Teściowa budziła nas rano, ale znaleźliśmy rozwiązanie

Teściowa budziła nas nawet w weekendy. Ale postanowiliśmy zrobić coś takiego – i sama wszystko zrozumiała.

Każdego ranka, gdy przyjeżdżała do nas teściowa, dzień zaczynał się tak samo – jeszcze przed siódmą rano w kuchni brzęczały naczynia, gwizdał czajnik i pachniało smażonymi tostami. A potem – pukanie do sypialni.

– Wstawajcie! – wołała radośnie. – Już prawie siódma, a wy jeszcze śpicie?

Z mężem wymienialiśmy senne spojrzenia. On mamrotał:

– Mamo, mamy wolne. Możemy jeszcze trochę pospać?

– A ja już nastawiłam kawę i zagniotłam ciasto na naleśniki – nie dawała za wygraną.

Tak było przez kilka miesięcy. Próbowałam tłumaczyć delikatnie:

– Po prostu chcielibyśmy się wyspać w weekend.

– Rozumiem… Ale ja inaczej nie potrafię. Taki mam rytm – rano wszystko musi być gotowe.

Wtedy postanowiliśmy nie kłócić się. Po prostu pokazać, jak to jest – gdy czyjeś przyzwyczajenia przeszkadzają innym.

W piątkowy wieczór, koło dziewiątej, gdy już szykowała się do snu, włączyliśmy telewizor. Nie specjalnie głośno – po prostu jak to bywa, gdy ogląda się wciągający film.

Po kilku minutach wyszła z sypialni:

– Kochani, jeszcze nie śpicie? Już późno.

– Jeszcze nie – odpowiedział mąż. – Film bardzo ciekawy.

– Ale telewizor jest tak głośno… – zauważyła.

– Po prostu się relaksujemy po całym tygodniu pracy – dodałam. – Każdy ma swój rytm. Ty jesteś rannym ptaszkiem, a my odwrotnie.

Postała chwilę w drzwiach i pokiwała głową:

– Rozumiem… Rzeczywiście, nie wszystkim wygodnie się dostosowywać. Postaram się więcej wam nie przeszkadzać rano.

I rzeczywiście – następnego ranka nikt nie pukał do drzwi. Obudziliśmy się w ciszy, wyspani i zadowoleni.

– Słyszysz? – powiedział mąż. – Nie budzi nas.

– Czyli zrozumiała. Bez kłótni, po prostu zrozumiała.

Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Rano była spokojniejsza, a my bardziej uważni na jej potrzeby. Wieczorami częściej rozmawialiśmy, żartowaliśmy, oglądaliśmy filmy. Poranki stały się spokojne dla wszystkich.

Czasem wystarczy jeden drobny gest, żeby ktoś zrozumiał: każdy ma swoje przyzwyczajenia – i warto je nawzajem szanować.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *