ani ty, ani tym bardziej twoja matka nie macie nic wspólnego z mieszkaniem mojej zmarłej babci? Sam zdecyduję, co z nim zrobić”.

„Nawet mi o tym nie wspominaj!” – krzyknął mąż, uderzając pięścią w stół.

Irina wpatrywała się w męża przez kilka minut, nie mogąc pojąć, jak mógł się tak od niej oddalić. Dmitrij stał się obsesyjnie zafascynowany pieniędzmi, zwłaszcza po narodzinach córki, kiedy zaczęło im ich brakować.

W końcu to Jelena Pawłowna nalegała, aby Irina wróciła do pracy przed końcem urlopu macierzyńskiego. W tym czasie Sonia miała trudności z przystosowaniem się do opieki dziennej i często chorowała, więc Irina zmuszona była zwrócić się o pomoc do teściowej.

„Wiesz” – powiedziała cicho Irina – „odchodzę od ciebie. Jutro moja córka i ja opuścimy to mieszkanie”.

„Nie masz dokąd pójść! Rozśmieszasz mnie!” – zaśmiał się mąż.

„No cóż, najpierw do rodziców, a potem zdecyduję” – Irina skierowała się do sypialni, ale jej mąż gwałtownie złapał ją za nadgarstek.

„Nie myśl, że możesz rościć sobie prawo do mojego mieszkania. Odziedziczyłem je po ojcu” – syknął Dmitrij.

„Boli” – Irina gwałtownie cofnęła rękę. „Położę się w pokoju dziecięcym. Towarzystwo z tobą jest po prostu obrzydliwe”.

Tego wieczoru Dmitrij długo siedział w kuchni, otoczony licznymi butelkami alkoholu. Nad ranem zasnął tuż przy stole.

„Mamo, co się dzieje z tatą?” zapytała Sonya, gdy zobaczyła go rano w kuchni.

„Wczoraj był po prostu zmęczony i zasnął” – odpowiedziała spokojnie Irina, sortując butelki, aby zrobić miejsce na śniadanie.

„Nie obudzimy go?” – zapytała ze zdziwieniem córka.

„Nie, zjemy spokojnie śniadanie, a potem pójdziemy do babci i dziadka. Dobrze?” zapytała Irina.

Sonia skinęła głową. Szybko zjedli śniadanie; wydawało się, że Dmitrija nie da się ruszyć, tak mocno spał. Irina spakowała rzeczy Soni poprzedniej nocy, kiedy ta poszła spać do swojego pokoju. Szybko zebrała resztę rzeczy, wezwała taksówkę i wraz z córką pojechała do rodziców Iriny, uprzedziwszy ich o jej wizycie.

„No i co znowu zrobił Dimka?” – zapytała córkę Jewgienija Lwowna. „Jestem zaskoczona, że ​​tak długo z nim wytrzymałaś” – dodała.

„Ona i Jelena Pawłowna zdecydowały, że muszę sprzedać mieszkanie mojej babci” – odpowiedziała Irina.

„Och, naprawdę, tylko tego chcą?” wykrzyknęła kobieta. „Co za tupet! Nawet o tym nie myśl!”

„Cóż, nie planuję. Wręcz przeciwnie, myślę teraz o przeprowadzce do tego mieszkania z Sonią i rozwodzie z Dimą. Muszę po prostu znaleźć sposób na pozostanie samotną matką” – przyznała córka.

„Nie bój się niczego! Twój ojciec i ja pomożemy. Oboje mamy pracę, więc się nie martw” – zapewniła Jewgienija Lwowna.

Jakiś czas później, kiedy Irina i jej córka przeprowadziły się do mieszkania babci, po remoncie, Dmitrij często dzwonił i groził żonie, ale to nie zmieniło jego relacji z Iriną. Rozwiedli się w sądzie, a Dmitrij został zobowiązany do płacenia alimentów.

„Ta Irka zawsze była cwana. Mydliła ci oczy: zostałeś bez mieszkania, a teraz będziesz musiał jej płacić co miesiąc!” – Elena Pawłowna ganiła syna.

Dmitrij nigdy się ponownie nie ożenił. Coraz częściej wieczorami pił, a jego życie stało się bardzo przewidywalne: praca, dom, praca. Do końca życia po cichu nienawidził swojej byłej żony i ją przeklinał. Dmitrij uważał, że wszystkie kobiety są materialistkami i przysiągł, że nigdy więcej nie pozwoli się oszukać.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *