— Czy ty kompletnie oszalałeś? Rozbiłeś czyjś samochód i teraz chcesz, żebym wziął na siebie winę?

“Idź do diabła ze swoją opieką i miłością!” krzyknął Kirill, wyskakując z baru i niemal przewracając ludzi stojących przy wejściu.

Był pijany. Naprawdę pijany. Tak pijany, że nawet nie zauważył, że popchnął jakąś dziewczynę, przez co upuściła telefon.

Nie przejął się tym. W głowie kołatały mu się tylko słowa Veroniki sprzed trzech godzin.

„Kirill, zrozum, nie mogę już tego robić! Ciągle pijesz, nie pracujesz, żyjesz na mój koszt! Mam dość bycia twoją niańką!”

Wtedy stracił panowanie nad sobą, powiedział jej kilka niemiłych rzeczy i wyszedł, trzaskając drzwiami. Prosto do baru. Musiał zagłuszyć ten ból, to upokorzenie. Jak ona śmie? Kochał ją. Naprawdę. A ona…

Kirill zatrzymał się na środku parkingu za domem Weroniki, próbując się skupić. Widział go podwójnie, ale i tak znalazł samochód, którego szukał. Stał tam, jakby z niego kpił.

„Aha, więc tak to wygląda?” mruknął, chwiejąc się. „Więc mnie nie potrzebujesz? Ale potrzebujesz samochodu?”

Rozejrzał się dookoła. Parking był praktycznie pusty, tylko kilka samochodów w pobliżu i nic więcej. Idealnie. Przypadkowo miał kij baseballowy leżący w bagażniku swojego starego samochodu. Trzymał go tam „na wszelki wypadek”. I oto był – właśnie ten futerał.

Kirill zataczając się, doczłapał się do samochodu, wyciągnął kij i wrócił do czerwonego samochodu Veroniki. Pierwszy cios trafił w maskę. Dźwięk był tak satysfakcjonujący, że nie mógł przestać.

  • Weź to! – uderz w przednią szybę. – A tobie! – w lusterko. – Weź to! – w drzwi.

Uderzał i uderzał, wyobrażając sobie, jak Veronica rano widzi swój ulubiony samochód. Jak będzie płakać nad rozbitą puszką. Jak będzie żałować, że go zostawiła.

Dopiero gdy samochód został zredukowany do sterty metalu z wiszącymi kawałkami paneli, zatrzymał się. Ciężko dysząc, oparł się o kij i podziwiał swoje dzieło.

„Ty… Nauczysz się ode mnie, jak mnie porzucić…” – wychrypiał w pustkę.

Rzuciwszy kij w krzaki, Kirill podszedł do swojego samochodu. Odpalił silnik za trzecim razem i wyjechał z parkingu, kierując się do domu. Nawet nie zauważył, że tablice rejestracyjne rozbitego czerwonego samochodu zupełnie różniły się od tablic Weroniki…

Dotarłszy do swojego mieszkania, choć nie pamiętał dokładnie jak, Kirył padł na sofę w ubraniu. W głowie mu szumiało, pokój wirował, ale dusza była lekka. Zemścił się. Pokazał jej. Teraz zrozumie, kogo straciła…

Jego ostatnią myślą, zanim zapadł w pijacki sen, było: „Może posunąłem się za daleko?”. Ale natychmiast ją odrzucił. Nie. Nika na to zasłużyła. Zdecydowanie na to zasłużyła!

Kirył nie wiedział, że rano czeka go bardzo nieprzyjemna niespodzianka. I że rozbity samochód wcale nie należy do Niki, a do kogoś, z kim wolałby nigdy nie zadzierać. Ale to wszystko miało się wydarzyć rano. Tymczasem spał, śniąc o Weronice błagającej go, żeby wrócił, klęczącej obok jej rozbitego samochodu.

Zadzwonił dzwonek do drzwi, przerywając kacową ciszę w mieszkaniu. Kirył z trudem otworzył oczy i natychmiast złapał się za głowę. W skroniach mu pulsowało, w ustach miał sucho, a język przykleił się do podniebienia.

Dzwonek zadzwonił ponownie, uporczywie i długo.

“Tak, idę, idę!” wychrypiał Kirill, usiłując wstać z sofy.

Nie zdążył nawet otworzyć drzwi do końca, bo zostały wyważone. Do mieszkania wpadł wysoki mężczyzna w drogim garniturze, a za nim dwóch silnych mężczyzn.

„Więc to ty lubisz rozbijać cudze samochody?” – zapytał mężczyzna, rzucając Kiryłowi pogardliwe spojrzenie.

„Co?” Kirill cofnął się, próbując sobie przypomnieć wydarzenia poprzedniej nocy.

„A tak przy okazji, nazywam się Stepan Andriejewicz! Jestem właścicielem tego samego samochodu, który wczoraj przerobiłeś na złom!” Mężczyzna wyciągnął telefon i pokazał nagranie z monitoringu. „Rozpoznajesz się?”

Na ekranie wyraźnie widać było Kirilla metodycznie rozwalającego czerwony samochód. W ustach zrobiło mi się jeszcze bardziej sucho.

„Ja… To… Myślałem, że to samochód mojego byłego…” mruknął.

„Więc mówisz mi, że miałeś rozbić samochód swojego byłego, ale rozbiłeś mój przez pomyłkę?!” Stepan zachichotał. „I to ma mnie jakoś uspokoić?!”

„Nie, oczywiście, że nie… Zapłacę” – Kirył gorączkowo myślał o tym, skąd wziąć pieniądze.

„Oczywiście, że zapłacisz! Milion rubli! I to tylko moja uprzejmość! To już było dość stare…”

„Ile?!”. Kirył poczuł, że grunt usuwa mu się spod nóg. „Nie mam takich pieniędzy!”

„To twój problem! Daję ci trzy dni! Inaczej to nagranie trafi na policję!” – Stepan zrobił pauzę. „A ja już wiem, gdzie pracujesz, co robisz… A raczej, gdzie pracowałeś! Bo po tym nagraniu i mojej rozmowie z twoim szefem na pewno cię tam nie puszczą!”

Kirył opadł wyczerpany na krzesło. W głowie krążyła mu tylko jedna myśl: skąd weźmie takie pieniądze? I wtedy go olśniło.

„A co jeśli… A co jeśli udowodnię, że to nie ja rozbiłem samochód?” – zapytał, patrząc na Stepana.

— A jak to zrobisz? Twoja twarz jest wyraźnie widoczna na nagraniu!

  • Nie, mam na myśli… Jeśli udowodnię, że zrobił to ktoś inny?

„Masz trzy dni! Albo pieniądze, albo nagranie idzie na policję! Wybór należy do ciebie!” – powiedział Stepan Andriejewicz, uważnie obserwując Kiryła.

Kiedy drzwi zamknęły się za „gośćmi”, Kirill chwycił telefon. Jedyną osobą, która mogła mu pomóc, była Weronika. Tak, rzuciła go. Tak, wczoraj próbował rozbić jej samochód. Ale teraz była jego jedyną szansą.

„Nika? Musimy się pilnie spotkać!” powiedział, gdy tylko odebrała telefon. „To sprawa życia i śmierci!”

„Co teraz, Kir? Co to za pytanie? Co znowu zrobiłeś?” – zapytała dziewczyna niezadowolona.

„Powiedz mi, kiedy się spotkamy? Wyślę ci wiadomość z informacją, dokąd masz iść!”

  • Jak długo to jeszcze może trwać?

„No i co, idziesz?” zapytał niecierpliwie.

— Przyjdę! Mam dość! Napisz swoją wiadomość!

Weronika siedziała przy stoliku w kawiarni, gdy zobaczyła zbliżającego się Kiryła. Jego niechlujny wygląd i nerwowe ruchy mówiły same za siebie. Dyskretnie położyła telefon na stoliku i włączyła dyktafon.

“Cześć!” mruknął Kirill, opadając na krzesło naprzeciwko niej.

„Co jest takiego pilnego?” zapytała Nika chłodno.

„Potrzebuję twojej pomocy! Naprawdę jej potrzebuję!” Kirill nachylił się bliżej. „Wczoraj… No cóż, wszystko zepsułem…”

„Jak zwykle!” prychnęła Weronika. „A jak mogę pomóc temu wielkiemu przegranemu?”

„Słuchaj, upiłem się wczoraj wieczorem… Po naszej rozmowie… I…” – zawahał się. „Właściwie chciałem rozbić twój samochód…”

„Co?!” Weronika nawet zapomniała, że ​​są w zatłoczonym miejscu. „Czy ty kompletnie oszalałaś?!”

— Zaraz, zaraz! Mówiłem, że chcę! Ale przypadkiem rozbiłem inny samochód! Taki sam jak twój, tylko czyjś!

Nika odchyliła się na krześle i uważnie przyjrzała się swojemu byłemu chłopakowi.

„A czego ty ode mnie chcesz?” zapytała dziewczyna, już się mniej więcej uspokoiwszy.

„Widzisz, rzecz w tym… Właściciel samochodu mnie znalazł! Żąda miliona za swój przejazd! A ja nie mam takich pieniędzy!” Kirill zniżył głos. „Musisz wziąć winę na siebie!”

„Czy ty kompletnie oszalałaś? Rozbiłaś czyjś samochód, a teraz chcesz, żebym wzięła na siebie winę?” Weronika nie mogła uwierzyć własnym uszom.

— Zrozum! To wszystko przez ciebie! Ty mnie do tego doprowadziłeś! Gdybyś mnie nie zostawił, nie upiłabym się i nic z tego by się nie wydarzyło!

  • Czyli to moja wina, że ​​ty, ten ostatni słabeusz, poszedłeś i rozbiłeś czyjś samochód?

„Tak! To znaczy, nie… Słuchaj…” Kirill złapał ją za rękę. „Masz pieniądze! Możesz zapłacić, a ja ci oddam! W ratach!”

„Jak te pięćdziesiąt tysięcy, które pożyczyłeś w zeszłym roku? I których do tej pory nie oddałeś?” Nika gwałtownie cofnęła rękę.

— Oddam wszystko! Przysięgam! Tylko mi teraz pomóż! Powiedz, że to ty rozbiłeś samochód! Przynajmniej masz czym zapłacić!

  • Dlaczego uważasz, że właściciel samochodu w to uwierzy?

„Powiem, że kłamałem! Kryłem cię! Powiem, że histerycznie rozbiłeś niewłaściwy samochód! Powiem, że założyłeś moje ubrania i po kłótni wszystko rozbiłeś!”

Weronika wpatrywała się w Kirilla w milczeniu. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że każde jego słowo jest nagrywane. Że każde zeznanie dokładało się do dowodów przeciwko niemu.

„Więc to tyle!” – powiedziała w końcu. „Chcesz, żebym wzięła na siebie winę, zapłaciła za twoją głupotę, a potem czekała, aż może kiedyś oddasz pieniądze?”

— Tak! To znaczy… Nie do końca, ale mniej więcej! Rozumiesz, że jestem teraz w beznadziejnej sytuacji, prawda?

„Rozumiem!” Nika skinęła głową. „A moja odpowiedź brzmi: nie!” – odparła stanowczo Nika. „Rozwiąż swoje problemy sam!”

  • Ale, Nick!
  • Dość tego, Kirył! Sam zacząłeś ten bałagan, więc sam go posprzątaj!

Wstała od stołu, wzięła telefon i ruszyła do wyjścia. Kirył nie miał pojęcia, że ​​następnym razem zadzwoni do Stepana, który mieszkał w tym samym budynku co ona. I że nagranie ich rozmowy będzie doskonałym narzędziem szantażu.

Weronika weszła do przestronnego gabinetu Stepana Andriejewicza, gdzie czekał już na nią w towarzystwie swoich asystentek.

“Słuchaj!” Położyła telefon na stole i zaczęła nagrywać.

Kiedy w biurze rozległ się głos Kiryła, przyznającego się do tego, co zrobił, twarz Stepana Andriejewicza stawała się coraz bardziej zadowolona.

„Jesteś dobrym chłopcem!” skinął głową z aprobatą. „Teraz mamy pełne przyznanie się tego idioty! I nagranie!”

„I co dalej?” Weronika usiadła w skórzanym fotelu.

„Będzie fajnie!” – uśmiechnął się Stepan. „Zamiast miliona, zapłaci półtora miliona! Połowa jest twoja!”

  • Takich pieniędzy nie znajdzie!

„Znajdzie je! Zwłaszcza gdy dowie się, że to nagranie może trafić nie tylko do policji, ale i do jego pracodawców! I do jego rodziców, i do przyjaciół… To człowiek, o ile dobrze rozumiem, który jest zależny od opinii innych, a to nie wyjdzie mu na dobre!”

Po tej rozmowie Stepan Andriejewicz wybrał numer Kiryła.

— Przyjdź za godzinę do centrum biznesowego Parus, biuro 507! Mam coś do omówienia!

Kirill przybył jeszcze wcześniej. Kiedy wszedł do biura i zobaczył tam Nikę, jego twarz zbladła.

„Usiądź!” – Stepan wskazał na krzesło. „Posłuchajmy czegoś ciekawego!”

Nagranie rozmowy w kawiarni znów wypełniło biuro. Kirył bledł z każdą sekundą.

„Ty… Jak to możliwe?” mruknął.

„To koniec!” – warknął Stepan Andriejewicz. „Jeśli w ciągu trzech dni nie będę miał dwóch milionów na koncie!”

— Dwa?! Ale powiedziałeś…

„To była cena, zanim zdecydowałeś się zrzucić winę na niewinnego człowieka!” Stepan Andriejewicz skinął głową w stronę Weroniki. „Teraz cena wzrosła!”

„Nie mam takich pieniędzy!” – wrzasnął Kirill.

„Banki udzielają pożyczek! Przyjaciele pożyczają pieniądze! Rodzice pomagają!” – Nika mówiła spokojnie, ale w jej głosie pobrzmiewała nuta całkowitej obojętności, inaczej niż kiedyś, kiedy się spotykali, a ona martwiła się o niego, nieustannie rozwiązując wszystkie jego problemy. „Znajdź sposób!”

„A jeśli nie, nagranie zostanie szeroko rozpowszechnione!” – dodał Stepan. „Wyobrażasz sobie, jak zareagują twoi koledzy? Albo klienci firmy, w której pracujesz? Z tego, co wiem, stawiacie tam na uczciwość!”

Kirill siedział ze spuszczoną głową. Zdał sobie sprawę, że jest w pułapce. I że nie ma wyjścia.

„Trzy dni!” powtórzył Stepan Andriejewicz. „Czas ucieka!”

Gdy drzwi zamknęły się za Kiryłem, Weronika zwróciła się do Stepana Andriejewicza z pytaniem:

— Czy jesteś pewien, że znajdzie pieniądze?

„On to znajdzie! Kiedy takich jak on przyciśniesz do muru, wszyscy znajdą wszystko! A tamten facet za bardzo ceni swoją reputację, którą zbudował twoim kosztem!”

Minęły trzy dni. Kirill siedział w swoim mieszkaniu, wpatrując się w ekran telefonu, na którym mignęła wiadomość z banku: „Twój wniosek o pożyczkę został zatwierdzony”. Milion osiemset tysięcy rubli. Pożyczył kolejne dwieście od rodziców, kłamiąc o pilnej operacji.

„Stepanie Andriejewiczu, pieniądze są gotowe!” – pisał drżącymi palcami.

“Do zobaczenia za godzinę w biurze!”

Kirill wyszedł z domu, wsiadł do samochodu i zamarł. Coś go dręczyło. Jakaś myśl kłębiła się na skraju jego świadomości, ale nie potrafił jej do końca uchwycić. I wtedy go olśniło.

Weronika. Zgodziła się na spotkanie zbyt szybko. Zbyt spokojnie zareagowała na jego wyznanie. I wydawało się to trochę zbyt… wygodne… żeby trafić do gabinetu Stepana.

Chwycił telefon i otworzył media społecznościowe. Kilka minut poszukiwań i oto jest. Zdjęcie sprzed miesiąca: Nika i Stepan Andriejewicz na jakimś wydarzeniu. Znali się! Znali się od dawna!

Ale z jakiegoś powodu Kirill nie pamiętał, że widywał tego mężczyznę prawie codziennie na parkingu, gdy przyjeżdżał do domu Weroniki…

„O mój Boże…” syknął Kirył. „A więc to…” szepnął do siebie w samochodzie, obracając w głowie jakiś kryminalny spisek, niemal oszustwo.

Odpalił samochód i odjechał. Ale nie do centrum handlowego Parus, tylko na komisariat. Skoro go wrobiono, niech wszyscy poniosą konsekwencje, pomyślał.

Na komisariacie słuchali go uważnie, zwłaszcza gdy opowiadał im o wymuszeniach i pokazywał wiadomości od Stepana. A kiedy wspomniał o powiązaniach Weroniki i Stepana, śledczy jeszcze bardziej się ożywił.

„Więc mówisz, że się znają?” – zapytał, robiąc notatki. „I szantażowali cię nagraniem rozmowy?”

— Tak! Zaaranżowali całą sytuację! Samochód był podróbką, Weronika celowo nagrała rozmowę!

„No cóż…” – śledczy odchylił się na krześle. „Mam dla ciebie wieści! I, niestety… Przeważnie złe!”

“Co?!” Kirill natychmiast się spiął.

„Nadal popełniłeś przestępstwo! Zniszczyłeś cudzą własność, prowadziłeś po pijanemu…”

„I co teraz?” Kirill z rezygnacją spuścił głowę.

„Teraz nie masz wyboru. I tak będziesz musiał zwrócić pieniądze, albo w ten sposób, albo na drodze sądowej! A fakt, że złamałeś mnóstwo przepisów, nie będzie działał na twoją korzyść! Więc…”

„A Weronika?” Kirył martwił się, że jego była dziewczyna zostanie ukarana; w końcu zraniła jego dumę.

— A co z „Veronicą”? Uderzyła w coś? Nie! Po prostu cię rzuciła, a ty, jak mały chłopiec, w odwecie poniszczyłeś jej zabawki! To niedorzeczne!

Kirył spojrzał na pieniądze na swoim telefonie. Milion osiemset tysięcy, plus kolejne dwieście tysięcy na innym koncie, które stało się jego przepustką do długów. A teraz mogli mu nawet odebrać prawo jazdy, skoro się poddał, przyjechał tutaj i powiedział wszystkim wszystko. Mógł po prostu wziąć pieniądze i pozbyć się przynajmniej jednej z presji. Ale nie, Kirył sam sobie wykopał dół pełen długów, a teraz problemy z policją. I tak łatwo się z tego nie wywinie…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *